...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

To nas czeka w 2014 roku

Podsumowania roku są nudne. Wychodzimy z założenia, że lepiej skupiać się na tym, co jest – jeśli jednak na czymś jeszcze, to z pewnością na tym, co dopiero nas czeka, mniej tym, co było. Dlatego też postanowiliśmy zapytać ekspertów oraz przedsiębiorców z listy 50 najbardziej kreatywnych ludzi w biznesie o to, co przyniesie 2014 rok. Skupiliśmy się na szeroko pojętej branży komunikacyjnej i małym oraz średnim biznesie. Efektem wspólnych przemyśleń jest 13 trendów, które zdominują najbliższe 12 miesięcy.

1. Efekty, efekty i jeszcze raz efekty!

Zacznijmy może od wyjaśnienia: nie piszemy o „marketingu efektywnościowym“, lecz o „promocji efektywnościowej“, ponieważ ten trend odnosi się jedynie do wycinka całego spektrum działań, które powinno określać się mianem marketingu. Mamy poczucie, że wiele osób, które zawodowo zajmują się marketingiem, wciąż nie zna jego definicji… Piszemy o promocji efektywnościowej, ponieważ to zjawisko oznacza położenie w 2014 roku dużego nacisku na rozliczanie efektów działań związanych z reklamowaniem produktów i public relations. O ile reklama od zawsze miała charakter efektywnościowy, o tyle stosunkową nowością jest to, że działania wizerunkowe będą podlegać, i już częściowo podlegają, takim samym kryteriom oceny. PR też ma sprzedawać.

 

– Jakość, nie ilość. Reklamodawcy będą bardziej cenić precyzyjne targetowanie działań i ich efektywność w dotarciu do konkretnej grupy odbiorców, niż tanią, masową reklamę kierowaną do wszystkich. Dlatego coraz większe znaczenie będzie odgrywać tworzenie profili behawioralnych i segmentowanie użytkowników pod kątem ich zachowań i zainteresowań. Wydawcy będą ulepszać rozwiązania oferowane reklamodawcom, którzy zwiększą dzięki temu efektywność prowadzonych działań reklamowych – uważa Joanna Skierska, szefowa polskiego oddziału firmy Gemius. – „Stare, dobre plany mediowe” odchodzą do lamusa. Wyniki powinny być mierzone w odniesieniu do konkretnych celów biznesowych. Klienci będą coraz bardziej świadomi, że „lajki“ i fani to miary diagnostyczne, a nie strategiczne – podkreśla natomiast Marcin Bruś z warszawskiego biura Facebooka.

Podejście efektywnościowe niesie za sobą również inną ważną implikację, która zdeterminuje sposób, w jaki szeroko pojęta branża reklamowa będzie funkcjonowała w 2014 roku. Chodzi o automatyzację działań marketingowych.

– Czyż nie brzmi fantastycznie dla marketera, że, zamiast dzwonić do agencji i męczyć się z setną wersją bannera, który źle „performuje”, zleci to automatowi, który sam w ramach wyboru najefektywniejszego rozwiązania rozmieści teksty, powiększy zdjęcie i zadba o odpowiednią ekspozycję logo? Takie automaty w połączeniu z danymi na temat użytkowników zbieranymi z równych miejsc w sieci i ze środowiska marki, czyli portali, aplikacji mobilnych czy mediów społecznościowych, będą idealnym narzędziem służącym finalizacji procesu sprzedaży. A to wszystko w czasie rzeczywistym, dostosowane do tu i teraz – prognozuje Grzegorz Krzemień, prezes GoldenSubmarine. – A za parę lat, gdy już w promocji efektywnościowej nie będzie pracował żaden człowiek, algorytmy zabiorą się za kreację – dodaje, pół żartem, pół serio.

2. Wysokiej jakości treści, ale za darmo!

Eksperci i przedsiębiorcy, których poprosiliśmy o pomoc w określeniu tego, które trendy będą dominować w biznesie i komunikacji w 2014 roku, stwierdzili, że odbiorcy będą spragnieni treści wysokiej jakości. Chodzi zarówno o materiały dziennikarskie, ale i o przekaz reklamowy. Ze swej strony możemy dodać, że będą chcieli uzyskiwać dostęp do tych wysokiej klasy materiałów, najchętniej nie płacąc przy tym ani grosza. Ten trend dotyczy w głównej mierze przekazu, który trafia do odbiorców poprzez internet. To duże wyzwanie dla wydawców i nadawców, którzy wciąż poszukują odpowiedniego modelu biznesowego pozwalającego „produkować“ treści wysokiej jakości przy jednoczesnym zachowaniu ich bezpłatności i malejących przychodach z reklam. Natomiast dla marek oznacza to sięgnięcie po nowe formaty przekazu marketingowego, które wymagają większych nakładów pracy i funduszy.

– Odbiorcy są dziś zalewani coraz większą liczbą komunikatów, w efekcie czego coraz mniej z nich zapada w pamięć. Rozwiązaniem tego problemu będą inwestycje w content marketing, czyli bardziej ambitne i atrakcyjne treści. Dużą siłą będą na pewno krótkie treści wideo, ponieważ tego typu materiały wzbudzają cały czas duże zainteresowanie i są wspierane przez nowe rozwiązania, jak Vine czy Instagram. Pewien udział w całym procesie ma również Google, wprowadzając nowy algorytm wyszukiwarki, który będzie promował strony wkładające więcej wysiłku w tworzenie treści wysokiej jakości – prognozuje Maciej Kutak z firmy badawczej Replise.

– Dobry materiał będzie stanowić o być albo nie być nie tylko nadawców i wydawców mediów, ale będzie także lokomotywą komunikacyjną najbardziej wyróżniających się marek – zauważa z kolei Wojciech Kowalczyk z firmy Atmedia.

3. Blogerzy-profesjonaliści

Rok 2014 będzie przełomowym rokiem dla polskiej blogosfery. Uważamy, że w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy proces jej profesjonalizacji zintensyfikuje się. Blogerzy dopracują zasady współpracy z markami i zaczną swym stylem pracy coraz bardziej przypominać inne instytucje medialne. Prawdopodobnie nastąpi także konsolidacja blogosfery w jej niektórych segmentach tak, jak miało to miejsce w przypadku blogerów technologicznych. W 2014 roku mogą powstać Antyweby czy Spider’s Weby grupujące blogerki modowe czy blogosferę kulinarną. Część blogerów nawiąże natomiast współpracę z redakcjami w podobnym modelu do Forbes.com, Huffington Post czy naTemat lub podejmie pracę jako dziennikarz w tytułach o ugruntowanej pozycji rynkowej. Znaczenia nabiorą instytucje, które powstają wokół blogosfery. Przykładem takiej instytucji jest LifeTube, czyli sieć partnerska pomagająca vlogerom nawiązywać kontakty z markami i odwrotnie – podpowiadająca firmom modele współpracy z twórcami aktywnymi w serwisie YouTube. Do tego grona można również zaliczyć wszelkie spotkania, jak „Wachlarze“ organizowane przez Annę i Jakuba Górnickich czy serię „OchMyBlog!“, które mają na celu pomóc blogerom tworzyć treści jak najwyższej wartości. Wszystko to sprawi, że coraz trudniej będzie zdobywać czytelników blogerom, którzy nie tworzą unikatowych, wartościowych materiałów.

4. Siła wideo

„Wideo to przyszłość“ – to stwierdzenie jest powtarzane w czasie różnych branżowych konferencji mniej więcej tak samo często, jak „Kolejny rok będzie rokiem mobile’a“. Rok 2014 będzie o tyle szczególny dla wideo w internecie, że wiąże się z trendem, który określiliśmy jako profesjonalizacja blogosfery. Otóż, blogerzy zajmujący się produkcją treści wideo, czyli vlogerzy, cieszą się rosnącą popularności zarówno wśród odbiorców, jak i marek. W tym roku będziemy mogli obserwować lawinowo rosnącą liczbę materiałów wideo, które będą realizowane przez vlogerów na zlecenie marek. W nieco mniejszym tempie będzie również rosnąć liczba filmików tworzonych przez wydawców internetowych i nadawców tradycyjnych mediów. O sile wideo może też świadczyć sukces amerykańskiego serwisu Upworthy, gdzie agregowane są ciekawe treści wideo i okraszane, słynnymi już, rozbudowanymi tytułami i krótkimi opisami. Kolejną przesłanką świadczącą o tym, że rok 2014 będzie szczególny dla wideo w sieci, jest też rozwój usług strumieniowych, jak choćby Netflix.

– W 2014 roku możemy spodziewać się dalszego wzrostu udziału materiałów wideo w rynku on-line. Szczególny impuls do dalszego wzrostu da pomiar materiałów streamingowych, włączony na jesieni do badania Megapanel PBI/Gemius. Tendencja ta przełoży się także na rozwój rynku wideo na żądanie, który będzie się cieszył stopniowo coraz większym zainteresowaniem reklamodawców – uważa Joanna Skierska z Gemiusa.

Treści wideo będą też zyskiwały na znaczeniu w mediach społecznościowych, o czym świadczy chociażby wprowadzenie przez Instagram możliwości publikowania piętnastosekundowych filmików czy pogłoski o planach wprowadzenia reklam wideo na Facebooku.

5. Telewizja jest wszędzie

Pogłoski o śmierci telewizji są mocno przesadzone. Prawdą jest natomiast, że, chcąc przetrwać, nadawcy telewizyjni muszą poszukiwać dróg rozwoju i prezentacji przygotowywanych przez siebie treści na innych platformach niż ich tradycyjne anteny. W 2014 roku publikowanie odcinków najpopularniejszych audycji w serwisach wideo na żądanie nie wystarczy. Odbiorcy będą oczekiwać od stacji telewizyjnych produkcji treści, które będą powstawać wyłącznie z myślą o internecie. Przykładem może być format, który TVN wprowadził na swojej platformie TVN Player. Widzowie stacji, którzy są fanami „Lekarzy“, mogą zaraz po zakończeniu emisji najnowszego odcinka zobaczyć w internecie produkcję „Lekarze po godzinach“, która jest sitcomowym komentarzem do fabuły serialu. Nadawcy telewizyjni w 2014 roku będą musieli też zaczynać przyzwyczajać się do myśli, że to widzowie będą samodzielnie decydować o tym, w jaki sposób będą oglądać ich produkcje. Papierkiem lakmusowym tego trendu jest „House of cards“, serial wyprodukowany dla Netflixa. Jego cały pierwszy sezon został udostępniony w internecie w jednym momencie i większość widzów wszystkie 13 odcinków obejrzało w przeciągu tygodnia od publikacji. Kolejną ważną zmianą na rynku będzie wzrost znaczenia aplikacji, które mają towarzyszyć oglądaniu telewizji.

– Według badań IAB, 75 proc. Polaków korzysta z internetu podczas oglądania telewizji. Dlatego też silnym trendem będzie drugi ekran jako platforma dostarczania dodatkowych, zsynchronizowanych treści towarzyszących „pierwszemu” ekranowi. Potencjał zjawiska jest ogromny i zależy wyłącznie od wyobraźni twórców aplikacji. To nie tylko prowadzenie głosowań i badań, quizów czy dyskusji na forach. To cały świat dodatkowych niepublikowanych materiałów wideo, to „check-in“ w czasie oglądania programów, to grywalizacja i programy lojalnościowe, spersonalizowana i zlokalizowana reklama – zauważa Mariusz Filipiak, prezes Evio Polska.

6. Gra o dane

W ciągu ostatnich dwóch lat ludzkość wytworzyła więcej informacji niż przez całą swoją znaną nam historię. Rodzi to ogromne możliwości, ale i równie wielkie zagrożenia. Takie firmy, jak Google, Facebook czy Apple, na podstawie informacji, jakie sami udostępniamy, oraz wyciągając wnioski z naszych różnych aktywności w internecie, mogą stworzyć bardzo dokładny profil osobowy. Wiedzą o nas wszystko…

– Śledzenie zachowań, preferencji zakupowych, rekomendacji użytkowników w serwisach społecznościowych będzie miało coraz większe znaczenie w podejmowaniu decyzji o pomysłach biznesowych, tworzeniu marek, produktów, bądź o zmianach zachodzących w organizacjach. Analiza sentymentu wypowiedzi i tworzenie algorytmów będzie wywierać wpływ na nasze działania w sieci – twierdzi Katarzyna Młynarczyk z Socjomanii.

Z drugiej strony, doniesienia prasowe dotyczące programu PRISM sprawią, że rok 2014 upłynie pod znakiem dyskusji o tym, jak wykorzystywać te niewyobrażalne zasoby danych, jak je przechowywać, a które od razu kasować. „[Pawe? Lut1] AnonimizacjaAnonimowość“ będzie często używanym słowem.

– Kwestią związaną z rosnącą liczbą danych jest konieczność zrewidowania tradycyjnego podejścia do zarządzania informacją w biznesie. W tym roku firmy będą aktywnie poszukiwały rozwiązań, które usprawnią analizę i selekcję najbardziej wartościowych informacji – zauważa Paulina Sobieszek, partner w Mindshare Polska.

7. Komunikacja maszyn

Big data nie istniałyby bez sensorów, które je zbierają, i algorytmów przetwarzających je. Rok 2014 będzie rokiem internetu rzeczy, czyli komunikacji między urządzeniami. Z resztą już rok 2013 można by tak nazwać… Według danych firmy Incapsula, w zeszłym roku za 61,5 proc. ruchu internetowego odpowiadały maszyny, głównie boty wyszukiwarek. Jednakże internet rzeczy nie dotyczy wyłącznie świata on-line, ale przede wszystkim rzeczywistości off-line. Maszyny, które wykorzystujemy w codziennym życiu, będą komunikować się ze sobą, aby nam żyło się łatwiej… Cokolwiek to znaczy. Świetnym przykładem jest tu polski startup Estimote wykorzystujący technologię iBeacons. Dzięki łączności Bluetooth 4.0 iPhone’y będą łączyły się z ministacjami nadawczymi, które będą wysyłały nam komunikaty, np. o promocji w sklepie, który właśnie mijamy w centrum handlowym.

– Żyjemy w czasach, kiedy liczba urządzeń elektronicznych, z których korzystamy, a które są podłączone do internetu, już dawno przekroczyła liczbę ludzi na świecie. Następstwem tego jest generowanie ruchu w internecie za sprawą komunikacji wielu sprzętów między sobą, często bez udziału ich właścicieli. Wyzwaniem dla marketingowców na najbliższy rok będzie umiejętne wykorzystanie ogromu informacji, które przekazują sobie nawzajem te urządzenia, w taki sposób, by zapewnić wartość klientowi w postaci np. oszczędzonego czasu czy eliminacji zbędnych a uciążliwych czynności, które można skutecznie zautomatyzować – prognozuje Jan Biłyk, CEO Laurens Coster.

8. Gadżet jako część garderoby

Sensory będą montowane nie tylko w sklepowych urządzeniach, ale i w elektronice, którą będziemy nosić jako część garderoby. Google Glass, Samsung Galaxy Gear, Jawbone Up – to nazwy urządzeń elektronicznych, które wpisują się w nurt wearable devices. To inteligentne zegarki, opaski monitorujące nasze funkcje życiowe i okulary z wbudowanymi wyświetlaczami. Co prawda w 2014 roku raczej nie mamy co liczyć na to, że słynne Google Glass wejdą do szerokiej sprzedaży, ale z pewnością zobaczymy kolejne wersje smartwatchów, być może nawet od Apple, czy bransoletek połączonych z internetem. Tak zwane wearables nie będą produktami powstającymi wyłącznie z myślą o dorosłych użytkownikach. W 2014 roku rodzice dostaną możliwość zakupu dla swoich pociech bransoletek geolokalizacyjnych czy opasek dla niemowląt, które zastąpią elektroniczne nianie i płytki monitorujące oddech.

– Urządzenia te podłączone do internetu pozwalają nam na bieżąco nie tylko monitorować, ale też optymalizować nasze poczynania. Łączy je ten sam mianownik, czyli dane… tak osobiste, że nawet nie zawsze zdajemy sobie sprawę z ich istnienia – prognozuje Bartosz Sikora z Mindshare Polska.

Oprócz osobistego wykorzystania ciekawym trendem będzie również zastosowanie wearable devices w sprzedaży produktów. Kluczowa tutaj może być rozszerzona, wirtualna rzeczywistość.

– Okulary Oculus Rift mogą znaleźć zastosowanie w handlu. Wyobraźmy sobie, że konsumenci mogą wybrać się na spacer po wirtualnych przestrzeniach, gdzie pokazywane są różnorodne produkty. Są firmy, które nie moga zaprezentować w jednym miejscu całego portfolio. Z pomocą przychodzi wirtualna rzeczywistość, która to umożliwia. Oculus Rift sprawdzi się także na rynku nieruchomości. Zamiast tworzyć pokazowe mieszkania możliwe będzie oprowadzanie klientów po wirtualnych pomieszczeniach wykończonych wedle preferencji potencjalnego nabywcy – zauważa Zbigniew Nasarzewski z Aegis Media.

9. Globalizacja polskich startupów

Jesienią 2013 roku agencja Reuters donosiła, że „24 lata po obaleniu komunizmu w Polsce tutejsze firmy mają odpowiednią skalę, wiedzę i wiarę w siebie, by rozwijać się za granicą“. Co prawda chodziło o takie firmy, jak KGHM, Asseco, PKO Bank Polski, PZU czy warszawską Giełdę Papierów Wartościowych, ale nie tylko one zaczynają szukać dróg rozwoju poza Polską. Startupy znad Wisły AD 2014 roku będą ulegać globalizacji. Wspomniana już firma Estimote w grudniu zeszłego roku pozyskała ponad 3 mln dol. na rozwój technologii iBeacons i stworzenie biura w Londynie. Firma, którą kieruje Jakub Krzych, posiada już biuro w San Francisco i prowadzi rozmowy z największymi globalnymi firmami technologicznymi na temat promocji ich produktu. Grudzień 2013 roku okazał się również miesiącem sukcesów dla firmy Intelclinic, która stworzyła specjalną maskę pomagającą optymalizować nasz sen. NeuroOn, bo tak się ona nazywa, okazała się hitem Kickstartera, a jej twórcy zdobyli główną nagrodę w konkursie startupów największej konferencji technologicznej w Europie, czyli Le Web. Brand 24 to kolejna polska firma, która posiada biuro w Stanach Zjednoczonych, ale oprócz tego aktywnie działa na rynku monitoringu internetu w Indonezji. PricePanorama również skierowała swoją uwagę na część świata zlokalizowaną na Wschód od Polski, lecz nieco bliżej – dostarcza narzędzia dla rynku e-commerce na Ukrainie. Jeszcze innym przykładem polskiego startupu o międzynarodowym zasięgu jest ZnanyLekarz, który swój biznes rozwija w 25. krajach i ma ponad 3,5 mln użytkowników miesięcznie. To tylko kilka przykładów…

10. Mądrość i siła tłumu

W 2014 roku biznes będzie coraz częściej czerpać z mądrości tłumu. W dziedzinie aktywności marketingowej będzie to oznaczać głównie częstsze sięganie po treści tworzone przez użytkowników serwisów społecznościowych, klientów i miłośników marek. W Polsce istnieją już platformy marketingu crowdsource’owanego, np. Millionyou.com, oraz przykłady zaangażowania klientów w tworzenie i udoskonalanie produktów, np. Bank Pomysłów banku BZ WBK.

– Odnoszę wrażenie, że popularność i siła treści tworzonych przez użytkowników nie była jak dotąd brana pod uwagę przez sporą część dużych firm w Polsce. Kilka przykładów ze świata pokazuje jednak, że kampanie oparte na zaangażowaniu odbiorców tworzących treści przynoszą wymierne korzyści dla marek – uważa Maciej Kutak z Replise.

Tłum, oprócz dzielenia się swoją mądrością, jest też coraz bardziej skłonny to dzielenia się pieniędzmi. Przywoływana już firma Intelclinic zdobyła poprzez Kickstarter, czyli największą platformę crowdfundingową na świecie, ponad 300 tys. dol. na dalszy rozwój ich maski NeuroOn – do tego w zaledwie kilka dni. Co ważne, kiedy kampania startowała, zarządcy Intelclinic zakładali, że uda się zebrać w ciągu miesiąca 100 tys. dol…

Platformy crowdfundingowe zdobywają coraz większą popularność również w Polsce. Tylko poprzez stronę Polakpotrafi.pl dokonano już ponad 21 tys. wpłat, dzięki którym zebrano przeszło 1,5 mln zł na 616 różnych projektów. Inne polskie platforymy tego typu to: Wspieram.to, Wspieramkulture.pl, Beesfund.com czy Megatotal.pl.

11. Dzielenie się jest sexy!

Ekonomia współdzielona była tematem przewodnim ważnych europejskich targów technologicznych – CEBiT 2013. Będzie również jednym z wiodących trendów w 2014 roku. Jak zauważył na łamach serwisu Business Insider analityk firmy badawczej CovergEx Group, „Pożyczanie staje się nowym posiadaniem“. Badacz ocenia, że rynek „share economy“ w Stanach Zjednoczonych urósł w 2013 roku do 3,5 mld. dol., a w ciągu najbliższych pięciu lat osiągnie wartość 110 mld. dol. Firma, która uznawana jest za wzór wykorzystania ekonomii współdzielonej, czyli Airbnb, może się pochwalić ponad 9 mln gości, którzy skorzystali z udostępnionej przez tę społeczność wolnej przestrzeni mieszkalnej w ponad 34 tys. miast w 192. krajach. Użytkownicy usługi mogą przebierać w ponad 500 tys. ofert, także w Polsce. Nad Wisłę dotarła również usługa Blablacar – platforma łącząca ludzi, którzy chętnie zabiorą ze sobą w podróż samochodem osoby nieposiadające takiego środka lokomocji lub po prostu chcące zaoszczędzić pieniądze na wspólnej podróży. O tym trendzie sporo mówiono i pisano już w zeszłym roku, ale w 2014 roku ekonomia współdzielona z pewnością silniej zakorzeni się w Polsce.

– Ekonomia współdzielona w 2014 roku trafi do świadomości marketerów i korporacji. Na początku ów trend będzie bacznie obserwowany i badany pod kątem biznesowego wykorzystania. Jego prekursorami są startupy, które z pewnością będą aktywnie się rozwijać. BlablaCar czy Airbnb zbierają bardzo dobre opinie i ludzie na własnej skórze przekonują się, że „to działa” – uważa Dawid Sokołowski z Sieci Sensownego Biznesu.

12. Gorączka e-commerce

Istnieje powszechne przekonanie, że na XIX-wiecznej gorączce złota na amerykańskim Dzikim Zachodzie wcale nie dorobili się poszukiwacze złota, lecz producenci narzędzi… i jeansów. I podobnie będzie z rynkiem e-commerce. W Polsce działa ponad 20 tys. sklepów internetowych i to właśnie te firmy, które dostarczą im narzędzia do rozwoju, będą w cenie.

– Handel internetowy będzie podlegał profesjonalizacji. Tych, którzy dzisiaj myślą, że sklep internetowy można stworzyć za 10 tys. zł i rozwijać go „przy okazji“ czy „po godzinach“, będzie coraz mniej. Będzie też coraz trudniej oraz drożej przebić się ze swoją ofertą do klientów. Narzędzi marketingowych jest bardzo wiele, ale i chętnych do dotarcia ze swoim przekazem nie brakuje. Z pewnością będzie rosła liczba internautów, co automatycznie przełoży się na wzrost zainteresowania e-handlem – prognozował Konrad Latkowski, prezes Grupy Manubia, na łamach zeszłorocznego, październikowego numeru „Briefu“.

Wiele prognoz pokazuje, że w 2014 roku wciąż będzie rosła liczba sprzedawanych w Polsce smartfonów i tabletów oraz świadomość ich użytkowników dotycząca tego, jakie możliwości dają urządzenia mobilne – to zaś daje ogromne pole do wykorzystania przez dostarczycieli usług dla branży e-commerce.

13. Produkty ad libitum

Produkcja na masową skalę bardzo powoli odchodzi do przeszłości. Rok 2014 będzie potwierdzeniem, że krótkie serie to prawdopodobnie przyszłość wytwórstwa. Weźmy chociażby druk 3D, który w tym roku ma nabrać ogromnego przyspieszenia dzięki uwolnieniu kilku ważnych patentów związanych z tą technologią. To kwintesencja mikrowytwórczości, która trafia pod strzechy także w Polsce. W ciągu najbliższych miesięcy okaże się również, czy Motoroli uda się zrealizować projekt Ara, czyli smartfona złożonego z wymienialnych elementów. To krok do przodu w stosunku do innego telefonu tego producenta, Moto X, który oferuje użytkownikom daleko posuniętą personalizację urządzenia – jest dostępny w ponad 500. wersjach kolorystycznych i jego wygląd można samodzielnie zaplanować poprzez usługę Moto Maker. Jako konsumenci chcemy, aby produkt, który otrzymujemy, był wyjątkowy, posiadał cechę odróżniającą ten konkretny egzemplarz od innych. Dlatego też projektanci odegrają w biznesie AD 2014 rolę, jakiej jeszcze nigdy dotąd nie odgrywali.

– Jesteśmy świadkami renesansu wzornictwa. Wychodzimy poza kliszę Steve’a Jobsa i ekosystemu Apple. Podejście „designocentryczne“ można zauważyć w każdej gałęzi biznesu, od mydła, przez termostaty, aż po aplikacje poczty elektronicznej i produkcję żywności dla dzieci – stwierdziła na łamach magazynu „Wired“ Jessica Alter, CEO FounderDating i mentorka startupów.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF