...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Miesiąc dumy czy miesiąc wstydu?

tecza LGBT Pride Month Miesiac Dumy

Prawa osób LGBT to ważny społecznie temat, w który z roku na rok angażuje się coraz więcej marek na całym świecie – jednak niekoniecznie w Polsce. Czy Miesiąc Dumy jest dla nas miesiącem wstydu?

W tym roku kampanii z okazji #PrideMonth realizowanych w naszym kraju jest niewiele. Ma na to wpływ między innymi polaryzacja społeczeństwa, a co za tym idzie skrajne emocje u konsumentów, które wywołuje temat praw osób LGBT. Warto więc wykorzystać czerwcową okazję i przeanalizować kilka przykładów kampanii, a w związku z tym także metamorfozę filozofii marek.

Po co jest marka – dla produktu czy dla misji?

Wiele kwestii miało wpływ na to, że marka, która kiedyś była jedynie narzędziem ułatwiającym sprzedaż produktu, dzisiaj staje się samodzielnym, nadrzędnym bytem. Naturalnym zatem był kolejny etap tej ewolucji, od prostego życia w sklepie, po społeczne zaangażowanie. Po emancypacji od produktu marki zyskały nową tożsamość. Już nie tylko mają indywidualne wartości i osobowość, ale coraz częściej angażują się w otaczającą je rzeczywistość, mając określoną misję do spełnienia.

Jakie są tego konsekwencje? Jeśli misją marki jest troska o lepszą przyszłość, to misja taka powinna stanowić silną i niezmienną oś jej działania. Musi zaangażować się w wybraną wizję, np. lepszego świata, rezygnując ze sposobu działania, jaki obserwowaliśmy jeszcze jakiś czas temu – marki, która troszczyła się wyłącznie o siebie. Jeśli nadchodzi Miesiąc Dumy, może się zaangażować, tym bardziej jeśli wyznaje zbieżne wartości, takie jak równość czy prawo do poszanowania odmienności. Kiedy tego nie robi, zaprzecza swojej misji, a więc zaczyna mieć powód do wstydu.

Jeśli zaangażowanie marki okaże się strzałem w dziesiątkę, zapewniając jej przewagę rynkową nad obojętną społecznie konkurencją, czy jest to powód do dumy? Marka zaangażowana społecznie zdaje się unikać pytań o zyskowność, a więc rzeczony strzał w dziesiątkę nie musi opierać się jedynie o krótkoterminową realizację celu, jakim jest np. wzrost sprzedaży. Jednak myśląc jedynie o zysku, wracamy do myślenia o marce jako o narzędziu rynkowym.

Czy ta misja jest na serio?

Badania (Edelman, 2019) pokazują, że młodsi konsumenci (18-24) entuzjastycznie reagują na zaangażowane społecznie marki. Inaczej jest z osobami powyżej 45-ego roku życia. Nie cenią sobie takiego zaangażowania i wolą reklamy, które w ogóle nie zajmują się tematami społecznymi.

Wydaje się, że decyzja o podjęciu misji społecznej to decyzja przyszłościowa. Ma ona jednak swoje konsekwencje. Te same młode osoby są jednocześnie najbardziej sceptyczne w ocenie markowych działań społecznych. W źle zaplanowanych posunięciach nadal widzą głównie dbanie o zysk i są wyczulone na brak autentyczności.

A czego oczekują najbardziej zainteresowani, czyli osoby LGBT? Spojrzenia z ich perspektywy, równego traktowania, wsparcia ich wysiłków o zmianę społecznej percepcji. Wiemy, jak trudno jest przekonać konsumentów, żeby zmienili swój nawyk i kupili nasz produkt, a nie ten od konkurencji. Czy zatem jesteśmy w stanie realnie wpłynąć na to, by patrzyli ze zrozumieniem na dążenia osób LGBT, czy mówimy wyłącznie do już przekonanych? Jeśli tak jest, to wykorzystujemy tylko istniejącą polaryzację, nie dając nic od siebie.

Czy ta misja się opłaca?

Załóżmy na chwilę, że konsumenci rzeczywiście wybierają tylko te marki, które są w pełni zgodne z ich światopoglądem i odrzucają marki, które mają odmienne podejście do kwestii praw osób LGBT. Jeśli polaryzacja w społeczeństwie wynosi 50/50, to której marce, małej czy dużej, bardziej opłaca się zaangażowanie i ewolucja do marki społecznej? Marka A ma 20% udziału w rynku, marka B – 50%. Załóżmy, że jedna z nich angażuje się społecznie (marka A), a druga nie (marka B). Konsumenci odczytują te sygnały według swoich poglądów i bojkotują markę o przeciwnym spojrzeniu na społeczeństwo.

Obie marki tracą połowę swoich dotychczasowych klientów (polaryzacja 50/50), jednocześnie zyskują klientów, którzy uciekli od drugiej marki. Na takim ruchu mniejsza marka A zyskuje 15% rynku, a większa marka B traci 15%.

Ten skrajny przykład pokazuje, dlaczego marki, które patrzą na siebie jak na narzędzie rynkowe, nie śpieszą się do zaangażowanej komunikacji. Ale czy takie podejście jest słuszne?

Trzy przykłady zaangażowania marek w Polsce

Przyjrzymy się teraz trzem aktywacjom na polskim rynku.

Działania marketingowe będziemy oceniać wg poniższych kryteriów:

  1. Z punktu widzenia biznesowego na obecną chwilę.
  2. Wpływu na wizerunek marki i jej wartości biznesowej w przyszłości.
IKEA

IKEA w tym roku po raz kolejny wprowadziła do sprzedaży tęczową edycję torby FRAKTA. Dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony dla fundacji zajmującej się wsparciem psychologicznym dzieci i jej telefonu zaufania. Jak ocenić tę prostą inicjatywę?

  1. IKEA znana jest z akcji społecznych, wycelowanych precyzyjnie w lokalne potrzeby, jak również wspiera uniwersalne wartości. Z punktu widzenia biznesowego wzrost sprzedaży torby FRAKTA może być nieodczuwalny, ale nie o krótkoterminowy wzrost sprzedaży tu chodzi. Chodzi o prostą formę wparcia inicjatywy, dając jednocześnie wybór, bez narzucania wartości światopoglądowych – gdyż kultowa, niebieska torba nadal obecna jest w sklepach. IKEA zrobiła to sprytnie i z klasą, a to niewielkie działanie świadczy o tolerancyjnej postawie szwedzkiej marki.
  2. Prawdopodobnie marka nadal będzie identyfikować się z działaniami na rzecz praw osób LGBT. Biorąc pod uwagę trendy lokalne i światowe, takie zaangażowanie będzie dobrze odbierane przez coraz większą grupę konsumentów. Jednocześnie jest to realizacja światowego trendu o nazwie „purpose marketing”, w którym marki są aktywnymi aktorami na scenie społecznych przemian kulturowych.
Kubota

Ta marka wprowadziła do sprzedaży limitowaną edycję klapek z tęczowym logo, a część dochodów przeznaczona będzie na wsparcie Grupy Stonewall. Cała komunikacja odbywa się na Facebooku oraz w prasie online, relacjonującej inicjatywę marki.

  1. Czy ta kampania może zrazić część konsumentów wobec marki? Zauważmy, że Kubota jest marką, która ma obecnie dwa życia. Jedno – klasyczne, odziedziczone z przeszłości. Drugie – nowe wcielenie modnej marki retro dla młodych konsumentów. Konsumenci mogą być ciągle nieświadomi jej nowego wizerunku, tym bardziej Ci, którzy nie są bezpośrednimi odbiorcami kampanii w Internecie. Jeśli założymy, że klientem marki online jest młody konsument, zdecydowanie stojący po stronie praw osób LGBT, to także z rynkowego punktu widzenia inicjatywę tę należy oceniać pozytywnie. Tęczowe klapki szybko się rozeszły, powodując na tyle duże zainteresowanie produktami, że ruch na stronie wywołany kolejną kampanią spowodował zawieszenie serwera sklepu internetowego.
  2. Czy to dobry kierunek dla marki na przyszłość? Wszystko wskazuje na to, że grupa docelowa marki podchwyciła tęczowy trend i osadziła go jako modny kulturowo, a to prawdopodobnie będzie w przyszłości oznaczać dużo większe zainteresowanie, a tym samym mocniejszą deklarację marki w stosunku do symbolu LGBT. Te decyzje będą w końcu miały także wpływ na drugą, jeszcze nieprzekonaną grupę, niechętnych konsumentów, którzy w przyszłości albo zechcą być częścią tej modnej popkultury albo mogą zrezygnować z marki.
RISK made in Warsaw

W tym zestawieniu to jedyna kampania, która głęboko zaangażowała się w prawa osób LGBT. „Risk for Love” to dedykowana kolekcja ubrań z motywem tęczy, której towarzyszy sesja zdjęciowa z udziałem par, zarówno tej samej płci, jak i mieszanych oraz przyjaciół. Część dochodu będzie przeznaczona na wsparcie organizacji Kampania Przeciw Homofobii (KPH).

  1. Czy to dobry ruch biznesowy? Tak. Polska marka premium ma odbiorców wyłącznie wśród dobrze zarabiających mieszkańców dużych miast. Ta grupa jest zwolennikiem inicjatyw równości dla osób LGBT i uważa takie marki za „swoje”.
  2. Jaka może być przyszłość tej inicjatywy dla RISK made in Warsaw? Zgodnie z deklaracjami marki możemy spodziewać się w przyszłym roku własnej platformy na Paradzie Równości, co wydaje się być obiecującą inicjatywą z marketingowego punktu widzenia. Patrząc na aktywność marek na Zachodzie, możemy spodziewać się kolejnych akcji wizerunkowych mówiących w imieniu osób LGBT i kolejnych produktów wyrażających poparcie dla inicjatywy równych praw.

Droga na przyszłość

Na chwilę obecną ewolucja w kierunku marki społecznej dotyczy tylko niektórych brandów. Jednak marki nie są w zupełności oderwane od rzeczywistości. Wręcz przeciwnie, tworzone są dla ludzi, dlatego zachodzące zmiany będą coraz mocniej wpływać na ich tożsamość, komunikację czy nowo powstające produkty.

Ciekawe jest to, że marka nie musi odstraszać swoich konsumentów, angażując się w działania wspierające osoby LGBT. Zaprezentowany wcześniej podział społeczeństwa na pół jest w większości przypadków jedynie wytłumaczeniem, a nie realną przeszkodą do podejmowania działań. Marki mają siłę, której potrzeba, aby przynajmniej część wciąż nieprzekonanego i sceptycznego społeczeństwa poznała świat, który jeszcze dla wielu jest skrajnie nieakceptowalny. Z drugiej strony, rodzi się trend, który coraz bardziej zyskuje na popularności i który warto wykorzystywać. Pamiętajmy jednak, że dla marek zaangażowanych społecznie największym wyzwaniem będzie dotrzymanie obietnicy, a nagrodą coraz bardziej zadowoleni konsumenci.


Autor:

Łukasz Łata, Focus Media Group

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Test na obecność siebie w sobie

wielki test na lubienie siebie

Świat się zatrzymał. Czy nie tego chcieliśmy? Zagonieni, w wiecznym niedoczasie, przemęczeni ilością projektów, z wiecznymi wyrzutami wobec rodziny. No to mamy teraz przymusowe spowolnienie, zamknięcie, odprężenie. Okazuje się jednak, że też nam źle. Nagłe wyjście z trybu działania i wejście w tryb bycia, często bycia samemu ze sobą jest niepokojące, wzbudza więcej lęku niż sam wirus- sprawca naszego spowolnienia. Miotamy się w domach, a nasz system nerwowy napina się z każdą minutą. Coraz trudnej wytrzymać...z samym sobą.

W świecie, którego na razie nie ma, wielu z nas definiowało się poprzez działanie. Wieczne robienie czegoś powodowało, że zagłuszaliśmy prawdziwe wewnętrzne potrzeby. Kiedy tryb działania został nagle wyłączony z wtyczki, nie potrafimy odnaleźć się w świecie ciszy, bezruchu, braku kontaktu. Czujemy się jak zombie. Narasta niepokój, bo umysł nie zna trybu bycia, momentu kiedy można usiąść i robić… nic. Być ze sobą, swoimi myślami, odczuciami. To dobry czas na przemyślenia, ale o dziwo większość z nas odczuwa niepokój, a cisza wzbudza wręcz przerażenie. W takich domach niezmiennie włączony jest telewizor lub muzyka – byle zagłuszyć ciszę, która przypomina mi o… braku miłości do siebie samego.

Czas kwarantanny to wielki test na to czy lubimy siebie. Na ogół tyle mamy do powiedzenia na temat innych ludzi, jak powinni żyć, co jeść, w co się ubierać, jakie mieć poglądy polityczne. Mamy patent na wszystko, co oznaczałoby, że jesteśmy najmądrzejsi, najpiękniejsi, naj… Dlaczego więc w zatrzymaniu i zamknięciu w czterech ścianach, nie możesz wytrzymać z tą osobą, która jest naj… W końcu nadszedł ten czas na bycie z kimś naprawdę mądrym. No właśnie. Prawda jest taka, że pod powierzchnią, którą pokrywają oceny i osądy innych, kryje się zalękniony człowieczek, nielubiący sam siebie. Człowieczek, który zagłuszał te lęki poprzez wieczny brak czasu, rzucanie siebie w kolejne projekty, imprezy, konferencje, bieganie, nurkowanie itp. Dlatego teraz przechodzimy wielki naturalny test na to, ile jest nas w sobie i czy tych NAS potrafimy akceptować. NAS czyli autentycznych, prawdziwych, ze wszystkimi niedoskonałościami.

W lustrze widzę nagle osobę z siwymi włosami, bo fryzjer zamknięty. Nie ma mi kto zrobić odrostów, przyciąć brody, wypolerować paznokci. Wiele osób stoi teraz przed lustrem i nie może patrzeć na swoje prawdziwe, naturalne ciała. Identycznie dzieje się z umysłem. Dochodzi do głosu ten prawdziwy, nie da się go zagłuszyć pracą lub spotkaniami z przyjaciółmi.

Co robić? Jeśli przechodzisz teraz podobny kryzys to sygnał do długiej pracy nad odkrywaniem prawdziwego siebie i akceptacją tej, może niedoskonałej, ale przynajmniej prawdziwej istoty. To czas do uświadomienia sobie, że wolno ci popełniać błędy, czegoś nie wiedzieć, nie potrafić czegoś zrobić, kiepsko wyglądać, mieć słabości i ujawniać słabości. Czas przyjęcia do świadomości, że składasz się z części silnej i słabej, tej, która działa, ale też tej, która potrafi po prostu być…. Usiąść, zrobić sobie dobrą kawę i powiedzieć do siebie: ale fajnie!
To właśnie brak miłości do siebie powoduje wojny, rasizm, lęk, depresje, psychozy. Jeśli nie lubię siebie – nie mogę lubić innych. Zacznij od uwrażliwienia siebie na własne potrzeby – może wiecznym działaniem zagłuszasz potrzebę bliskości, prawdziwej przyjaźni, uznania.

Na Facebooku krąży teraz taki mem: If you cannot go outside – Go inside!
Życzę więc wam w tym okresie dobrych obserwacji i poznawania swojego wewnętrznego ja. Zapisujcie wszelkie stany, myśli, odczucia i … akceptujcie. To dobry czas na wielką zmianę w postrzeganiu siebie.

Powodzenia!


Autorka:

Joanna Delbar

Joanna Delbar 

Trener zarządzania stresem i energią własną
Trener Autoprezentacji i wystąpień publicznych
Certyfikowany coach shri vivek jogi integralnej
Certyfikowany nauczyciel treningu redukcji stresu mindfulness (M.B.S.R.)
Certyfikowany praktyk NLP
Certyfikowany coach w podejściu Zen Coachingu
Mówca motywacyjny

Obszarem pracy Joanny Delbar są głównie struktury biznesowe: korporacje, organizacje, instytucje. Pracuje z liderami, menadżerami , którzy na co dzień doświadczają ogromnej presji i stresu. Uczy jak mądrze stawiać granice, odnajdować pasje , dobrze planować i cieszyć się życiem.

Ukończyła Wydział Aktorski Łódzkiej Filmówki- tytuł magistra sztuki, Marketingowe Zarządzanie Firmą na Uniwersytecie Łódzkim, Studium Nauczycielskie „The Institute for Mindfulness Based Approches w Niemczech – certyfikat nauczyciela MBSR” (Mindfulness Based Stress Reduction), 4 letnią Szkołę Rozwoju Osobistego w Centro Shri Vivek w Barcelonie- certyfikat trenera shri vivek jogi integralnej, Trening zen coachingu prowadzony przed Kore Lanfelda. Obecnie jest w trakcie 3 letniego treningu zen coaching advanced w Szwecji. Ma na koncie wiele szkoleń pogłębiających w obszarze zarządzania stresem i pracy z systemem nerwowym. Przez 16 lat prowadziła agencję PR ,doświadczając stresu bycia menadżerem firmy. To wtedy chcąc pomóc sobie, zainteresowała się metodami zarządzania stresem i trafiła na jednego z wiodących dziś na świecie nauczycieli jogi integralnej – Jivana Vismaya, specjalizującego się w pracy z systemem nerwowym. Dziś kontynuuje naukę na organizowanych przez Centro Shri Vivek warsztatach dla nauczycieli w Polsce, Hiszpanii i Indiach oraz w szwedzkim instytucie Zen Coachingu.

Obszar pracy:

Zarządzanie stresem, Zarządzanie energią własną, Work- life balance, stres w wystąpieniach publicznych, profilaktyka wypalenia zawodowego, zarządzanie emocjami

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Codzienny #ComingOutDay…

Dziś #ComingOutDay. Z racji mojej profesji być może ten wpis powinien być o komunikowaniu szanującym każdego bez względu na przekonania, rasę, płeć, orientację seksualną itp. Będzie raczej opisem przypadku.

Zostałam wywołana do tablicy kilkoma komentarzami pod artykułami o Przemku Staroniu, nauczycielu, który kilka dni temu otrzymał tytuł Nauczyciela Roku. Otrzymał tytuł i zrobił swój kolejny #ComingOut. Kolejny, ponieważ ten właściwy, pierwszy, miał miejsce dwa lata temu. Ten był dla mnie równie mocny, ponieważ miał miejsce w bardzo oficjalnej sytuacji.

Zostałam wywołana do tego wpisu, ponieważ znaczna część internautów – niestety znaczna, choć na szczęście nie większość – w komentarzach pytała o tych „ponad trzystu palantów”, którzy udzielili Przemkowi rekomendacji.

Dziś więc mój ComingOut. Jestem jedną z tych trzystu osób, jednocześnie nie uważam się za palanta. Więcej, jestem dumna z tego, że udzieliłam rekomendacji, a w momencie, gdy dowiedziałam się, że tytuł Nauczyciela Roku jedzie z Przemkiem do Sopotu, moja radość była wielka. Łzy wzruszenia wywołał sam Przemek swoim zachowaniem podczas ceremonii.

Zastanawiam się, gdzie jest granica komunikowania opartego o wartości? Dlaczego inna orientacja seksualna potrafi wywołać tak ogromną agresję? Czy gdyby na miejscu Przemka stał inny nauczyciel, na przykład o innym kolorze skóry, czy też byłoby podobnie?

Myślę, że byłoby. Najłatwiej uderzyć w cechy, które widać lub te, które sami zakomunikujemy.

Idąc za głosem rozsądku można byłoby mówić, że nie warto – na miejscu Przemka – przejmować się. Wiadomo, hejter wali po to, aby zabolało i przeważnie robi to celnie. A gdy w świecie online jest armia hejterów, to nie jest już kwestią gorszego nastroju przez kwadrans. Ale życie z w ukryciu boli jeszcze bardziej.

Moja rekomendacja dla Przemka dotyczyła wartości, które reprezentuje jako Człowiek i Nauczyciel. Doceniam go za szacunek dla innych i mądrość. Paradoksalnie, gdy dziś czytam słowa mojej rekomendacji, okazuje się, że wskazałam u Niego wartości, których zabrakło u innych.

Moja rekomendacja…

Popieram kandydaturę Przemka na Nauczyciela Roku, ponieważ styl Jego pracy i wartości, które przekazuje podczas swoich działań, są pozytywnym dzieleniem się wiedzą, zarażaniem myśleniem i poszukiwaniem odpowiedzi na pytania kluczowe, o których czasami wolimy nie pamiętać, bo tak wygodniej.

Przemka Staronia poznałam kilka lat temu. Uwagę zwrócił  komentarzem na Facebooku, który zostawił pod jedną z dyskusji toczących się na moim wallu. Dlaczego zwrócił uwagę? Ponieważ czytając jego kilkuzdaniową wypowiedź zobaczyłam Człowieka myślącego, pełnego pasji, a przede wszystkim otwartego i wyrażającego szacunek dla innych ludzi. Nawet tych o odmiennych poglądach, co w dobie zaniku dyskusji na rzecz hejtu i innych form agresji jest niewątpliwą wartością. Wtedy też dowiedziałam się, że jest nauczycielem, co bardzo mnie ucieszyło, bo wyobraziłam sobie, że kiedyś Jego Uczniowie mogą być moimi Studentami. Obserwowałam też dyskusje Przemka z Uczniami, tymi młodymi i starszymi, i opisy sytuacji przytrafiających się podczas zajęć. Były tam wartości i zasady unikatowe – równość, partnerstwo, wspomniany szacunek, mądrość i poszukiwanie jej, bycie przewodnikiem, ale zobaczyłam też osobę, która mówi ”tego nie wiem, sprawdźmy, poszukajmy tej odpowiedzi wspólnie”.

Gdy poznawaliśmy się w kolejnych dyskusjach, wymienialiśmy poglądy, ścieraliśmy się, wiedziałam, że to nie nauczyciel, ale Nauczyciel. Taki na wzór mojego ulubionego Johna Keatinga ze „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”, o którym Uczniowie myślą per „nasz Kapitan”, choć wszyscy znający Przemka Staronia wiedzą, że wolałby dla siebie inny odpowiednik pochodzący ze świata Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie 🙂

Jest mi źle, gdy czytam komentarze pod tekstami o sukcesie Przemka. Tym bardziej źle, że w części z nich widzę głosy rodziców i nauczycieli. Tym bardziej, że anonimowe, pochodzące od ludzi bez odwagi. Przykre, że świetna praca i bycie autentycznym Autorytetem dla młodych ludzi ma mniejsze znaczenie niż Jego orientacja seksualna. Płaskie, niskie, bolesne.

Boli też zachowanie części mediów, które piórami swych dziennikarzy (chociaż określenia dziennikarz nie jestem pewna) już na poziomie tytułu wskazywały na cechę totalnie niezwiązaną z nagrodą. Na orientację seksualną. Na szczęście mediów, które pokazywały Przemka jako Nauczyciela Roku było znacznie więcej.

Na świecie #ComingOutDay wyglądana przykład tak: https://www.hbs.edu/mba/blog/post/coming-out-stories-on-national-coming-out-day?cid=sm-li-sf93607284&sf93607284=1

 

Czy będzie nas kiedyś stać na tak pojmowaną normalność?

 

Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl

Monika Kaczmarek-Śliwińska

Kim się stajesz, gdy zabijasz smoka?

To historia dla ludzi o dużej wyobraźni i szerokich horyzontach, tych, którzy dążą do tego, by swoje życie przeżyć według własnego pomysłu. Na chwilę opuścisz znaną Ci cywilizację, by przenieść się w odległy świat, który doskonale pomaga zrozumieć świat, który właśnie teraz Cię otacza.

Pewnego dnia smok zrobił swoje gniazdo na źródle, z którego woda zaopatrywała całe miasto. Aby przetrwać, mieszkańcy codziennie musieli wypędzać smoka z jego gniazda, na czas, gdy nabierali wodę. Każdego dnia oferowali smokowi owcę lub kobietę. Ofiara była wybierana przez losowanie. Aż pewnego razu wypadło na księżniczkę.

Jej ojciec, zamożny i potężny monarcha żebrał o jej życie. Bez rezultatu. W dniu, w którym księżniczka miała być złożona w ofierze smokowi, do miasta przybył święty Jerzy. Dalszej części możesz się domyślać lub ją dobrze znasz. Święty Jerzy pokonał smoka włócznią.

Ta legenda reprezentuje bohatera i sposób myślenia naszej zachodniej kultury. Zatem, czy poprzez zabicie smoka jesteś bliżej siebie? Czy to najlepszy wzorzec działania? A jak podobna legenda może brzmieć we wschodniej kulturze? I kto zostaje bohaterem na przykład w Tybecie?

Zanim zaczniemy, żebyś dobrze odebrał i zrozumiał sens przekazu, słowo daimon z greckiego oznacza posłańca, ducha przewodnika, boską istotę i opiekuna, któremu możesz zaufać. Już wiesz, więc zaczynamy.

Przenieśmy się zatem tam, gdzie będziesz mógł poznać Maczig Labdron, tybetańską joginię z XI wieku, która wraz z kilkoma siostrami duchowymi otrzymała inicjację od swojego nauczyciela Lamy Sonama. W tym czasie, w stawie mieszkał naga, obdarzony wielką mocą wodny duch. Wierzono, że mityczne, kapryśne istoty powodują zamęt i wywołują choroby, gdy tylko ktoś naruszy ich spokój.

Ten akurat naga był tak przerażający, że okoliczni mieszkańcy nie śmieli nawet na staw spoglądać! Otóż duch wodny uznał przybycie młodej Maczig za otwartą konfrontację i zaczął jej grozić, jednak ona się nie zlękła. Duch wpadł w złość, zebrał wielką armię nagów z okolicy, żeby pokazać Maczig swoją siłę.

Na widok przerażających zjaw, Maczig zamieniła swoje ciało w pożywienie składane w ofierze i jak mówi jej biografia, zjawy nie mogły jej pożreć, gdyż była wolna od ego. Nagowie nie tylko wyzbyli się agresji, ale złożyli Maczig obietnicę, że nie będą krzywdzić ani jej, ani innych istot, przysięgli ją chronić, służyć jej i każdemu, kto podąży drogą jej nauk.

Zamiast wypowiadać demonom walkę, Maczig ofiarowała im z niewzruszonym współczuciem własne ciało i w ten sposób zamieniła je w swoich sprzymierzeńców, jak możesz przeczytać w fascynującej książce Lamy Tsultrim Allione  „Nakarmić swoje demony”.

Wracając do naszych czasów, muszę dodać, że nagowie żyją dziś także w górach Asamu, jako prymitywne plemiona, do niedawna łowców głów.

Zastanawiałeś się nad tym, jakie nierozwiązane problemy [demony, cienie] niesie ze sobą kultura zachodnia? Nadwaga, bieda, sukces jako wyznacznik szczęścia?

Uważaj. Skłonność do zabijania problemów bez wchodzenia z nimi w interakcje, sprawia, że nie możesz ich poznać i zamienić w sprzymierzeńców. Walczysz ze stresem, złością, niską samooceną. Mamy walkę z biedą. Wojnę z terroryzmem. To tabletka na ból bez zrozumienia przyczyny.

Kiedy jedzenie staje się Twoją obsesją, kiedy tęsknisz za idealnym partnerem albo nieustannie myślisz o zapaleniu papierosa, dodajesz swoim demonom sił, gdyż tak naprawdę nie poświęcasz uwagi potrzebom, które się pod nimi kryją. Ale

W chwili jednak, gdy je zauważysz i usłyszysz wołanie wydobywające się spod Twoich pragnień, będziesz mógł nauczyć się zaspokajać prawdziwe potrzeby demona, zamiast ulegać jego zachciankom lub z nim walczyć. Nasycony demon znika. [Tsultrim Allione, Nakarmić swoje demony]

[Zadanie na dziś]

To bardzo mocny i emocjonujący temat. Zrób listę 3 swoich problemów, których przyczynę chcesz zrozumieć, poznać i zaakceptować. Takich, z którymi walczysz już od dawna i teraz wiesz, że walka nie przynosi pożądanych rezultatów. Może dziesiąty raz rzucasz i walczysz z paleniem? Z zaciekłością stajesz kolejny rok z rzędu na wadze?

Zamiast tego spróbuj zrozumieć przyczyny i źródło problemu. Jakie emocje są pod spodem? Dlaczego tak naprawdę palisz lub się objadasz? Co sobie w ten sposób dajesz? Jaki głód dzięki temu nasycasz? Na początku zobaczysz subtelne emocje, ale po kilku dniach dojdziesz do wprawy i zrozumiesz więcej. Daj sobie czas. Powoli. Zapytaj siebie o prawdziwe potrzeby. Odpowiedzi przyjdą z czasem.

I teraz najważniejsze na dziś.

Bycie sobą to nie walka. Bycie sobą to akceptacja i zrozumienie. Tak, aby zyskiwać sprzymierzeńców tam, gdzie do tej pory widziałeś wrogów i słabości. Twój smok może być Twoim największym przyjacielem.

Materiał pochodzi z 4 dnia z cyklu #100dniByciaSoba, który dodaje mocy w dążeniu do życia, jakim naprawdę chcesz żyć, przy założeniu, które stawiam, że bycie sobą oznacza:
– poczucie dumy
– poczucie szczęścia
– poczucie spójności
– poczucie spełnienia
– poczucie odwagi
w życiu prywatnym i zawodowym w obszarach: biznes, miłość, przyjaźń, zdrowie, pasje i misja życiowa.
Znajdziesz tu przykłady ludzi znanych, zasady różnych szkół i filozofii, ćwiczenia do praktykowania i moje własne case’y, którymi chcę się z Tobą podzielić. Wszystkie DniByciaSobą dostępne są na: https://www.facebook.com/joanna.janowiczstrzyzewska

Pozdrawiam i zapraszam <3


Autorka: 

Joanna JanowiczJoanna Janowicz – doradca biznesowy w zakresie komunikacji interpersonalnej, budowania strategii marki i personal brandingu. Jako trener rozwoju osobistego pomaga osiągać założone cele i podnosić standardy w biznesie i życiu osobistym. Odkrywa osobowości i inspiruje. Specjalizuje się w tematach budowania autorytetu i pewności siebie, work & life balance, wystąpień publicznych i motywacji zespołów do realizacji celów.

Praktyk komunikacji od 15 lat. Wyróżniona nominacją do tytułu „Człowiek Roku BRIEF” za profesjonalną komunikację związaną z UEFA FAN ZONE w Poznaniu. Za projekty PR realizowane dla EURO Poznań 2012 otrzymała nagrodę Złotych Spinaczy i 3 wyróżnienia ZFPR. Laureatka nagrody specjalnej PRoton „TERAZ POLSKA” za zmianę wizerunku Stadionu Narodowego w Warszawie.

Autorka niestandardowych działań promocyjnych i wizerunkowych. Przygotowuje personalizowane strategie dla firm i pracuje z osobami indywidualnymi nad ich marką osobistą. Wspiera kobiety w biznesie i Drużynę Szpiku.

Współpracowała z TVN, Polsatem, TVP, ZET, RMF. Wystąpiła w dokumencie dla stacji Discovery i Al Jazeera. Współpracuje m.in. z BZ WBK, Alfavox, SiePomaga, INEA Stadion, Blow Up Hall 5050 Stary Browar, MTP, Siostry Hybiak z TVP The Voice of Poland.

Autorka audiobooków „Wizerunek w biznesie. Zarabiasz na nim czy tracisz”oraz „Pewność siebie. Bądź jak diament”. Założycielka projektu Akademii Szczęścia [ze słonikiem].

Występuje na konferencjach w Polsce, Włoszech i UK. Pracuje w języku polskim i włoskim. Pracuje kompleksowo wykorzystując narzędzia z obszarów psychologii humanistycznej, pozytywnej, mindfulness oraz nowoczesnej komunikacji interpersonalnej i public relations.

Motto: Twoja marka jest wartością, którą dajesz światu. Twój rozwój jest sposobem na to, by świat umiał to odczytać.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF