Czy warto narzekać na pracę on-line?
Złośliwi twierdzą, że narzekanie jest naszą cechą narodową. Dlatego nic dziwnego, że w erze social mediów narzekamy także tam. Jak wynika z monitoringu mediów społecznościowych IMM na swoją pracę lub szefa Polacy najczęściej narzekają na Twiterze. Jednak czy warto dawać upust swoich emocji w sieci?
Na popularnym serwisie społecznościowym z niebieskim ptaszkiem w samym 2015 roku pojawiło się blisko 2,5 tysiąca skarg związanych z pracą bądź pracodawcą. Rekord personalny padł jednak na Facebooku, gdzie jeden z polskich użytkowników serwisu publicznie wyraził swoje niezadowolenie z pracy aż… 23 razy. Główne deklarowane powody niezadowolenia to niskie zarobki i stres.
Gdzie „nie lubimy” swojej pracy
IMM monitorował wpisy użytkowników między innymi używając wyrażeń „nie lubię” bądź „nienawidzę” swojej pracy lub swojego szefa. Z badania wynika, że aż 50 proc. wszystkich komentarzy tego typu ukazało się na Twitterze. Na kolejnych miejscach znalazł się Facebook, internetowe forum portalu Gazeta.pl oraz forum serwisu Kafeteria.pl. Natomiast łączny zasięg tego typu wpisów wyniósł blisko 7,5 mln. Tyle osób miało szansę trafić w internecie na deklarację innego internauty o negatywnym stosunku do aktualnej kariery zawodowej. Komentarze, w których Polacy zamieszczali słowa krytyki wobec swojego pracodawcy, wywołały blisko 100 tysięcy rożnego typu interakcji takich jak polubienia czy udostępnienia, co jeszcze bardziej podnosiło widoczność tych komunikatów.
Dlaczego „nie”?
Jakie są powody, dla których nie lubimy swojej pracy? Przede wszystkim są to niskie zarobki, a także negatywny wpływ wykonywanego zajęcia na zdrowie fizyczne i psychiczne. Temat pieniędzy, wypłat i pensji pojawił się w 23 proc. wszystkich komentarzy, a wątek zdrowia, stresu i ogólnego złego samopoczucia – w 14 proc. Jednak warto zadać sobie pytanie, czy brak oporów przed publicznym deklarowaniem swojego niezadowolenia z wykonywanego zawodu czy zarobków nie zaszkodzi nam w przyszłości? W końcu pośród naszych odbiorców są także zapewne rekruterzy i pracodawcy. Tym bardziej, że coraz więcej firm monitoruje social media w poszukiwaniu wzmianek na swój temat, a media społecznościowe stały się niezbędnym narzędziem pracy rekruterów. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez agencję pracy Adecco Poland, już blisko połowa pracodawców prowadzi rekrutację przez media społecznościowe, a serwisy takie jak Facebook czy LinkedIn stały się powszechnym narzędziem wykorzystywanym do poszukiwania pracowników lub weryfikowania ich CV.
Ryzyko zawodowe
Jakie jest ryzyko związane z takim zachowaniem online? Oczywiście przede wszystkim to zawodowe. Publiczna krytyka własnego miejsca pracy może świadczyć o wypaleniu, olbrzymim stresie lub nawet o problemach zdrowotnych i psychologicznych spowodowanych niezadowoleniem z własnej kariery zawodowej. Ponadto takim emocjonalnym wpisom często towarzyszom wyglaryzmy, które niekoniecznie dobrze o nas świadczą: „Ja pier**** zaraz coś roz**** nienawidzę tej pracy”, „jak ja k*** momentami nienawidzę tej pracy”, „zasnąć nie mogę, nienawidzę mojej **** pracy!!! :(„ – czytamy na Twitterze. Inni dodają: „Nienawidzę swojej pracy. W sobotę, w swoje urodziny muszę pracować a wszyscy będą się gdzieś bawić”; „Nienawidzę tej pracy. Chcę na urlop”; „Nienawidzę tej pracy i ludzi. Udław się **** idioto”.
Dlatego starajmy się trzymać nasze emocje na wodzy, szczególnie jeśli chodzi o wulgarne wpisy o naszej pracy. Może przeczytać je potencjalny pracodawca, który z pewnością nie pochwali takiego zachowania. Ponadto, dla własnego zdrowia psychicznego, jeżeli nasza praca wywołuje u nas taką niechęć, może warto energię włożoną we wpisy przenieść na rozsyłanie, nawet w nocy, CV?
::
Przy okazji warto poznać 8 sygnałów, że czas zmienić pracę.
::
Źródło: Instytut Monitorowania Mediów