Konsolidacja finansów publicznych [ALERT GOSPODARCZY]

Konsolidacja finansów publicznych

Konsolidacja polskich finansów publicznych już wkrótce stanie się koniecznością. I to nie tylko ze względu na zalecenia KE. Z uwagi na fakt, że w tym roku rząd nie przygotował Wieloletniego Planu Finansów Państwa projekt budżetu na 2021 r. musi zawierać informacje o finansach publicznych w dłuższej perspektywie czasowej. Budżet musi zawierać strategię konsolidacji finansów publicznych na kolejne lata, tj. 2022-2024. Rząd powinien opracować wręcz osobny dokument, strategię konsolidacji, podobnie jak po globalnym kryzysie finansowym i kryzysie w strefie euro.

W 2019 r. deficyt sektora finansów publicznych według metodologii unijnej (ESA 2010) wyniósł 0,7% PKB, a dług
46% PKB. Państwowy dług publiczny według naszej konstytucyjnej definicji wyniósł z kolei. 43,6% PKB.

W UE byliśmy w pierwszej dziesiątce krajów z najwyższym deficytem. W roku 2019 aż w 16 krajach zanotowano nadwyżkę w finansach publicznych. Mimo relatywnie niskiego poziomu długu publicznego, średnie koszty jego obsługi należą u nas do jednych z najwyższych: wynosiły średnio 3% PKB, wobec średniej dla UE ok. 2%.

Relatywnie niski poziom deficytu budżetowego był w dużym stopniu wynikiem bardzo dobrej koniunktury gospodarczej. Deficyt strukturalny w 2019 r. wyniósł w Polsce aż 2,7% PKB (średnia UE: 1,1%). A przecież w ostatnim okresie wprowadzono wiele nowych, sztywnych wydatków socjalnych i preferencji podatkowo-składkowych, które nie mają pokrycia w trwałych źródłach dochodów.

Spadek nominalnych dochodów w 2020 r. przy nominalnym zmniejszeniu PKB o 3-3,5% może sięgnąć 8-9%, a w scenariuszu pesymistycznym (spadek nominalnego PKB o 8-10%) odpowiednio 13-14%. Deficyt może sięgnąć w pierwszym przypadku 7%-8%, a w drugim – nawet 12% PKB. Według prognoz KE deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w 2020 r. 9,5% PKB. Według OECD deficyt wyniesie też 9,5%, a w scenariuszu skrajnym nawet ponad 11% PKB. Wychodzi na to, że deficyt strukturalny w Polsce w 2020 r. będzie najwyższy w UE, mimo że zakładana jest najpłytsza recesja.

Ministerstwo Finansów w swoich scenariuszach zakłada, że deficyt może wynieść nawet ok. 13% PKB, a dług według ESA może zbliżyć się do 63% PKB.

Deficyt finansów publicznych będzie niewątpliwie w 2021 r. przekraczał 3%, dług będzie większy niż 60%, a deficyt strukturalny będzie daleki od średniookresowego celu budżetowego (MTO: 1% PKB). KE już w maju br. rozpoczęła pierwszy krok do procedury nadmiernego deficytu na bazie art. 126(3) Traktatu. W tym momencie, ten krok zapoczątkowano dla wszystkich krajów, ale biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce deficyt po kryzysie będzie przekraczał 3% (wg KE 3,8% PKB, wg OECD 7-10%) oraz wysoki deficyt strukturalny (wg KE 3,1% PKB) uruchomienia procedury w przypadku Polski nie dałoby się uniknąć, o ile KE nie zastosuje łagodniejszych procedur w związku z nadzwyczajnymi wydatkami publicznymi amortyzującymi skutki pandemii.

Konsolidacja polskich finansów publicznych już wkrótce stanie się koniecznością. I to nie tylko ze względu na zalecenia KE. Z uwagi na fakt, że w tym roku rząd nie przygotował Wieloletniego Planu Finansów Państwa projekt budżetu na 2021 r. musi zawierać informacje o finansach publicznych w dłuższej perspektywie czasowej. Budżet musi zawierać strategię konsolidacji finansów publicznych na kolejne lata, tj. 2022-2024. Rząd powinien opracować wręcz osobny dokument, strategię konsolidacji, podobnie jak po globalnym kryzysie finansowym i kryzysie w strefie euro.

Należy dokonać szczegółowego przeglądu wydatków. Wydatki obronne nie powinny być dalej zwiększane w relacji do PKB (cel 2,5% PKB). W szczególności na okres co najmniej 3 lat (2020-2022) trzeba zrezygnować z reguły przeznaczania na wydatki wojskowe 2% PKB. Ewentualne działania w zakresie podatków powinny iść w kierunku uszczelnienia, poszerzania i ujednolicania bazy podatkowej.

Należy dążyć do osiągnięcia średniookresowego celu budżetowego, tj. deficytu strukturalnego na poziomie 1% PKB. Minimalny poziom konsolidacji powinien wynosić 0,5 pp. PKB dla deficytu strukturalnego, ale jeżeli warunki makroekonomiczne będą temu sprzyjać skala konsolidacji powinna być większa.

To umożliwi stopniowe zredukowanie poziomu długu oraz przygotowanie gospodarki i finansów publicznych
na ewentualne przyszłe sytuacje kryzysowe.

Problemy, przed jakimi stały i stoją polskie finanse publiczne to przede wszystkim deficyt strukturalny, wypychanie wydatków poza budżet, brak przejrzystości, wysoki udział wydatków sztywnych w wydatkach
budżetowych, finansowanie deficytem wydatków sztywnych, w tym o charakterze socjalnym, a teraz także obchodzenie Stabilizującej Reguły Wydatkowej (SRW).

MF zaproponowało nowelizację ustawy o finansach publicznych rozszerzającą dzisiejszy katalog zdarzeń wyłączających stosowanie SRW. Do 3 już istniejących wydarzeń nadzwyczajnych dopisany ma być stan epidemii, któremu towarzyszyć musi recesja i wzrost deficytu fiskalnego powyżej 3% PKB.

Ministerstwo proponuje ułomną postać konsolidacji, w postaci mechanizmu powrotu do działania SRW, czyli do pierwotnej kwoty wydatków definiowanej regułą. Taki automatyczny powrót ma zająć 2-4 lata. Jego tempo, wyliczone na bazie numerycznej formuły, zależeć ma od poziomu deficytu fiskalnego w roku ogłoszenia stanu
epidemii, a także od tempa wzrostu gospodarczego w roku ogłoszenia stanu i w roku następnym. Wysokość korekty, czyli dodatkowych dopuszczalnych wydatków, w poszczególnych latach po wyłączeniu SRW ma być
uzależniona od skumulowanych kosztów finansowych działań dyskrecjonalnych poniesionych w związku ze skutkami stanu wyłączającego funkcjonowanie reguły. Skala odejścia w poszczególnych latach od pierwotnej
ścieżki SRW byłaby więc proporcjonalna do ostatecznego łącznego kosztu działań poniesionych w związku
z pandemią przez podmioty objęte działaniem SRW w tym roku.

Zakres zmian proponowanych przez rząd, w tym także projektowana na okres 2-4 lat ścieżka powrotu do normalnego funkcjonowania SRW, wzbudza poważne zastrzeżenia:

Po pierwsze – nie zostaje wykorzystana obecnie już istniejąca w regule klauzula wyjścia. Zamiast tego rząd proponuje uzupełnienie istniejącego wąskiego katalogu wyłączeń o stan epidemii. Jest to zbędne rozmiękczanie
SRW.

Po drugie – w propozycjach rządowych brakuje choćby zarysowania ścieżki ujednolicenia metodologii liczenia
państwowego długu publicznego (PDP) w ujęciu krajowym i według metodologii stosowanej wobec wszystkich krajów UE przez Eurostat (obecnie ESA2010, wkrótce aktualizowane). To jeden z najważniejszych elementów braku przejrzystości naszych finansów publicznych. Jak można oszacować, rozziew między szacunkiem PDP a ESA2010 wzrośnie z 2%-3% PKB obecnie do nawet 12% po uwzględnieniu publicznych kosztów pandemii.

Po trzecie – co najważniejsze – nowelizacja proponowana przez rząd nie przewiduje uszczelnienia SRW, poprzez dopisanie do zakresu sektora finansów publicznych elementów dziś nie objętych jej zakresem. Tymczasem poza limitem wydatków wyliczanych na bazie reguły plasują się obecnie sumy idące w dziesiątki miliardów złotych. Wyłączenia są stosowane, choć formalnie ich nie ma. Co więcej, w publicznych enuncjacjach ministra finansów pojawiają się sugestie „uszczelnienia przez wyłączenia”, czyli wyjęcie z wydatków publicznych kosztów finansowania wydatków militarnych.

Proponowane przez MF rozwiązania mogłyby zostać zaakceptowane przez ekonomistów pod pewnymi warunkami. Jednym z nich jest wykorzystanie tych zmian do zamknięcia możliwości wypychania poza regulacje
ograniczające wzrost wydatków coraz większych kwot, których w warunkach szczelnego systemu nie dałoby się
sfinansować.

Trzeba zdecydowanie skończyć z nagannym wykorzystywaniem przez rząd luk w istniejących regulacjach, co zaciemnia realny stan finansów państwa.

Projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych i o Najwyższej Izbie Kontroli, który powstał pod
auspicjami Towarzystwa Ekonomistów Polskich, został przekazany do rozważenia przedstawicielom rządu oraz parlamentarzystom i senatorom z komisji finansów publicznych. Jego celem jest m.in. przyznanie NIK uprawnień do nadzorowania poprawności działań dyskrecjonalnych podejmowanych przez rząd w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy funkcjonowanie stabilizującej reguły wydatkowej zostaje czasowo wyłączone.

Chcemy wierzyć, że w toku prac parlamentarnych nad rządowym projektem zmiany ustawy o finansach publicznych, który musi zostać przegłosowany przed nieuchronną nowelizacją tegorocznego budżetu państwa, wprowadzone i przyjęte zostaną poprawki uszczelniające SRW. Bez tego poza jej obrębem pozostawać będzie wciąż rosnąca pula wydatków publicznych, co osłabi makroekonomiczny, antycykliczny wymiar ich limitowania, a także utrudni dostrzeżenie rzeczywistego stanu finansów państwa.

Zaciąganie zobowiązań o niejawnym charakterze, które miało miejsce w przeszłości (np. przez przesunięcie
aktywów zgromadzonych w OFE na zapisy na kontach w ZUS czy obniżanie wieku emerytalnego) skutkuje znacznym zwiększeniem ukrytego długu publicznego, który będzie spłacany przez pokolenia w przyszłości. Dług, który zaciągany jest na konto przyszłych pokoleń musi być możliwy do udźwignięcia przez te pokolenia.

Ponad 24% długu Skarbu Państwa jest denominowane w walutach obcych. To nas naraża na osłabienie kursu.
Nadmiernie luźna polityka monetarna i wynikający z tego wzrost nierównowagi makroekonomicznej może doprowadzić do osłabienia złotego. Poluzowanie fiskalne przy wyjątkowo luźnej polityce monetarnej stwarza ryzyko wzrostu inflacji.

Zarówno zapadalność, jak i duration polskiego długu były przed lockdown’em na przyzwoitym poziomie. Skrócenie zapadalności nowo kreowanego długu może skutkować wzrostem ryzyka (preferowanie niższych cen i/lub wyższych rentowności). Obecnie pomimo obcięcia oficjalnych stóp NBP nadal utrzymuje się wysoki spread
pomiędzy 10-latkami w Polsce i Niemczech. Potrzeby pożyczkowe w najbliższych 3 latach zależne będą od zapadalności nowo zaciągniętego długu (im krótsza, tym więcej trzeba będzie emitować), od refinansowania
„starego długu” (to jest niejako dane, obecnie zapadalność to około 5 lat a duration powyżej 3,5) i bieżących potrzeb finansowania deficytu SFP.

Dodatkowe transfery z UE powinny kompensować ograniczanie wydatków ze środków krajowych tak, aby
stopniowo ograniczać deficyt SFP i tym samym prowadzić do stopniowego zacieśniania fiskalnego. Jeśli
transfery unijne będą odpowiednio rozłożone w czasie, wówczas mogą z jednej strony pobudzić aktywność
gospodarczą, popyt krajowy, umożliwić zwiększenie wpływów podatkowych i ewentualnie zmniejszyć deficyt
SFP. Zbyt mocne skoncentrowanie transferów w czasie może z kolei doprowadzić do mocniejszego wzrostu popytu krajowego i nierównowagi makroekonomicznej skutkującej (przy niezmienionej polityce monetarnej)
bądź szybkim wzrostem inflacji, bądź pogłębieniem deficytu w handlu zagranicznym lub zarówno jednym jak i drugim.

Odwlekanie konsolidacji lub przeprowadzanie jej stopniowo miałoby sens wtedy, gdyby dało się wykazać, że jej przeprowadzenie w bardziej odległej przyszłości będzie łatwiejsze. Trudno jednak wskazać chociażby jeden czynnik, mogący mieć taki skutek. Przeciwnie, im dłużej będzie odwlekana konsolidacja, tym może być ona trudniejsza – chociażby ze względu na narastające koszty starzenia się ludności naszego kraju.

Aby obietnica konsolidacji fiskalnej mogła zostać uznana za wiarygodną, musi być mocno zakotwiczona, tzn. jej
elementy muszą być uchwalane, a nie tylko ogłoszone. Poza tym należy ostrożnie oceniać oczekiwane rezultaty
konsolidacji, aby nie trzeba było wprowadzać nowych środków w celu osiągnięcia rezultatów, które konsolidacja miałaby przynieść. Wreszcie, ostrożnie oceniane wyniki powinny być na tyle duże, aby co najmniej zatrzymać narastanie długu publicznego.

Alert Gospodarczy to inicjatywa think tanku Open Eyes Economy oraz Kolegium Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Wszystkie alerty eksperckie dostępne są na: www.oees.pl/dobrzewiedziec

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Depresja w czasach konsumpcjonizmu

Depresja dotyczy coraz większej ilości ludzi. Z najnowszego badania CBOS na ten temat wynika, że w Polsce diagnozę depresji dostało aż 10 proc. ludzi., z czego aż 3 proc. nadal się z nią zmaga. Szacuje się, że na całym świecie jest ok. 300 milionów chorych. Wiele ludzi nie zostało nadal zdiagnozowanych i nie zdaje sobie sprawy z tego, że może być dotknięte tą chorobą. Nieleczona może skończyć się bardzo tragicznie. Według danych WHO każdego roku około 800 000 osób umiera w wyniku samobójstwa, czyniąc je drugim najczęstszym powodem śmierci wśród osób w przedziale wiekowym 15-29 lat. Prognozy wskazują, że do 2030 roku depresja będzie na pierwszym miejscu wśród najczęściej występujących chorób. Czy depresja ma duży wpływ na finanse?

Choroba, której nie widać

Choroby związane z psychiczną sferą życia zwykle są niewidoczne. O ile w przypadku nerwicy stosunkowo łatwo zauważyć objawy, o tyle depresja jest prawie niewidzialna. Objawy to raczej wyciszanie pewnych aktywności niż nabycie nowych zachowań. Utrata zainteresowań, radości z życia, zmniejszenie aktywności. To tylko niektóre z licznych objawów mogących występować w przypadku osób dotkniętych tym schorzeniem. Nieleczona depresja może doprowadzić nawet do samobójstwa. W samym 2017 roku aż 730 osób podjęło próbę samobójczą, z czego aż 116 przypadków się powiodło.

O tym się nie mówi

Niestety depresja nadal uchodzi za temat tabu. O ile pójście do lekarza pierwszego kontaktu z problemem grypy jest normą, o tyle wizyta u  psychologa w wielu środowiskach ciągle uchodzi za powód do wstydu. Badanie CBOS wskazuje, że tylko 21 proc. badanych nie uważa depresji za chorobę, którą zataja się przed otoczeniem jako wstydliwą. Nieleczone objawy depresji tak jak w przypadku każdej innej choroby prowadzą do pogłębienia tego stanu. Często chory nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu, ignorując go. Dla otoczenia objawy również mogą być niezauważalne. Natomiast warto zdać sobie sprawę z faktu, że wcześnie wykryta depresja i stosowne leczenie może pomóc nam zminimalizować konsekwencje tego problemu.

Przyczyny i skutki

Przyczyny depresji mogą być różne. Mogą wiązać się na przykład ze sferą finansów i pracy, ze sferą związków i relacji międzyludzkich. Według CBOS osoby dotknięte depresją źle oceniają swoją sytuację finansową. Częściej deklarują też wykształcenie podstawowe i gimnazjalne. Ryzyko zwiększa się też u osób nieposiadających stałego partnera. Najnowsza analiza przeprowadzona przez organizację charytatywną Money and Mental Health Policy Institute wykazuje, że zaburzenia psychiczne, wśród których plasuje się również depresja, może prowadzić również do zadłużania się. Ryzyko popadnięcia w długi jest u takich osób aż o trzy i pół raza większe niż u osób niemających problemów ze zdrowiem psychicznym. Przyczyn tego zjawiska można doszukiwać się w coraz szybszym tempie życia i wszechobecnym konsumpcjonizmie, przez który wiele osób poprzez zakupy starając się wyprzeć wewnętrzne troski iluzją posiadania dóbr materialnych.

Osoby zaciągające kredyty często nie kończą na jednorazowej pożyczce. W skrajnych sytuacjach może skutkować mechanizmem spirali zadłużeń, z której ciężko jest wrócić do stanu początkowego. O takim mechanizmie możemy mówić, kiedy różnica pomiędzy wpływami a wydatkami staje się naprawdę duża, sprawiając, że finansowa sytuacja danego człowieka staje się niestabilna. Dlatego przykładamy dużą wagę do sprawy edukacji pożyczkobiorców i edukowania ich, w jaki sposób zarządzać swoimi finansami, by zaciągać zadłużenia w sposób jak najbardziej bezpieczny i odpowiedzialny. Warto sprawdzić wszystkie aspekty danej usługi finansowej porównując ją z innymi na przykład w porównywarce internetowej. – komentuje Marcin Sikora dyrektor sprzedaży w LOANDO Group.

Na jednym razie się nie kończy

Według WHO depresja stanowi czwarty najpopularniejszy zdrowotny problem na świecie. Nawracalność tej choroby jest bardzo wysoka – jej prawdopodobieństwo wynosi od 50 do 80 proc. Aż w 10-20 proc przypadków ma ona przebieg chroniczny. Ryzyko nawrotu depresji zwiększa się coraz bardziej z każdym nawrotem. Po pierwszym nawrocie epizodu depresyjnego ryzyko nawrotu wynosi 50-60 proc., natomiast w przypadku dwóch przebytych epizodów nawrotu choroby afektywnej jednobiegunowej wynosi już aż 90 proc.

Pierwotna przyczyna nadmiernego zadłużania się ma podłoże psychologiczne. Można nawet powiedzieć, że długi to nie problem finansowy, to problem psychologiczny.  Najczęściej jest to związane z niskim poczuciem własnej wartości oraz brakiem akceptacji siebie. W grupie osób wykazującej te cechy istnieje przekonanie, że posiadanie nowych butów, ubrań czy samochodu spowoduje, że w końcu poczują się dobrze ze sobą, że będą bardziej atrakcyjni. Oczywiście tak się nie dzieje, ale nakręca się spirala wydawania pieniędzy, bo jeśli nie te buty, to może następne… i tak wpadamy w pułapkę i spiralę zadłużenia. – komentuje Sylwia Miller psycholog, psychoterapeuta

Depresja jest przypadłością, z którą już teraz boryka się wielu ludzi. Statystyki są zatrważające. Należy przede wszystkim pamiętać, by nie ignorować jej objawów i jak najszybciej udać się do specjalisty. Wciąż należy kłaść nacisk na edukację społeczeństwa. Wizyta u psychologa nie świadczy bowiem o tym, że jesteśmy słabi, a jedynie o tym, że dbamy o higienę psychiczną.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF