...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

50 Kreatywnych #historie | Maciej Zaremba — Pracownia krawiecka ZAREMBA

Jak ze starej i trochę zakurzonej marki odzieżowej z długimi tradycjami zrobić modną, prestiżową markę ubrań męskich szytych przede wszystkim na miarę? Maciej Zaremba — laureat 3. edycji rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie przybliża historię zmiany pracowni krawieckiej Zaremba w znaną i popularną na rynkach zagranicznych markę.

Jak powstała pracownia krawiecka Zaremba?

Trudno jest nazwać projekt Macieja młodym. Marka rodziny Zaremba liczy sobie ponad sto lat. Sam w biznesie znalazł się niejako przypadkowo. Ojciec Macieja zmarł niespodziewanie, mama prowadziła biznes krótko, właściwie tylko przez tyle czasu, ile było niezbędne, by przekazać firmę synowi. Mając dwadzieścia kilka lat, otrzymał markę, starą i z tradycjami, może nieco przykurzoną. Jego zadaniem było tchnąć w nią nowe życie.

Cele i misja projektu

Im bliżej Maciej przyglądał się marce i rynkowi, tym jaśniejsze stawały się dla niego potrzeby.
Nie chciałem mieć marki „starej” ani chyba nawet przesadnie tradycyjnej. Chciałem markę, która będzie łączyła w sobie doświadczenie pokoleń, solidność rzemiosła, z najnowszymi, światowymi trendami męskiej mody spod znaku high-end.

Droga do sukcesu

Pierwsze kroki nie były łatwe. Maciej przejął markę sam, posiadając właściwie zerowy kapitał startowy, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Okazały się nim nieuregulowane sprawy lokalowe, księgowe, starzejąca się grupa klientów oraz zespół jedną nogą na emeryturze, którym nagle ma zarządzać dwudziestolatek bez krawieckiego dyplomu.

Pierwsze dwa, może trzy lata określiłbym jako remont. I nie mam na myśli, tylko remontu lokalu. Pierwsze kroki często kończą się upadkiem, przyznaję, że poobijałem się kilka razy o chybione współprace i pomysły. Potem przyszedł czas na gruntowny remont (a właściwie rewolucję) stylu naszych ubrań.

Od wyróżnienia w rankingu 50 Kreatywnych w 2013 roku zmieniło się bardzo dużo. Maciej podwoił liczbę pracowników, znacząco odmłodziła się grupa odbiorców marki. Nadal specjalnością pracowni Zaremba pozostaje szycie na miarę, ale z sukcesami rozszerzają markę o nowe linie produktów, takich jak kurtka Z-65, adresowanych do mniej konserwatywnego, młodszego odbiorcy. Kampanie przy współpracy z innymi markami jak New Balance, Zaremba x New Balance x Grenson czy Zaremba Pop up Cafe by STOR również odniosły ogromny sukces.

Przełomów w biznesie było co najmniej kilka: ewolucja stylu, pierwszy wyjazd na targi Pitti Uomo, uruchomienie szycia na miarę w systemie made to measure (czyli drugiej, tańszej i uproszczonej linii, co pozwoliło na poszerzenie oferty i dotarcie do nowej grupy klientów, a także zwiększyło znacząco moce przerobowe), uruchomienie sprzedaży dodatków oraz sklepu internetowego… Ostatnim jednak z pewnością było otrzymanie pierwszych zaproszeń od klientów ze Skandynawii, wejście w ten sposób na rynki zagraniczne i zdobycie rozpoznawalności na świecie. Maciej ma nadzieję, iż kolejny przełom dzieje się tu i teraz wraz z rozszerzeniem marki o linię ubrań gotowych RTW (ready to wear).

Maciej stale odnosi wrażenie, że nie ma lekko. W swojej branży ma do czynienia z rynkiem pracownika, zgarnięcie z rynku tych naprawdę najlepszych wymaga wiele wysiłku, a z biegiem lat będzie zapewne pod tym względem tylko trudniej. Wskazuje również na nieprzyjazny system podatkowy oraz wysokie koszty zatrudnienia. Ponadto ceny surowców: materiały i dodatki pracownia kupuje od dostawców europejskich, są one takie same dla odbiorców z Anglii, Finlandii, Nowej Zelandii, USA, Hongkongu i Polski. Tymczasem cena produktu finalnego musi pozostać polska. Nadal odczuwają skutki socjalizmu i trudnych lat transformacji ustrojowej – przedstawiciele krawieckich rodzin z wieloletnią tradycją, chociażby w Anglii czy Włoszech startują z zupełnie innego poziomu i dysponują możliwościami nieporównywalnymi do tych, które ma Maciej.

Pomocna dłoń

Z pewnością pracowni Zaremba pomogła moda na produkty na miarę i spod znaku „slow” w ujęciu globalnym. Nie bez znaczenia jest także wzrost siły nabywczej wśród polskich klientów. Nie wiadomo czy można uznać to za okoliczność zewnętrzną, ale wzrost rozpoznawalności marki na świecie zmienił bardzo wiele. Polską markę doceniły prestiżowe, opiniotwórcze tytuły, takie jak np. „The Rake” czy “Plaza Uomo”.

Inspiruje mnie…

Zdecydowanie jest to mój dziadek, Tadeusz Zaremba. Niestety w sensie biznesowym nigdy się nie spotkaliśmy – kiedy on stał na czele firmy, ja byłem dzieckiem, on zaś nie doczekał niestety chwili, kiedy ja objąłem stery. Bardzo żałuję, że nie miałem i nie mam okazji porozmawiać z nim o firmie, o moich planach i działaniach. Natomiast jego wizja marki jest mi znana i świetnie ją rozumiem.

Co ciekawe, Maciej uważa, że w sensie biznesowym, dziadek i jego wizja są mu bliżsi, niż ojciec, który patrzył na markę zupełnie pod innym kątem. Dziadek jest jego inspiracją, ponieważ widział w nazwisku ZAREMBA markę, na wiele lat przed powstaniem terminów typu marka, branding, marketing. Pomimo iż tradycje krawieckie w ich rodzinie sięgają 1894 roku, uważa, że MARKĘ jako taką stworzył właśnie Tadeusz Zaremba w okresie międzywojnia i po wojnie. W chwilach zwątpienia, kiedy Macieja coś przytłacza, myśli o dziadku: „Jest trudno? Dziadek przeżył wojnę, pożary lokali, rewizje milicji komunistycznej walczącej z tzw. prywatną inicjatywą i burżuazyjną modą, a potem kompletne załamanie rynku w latach 90. I przeprowadził przez to wszystko naszą firmę”.

Co dalej?

Najnowszy projekt, który będą rozwijać w najbliższych sezonach, są kolekcje RTW.

Na pytanie, jakiej rady na podstawie własnego doświadczenia mógłby udzielić startującym biznesom, odpowiada: Bądź autentyczny i rób swoje, dopisane sztucznie marketingowe historie czy działania podpatrzone u innych, zawsze pachną fałszem, a klienci mają nos lepszy, niż Ci się wydaje.

zarembabespoke.com/pl/

https://www.facebook.com/zarembabespoke1894/

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Content marketing kreatywnie – #eksperci w Workin

We wtorek 30 października w przestrzeni coworkingowej Workin przy placu Zamkowym, odbyło się pierwsze spotkanie z cyklu #eksperci realizowanego w ramach tegorocznej, dziewiątej już, edycji rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie. Spotkania mają na celu budowanie kompetencji i wymianę wiedzy w dziedzinach nowoczesnej komunikacji. Na pierwszym z nich został poruszony temat content marketingu i zagadnień z nim związanych.

Ranking 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie jest organizowany od 2011 roku. Na początku lista laureatów była subiektywnym wyborem redakcji, po całorocznych poszukiwaniach najbardziej kreatywnych biznesów. W 2016 roku, w związku z rosnącą rozpoznawalnością i prestiżem konkursu, została wprowadzona bezstronna Kapituła mająca za zadanie wybór pięćdziesięciu najbardziej kreatywnych ludzi w Polsce w danym roku, spośród nadesłanych zgłoszeń.

Wprowadzenie Kapituły było przełomowym momentem w historii rankingu, w tym roku doczekaliśmy się kolejnego.

W ciągu 8 lat zostało wyróżnionych ponad sześciuset kreatywnych z przeróżnych branż. Postanowiliśmy stworzyć dla nich platformę do wymiany doświadczeń i wiedzy. Z tego powodu powstał cykl spotkań #eksperci, będących okazją do dyskusji małych i średnich firm, zatrudniających do kilkudziesięciu osób, z dużymi korporacjami i odwrotnie. Wierzymy, że dzięki temu nasi laureaci będą mieli możliwość nawiązania bliskich relacji a w konsekwencji współpracy biznesowej.

Pierwsze spotkanie odbyło się ostatni wtorek, 30 października. Gościem specjalnym, czyli naszym tytułowym ekspertem został Norbert Kilen –  Strategy Director w Think Kong. Spotkanie odbyło się w formie panelowej dyskusji w swobodnej atmosferze. Zostały poruszone takie zagadnienia, jak: definicja content marketingu, różnice w rozumieniu i realizowaniu działań content marketingowych na świecie, organiczne wyniki Google, advertoriale i artykuły sponsorowane, wiarygodność tekstów, problemy związane z content marketingiem w Polsce oraz content marketing w social mediach.

Swoistym podsumowaniem spotkania okazało się ostatnie pytanie, które padło w dyskusji, czyli: Jak tworzyć dobry content marketing?

Uczestnicy na podstawie przeprowadzonej rozmowy zebrali 5 kluczowych elementów, które należy brać pod uwagę i dokładnie rozważyć podczas działań contentowych.

Są nimi:

  1. Cele
  2. Wyróżnienie
  3. Narzędzia
  4. Relacje
  5. Użyteczność

Więcej możecie dowiedzieć się z poniższej notatki wizualnej stworzonej przez Klaudię Tolman z ExplainVisually.co

 

Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy wzięli udział w wydarzeniu i przyłączyli się do dyskusji. Mamy nadzieję, że kolejne spotkania zaowocują równie wspaniałą atmosferą i wartościową dyskusją.

Wypatrujcie informacji o listopadowym spotkaniu!

Anita Florek

50 Kreatywnych #historie | Ewelina Kowalik – Zniebaciniespadnie.pl

W internecie istnieje cała masa portali randkowych. Dołóżmy do tego jeszcze aplikacje mobilne działające na tej samej zasadzie i można by pomyśleć, że znalezienie drugiej połówki będzie prostsze niż sznurowanie butów. Nasza laureatka - Ewelina Kowalik - nie była jednak przekonana do tych portali. Postanowiła stworzyć swój własny, który będzie odpowiadał jej kryteriom i tym samym pomóc osobom, które myślą i czują podobnie.

Jak powstał portal Zniebaciniespadnie.pl?

Portal randkowy powstał na bazie własnych, życiowych doświadczeń Eweliny Kowalik a zarazem jest efektem wieloletniej współpracy z ciekawymi ludźmi, organizacji licznych wydarzeń, spotkań i wyjazdów dla singli, wsłuchiwania się w ich opinie na temat portali randkowych oraz z ogromnej chęci niesienia pomocy osobom samotnym.

Zacznijmy od początku, a dokładniej od wydarzeń, nazwijmy to mniej przyjemnych, jednak mających ogromnych wpływ na powstanie tego projektu. W 2012 Ewelina zmieniła status z „zamężna” na „wolna”. Pojęcie „wolna” miało dwa oblicza i asocjowało wiele innych: z jednej strony koniec problemów, komplikacji, swoboda działania, pełen luz, a z drugiej strony to „trudne” do wypowiedzenia słowo na S, czyli samotność. Dla młodej dziewczyny z małą córką u boku pojęcie „samotna” było jej dotychczas obce, szczególnie, że od zawsze wychodziła z założenia, że ludzie powinni łączyć się w pary, że we dwoje jest łatwiej, lepiej. Chcąc stawić czoła nowej sytuacji, w jakiej się znalazła, zaczęła zastanawiać się, jak odnaleźć z niej wyjście.

Na start zalogowała się na znanych portalach randkowych, licząc na poznanie kogoś, z kim będzie można po prostu wyjść do restauracji, aktywnie spędzić czas. Sama jest bardzo aktywną osobą, która lubi spędzać czas poza domem, zdobywać nowe kontakty, odwiedzać nowe miejsca, próbować nowych smaków. Jest osobą ciekawą życia i ludzi.

Wiele godzin rozmów, spotkania, z których nic nie wynikało, choć wcześniejsze rozmowy wskazywały na coś zupełnie innego, ogólne rozczarowanie, poczucie straconego czasu – takie doświadczenia wyniosłam po skorzystaniu z popularnych serwisów, zarówno tych darmowych, jak i tych płatnych.

Wokoło wszyscy mieli już rodziny, ułożone życie, co nie napawało Eweliny optymizmem, gdyż zwyczajnie nie było z kim wyjść do restauracji, na imprezę, do miejsc, gdzie jest realna szansa na poznanie nowych osób lub po prostu na ciekawe, miłe spędzenie „wolnego” czasu. Tak narodził się pomysł na urządzenie własnej imprezy dla singli. To był rok 2015, gdy w lubelskim, niedziałającym już pubie o nazwie „Spinacz” odbyła się pierwsza impreza. Okazała się sporym sukcesem, dlatego od tamtej pory tego typu spotkania organizuje cyklicznie. Organizacja spotkań, a także wyjazdów dla singli stała się pasją, przygodą, zabawą, sposobem spędzania wolnego czasu, a jednocześnie wyzwaniem.

Dzięki zdobytemu doświadczeniu w tematyce „łączenia ludzi” pojawił się pomysł na kolejny, ostateczny, odważny krok, czyli stworzenie portalu, który: będzie się różnił od popularnych serwisów randkowych, będzie łączył fajnych ludzi pełnych pasji, lubiących aktywne życie, odwiedzanie restauracji, pubów, a przede wszystkim ludzi szukających kontaktu w świecie rzeczywistym, a nie wirtualnym.

W połowie 2017 roku rozpoczęły się prace nad portalem Zniebaciniespadnie.pl. Serwis stale był ulepszany, pojawiały się nowe pomysły, by wystartować z pełnym impetem w marcu 2018 roku!

Cele i misja projektu

Głównym celem Eweliny jest stworzenie ogólnopolskiego portalu randkowego, umożliwiającego singlom kontakt w świecie rzeczywistym, a nie tylko wirtualnym. Portal poza możliwością poznawania nowych osób ma zachęcać singli do wspólnego odkrywania nowych miejsc na kulinarnej mapie Polski! Chciałaby łączyć aktywne i wolne osoby, otwarte na nowe kontakty i doświadczenia, a jednocześnie uwielbiające dobrą kuchnię.

Droga do sukcesu

Najpierw zrodziła się inicjatywa Z NIEBA CI NIE SPADNIE. Pod tą nazwą organizowała imprezy i wyjazdy dla fajnych i wolnych osób. Dzięki zdobytemu doświadczeniu w tematyce „łączenia ludzi” pojawił się pomysł na kolejny, ostateczny, odważny krok, czyli stworzenie portalu, który będzie się różnił od popularnych serwisów randkowych.

Na początku przeprowadziła liczne rozmowy z singlami, ich zainteresowanie utwierdziło ją w przekonaniu o założeniu portalu.

Pomysł na stworzenie portalu miałam w głowie od dłuższego czasu, ale będąc samotną matką, ciężko było zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę, odciąć się od stałego źródła dochodu. Niemniej jednak w pewnym momencie życia zostałam bez pracy. Miałam dość szukania pracy, ciągłej niepewności. Postanowiłam zaryzykować . Ponoć w życiu „będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś”.

Zniebaciniespadnie.pl funkcjonuje od marca tego roku, więc Ewelina ciągle boryka się z wieloma problemami. Główną trudnością jest jednoosobowy zespół. Za Zniebaciniespadnie.pl nie stoi sztab ludzi tylko ona sama. Oczywiście współpracuje z wieloma osobami/firmami przy rozwoju portalu , ale często brakuje jej czasu. Poza tym miała wiele problemów z prawidłowym funkcjonowaniem portalu, co często irytowało użytkowników. Obecnie zaczęła współpracę z inną firmą, więc ma nadzieję, że błędy tego typu nie będą miały już miejsca.

Pomocna dłoń

Portal funkcjonuje od niedawna. Ewelina jest przekonana, że jest dopiero na początku swojej drogi. Obecnie poszukuje partnerów biznesowych/inwestorów, którzy pomogą mi w rozwoju projektu na dużo większą skalę.

Dotychczas bardzo pomocne w promocji Zniebaciniespadnie.pl były liczne artykuły w prasie ogólnopolskiej na temat portalu oraz znalezienie się w gronie laureatów Rankingu „50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie”.

Inspiruje mnie…

Myślę, że główną inspiracją w moich działaniach są samotne osoby. Mam wewnętrzną chęć pomagania im. Samotność towarzyszyła mi przez bardzo długi czas. Wiem o niej bardzo dużo. Toteż bazując na własnym doświadczeniu, chcę zachęcić inne wolne osoby do działania, do poznawania nowych osób, do wychodzenia z domu.

 

 

Co dalej?

Niebawem wprowadza nową aktywność na portalu „Spotkania przyStole”, gdzie single w większym gronie (10-15 osób) będą mogli poznawać nowe lokale na kulinarnej mapie Polski. Nowa funkcjonalność serwisu jest nawiązaniem do tradycji spotykania się przy stole, która, mimo upływu czasu, jest silnie zakorzeniona w ludziach. Nic bowiem nie zbliża ludzi bardziej niż wspólne jedzenie. Dzięki „Spotkaniom przyStole” nieznajome sobie osoby będą miały szansę znaleźć bratnie dusze, przyjaciół, a może i drugą połówkę. Wierzy, że pomysł spotka się z dużym zainteresowaniem wolnych osób.

Na chwilę obecną, szuka partnerów biznesowych/inwestorów, którzy pomogą jej w rozwoju portalu. Zależy jej przede wszystkim na wsparciu w działaniach marketingowych oraz na stworzeniu aplikacji mobilnej.

Na pytanie jakiej rady na podstawie własnego doświadczenia mógłby udzielić startującym biznesom, odpowiada: Myślę, że najważniejsza jest wytrwałość, upór i ogromna pracowitość. Trzeba naprawdę kochać to, co się robi i wierzyć w swój sukces.

www.zniebaciniespadnie.pl

https://www.facebook.com/zniebaciniespadnie/

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

50 Kreatywnych #historie | Piotr Lewandowski – ParrotOne

Czy będąc niepełnosprawnym ruchowo bądź nie w pełni sił w rękach skazany jesteś na wykluczenie cyfrowe? Jak poradzić sobie z problemem niedowładu lub zanikiem mięśni w rękach, kiedy Twoja praca wymaga od Ciebie tworzenia dużej ilości dokumentów i korzystania z klawiatury komputera bądź smartfonu? Piotr Lewandowski znalazł odpowiedź na to pytanie i stworzył narzędzie, dzięki któremu został laureatem Rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie.

Jak powstała aplikacja ParrotOne?

Historia aplikacji sięga końca lat 90, kiedy Piotr Lewandowski zaczął korzystać z wózka inwalidzkiego. Było to wynikiem choroby, która powoduje słabsze funkcjonowanie mięśni. Pragnął kontynuować aktywność zawodową, która jednak wymagała od niego pisania i tworzenia dokumentów. Niestety ręce stawały się słabsze i mniej sprawne. Trudność Piotrowi zaczęła sprawiać płynna wymiana zdań przez komunikator internetowy. Zastanawiając się nad tym, jak rozwiązać problem, wpadł na pomysł ParrotOne — aplikacji, która ułatwi pisanie poprzez innowacyjny system podpowiedzi nie tylko pojedynczych słów, ale przede wszystkim całych komunikatów i krótkich zdań. Osobom o ograniczonej sprawności rąk oraz dłoni takie narzędzie znacznie ułatwiłoby i przyspieszyło pisanie, a w konsekwencji, pracę i sprawną komunikację z innymi ludźmi.

Szybko zrozumiał, że problemy z pisaniem może mieć ogromna rzesza ludzi, którzy z powodu różnych chorób (stwardnienie rozsiane, Parkinson) mają dużo słabsze lub po prostu mniej sprawne ręce. Następnie okazało się, że aplikacja może ułatwić życie także osobom starszym, które również mają problemy z pisaniem na klawiaturze. Tym bardziej że wielu seniorów to osoby zamożne, żyjące w krajach rozwiniętych. Jest więc ogromny rynek osób, które pomimo ograniczonej sprawności manualnej chcą normalnie pracować i sprawnie się komunikować. W tym celu potrzebują dostosowanego do ich potrzeb rozwiązania.

Cele i misja projektu

Unikalny system podpowiedzi i przyjazny interfejs ParrotOne ułatwia oraz przyspiesza pisanie na komputerze, laptopie (klawiatura fizyczna), smartfonie i tablecie (klawiatura dotykowa), przy okazji dbając o to, by nie robić błędów. Na dodatek, podpowiedzi na ekranie aplikacji można tłumaczyć bezbłędnie na wybrany język obcy, na przykład angielski i odwrotnie — nasz rozmówca, wybierając angielskie podpowiedzi, otrzyma tłumaczenia na polski. Funkcja ta ma przede wszystkim pomóc dzieciom z niepełnosprawnościami w łatwiejszym przyswajaniu języków obcych.

Aplikacja ma dać wsparcie wszystkim osobom o ograniczonej sprawności dłoni i rąk. Dla nich problem z pisaniem np. wiadomości przy ograniczonej mobilności jest dużą barierą w komunikacji ze światem. Z kolei w życiu zawodowym oznacza to problem z tworzeniem dokumentów czy odpisywaniem na e-maile, co skutecznie utrudnia znalezienie pracy — nawet zdalnej. Innymi słowy — oznacza to brak samodzielności — jednej z fundamentalnych wartości wpływających na ludzką godność (wg ONZ). 

Główne problemy odbiorców ParrotOne to relatywnie słabsze mięśnie i szybciej męczące się dłonie, a w przypadku niepełnosprawnych, dodatkowo mogą to być także niedowłady, przykurcza, drżenie rąk i napięcia mięśni. Źródłami tych problemów zazwyczaj są choroby (kilkaset różnych), z których najczęściej występujące to choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, a także urazy i wypadki (np. utrata palców). Szybciej męczące się dłonie sprawiają, że trudno jest napisać jeden dłuższy tekst lub wiele krótkich wiadomości. Z kolei drżące ręce czy niedowłady ograniczają swobodę i precyzję ruchów. Przez to w trakcie pisania popełnia się wiele błędów, a konieczność ich poprawienia dodatkowo znacznie wydłuża czas potrzebny na napisanie tekstu. Skutecznie utrudnia to komunikację i zwiększa poczucie cyfrowego wykluczenia. Misją ParrotOne jest usprawnienie codziennych działań ludzi z tymi problemami.

Droga do sukcesu

Na początku była kartka papieru, na której starałem się stworzyć schemat interfejsu użytkownika. Gdy udało mi się osiągnąć satysfakcjonujący rezultat, zacząłem tworzyć dokładny opis aplikacji, a szczególnie jej funkcji z przedstawieniem przykładowego scenariusza. Kiedy zobaczyłem, że wszystko zaczyna mieć ręce i nogi, po raz pierwszy pomyślałem poważnie o prototypie aplikacji — mówi Piotr Lewandowski.

Przełomowym momentem w realizacji jego projektu było pozyskanie inwestora, który zrozumiał, czym ma być ParrotOne i nie patrzył na projekt wyłącznie pod kątem biznesowym.

Wiele osób myśli, że rozumie potrzeby i problemy osób niepełnosprawnych — to błąd. Nie da się czegoś do końca zrozumieć, gdy nie możemy tego poczuć. Możemy sobie tylko pewien stan wyobrazić.

Musiałem nauczyć się mówić o niepełnosprawności i ParrotOne takim językiem, który zrozumie większość osób sprawnych fizycznie. To było dość trudne.

Pomocna dłoń

Według Piotra bardzo pomocny był udział w akceleratorze Startup Hub Warsaw 17 – nauka, możliwość poznania nowych przyjaciół, pozyskania przydatnych kontaktów i konfrontacji swojego startupu, siebie samego z opiniami mentorów. Taki proces pozwala zrobić kolejny krok do przodu w rozwoju.

Ponadto już teraz świat coraz bardziej otwiera się na potrzeby niepełnosprawnych. W dobie coraz dłuższego życia niepełnosprawność zmieni swoje oblicze, stając się częścią codzienności ludzi wcześniej sprawnych. To także pochodna zmiany trybu życia. Coraz więcej osób pracuje w pozycji siedzącej, co już teraz skutkuje schorzeniami, które dotyczą coraz młodszych osób.

Inspiruje mnie…

Inspiracją dla Piotra są jego rodzice, którzy nauczyli go szacunku do pracy i wpoili naturalną chęć bycia aktywnym. Kręci go działanie, lubi pomagać, pokonywać swoje bariery, sprawdzać się w nowych sytuacjach. Jest dumny z tego, że w ParrotOne udało się połączyć stronę biznesową z misją pomocy ludziom.

Co dalej?

Będę szczęśliwy, gdy nasze produkty trafią do użytkowników i spełnią oczekiwania, chociaż części osób. Sam jestem jedną z nich.

Poza wsparciem kolejnych platform i języków Piotr chciałby wprowadzić na rynek dedykowaną niepełnosprawnym, specjalną klawiaturę dotykową do komputera, która podobnie jak aplikacja mobilna ParrotOne, będzie pomagać pisać osobom z ograniczeniami manualnymi rąk. Dzięki temu powstanie narzędzie, które stanie się bardzo pomocne w pracy zdalnej.

Na pytanie jakiej rady na podstawie własnego doświadczenia mógłby udzielić startującym biznesom, odpowiada: Przede wszystkim rób swoje i nigdy się nie poddawaj. Jeżeli w coś wierzysz — walcz o to. Nikt inny — tylko Ty — nie może zweryfikować czy Twój biznes odniesie sukces. Zrób wszystko, aby tak się stało.

www.parrotone.com

www.facebook.com/oneparrot

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

✌︎ Przedłużamy zgłoszenia do 20. maja! ✌︎

8. edycja rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie

✌︎ Przedłużamy zgłoszenia do 20. maja! ✌︎
Zgłoś się! ☞ http://kreatywni.brief.pl/zgloszenia/

Przez ostatnie 48h zalała nas fala Waszych zgłoszeń, dziękujemy! Chcemy dać wszystkim szansę wzięcia udziału w 50. Najbardziej Kreatywnych w Biznesie, dlatego przedłużamy termin do 20. maja.

Podejmij wyzwanie Brief.pl – ZGŁOŚ SIĘ! do 50 kreatywnych! — z: CUKIER

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Kryterium nr 8 – Umiejętności prezentacyjne zespołu startupowego

Witajcie w kolejnym materiale z serii: „Wybór z palca, czyli kryteria doboru startupów do współpracy z dużą organizacją”. To już ósme z dziesięciu kryteriów opisanych na łamach Brief.pl. Jeśli chciałbyś poznać pozostałych siedem, zapraszam: http://brief.pl/author/arekskuza/ Jeśli chodzi o kryterium nr 8, sprawa jest dość prosta. Startup, który prezentuje się dobrze, to zawsze lepszy startup od […]

Witajcie w kolejnym materiale z serii: „Wybór z palca, czyli kryteria doboru startupów do współpracy z dużą organizacją”.

To już ósme z dziesięciu kryteriów opisanych na łamach Brief.pl. Jeśli chciałbyś poznać pozostałych siedem, zapraszam: http://brief.pl/author/arekskuza/

Jeśli chodzi o kryterium nr 8, sprawa jest dość prosta. Startup, który prezentuje się dobrze, to zawsze lepszy startup od tego, który nie potrafi zaprezentować się wcale lub robi to gorzej niż inni. Oczywiście to bardzo duże uproszczenie.

Zastanówmy się przez chwilę, dlaczego umiejętności prezentacyjne są tak ważne w kontekście współpracy z dużą firmą? Powód jest właściwie jeden, ale niezwykle ważny – umiejętności prezentacyjne pomagają pokonywać kolejne szczeble w procesie integracji (startupu z dużą organizacją). Oczywistym jest fakt, że w korporacjach decyzje zapadają w większych grupach, zespołach. Wiele osób, z różnych poziomów struktury organizacyjnej, uczestniczy w procesie akceptacji, modyfikacji i negacji propozycji biznesowych. Ta sama zasada dotyczy startupów. Dodatkowo, w procesie bierze udział także wielu specjalistów z poszczególnych dziedzin, których opinia ma wpływ na to, jak i czy startup ma szansę na integrację z organizacją. Zatem spotkanie startupu z korporacją, to w rzeczywistości szereg konfrontacji, z wieloma interesariuszami, decydentami i nie tylko.

W niniejszym artykule zdolności prezentacyjne definiuję dość prosto. Według mnie do najważniejszych należą:

  • Umiejętność operowania językiem uczciwych korzyści (mam tutaj na myśli korzyści faktyczne, realne, które klient może odnieść już teraz, a nie hipotetycznie w przyszłości);
  • Umiejętność komunikowania się precyzyjnym przekazem, w każdej sytuacji. To chyba jeden z trudniejszych elementów do sprawdzenia i opanowania. Startup (jego zespół) wędrujący po korporacji napotyka w korytarzach prezesów, specjalistów, dyrektorów, kierowników. Zdarza się, że przedstawiciele startupu są wzywani na szybkie spotkania z kluczowymi osobami. Ważna w tym kontekście jest umiejętność przedstawienia startupu i korzyści płynących ze współpracy z nim w kilku słowach, w kilku prostych zdaniach.
  • Umiejętność tworzenia i operowania obrazami – to dość proste i zarazem bardzo skuteczne narzędzie wyjaśniania skomplikowanych kwestii. Z reguły to, co tworzy startup, jego technologie, model biznesowy, założenia i zespół to skomplikowany i złożony świat. Umiejętność zaprezentowania go dużej organizacji wpływa bezpośrednio na zwiększenie prawdopodobieństwa zawiązania się współpracy pomiędzy firmą a startupem. I zazwyczaj potrzeba na to wiele rozmów, spotkań, przekazów i wyjaśnień. Przedstawiamy przecież startup, czyli firmę, a nie tylko jej produkt. Zatem jeśli twórcy startupu będą potrafili korzystać sprawnie z komunikatów w formie graficznej (obrazów, rysunków, grafów), a tekst odstawią na drugi plan, każde spotkanie z kluczowymi osobami w korporacji będzie owocowało większym zrozumieniem i lepszym dialogiem.

Jak powyższe umiejętności mają się do kryterium selekcji? Dobrze, jeśli osoba z dużej organizacji, która jest odpowiedzialna za selekcję startupów, jasno przedstawi swoje oczekiwania w kwestii umiejętności prezentacyjnych. Wówczas, jeśli w puli potencjalnych partnerów (startupów) znajdą się te, które potrafią odpowiednio wejść w dialog z korporacją,  proces integracji obu struktur będzie sprawniejszy.

Niektórym z Was może się to wydawać miałkie lub mało ważne zagadnienie. Ktoś może powiedzieć „trzeba się dobrze sprzedać, a reszta jest mało ważna”. Jeśli tak pomyśleliście, to chciałbym Was zachęcić do skorygowania swojego wyobrażenia –  praca jaką wykonał i wykonuje startup powinna i musi być odpowiednio dobrze zaprezentowana. A w tym zdecydowanie pomagają umiejętności prezentacji. Zatem będzie lepiej dla wszystkich stron, a na pewno dla samej korporacji, jeśli do kryteriów selekcji dobrego startupu, dorzuci także ocenę umiejętności prezentacyjnych.

Arek Skuza

Tomasz Rudolf – startupy nadzieją polskiej gospodarki

Pierwszy odcinek (2. sezonu) Brief.pl - rozmowy Grzegorza Kiszluka, tym razem na temat inauguracji 8. edycji Rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie.

Grzegorz Kiszluk

Przedświąteczne jarmarki, moda na vintage, rękodzieło…

W telewizji Słodki Live na FB; Rozmawialiśmy o świątecznych promocjach, modzie na vintage, rękodzielnictwie, szewstwie… Zastawna Martyna - Szewc WoshWosh, laureatka #50Kreatywnych, Oli Hajn i Agata Kiszluk-Krzemień - pomysłodawczynie ZOO Market były gośćmi #KiszmaszTv

Grzegorz Kiszluk

Od posta na Facebooku do dużej kampanii reklamowej

Najpierw Igor Konefał wraz z bratem Marcinem zamienili stary hangar w centrum rozrywki i akrobatyki, potem udowodnili warszawiakom, że trenować i rozładować energię można, doskonale się bawiąc. Dziś cała stolica skacze na trampolinach, a Igor został twarzą najnowszej kampanii T-Mobile, w której operator pokazuje, kim są jego klienci biznesowi. Swój sukces Hangar 646 zawdzięcza w dużej mierze dialogowi ze społecznością w internecie.

Nie byłoby parków trampolin w Warszawie, gdyby nie pomysł i doświadczenie Marcina
Konefała, który – prowadząc przez lata aktywny tryb życia – zamarzył o stworzeniu przestrzeni
pozwalającej na zróżnicowane treningi i dobrą zabawę. Do inicjatywy przekonał swojego brata,
Igora, który współtworzył wcześniej znane lokale na mapie stolicy, m.in. 1500 m 2 do wynajęcia
i Warszawa Powiśle. W tym czasie w Warszawie królował crossfit, bracia postanowili więc
zaproponować mieszkańcom miejsce, którego wcześniej w mieście nie było. Zainspirowani
popularnymi za granicą parkami trampolin, zdecydowali się otworzyć własne, wymyślone od
podstaw centrum rozrywki i akrobatyki. Do biznesu dołączył także ojciec, Tomasz Konefał, który
został inwestorem całego przedsięwzięcia.


Pierwszy park trampolin powstał na terenie hangaru będącego częścią zlikwidowanego w 1971
roku lotniska Gocław, zlokalizowanego przy ul. Wał Miedzeszyński 646 – przyjęta nazwa
Hangar 646 wiąże się wiec bezpośrednio z miejscem. Już na samym początku prac Igor zaczął
promować pomysł na Facebooku, a entuzjastyczna reakcja społeczności przerosła najśmielsze
oczekiwania.
– Nie mieliśmy doświadczenia w zakresie projektowania podobnych przestrzeni sportowych,
a w Polsce brakowało przykładów, na których moglibyśmy się wzorować, czy specjalistów
służących wiedzą w tym obszarze. Dlatego bardzo pozytywnym zaskoczeniem było dla nas
doradztwo i wsparcie ze strony osób, które trafiły na nasz fanpage – Hangar 646 nie zaistniałby,
gdyby nie potęga internetu. Prócz szeregu kontaktów cennych w kontekście powstania parku,
sieć umożliwiła nam również wypromowanie pomysłu bez ponoszenia ogromnych nakładów
finansowych – mówi Igor Konefał. – Idąc dalej za ciosem, zdecydowaliśmy się więc na
całkowicie autorski system rezerwacji i sprzedaży przez internet. Do samego końca nie byliśmy
pewni, czy rozwiązanie zadziała prawidłowo, ale udało się! Dziś 70% biletów sprzedajemy
online, dla klientów to duża wygoda.
Zaczęło się jednak od posta informującego o pomyśle na park trampolin, opublikowanego przez
Igora na Facebooku. Wpis już pierwszego dnia zyskał ogromny rozgłos, a informacja została
szybko podchwycona także przez media. W ten sposób w ciągu 24 godzin Hangar 646
zgromadził ok. 4000 fanów na facebookowym fanpage’u. Widząc tak dużą aktywność
internetowej społeczności, Igor i Marcin zdecydowali się na otwartą komunikację opartą na
dialogu. Dzięki opinii użytkowników w parku trampolin na Gocławiu znalazło się więcej ścieżek
akrobatycznych, a do braci zgłosił się Michał Ligocki, snowboardzista i polski olimpijczyk, który
pomógł w stworzeniu projektu rampy.

– Media społecznościowe cały czas stanowią dla nas ważną platformę wymiany opinii. Na
Facebooku regularnie przeprowadzamy głosowanie dotyczące nowego wzoru na skarpetkach
antypoślizgowych. Udało nam się dotrzeć do firmy z Łowicza, która produkuje je w cenie ok. 5
zł, tyle samo kosztują potem w Hangarze, jest to więc nie tylko element stroju zapewniający
bezpieczeństwo, lecz także po prostu fajny, zabawny i niedrogi dodatek, na którego wygląd
każdy może mieć wpływ. Klienci podrzucają nam pomysły również odnośnie projektu
najnowszego Hangaru – pod postem, w którym spytaliśmy ich o zdanie, padło ponad 500
komentarzy! To oni zaproponowali m.in. skonstruowanie kolejki tyrolki do zjazdu na linie, która
ostatecznie znalazła się w obrębie parku. Aby stworzyć jeszcze bardziej dogodną przestrzeń
komunikacji z osobami odwiedzającymi Hangar, 19 października stworzyliśmy grupę
dyskusyjną na Facebooku, do której w ciągu pierwszej doby zapisało się prawie 400 członków –
dodaje Igor.
Firma bez limitów to podstawa
Hangar 646 jest przedsiębiorstwem korzystającym z usług T-Mobile. Właśnie dlatego Igor
zdecydował się wziąć udział w najnowszej kampanii operatora „Firma bez Limitów – masz to
czarno na białym”, która podkreśla rolę przejrzystych zasad oraz nielimitowanego internetu
i rozmów w codziennym prowadzeniu biznesu. Obok Igora w spocie reklamowym pojawiają się
też inni przedsiębiorcy będący klientami operatora, a na bilbordach zobaczymy także Annę
Radgowską z firmy budowlanej JR-SANBUD. Reklama promuje ofertę T-Mobile dla biznesu,
w ramach której otrzymamy rozmowy, SMS-y i MMS-y bez ograniczeń oraz nielimitowany,
stabilny internet LTE do biura i na wybrane urządzenia mobilne, czyli narzędzia stanowiące
realne wsparcie w pracy na co dzień.
Hangar nie zwalnia tempa
Występ w kampanii reklamowej to jednak tylko jeden z elementów odzwierciedlających sukces
firmy. Już wiosną 2018 roku na Targówku pojawi się nowy Hangar.
– Nasz kolejny park trampolin w 70% będzie składał się z zupełnie nowych atrakcji. Cały czas
zmieniamy też i rozwijamy nasze punkty na Mokotowie i Gocławiu – ten ostatni przechodził
metamorfozę już kilka razy. Staramy się nie stać w miejscu, ciągle doskonalimy rozwiązania,
stwarzamy nowe możliwości. Dzięki temu nasi klienci wciąż wracają – komentuje Igor Konefał.
Obecnie Hangar 646 ma niemal 100 tys. fanów na Facebooku, firma zatrudnia około 100 osób,
a inicjatywa Igora i Marcina na zawsze zmieniła sportowe oblicze Warszawy. Ich plany sięgają
jednak jeszcze dalej – po otwarciu parku na Targówku bracia chcą się angażować w rozwój
kolejnych przedsięwzięć sportowych regionie – tam, gdzie Hangar 646 ma swoje korzenie.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

50 Kreatywnych: rozmowa z Mariuszem Gralewskim, laureatem 7. edycji rankingu

O tym co było przyczyną przejęcia portalu ZnanyLekarz i rozwoju grupy DocPlanner na rynki międzynarodowe oraz o swoim spojrzeniu na sukces, opowiada Mariusz Gralewski - właściciel grupy DocPlanner. Został nagrodzony drugim miejscem w tegorocznym Rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie.

Co wpłynęło na Twoją decyzję o przejęciu serwisu ZnanyLekarz.pl i podbiciu rynku medycznego jako lidera w umawianiu wizyt przez Internet?

Zdecydowanie był to brak transparentności w wyborze lekarza. W idealnym świecie pacjent, który szuka lekarza powinien móc szybko znaleźć specjalistę w swojej okolicy, wybrać najlepszego dla siebie i umówić wizytę w dogodnym terminie. Rzeczywistość wyglądała jednak  inaczej. Jeżeli komuś zależało na sprawdzonym lekarzu, jego wybór ograniczał się do rekomendacji znajomych lub rodziny. Jeżeli już takie polecenie udało się zdobyć, co nie zawsze było możliwe, wizytę trzeba było umówić telefonicznie. Cały proces nie był ani łatwy ani przyjemny. Postanowiliśmy to zmienić i ułatwić pacjentom szybkie dotarcie do najlepszych lekarzy.

Obecnie DocPlanner  jest dostępny w 24 krajach na całym świecie, czy planowane jest dalsza ekspansja na nowe rynki? 

Obecnie skupiamy się nie tyle na dalszej ekspansji, co na zdobyciu znacznie większego udziału rynkowego w sześciu najważniejszych dla nas krajach: Brazylii, Meksyku, Hiszpanii, Włoszech, Turcji oraz w Polsce.

Jaka jest Twoja recepta na sukces w dążeniu do zdobycia rynku globalnego?

Myślę, że nie ma prostej recepty na sukces, ale zdecydowanie najważniejszy jest zespół. Starannie dobieramy ludzi i dajemy dużą autonomię w realizacji celów. Jestem pewny, że gdybyśmy zmienili branżę i zdecydowali się rozwijać inny biznes, z tym zespołem, efekty byłyby równie dobre.

Czym jest dla Ciebie kreatywność w biznesie?

Moim zdaniem kreatywność to umiejętność nieszablonowego myślenia i kwestionowania standardowych rozwiązań. Zanim jednak pojawi się przestrzeń na kreatywność i zmianę, ważne jest bardzo dobre zrozumienie danego zagadnienia i rozłożenie go na czynniki pierwsze – czyli uproszczenie. Dlatego przed uruchomieniem każdego projektu, staram się odpowiedzieć sobie na jak najwięcej pytań, np. czy ta funkcjonalność jest faktycznie niezbędna albo czy dany opis jest potrzebny? Dopiero wtedy można myśleć o efektywnym rozwiązaniu, które bardzo często będzie różne niż to, uznawane za popularne. Taki model jest możliwy do zastosowania wszędzie – od grafiki po zarządzanie ludźmi.

Co wpływa na to, że Twój biznes można nazwać kreatywnym i inspirującym?

Prostota, która w mojej opinii prowadzi do kreatywności. Myślę, że nasza efektywność jest wynikiem uproszczenia wielu obszarów, np. sposobu zarządzania ludźmi, modelu ekspansji zagranicznej czy konstrukcji serwisu.

Co skłoniło Cię do udziału w konkursie 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie? Znalazłeś się na 2 miejscu w rankingu, jakie są Twoje odczucia z tym związane?

Szczerze… nie wiedziałem, że wystartowałem, do udziału w konkursie zgłosił mnie ktoś inny. Byłem zaskoczony, że wygrałem. Dziękuję za to wyróżnienie.

Anita Florek