Seks, komuna i Niemcy, czyli o regularnym przesuwaniu granic kultury debaty publicznej
Wakacje w mediach często kojarzone były z sezonem ogórkowym, ale od kilku lat w zasadzie ten problem nie istnieje. Dziennikarze nie muszą generować tematów zastępczych, ponieważ mniej lub bardziej poważnych dostarczają im politycy, osoby publiczne, gwiazdy, firmy i inni. Ostatni tydzień był szczególnie obfitujący w sytuacje, o których branża wymieniała uwagi w kontekście wizerunku, wiarygodności, etyki…
Najpierw kilka wspomnianych sytuacji. Na pozór różne ze względu na temat czy osoby, ale „coś” je jednak łączy. To „coś” ma również wpływ na nasze życie…
Najpierw zdarzyła się nam dr Magdalena Ogórek. Kiedyś kandydatka SLD w wyborach prezydenckich, obecnie współprowadząca dwa z telewizyjnych programów. W piątkowy wieczór (28.07.2017) postanowiła stać się gwiazdą weekendu. Jak pomyślała, tak zrobiła i na Twitterze odniosła się do skrytykowania przez senatora Marka Borowskiego postawy ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina podczas procedowania ustaw o Krajowym Rejestrze Sądowym i Sądzie Najwyższym w sposób następujący: „Panie @Marek Borowski,nawiązując do wypowiedzi o kręgosłupie @Jaroslaw_Gowin-czy oznaką kręgosłupa jest zmiana nazwiska z Berman na Borowski?” [1].
Mimo, że od tego komentarza minął ponad tydzień, dr Ogórek nie przeprosiła senatora Borowskiego. Co więcej w kolejnych wypowiedziach starała się udowadniać, że wpis był jak najbardziej uzasadniony. Refleksji nawet nie przysporzyło oczekiwanie prezesa TVP Jacka Kurskiego, który poprosił byłą kandydatkę na prezydenta RP o wyjaśnienie. Nie wiem, czego nie zrozumiał prezes Kurski, ale może sprawa stanie się jasna, gdy wyjaśnienie dr Ogórek ujrzy światło dzienne.
Kilka dni później, dzień przed 73. rocznicą Powstania Warszawskiego ukazała się reklama państwowej spółki Grupy Kapitałowej PGE. Spółka będąca jednocześnie mecenasem Muzeum Powstania Warszawskiego, opatrzyła swoje reklamowe kreacje (członek grupy rekonstrukcyjnej) hasłem: „Poświęcenie to wielka energia” z dopiskiem „PGE. Sprzedawca prądu, gazu i ciepła” oraz „PGE. Zapewniamy energię” [2]. Przez media, szczególnie online, przelała się fala krytyki i oburzenie na tak prymitywne powiązanie faktu Powstania Warszawskiego z produktem firmy. Komentarzy i opinii lepiej nie cytować. W jednym z mniej dosadnych zauważono, że Powstanie Warszawskie wystąpiło w roli misia z Krupówek. Trudno nie zgodzić się z tą opinią.
Nie trzeba było długo czekać i 2.08 mogliśmy obserwować kolejną sytuację. Przed meczem z FK Astana w ramach kwalifikacji Ligi Mistrzów, kibice Legii Warszawa wywiesili (nielegalnie w myśl art. 16 Regulaminu Bezpieczeństwa i Ochrony UEFA) [3] transparent z napisem w języku angielskim: „W czasie Powstania Warszawskiego Niemcy zabili 160 000 ludzi, tysiące z nich były dziećmi”. Ów napis stanowił dolną część transparentu, zaś w części głównej zgromadzeni na stadionie oraz oglądający transmisję zobaczyli dziecko w czapce z biało-czerwoną flagą i żołnierza w niemieckim mundurze przystawiającego mu pistolet do głowy. Według zwolenników akcji transparent miał być upamiętnieniem ofiar Powstania Warszawskiego oraz zwróceniem uwagi zagranicznej opinii publicznej na ogrom tragedii dokonanej przez żołnierzy niemieckich.
W piątek z kolei „furorę” zrobiły słowa Jurka Owsiaka skierowane do posłanki Pawłowicz. Posłanka, znana z języka poniżej wszelkiej krytyki, ostro wypowiadała się o festiwalu Woodstock. Odpowiedzią były równie brutalne i seksistowskie słowa Owsiaka: „Pani Pawłowicz, niech pani spróbuje jednej jedynej rzeczy…. seksu. Niech pani spróbuje seksu”. Słowa te wypowiedziane przy zgromadzonej publiczności festiwalu wywołały entuzjazm. Owsiak niesiony tą falą entuzjazmu zapewniał, że sex sprawi, iż posłanka poczuje m.in. „rozluźnione plecy”, „kwiat we włosach”, a przez to „w głowie też się może poukładać” [4].
Za chwilę kolejna akcja z agresywnym i znów seksistowskim przekazem. Tym razem (05.08.2017) sprawa zawisła na bieliźnie posłanki Joanny Schmidt z Nowoczesnej, a zawieszającym okazał się poseł Tarczyński (PiS) znany już zainteresowanym polityką z niewybrednego i niewyszukanego języka. Posłanka Schmidt na Twitterze poinformowała, że w Poznaniu zawisł banner piętnujący parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości popierających ustawę o Sądzie Najwyższym. Poseł Tarczyński zareagował pytając posłankę w swoim tweecie: „Asiu,czy widok Twojej maderskiej bielizny na billboardach także będzie odpowiednim politycznym PR? 'Nikt oprócz Ryśka nie przejdzie!’ Żenada” [5].
Pewnie można byłoby wymieniać kolejne sytuacje, które oparły się o przekazy słowne lub graficzne zawierające jakąś formę brutalizacji otaczającej nas przestrzeni. W każdej z opisanych sytuacji osoby sprzyjające danej akcji potrafiły znaleźć uzasadnienie. I tak dr Ogórek mogła pytać senatora Borowskiego o zmianę nazwiska, bo przecież jest on osobą publiczną; PGE mogło zrobić reklamę z hasłem nawiązującym do Powstania Warszawskiego, gdyż jest sponsorem akcji związanych z PW – wpadka, zdarzyło się, choć trzeba przyznać, że PGE dostało się najbardziej; kibice Legii są jak najbardziej w porządku bijąc po oczach odbiorców meczu transparentem z brutalnym obrazem, bo przecież tak było i trzeba światu głosić prawdę wszelkimi metodami; Owsiak – no przecież mógł brutalnie odpowiedzieć posłance Pawłowicz, bo ona sama tak postępuje, a poza tym pierwsza zaczęła; poseł Tarczyński? Cóż, ten tak już ma, a Schmidt mogła nie latać z Petru na Maderę…
Z pięciu powyższych sytuacji tylko jedna jest obecnie w stanie „uspokojonym” – PGE pod wpływem krytyki dokonało zmiany przekazu i przeprosiło za zaistniałą sytuację. Pozostałe sytuacje budzą wciąż mniejsze lub większe emocje. Dr Ogórek jest zadowolona, bo rozlicza przeszłość człowieka związanego z lewicą, a w komentarzach internautów królują teksty z przewagą słowa „komuch”. Owsiak nie przeprosi, bo seks zaleca wszystkim sfrustrowanym. Zapomniał chyba tylko, że posłanka Pawłowicz (boshhhheeeeee, nigdy nie przypuszczałam, że będę stawać w Jej obronie) nie prosiła go o diagnozę. Szkoda, że nie wziął też pod uwagę, jakim liderem jest dla młodych ludzi – uczestników Woodstocka. Przecież gdyby wycofał się ze swoich słów podczas festiwalu, gdyby zrobił krok w tył i przeprosił za tekst naruszający granice intymności człowieka (tak, posłanka Pawłowicz też ma prawo do intymności), mógłby pokazać, że każdemu – nawet Jurkowi Owsiakowi – zdarzają się wpadki poniżej pewnego poziomu, ale wie, jak je naprawiać. Co jednak pokazał? Że swoim językiem dorównał do szeregu tych, których wcześniej krytykował za brutalizację przestrzeni społecznej. Niestety stracił tym samym prawo do tego typu ocen. O wzmocnieniu stereotypu kobiety jako tej, którą można zdeprecjonować odnosząc się do jej seksualności czy bycia przedmiotem lub podmiotem seksu, nie wspomnę. Legia – tutaj mleko się rozlało, regulamin został naruszony. Szkoda, że tego nie widzą zwolennicy akcji z transparentem. Też warto byłoby przeprosić i próbować wytłumaczyć to, co się zadziało. A przynajmniej nie podgrzewać atmosfery wokół tematu rozpisując online, że UEFA nie pozwala mówić prawdy historycznej czy edukować, bo to akurat nie miało miejsca. Poseł Tarczyński… cóż, po raz kolejny napiszę „warto byłoby przeprosić”, ale można przypuszczać, że taka sytuacja nie wystąpi…
Przyznam, że obserwując, ale także dość intensywnie dyskutując na Facebooku i Twitterze, byłam i jestem przerażona. W zasadzie trudno mówić o dyskusji w sytuacji, gdy adwersarze okopali się na swych stanowiskach i walą ostrą amunicją. Niewiele było momentów, gdy zdarzyła się szansa na wymianę poglądów, przekonywanie, argumentację, zakończenie dyskusji bez kłótni czy banowania bliższych lub dalszych znajomych.
To, co przeraża mnie, to niebezpieczne i stałe przesuwanie granic kultury debaty publicznej. Choć może lepiej nie nazywać tych granic „granicami kultury”. Często raczę studentów czy uczestników szkoleń jednym ze swoich ulubionych powiedzeń: „słowa tworzą naszą przestrzeń”. Im więcej w języku dyskusji agresji, tym ta przestrzeń staje się bardziej zamkniętą, jest ograniczona na wymianę poglądów, szukanie dialogu, kompromisu czy wspólnej drogi. A to akurat nasza – każdego z uczestników dyskusji – szansa i wyzwanie, aby zamiast języka agresji czy brutalnych słów, wprowadzić język merytorycznej debaty i argumentów.
Hejt, z którym dziś mamy problem i próbujemy walczyć, nie wziął się znikąd. To my daliśmy szansę, aby zaistniał w naszej przestrzeni. Jak? Czasami było to nieme przyzwolenie na agresywne wypowiedzi – nie chcieliśmy reagować, nie wiedzieliśmy jak, chcieliśmy być delikatnymi albo byliśmy po prostu wygodni. Czasami może sami użyliśmy języka, który był agresywny czy brutalny. Bo emocje, bo potrzeba, bo przecież ktoś zaczął. Postępując w ten sposób zezwalamy na zaistnienie agresji w naszym otoczeniu. Tłumacząc z kolei brutalne zachowania w otoczeniu firm, drużyn piłkarskich, polityków, osób publicznych czy celebrytów, niestety wyznaczamy nowe standardy. Nie dziwmy się więc, że za chwilę podczas dyskusji usłyszymy, że skoro takie słowa czy zachowanie przystoi komuś ze świecznika, to nam, tym trochę niżej, również można, bo ONI wyznaczyli standardy. Powinniśmy wymagać zarówno od tych, którzy są w obrocie mediów, a ich przekazy podlegają szerokiej dystrybucji, jak i od nas samych, bo w naszych kręgach również możemy – nawet nie mając takiej świadomości – pełnić rolę liderów opinii.
Na koniec słowa Joanny Senyszyn, której między innymi jednym ze znaków rozpoznawczych jest ostry język czy cięte riposty, ale nie przekraczające zasad kultury: „Pod rządami PiS chamiejemy. Daliśmy się sprowadzić do parteru i udajemy, że wszystko jest ok. A przecież, gdyby słowa o Pawłowicz, które z dumą i zadowoleniem z siebie wygłosił Owsiak, powiedział np. Ziobro o kimkolwiek gorszego sortu, bylibyśmy oburzeni, że PiS zagląda naszym pod kołdrę. I to jest, niestety, zwycięstwo kaczyzmu. Oby pierwsze i ostatnie.” [6] Tak bardzo prawdziwe…
Warto pamiętać, że brutalny język czy agresja nie mają usprawiedliwienia. Argumenty o tym, kto zaczął czy był pierwszy, są rodem z przedszkola. Zresztą za chwilę nie będziemy pamiętać szczegółów większości z pięciu opisanych sytuacji. Nie będziemy ich kojarzyć, rozmyje się pamięć o tym, kto pierwszy, za co, po co, komu i dlaczego, ale pozostanie jedno – coraz brutalniejszy język debaty publicznej.
Dlatego właśnie warto reagować – można zwrócić uwagę i prosić o kulturalne wypowiedzi (sprawdziłam, w wielu sytuacjach działa i obniża emocje dyskusji), można zrezygnować z niektórych znajomych. W przypadku osób publicznych można pomyśleć rozwiązaniach prawnych czy z zakresu etyki normatywnej (np. kodeks etyki poselskiej).
Warto reagować.
Podczas jednej z ostatnich dyskusji zostałam brutalnie zaatakowana. W poniedziałek zgłoszę sprawę odpowiedniemu gremium. Zobaczymy czy będą sensowne efekty. Z kilkoma osobami-agresorami w dyskusji pożegnałam się. Jest czyściej, spokojniej i milej. I nawet udaje się podyskutować 🙂
Warto reagować 🙂
___
EDIT
08.08.2017 w „Faktach po Faktach” Jurek Owsiak przeprosił posłankę Pawłowicz za swoje słowa [7]. Jedyne rozsądne i słuszne wyjście z tej sytuacji 🙂 Wystarczy prześledzić reakcje mediów, ale i też wielu internautów 🙂 To dobry znak, bo oczekiwania na przeprosiny Owsiaka mogą sugerować, że nie godzimy się na brutalizację języka i obyczajów, a stąd trzy kroki do podejmowania działań, aby było lepiej.
Czy inni pójdą tropem Owsiaka? Zobaczymy, ale z pewnością będziemy mogli wskazywać, jak to powinno się robić/naprawiać.
___
[1] Pisownia oryginalna; http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/magdalena-ogorek-o-ojcu-marka-borowskiego-pytania-o-kpp-to-nie-antysemityzm, 2017.08.06.
[3] http://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/europuchary,uefa-ukaze-legie-warszawa-za-transparent-liga-mistrzow,artykul,804307,1,832.html, 2017.08.06.
[4] https://www.wprost.pl/kraj/10068799/Woodstock-Owsiak-do-Pawlowicz-Niech-pani-sprobuje-seksu.html, 2017.08.06.
[5] Pisownia oryginalna; http://natemat.pl/214259,dominik-tarczynski-znow-sie-zagalopowal-pisze-o-bieliznie-poslanki-nowoczesnej, 2017.08.06.
[6] https://web.facebook.com/joanna.senyszyn.35/, 2017.08.06.
[7] http://wyborcza.pl/7,75968,22204499,owsiak-przeprosil-posel-krystyne-pawlowicz-pokazal-jak-postepuja.html, 2017.08.06.
Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl