Raport Strix: brak know-how niezmiennie hamuje tempo ekspansji polskiego e-commerce

Jeśli polski e-handel chce się liczyć w skali globalnej, musi gonić europejską czołówkę. Jak pokazuje analiza Strix, agencji e-commerce działającej od początków istnienia sprzedaży internetowej w Polsce, ogromny wpływ na kiepskie tempo wzrostu handlu transgranicznego (cross-border) wśród rodzimych przedsiębiorstw mają nie tylko czynniki obiektywne, takie jak problemy z logistyką czy niepewność rynkowa, ale też brak odpowiedniego know-how.

Agencja Strix przepytała ponad czterdziestu menedżerów e-commerce z polskich przedsiębiorstw, które aktywnie działają w e-commerce. Mowa zarówno o firmach z sektora MŚP, jak i dużych, zatrudniających ponad 100 osób przedsiębiorstwach z różnych branż, takich jak automotive, IT, fashion czy branża meblarska.

Choć połowa z tych organizacji w ciągu ostatnich 12 miesięcy weszła na nowe rynki zagraniczne, wszystkie zmagają się podobnymi wyzwaniami, takimi jak brak odpowiedniej wiedzy biznesowej, nieznajomość specyficznych zachowań konsumenckich czy trudności w oszacowaniu potencjału rynku.

Tymczasem – jak wynika z danych Eurostat – polski e-handel znajduje się w unijnym ogonie, jeśli chodzi o skalę działalności na zagranicznych rynkach. Według najnowszych dostępnych obecnie danych tylko 5 proc. ogółu polskich przedsiębiorstw prowadziło sprzedaż online na innych rynkach Unii Europejskiej. To trzecie miejsce od końca za Bułgarią i Rumunią. Na drugim biegunie zestawienia znajduje się Austria z wynikiem 15 proc. sprzedaży na zagranicznych rynkach UE oraz Belgia, Holandia, a nawet Słowenia (po 12 proc.). W tych krajach mowa nawet o kilkukrotnie większym niż w Polsce udziale cross-borderu w odniesieniu do całej wartości sprzedaży.

Wewnętrzne bariery blokują ekspansję na zewnątrz

Aż 38 proc. zapytanych menedżerów jako jeden z podstawowych czynników hamujących tempo ekspansji na rynki zagraniczne wskazało „za małą biznesową wiedzę o danym rynku” – dotyczy to w równym stopniu firm, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy uruchomiły działania na nowych rynkach, jak i tych, które takiej decyzji nie podjęły.

– Mając możliwość aktywnego działania na rynku holenderskim (Strix połączył się w lipcu z holenderskim ShopWorks – przyp.), widzę, jak bardzo domyślnym rozwiązaniem w Europie Zachodniej jest konstruowanie procesów handlu międzynarodowego właściwie już na etapie projektowania e-sklepów. Na tym tle uderzająca jest specyfika polskiego rynku, który w naszym odczuciu w zbyt dużej mierze nacechowany jest niskim przepływem wiedzy. Know-how kumulowane jest głęboko w strukturach polskich firm, nieufnie chronione przed wzrokiem konkurencji rynkowej, która w Polsce nierzadko postrzegana jest nie jako motywator w pogoni za doskonałością organizacyjną i innowacją, a jako zaciekły wróg i śmiertelny rywal. Wyeliminowanie tych barier z pewnością stanowiłoby wsparcie dla skokowego wzrostu tempa ekspansji na rynki zagraniczne

– mówi Borys Skraba, prezes zarządu Strix.

Nie bez wpływu na tempo wzrostu cross-border e-commerce w Europie ma kwestia wspólnej waluty. Jak pokazuje przykład Słowenii, przyjęcie euro i obecność w Jednolitym Obszarze Płatności SEPA (którego członkiem jest także Polska) miało realne przełożenie na przyspieszenie tempa wejścia słoweńskich biznesów na pozostałe rynki unijne.

Stan cross-borderu nad Wisłą

Zależność jest prosta. Im większy biznes, tym większe prawdopodobieństwo wejścia na zagraniczne rynki. Wśród przepytanych przez Strix firm, które rozszerzyły swoją działalność poza granice Polski w ciągu ostatnich 12 miesięcy, dominują przedsiębiorstwa zatrudniające więcej niż 100 osób. Do najczęściej wybieranych kierunków zagranicznych należały Niemcy (niemal 40 proc. wskazań). Decyzje o wejściu na rynki spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) podejmowane były bardzo rzadko. 

Uruchamianie procesów cross-border jest też znacznie prostsze dla organizacji, które mają już pewne doświadczenia. Aż cztery na pięć analizowanych firm, które w minionym roku uruchomiły sprzedaż do innych krajów, było już wcześniej obecnych na co najmniej pięciu rynkach.

Brak dostępu do wiedzy o sprawdzonych rozwiązaniach marketingowych i trudna dostępność business intelligence, to jedne z największych barier stojących na drodze szybszej ekspansji na rynkach zagranicznych. Szczególnie istotna jest rola takich podmiotów, jak agencje e-commerce. Z analizy przeprowadzonej przez Strix wynika, że ten, kto ma doświadczenie w otwieraniu nowych rynków i sprzedaży cross-border, kontynuuje strategię ekspansji zagranicznej. Kto takiego doświadczenia nie ma, nie chce ryzykować – wskazuje Borys Skraba.

Dodatkowym czynnikiem, który hamuje ekspansję zagraniczną, są nasilające się od czasu wybuchu pandemii problemy logistyczne. Na te wskazuje aż sześć na dziesięć organizacji, które weszły ostatnio na nowe rynki. Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim wysokie koszty obsługi zwrotów, problemy z obsługą magazynów i kadrą oraz wysokie koszty obsługi przesyłek zagranicznych.

–Mimo wyzwań natury gospodarczej, logistycznej czy wreszcie tych wynikających z braku doświadczeń, cieszy, że wartość polskiego rynku e-commerce dynamicznie rośnie. Powoli, lecz systematycznie rośnie też udział firm, które mają odwagę powiedzieć „tak” cross-borderyzacji. Budujący jest fakt, że te organizacje, które poczyniły kroki, by zdobyć wiedzę i efektywnie skorzystać z dostępnych narzędzi i usług, prowadzą bardzo aktywną ekspansję na rynki zagraniczne, coraz częściej celując także poza Unię Europejską – przede wszystkim w rozwój biznesu w Stanach Zjednoczonych, czy krajach azjatyckich

– podsumowuje Konrad Zach, ekspert thinkhub.pl.

Sebastian Nowak

Granice handlu zatarte. Dane zwiastują początek nowej ery?

E-commerce

Cyfrowy handel przekracza granice, zarówno wyobraźni – biorąc pod uwagę dynamikę wzrostu w 2020 r. – jak i terytorialne. Jednym z powodów dobrych wyników na rynku e-commerce był gwałtowny wzrost sprzedaży w segmencie Cross-Border Commerce. Zdaniem ekspertów to właśnie ten element internetowego handlu w najbliższych latach rozwijać się będzie najprężniej.

Cross-Border Commerce to nic innego jak sprzedaż produktów klientom, znajdującym się poza granicami kraju. Nie jest ona niczym nowym – kupcy od zarania dziejów podróżują, sprzedając produkty z odległych krain, takie jak: jedwab, bursztyn, orientalne przyprawy czy wełna. Różnica jest taka, że dziś handel dobrami z najdalszych zakątków świata jest prostszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystko dzięki globalizacji, internetowi oraz popularyzacji międzynarodowych platform marketplace, do jakich zalicza się np. Amazon.

Rozwój tych ostatnich doprowadził do renesansu handlu transgranicznego. Sprzedaż do odbiorców zlokalizowanych w różnych krajach stała się prostsza niż kiedykolwiek wcześniej. Prosta do tego stopnia, że zajmować się nią może zwykły Kowalski i to bez wychodzenia z domu.

Internet skrócił dystans, jaki dzieli konsumenta od sprzedawcy, mało tego, dzięki sieci klienci mogą przebierać w ofertach. Drobni handlowcy mogą konkurować z dużymi i bogatymi, bo rozwój logistyki sprawił, że opłaca się wysyłać artykuły nie tylko do innego miasta, ale także kraju. Jest jeszcze trzecia składowa: wzrost znaczenia platform marketplace. To dzięki nim próg wejścia do świata międzynarodowego handlu jest akceptowalny dla przeciętnego człowieka, a konsumenci nie boją się dokonywać takich transakcji.

Aleksandra Szarmach, Chief Marketing & Sales Officer, Nethansa

Europa bez granic

Z wyliczeń ekspertów z CBCommerce dowiadujemy się, że w roku poprzedzającym pandemię obroty w ramach handlu transgranicznego w sieci wyniosły na Starym Kontynencie 143 mld euro. Czy to dużo? Dla porównania wartość polskiego e-commerce w 2020 roku wyniosła 100 mld, ale złotych – poinformowała firma PwC w lutym tego roku. A przypomnijmy, minione 12 miesięcy było znakomite dla zakupów online. Wszystko wskazuje na to, że w r. 2021 obroty nie będą mniejsze.

Paliwa, do rozwoju handlu transgranicznego, dostarczają platformy typu marketplace. Gdyby nie Amazon i spółka, które odpowiadają za 60% globalnych obrotów, czyli aż 84 mld euro, z Cross-Border Commerce mogłoby być krucho. Platforma założona przez Bezosa jest niepodważalnym liderem w tym segmencie, odpowiedzialnym za jedną czwartą (32 mld euro) transgranicznej sprzedaży online.

A to dopiero początek, bo eksperci przewidują, że w 2025 roku marketplace’y zwiększą swój udział w całym wolumenie sprzedaży transgranicznej do 65%. Co sprawia, że za ich pośrednictwem konsumenci ochoczo sięgają po towary wystawione przez zagranicznych sprzedawców?

Aleksandra Szarmach z Nethansy tłumaczy ten trend szerokim asortymentem międzynarodowych platform handlowych.

Marketplace’y pozwalają kupującym znaleźć i porównać produkty. Nie trzeba w tym celu odwiedzać setek sklepów internetowych. To właśnie ta wygoda jest jednym z głównych argumentów, który przekonuje internautów do zakupów na Amazonie. Jeśli produkt z zagranicy lepiej odpowiada oczekiwaniom klienta, a cena dostawy nie zwala z nóg, to błyskawicznie ląduje on w koszyku. To jedna strona medalu, bo korzyści z obecności na największym marketplace świata mają także sprzedawcy. Platforma daje im efekt skali, którego sami nie są w stanie wypracować.

Aleksandra Szarmach, Nethansa

Reakcja łańcuchowa

W pierwszych miesiącach 2020 roku transgraniczne zakupy w sieci cieszyły się w Europie umiarkowaną popularnością. Zdecydowana większość Europejczyków (90%) pozostawała wierna krajowym sprzedawcom, podaje Eurostat. Jednak gdy pandemia przybierała na sile, wśród mieszkańców Europy rosło zainteresowanie e-handlem. W kolejnych trzech kwartałach odsetek zamówień transgranicznych zwiększył się aż trzykrotnie.

Wygląda na to, że spowodowana pandemicznym restrykcjami popularyzacja zakupów w internecie sprawiła, że klienci przesunęli swoje granice tolerancji na nowinki, oswajając się z handlem międzynarodowym.

Aleksandra Szarmach, Nethansa

Aleksandra Szarmach z Nethansy dodaje, że jeśli sklep nie wykorzystuje w pełni możliwości dotarcia na zagraniczne rynki, jakie dają międzynarodowe marketplace, to dużo traci, ponieważ konkurencja zapewne już to robi.

Wiatr odnowy

Analizując dane, jak kupowali Europejczycy z podziałem na wiek, trudno nie zgodzić się z ekspertką Nethansy. Okazuje się, że im młodszy klient, tym chętniej kupuje w sklepie zagranicznym. Nabywcy w wieku 16-24 najchętniej zamawiali produkty u sprzedawców z innych krajów UE (34%), a także spoza Wspólnoty (24%). W przypadku grupy w wieku 25-54 wynik był niższy, ale proporcje zachowane – starsi konsumenci częściej kupują w Europie (31%) niż poza nią (21%). Z największą rezerwą do handlu transgranicznego podchodzą ludzie w sile wieku i seniorzy. W grupie wiekowej 55-74 lata tylko co piąte (21%) zamówienie pochodziło ze sklepu zlokalizowanego w innym kraju UE, a 15% z innych części świata.

Widać tu jak na dłoni, że e-commerce nie zna granic, przynajmniej tych na mapie.

Aleksandra Szarmach, Nethansa

Dawna Hanza była związkiem miast, które dzięki wzajemnemu wsparciu przeżywały imponujący rozwój gospodarczy. Współczesna Nethansa wspiera polskie i niemieckie firmy w ekspansji na zagraniczne rynki za pośrednictwem największej platformy handlowej świata. Nethansa opiekuje się swoimi klientami na każdym etapie sprzedaży na Amazonie: od wprowadzenia w ekosystem serwisu, przez optymalizację wszystkich procesów i obsługę klienta w wymaganych językach, po pełną automatyzację sprzedaży, która odbywa się przy pomocy autorskiego systemu Clipperon, wykorzystującego algorytmy sztucznej inteligencji.

Nethansa