...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Design w czasach zarazy 6.0

Zaprosił o północy wszystkich gości przebywających w tym czasie w jego domu do tego by wspólnie wyruszyć na sprzątanie okolicy.

Design przez pryzmat wpływu pandemii na środowisko

Od wybuchu pandemii minęło już trochę czasu. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do częściowego życia w zamknięciu, a kolejne wiadomości na temat koronawirusa nie wywołują już takiego przerażenia.  Rozpoczęło się również luzowanie obostrzeń związanych z zachowaniem dystansu społecznego co ma przełożyć się na pobudzenie najbardziej dotkniętych segmentów gospodarki. Tworzona jest rzeczywistość, w której prawdopodobnie pozostaniemy trochę dłużej niż kilka tygodni. W końcu trzymać wszystkich w domach się nie da. W trakcie okresu zamknięcia zauważono pozytywny wpływ ograniczenia działalności człowieka na środowisko naturalne. Zmniejszyło się zapotrzebowanie na energię oraz transport co spowodowało ograniczenie emisji szkodliwych gazów do atmosfery nawet o kilkadziesiąt procent. Ma to ogromny wpływ na jakość powietrza szczególnie w Chinach, gdzie jest wysoki poziom zanieczyszczenia. Kolejne pozytywne skutki zmniejszenia naszej obecności można było zauważyć np. w Wenecji, gdzie od bardzo długiego czasu woda w kanałach przestała być mętna oraz pojawiło się życie. W Barcelonie na ulice wyszły dziki, a na Sardynii, w porcie Cagliari pojawiły się delfiny. Są to piękne akcenty przyrody, która może chwilę odetchnąć. Powinien to być dla nas jasny sygnał, że działania, które podejmowaliśmy przed wybuchem zarazy były niewystarczające. Mamy teraz historyczną okazję obserwować jak destrukcyjnie nasza obecność i działalność wpływa na otoczenie. Widać to dopiero zestawiając ze sobą dwa okresy – pierwszy – pełnej aktywności oraz drugi zupełnie odwrotny – braku aktywności. Zmiany, które zaszły dobrze obrazują zdjęcia satelitarne wykonywane na terenie Chin w grudniu 2019 i lutym 2020 na których widać poziom zanieczyszczeń.

Łatwo zauważyć i co dalej?

Niestety jedno to zauważyć, a drugie coś z tym zrobić. Jak długo potrwa ograniczenie szkodliwego wpływu działalności człowieka na środowisko? Z pewnością nie dłużej niż pandemia. Obserwując to co działo się po zakończeniu kryzysu finansowego pod koniec ubiegłej dekady, można było zauważyć wręcz zwiększenie się emisji śladu węglowego w stosunku do okresu poprzedzającego. Zakończenie pandemii będzie czasem, w którym wszyscy będą dążyli do jak najszybszego nadrobienia strat bez względu na inne koszty. Niestety w świecie zorientowanym tak jednoznacznie na zysk często nie liczą się inne rzeczy. Smutnym jest fakt odkładania przez rządy na dalszy plan projektów związanych z ochroną środowiska. Jest to spowodowane nagłymi ogromnymi kosztami wynikającymi z załamania się gospodarki. Dla rządzących dobrym argumentem będzie działanie na rzecz odbudowy. Czy jednak warto to robić kosztem naszej planety?

Przykład krótkowzrocznego myślenia na trochę innym podłożu i w skali naszego kraju można było zauważyć po zakończeniu II Wojny Światowej, kiedy wyburzano i rozbierano zabytkowe kamienice w różnych miastach by pozyskać surowiec do odbudowy Warszawy. Cel został osiągnięty, przy czym koszty pominięto.

Tony odpadów, szybki zysk czy zrównoważony rozwój?

Koronawirus ma niestety również bardzo negatywny wpływ na środowisko. Jednorazowe rękawiczki, maseczki, fartuchy i wszelkie inne środki zabezpieczające przed zakażeniem są wszechobecne na całym świecie. Równocześnie zwiększył się popyt na towary pakowane w hermetyczne sztuczne opakowania. Panuje bowiem przekonanie, że w ten sposób produkty są lepiej zabezpieczone przed wirusem co prawdopodobnie jest błędne, ponieważ część naukowców twierdzi, że na tego typu powierzchniach wirus utrzymuje się dłużej. Niemniej jednak powoduje to drastyczny wzrost ilości sztucznych odpadów, które będą zalegały w naszym środowisku przez bardzo długo. Problem sam w sobie nie jest nowy, lecz może jest to dobry czas by zastanowić się w jaki sposób można lepiej zorganizować obieg tego typu śmieci. Przecież można je przetwarzać na nowo. Są na to sposoby. Jednak mleko się już rozlało i stało się to dawno temu, gdy masowo zaczęto wykorzystywać sztuczne opakowania nie myśląc w ogóle o przyszłości i o wpływie jaki będzie to miało na środowisko. Znane są wszystkim obrazki rajskich plaż w egzotycznych lokalizacjach, które pełne są śmieci wyrzucanych przez oceany. Oczyszczenie świata z tego całego syfu, który wyrzuciliśmy zajmie bardzo dużo czasu, a może być wręcz niemożliwe. A pomyśleć, że jeszcze 100 lat temu na świecie prawie nie było tworzyw sztucznych i śmieci z nimi związanych. Nie chcemy w tym miejscu mówić, że tworzywa sztuczne są całym złem tego świata i należało by się ich jak najszybciej pozbyć. Nie nie… Przecież dzięki nim mamy wiele przedmiotów, które umożliwiają nam robienie wspaniałe rzeczy. Jednak zupełny brak odpowiedzialności w gospodarowaniu tego typu materiałami spowodował taki, a nie inny obraz świata.

I powstał plastik

W 1907 r., kiedy Leo Baekeland opracował bakelit, pierwsze masowo stosowane tworzywo sztuczne, z pewnością nie wiedział jakie będzie to miało skutki. Widziano tylko i wyłącznie korzyści płynące z nowego materiału, którego nie dało porównać się z niczym innym występującym w naturze. Było to z pewnością przełomowe odkrycie, a podniecenie wszelkiego rodzaju inwestorów i biznesmenów, którzy upatrywali w tym zysku z pewnością było ogromne. Czy możemy ich winić za to co mamy teraz? Być może, choć w przypadku historii kamienic z początku artykułu skutki podjętych działań były oczywiste z perspektywy podejmującego tą decyzję to prawdopodobnie przewidzenie tego jak będzie wyglądał świat za 50 czy 100 lat w związku z popularyzacją tworzyw sztucznych było trudniejsze. Można jednak wyciągnąć lekcję z krótkowzrocznego myślenia nastawionego na osiągnięcie tylko jednego celu. Teraz my jesteśmy odpowiedzialni za miejsce, w którym żyjemy, dlatego świadomi zagrożenia musimy bardziej zdecydowanie działać ku poprawie stanu rzeczy. Bardzo dobrze odnosi się do tego teoria zrównoważonego rozwoju, a właściwie jej pierwotna wersja sformułowana i propagowana przez niemieckich leśników na początku XIX wieku. Teoria określała sposób gospodarowania lasem polegający na tym, że wycina się tylko tyle drzew, ile może w to miejsce urosnąć, tak by las nigdy nie został zlikwidowany, by mógł się zawsze odbudować. Jakże cudownie proste jest to założenie i jakże trudne do osiągnięci. Definicja zrównoważonego rozwoju w odniesieniu do cywilizacji brzmi „Zrównoważony rozwój to rozwój, który zaspokaja potrzeby obecne, nie zagrażając możliwościom zaspokojenia potrzeb przyszłych pokoleń”[1]. Oznacza to, że musimy myśleć o przyszłości, ponieważ po naszej śmierci świat się nie kończy i będą musiały tutaj przetrwać kolejne pokolenia. W naszych rękach leży to co im przygotujemy, a nie w ich, jak sobie z tym poradzą. Teraz jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość! Jeżeli teraz nasz poziom eksploatacji lub destrukcji środowiska sprawi, że w przyszłości nie będzie dało się w nim żyć to będzie to tylko i wyłącznie nasza wina, ponieważ mamy tego zupełną świadomość.

Proste czyny o wielkim znaczeniu

Janusz Kaniewski – założyciel studia, podczas imprezy z okazji swoich 40. urodzin zrobił coś bardzo prostego jednak o wielkim znaczeniu. Zaprosił o północy wszystkich gości przebywających w tym czasie w jego domu do tego by wspólnie wyruszyć na sprzątanie okolicy. Wszyscy biesiadnicy z ogromną przyjemnością przemierzali okolicę usuwając wszelkie odpady, które napotkali. Jest to znakomity przykład jak prostymi działaniami, które może podjąć każdy można pozytywnie oddziaływać na otoczenie. Dodatkowo robiąc to w bardzo przyjemny sposób!

Czy jest jakaś nadzieja?

projektowanieProjektowaniem rozwiązań, które są przygotowane odpowiedzialnie zajmuje się między innymi dobry design. Prawdziwi projektanci tworzą takie rozwiązania, które sprawiają, że życie będzie łatwiejsze i lepsze nie tylko teraz, ale również później. Jednak pomysły to jedno, a wdrożenie to już zupełnie coś innego. Bardzo ciężko jest doprowadzić od pomysłu do jego realizacji. Po drodze jest niezliczona liczba czynników które nie sprzyjają. Jednym z nich jest obawa instytucji czy firm dysponujących środkami produkcyjnymi lub pieniężnymi przed inwestycją w tego typu pomysły, ponieważ wydają się one zbyt nowatorskie. Niech przykładem w tym miejscu będzie wspominany już w jednym z pierwszych artykułów projekt maszyny do automatycznej dystrybucji maseczek ochronnych. Kolejnym czynnikiem wpływającym na niepowodzenie innowacyjnych projektów jest niechęć do takich rozwiązań firm, które obecnie są monopolistami w danym sektorze. Im nie zależy na tym by wprowadzić produkt zmieniający reguły gry. Przykładem w tym miejscu może być niezużywająca się opona. Istnieje bowiem patent opony, która nie ulega zużyciu pod wpływem użytkowania, czyli krótko mówiąc nie trzeba jej nigdy wymieniać. Niestety nie jest produkowana, ponieważ łatwo się domyślić jaki miało by to wpływ na producentów ogumienia obecnie osiągających duże zyski. Musieli by zmienić model swoich biznesów. A jak bardzo pomogło by to środowisku? Może odrobina wysiłku by nie zaszkodziła?

Opakowania z grzybów i jadalne talerze

Od jakiegoś czasu dużo mówi się o potrzebie zmiany materiałów wykorzystywanych do produkcji produktów, które są używane tylko jeden raz. Mowa tutaj o np. różnego rodzaju opakowaniach. Plastik jest bardzo wygodnym materiałem posiadającym wiele oczekiwanych właściwości. A gdyby tak zastąpić go np. biodegradowalnym materiałem wykonanym z grzybów? Polska projektantka Róża Rutkowska i jej firma MakeGrowLab stworzyła SCOBY (Symbiotic Culture Of Bacteria and Yeast), czyli materiał w 100% wolny od tworzyw sztucznych, który powstaje z biomasy. Materiał można uzyskać w każdym miejscu na świecie, przy wykorzystaniu niewielkich środków, a pod koniec użytkowania można go kompostować. Nadaje się do pakowania różnego rodzaju pospolitych produktów. Zapewnia również dobrą ochronę dla produktów, które muszą być w pewnym stopniu izolowane od otoczenia. Jest to bardzo innowacyjny produkt, który mamy nadzieję, że się przyjmie, jednak do popularyzacji potrzeba czasu. Weźmy na przykład naczynia z otrębów. Chyba każdy słyszał, że z powodzeniem w tego typu naczyniach można spożywać posiłki. Dlaczego jednak w tak małym stopniu są wykorzystywane? Można je spotkać w niewielkiej ilości restauracji. Wynika to być może z przyzwyczajenia ludzi do bardziej tradycyjnych materiałów, z których są wykonane naczynia jak np. szkło, porcelana, czy nieszczęsny plastik. Niestety świadomość konsumentów jest niska. Niewiele osób zwraca uwagę na to jakich materiałów używa i jakie to ma skutki dla środowiska. Brakuje społecznej odpowiedzialności. Na szczęście dostępność otrębowych naczyń jest wysoka. Po wpisaniu hasła w przeglądarkę można znaleźć dziesiątki sklepów, które oferują te produkty.

Więcej wiary i odwagi!

Na początku XXI w. za niemożliwe uważano rozpowszechnienie się samochodów elektrycznych. Uważano, że wszelkie problemy techniczne związane z magazynowaniem energii takie jak np. waga czy wielkość baterii sprawią, że takie rozwiązanie nie będzie praktyczne. Na szczęście były osoby, które wierzyły w ten koncept jak np. Elon Musk, który dzięki ogromnemu wysiłkowi stworzył Teslę. Doprowadził do tego, że obecnie praktycznie każdy szanujący się koncern motoryzacyjny ma w swojej ofercie samochody elektryczne. Często pozornie niemożliwe do spełnienia koncepcje przedstawiane są w ten sposób przez tych, którym zależy na utrzymaniu obecnego stanu rzeczy. Oby w przyszłości było więcej osób tak odważnych i dążących do pozornie niemożliwych do zrealizowania koncepcji jak założyciel Tesli. Pod warunkiem, że będą pozytywnie wpływały na nasze otoczenie teraz i w przyszłości.

 

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Zr%C3%B3wnowa%C5%BCony_rozw%C3%B3j

Nasza specjalizacja to zaawansowane wzornictwo, prototypowanie oraz wdrożenia dla przemysłu i instytucji. Projektujemy przedmioty, urządzenia, pojazdy, architekturę, przestrzeń publiczną i grafikę. Nasze strategiczne doradztwo w projektowaniu polega na stałej, profesjonalnej opiece nad projektem od koncepcji do skutecznego wdrożenia. Zespół projektowy Kaniewski Design składa się z doświadczonych profesjonalistów w obszarze wzornictwa, konstrukcji, modelowania, strategii, absolwentów najlepszych polskich i zagranicznych uczelni, nagradzanych międzynarodowymi nagrodami m in. Red Dot Award. Do wybranych projektów zapraszamy współpracujących ze studiem ekspertów z polski i ze świata. Naszym klientom dostarczamy rozwiązania projektowe na najwyższym, międzynarodowym poziomie. Posiadamy unikalne na polskim rynku umiejętności jak planowanie cyklu życia produktu, czy projektowanie „family feeling” dla grup produktów. Nasz design nie jest modny, więc nigdy nie wyjdzie z mody. Ponadczasowa elegancja i funkcjonalność to mądra inwestycja. Przedsiębiorstwom i osobom prywatnym oferujemy design na najwyższym światowym poziomie. Naszymi Klientami są m.in. Orlen, Żywiec, słynni sportowcy, włoski producent supersamochodów i ukraińska sieć stacji benzynowych Parallel. Samorządom i instytucjom oferujemy doradztwo w zakresie estetyki przestrzeni publicznej, współpracy publiczno-prywatnej, aktywizacji mieszkańców. Z naszych usług skorzystały m.in. Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Województwo Lubuskie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Studio Kaniewski Design

Design w czasach zarazy 5.0

rys. Janusz Kaniewski

Jest to też najlepszy przykład, żeby profilaktykę stosować nie tylko w przypadku corocznych badań, ale też myśląc o swoim biznesie, produkcie czy usłudze.

Współczesne projekty, czyli sprawne budowanie skutecznych rozwiązań

Aktualne otoczenie przedsiębiorstw można porównać z biegiem survivalowym w trakcie, którego z dużą częstotliwością pojawiają się kolejne nieznane przeszkody. Dodatkowo systematycznie zwiększa się poziom trudności. Współczesne czasy cechuje niespotykana wcześniej ilość napływających informacji i występujących zmiennych. By przetrwać w takim otoczeniu w szczególności wymagana jest umiejętność podejmowania właściwych z perspektywy czasu decyzji w niezwykle krótkim czasie. W historii próżno szukać okresu, w którym obieg informacji był tak szybki oraz powstawało jej tak dużo. Otwarcie przecież mówi się o przeciążeniu informacyjnym. Idzie za tym częsta i duża ilość następujących zmian w otoczeniu, które zmuszają do ciągłego dostosowywania się. Elastyczność i wychodzenie z własnej strefy komfortu.

rys. Janusz Kaniewski

Dziś zwycięża ten kto ma lub umie pozyskać informacje oraz potrafi je właściwie przeanalizować a jednocześnie na tej podstawie podjąć możliwie najlepsze decyzje. W 2015 roku wystarczały tylko dwa dni by stworzyć tyle samo informacji, ile od początku istnienia ludzkiej cywilizacji do 2003 roku. Oczywiście mowa tutaj o Internecie jednak trzeba pamiętać, że dobytek poprzednich pokoleń jest skutecznie katalogowany w formie cyfrowej. Można zatem mówić o całym dorobku informacyjnym. Od 2015 roku minęło już 5 lat, a przecież ciągle przyspieszamy. Jak zatem w całym tym chaosie odnaleźć właściwą drogę, jak odrzucić to co bezwartościowe i nie stracić czasu? Jak być na bieżąco i jednocześnie mieć czas na inne aktywności oprócz zdobywania informacji, analizowania i planowania? Teoretycznie najłatwiejszym sposobem może być szybkie podejmowanie decyzji na podstawie pobieżnych informacji w oparciu o intuicję. Jest to dość kontrowersyjne, zwłaszcza że pomimo iż wszyscy jesteśmy w nią wyposażeni, nie każdy umie z niej skutecznie korzystać. Intuicja musi być poparta doświadczeniem. Popularna teza głosi, że każdą decyzję można zmienić, więc po co przykładać się do myślenia, analizy i planowania? Często też popularnym, łatwym sposobem jest inspiracja tym co robią inni, czyli zwykłe naśladownictwo z powodu braku własnych pomysłów. Szczególnie, gdy dostępna informacja jest bardzo ograniczona i trudno mieć podstawy do podjęcia właściwej decyzji. Po porażce zawsze można zrzucić odpowiedzialność na tego z kogo się kopiowało – przecież to on się pomylił, a to że się kopiowało nie ma przecież znaczenia. Swoją drogą ciekawe jak w przyszłości będą oceniane działania zapobiegawcze w walce z korona wirusem. Prawie wszystkie kraje zrobiły mniej więcej to samo i zamykając wszystko i wszystkich zabiły jednocześnie duże gałęzie gospodarki. Kto miał rację? Rozważania na temat, czy takie działania w obliczu potencjalnego zagrożenia były konieczne jest bardzo delikatną i trudną kwestią, a wypowiedzi będą różniły się znacznie w zależności od tego kto w jakiej sytuacji się znalazł, jednak nie o tym w dzisiejszym artykule.

Przedsiębiorca oczekuje efektu tu i teraz, inaczej to nie ma sensu.

Jakże często można spotkać się z tego typu myśleniem i jakże bywa ono błędne. Zakładanie, że można stworzyć naprędce rozwiązanie, które przyniesie w szybkim tempie efekty jest niestety popularne i wdrażane, co niesie za sobą wiele konsekwencji.  Mówiliśmy na wstępie o ilości informacji, które są generowana w dzisiejszych czasach. Podejmowanie decyzji na podstawie kilku przeczytanych artykułów oraz własnej jakże nieomylnej intuicji jest jak gra w rosyjską ruletkę w trakcie libacji alkoholowej. Szansa, że ktoś przeżyje jest praktycznie zerowa. Nawet jeżeli komuś się to uda to prawdopodobnie zostanie inwalidą do końca życia. Część projektów stworzonych w taki sposób może zwyczajnie sprawić, że przedsiębiorstwo wpadnie w jeszcze większe problemy niż ma obecnie. Błędnie przyjęte założenia mogą spowodować w dłuższej perspektywie mniejszy zwrot niż oczekiwano. Trzeba dodatkowo pamiętać, że praktycznie po każdej zmianie następuje chwilowy dołek, który trzeba przetrwać, więc właściwie przygotowana strategia jest kluczowa by wyjść z tego cało. Wielu przedsiębiorców oraz osób zarządzających niestety często nawet nie miało w ręki książki z zakresu zarządzania strategicznego.

rys. Janusz KaniewskiTo może lepiej nic nie robić i poczekać aż to wszystko się uspokoi? Może to jest dobre rozwiązanie? Trzeba odpowiedzieć szybko, że jest to najgorsza możliwa droga! Jeżeli widzimy, że nasz sektor został w jakikolwiek sposób dotknięty zmianami (syndrom indyka z poprzedniego artykułu) musimy zareagować najszybciej jak to możliwe, ale nie pochopnie – mądrze i strategicznie. W świecie idealnym każdy z nas powinien być przygotowany na trudny czas (jaki by on nie był), natomiast życie weryfikuje i okazuje się, że nie dość, że nie jesteśmy przygotowani strategicznie to w sytuacjach totalnego zaskoczenia podjęcie jakichkolwiek decyzji staje się poważnym wyzwaniem, zwłaszcza gdy te decyzje dyktuje strach – najgorszy doradca! Niestety, nawet posiadając świadomość powagi zachodzących zmian wielu ulegnie paraliżowi, który będzie spowodowany strachem przed pojęciem jakichkolwiek działań oraz zmierzeniem się z konsekwencjami. Paradoks polega na tym, że starając się o pracę w jakiejkolwiek pracy, jednym z pierwszych pytań i oczekiwań jest umiejętność pracy pod presją czasu, jakież to przewrotne. Jak to mawiają często szewc bez butów chodzi 😉 A może w takiej sytuacji warto zawierzyć sprawdzonym rozwiązaniom, ekspertom bądź zwyczajnie swojemu zespołowi? Wbrew przeciwnikom tej teorii, na sukces składa się praca całego zespołu a nie jednostki. Dobrym rozwiązaniem może być wprowadzenie np. turkusowej organizacji [1] i/lub rozdzielenie części obowiązków na grupę firm współpracujących. Jak mawiał nasz przyjaciel i mentor – Janusz Kaniewski, najlepszym sposobem przewidywania przyszłości jest jej kreowanie.

Zmiana świadomości.

Warto zacząć słuchać otoczenia. rys. Janusz Kaniewski
Począwszy od sygnałów płynących z rynku, poprzez wnętrze organizacji, aż do innych przedsiębiorców. Ale jak to słuchać innych? Przecież oni na pewno chcą dla mnie źle. Przecież nikomu poza sobą samym nie można ufać, przecież rynek nie daje szans na zarobek, pracownicy i rząd chcą nas okraść, a konkurencja jedynie czeka na nasz upadek… Dziki kapitalizm rodem z lat 90-tych nadal ma się niestety dobrze. Jednak czasy są inne i warto zacząć współpracować. Można tym sposobem osiągnąć znacznie więcej w dużo krótszym czasie. Wyjść ze swojego bunkra i posłuchać otoczenia oraz nawiązać współpracę. Niektórzy przedsiębiorcy to rozumieją i szczególnie teraz, gdy wielu z nas spędza znacznie więcej czasu w domu można spotkać ciekawe inicjatywy i aktywności przeprowadzane online. Są to między innymi różnego rodzaju warsztaty oraz spotkania z ekspertami z różnych branż. Na niektórych spotkaniach można podzielić się swoimi problemami oraz usłyszeć opinię innych na ten temat. Pamiętajmy, że posiadamy ograniczenia w ilości możliwych do przyjęcia informacji. Jednak znajdując się w grupie ludzi, którzy pewne sytuacje już przepracowali i pomnożymy tę ilość danych przez liczbę uczestników, doświadczeń lub partnerów do rozważań to wyjdzie nam znacznie większa liczba a co za tym idzie prawdopodobieństwo znalezienia trafnego rozwiązania. Każdy z nas przecież pozyskuje informacje, bo każdy ich potrzebuje. Warto się nimi dzielić.

Warto zacząć działać na zasadach partnerskich, a nie tylko jako dostawca i klient. Może też warto pomyśleć w jaki sposób można rozproszyć odpowiedzialność za projekty na grupę firm uczestniczących by każdemu równo zależało na powodzeniu i dostarczeniu dobrego produktu? Jak dobierać sobie partnerów biznesowych by odsiać potencjalne wilki, które tylko czekają by wpuścić ich do zagrody? Jak zabezpieczyć się przed sytuacjami rodem z lat 90-tych, ale obecnymi również teraz w których każdy obawia się o to, żeby ktoś inny nie ukradł projektu nawet na etapie budowy koncepcji.

Pogromca polio

Hilary Koprowski był człowiekiem o wielkiej charyzmie i wielu talentach. Bardzo uzdolniony muzycznie, swoją aktywność skierował jednak przede wszystkim na walkę z wirusem wywołującym chorobę Heinego-Medina. I pokonał ją całkowicie.

Znano ją już w starożytnym Egipcie – na niektórych malowidłach widać postaci o specyficznie zdeformowanych nogach, które z całą pewnością były efektem zakażenia wirusem polio. W XVIII wieku pisano o chorobie, jako „osłabieniu kończyn dolnych”, a od drugiej połowy XIX wieku przyjęła się nazwa choroba Heinego-Medina, od nazwisk dwóch badaczy, którzy jako pierwsi ją opisali: Jakuba Heinego i Karla Oskara Medina. Przez całe stulecia, a nawet tysiąclecia, występowała sporadycznie. Dopiero początek XX wieku przyniósł jej pandemię. Dość wspomnieć, że jeszcze w 1988 roku na chorobę Heinego-Medina zapadało na całym świecie ok. tysiąca dzieci dziennie. A w tym momencie, od blisko czterdziestu lat dostępna była już bardzo skuteczna szczepionka, opracowana w latach 50. XX w., przez Hilarego Koprowskiego.

Ucieczka przed zagładą

Kiedy się urodził, polio właśnie zaczynało wkraczać w swoją najbardziej drapieżną fazę. W 1916 roku, w Warszawie występowało również – młody Koprowski z pewnością miał świadomość istnienia choroby, choć początkowo nie zaprzątała mu ona głowy. Podjął co prawda studia na wydziale medycznym Uniwersytetu Warszawskiego, ale była to raczej próba uzyskania dobrego zawodu, niż życiowa pasja. Tę stanowiła raczej muzyka – równolegle studiował w warszawskim konserwatorium, później zaś pogłębiał umiejętności w rzymskiej szkole artystycznej, Akademii św. Cecylii. Koniec lat 30. XX w. nie był jednak dobrym czasem dla muzyków, zwłaszcza zaś muzyków o żydowskich korzeniach, w opanowanym przez faszystów Rzymie.

Nie ma możliwości, żeby dwudziestoletni Koprowski nie rozumiał zagrożenia. Także w Polsce, w której o wojnie mówiło się coraz częściej, a co mogło wyniknąć z wkroczenia wojsk niemieckich, mógł się domyślać. Był człowiekiem niezwykle charyzmatycznym i energicznym – jak wspominali go synowie – nic też dziwnego, że w 1939 roku, niemal w ostatniej chwili zdecydował się na opuszczenie kraju, a później także Europy, i osiedlenie w USA. Tam właśnie, w pracowni Thomas Jefferson University w Filadelfii, rozpoczął prace nad szczepionką przeciwko polio.

Bitwa i zwycięstwo

Próby zajęły mu wiele lat. Pracując na szczurach bawełnianych, wszczepiając kolejnym osobnikom coraz bardziej osłabionego wirusa polio, osiągnął wreszcie tak słabego, że można było opracować szczepionkę. Sukces był oszałamiający. Masowe szczepienia podjęte jeszcze w latach 50. Niemal natychmiast całkowicie zlikwidowały zagrożenie chorobą w krajach Zachodu, w krajach zaś uboższych trwało to dłużej, bo obowiązkowe szczepienia wprowadzone zostały dopiero w latach 70. i 80. Polska należała do tych, w których zlikwidowano ją w pierwszej fali. Jak wspominał mikrobiolog, prof. Marek Niemiałtowski: „W Polsce po okresie wojennym to była zmora. Można powiedzieć, że polskie dzieci w latach 60. i później zostały uratowane dzięki szczepionce profesora Koprowskiego, która skutecznie zniszczyła tę chorobę w naszym kraju”.

Profesorowi chodziło nie tylko o to, że Koprowski szczepionkę wynalazł, ale również, że dostarczył do Polski bezpłatnie dziewięć milionów jej próbek. Skutek był natychmiastowy. Począwszy od jesieni 1959 roku do maja roku następnego. I jeśli w 1959 roku liczba chorych przekraczała jeszcze tysiąc, to trzy lata później odnotowano zaledwie trzydzieści przypadków. Niemal zlikwidowano też umieralność chorych – spadła ona z kilku setek rocznie, do dwóch.

Koprowski dożył wyeliminowania polio na praktycznie całym świecie. Zmarł w kwietniu 2013 roku. Praktycznie do końca pozostawał aktywnym naukowcem. Opublikował blisko tysiąc rozpraw, kierował też Instytutem Biotechnologii i Zaawansowanej Medycyny Molekularnej na filadelfijskim uniwersytecie. Nigdy nie stracił też kontaktów z Polską. Był członkiem Polskiej Akademii Nauk, założył też Fundację Koprowskich, mającą wspierać finansowo polskich badaczy.”[2]

Zysk vs dobro ogółu

rys. Janusz Kaniewski

Większość rozwiązań, które powstają na szybko są obarczone marginesem błędu i warto jest zaprojektowanie ich, powierzyć profesjonalistom. Część producentów nie chce brać na siebie ryzyka błędu przy tworzeniu nowych rozwiązań i jednocześnie boją się zainwestować środki by zrobił to specjalista przez co pozostają w tym samym miejscu. Inna część producentów bierze sprawy w swoje ręce wierząc, że szybko przygotują dobre rozwiązanie i rzeczywiście często udaje im się poprawić sytuację, lecz nie zważają na perspektywiczne konsekwencje swoich działań, które mogą mieć negatywny skutek nawet dla ich działalności w przyszłości. Producenci, którzy produkują różnego typu rzeczy użytkowe również ponoszą odpowiedzialność za to w jaki sposób to produkują. Jak to się ma do ekologii świata i trzeba wspomnieć, że nie można tej odpowiedzialności zrzucać w większości na konsumenta. Od paru lat tą odpowiedzialność biorą na siebie projektanci, przykra prawda jest taka, że jeśli nie będą wspierani przez producentów, klientów, partnerów to niestety nie wiele to da.

W czasie pandemii okazuje się, że ludzie są w stanie niektóre projekty przekazać za darmo by chronić czy leczyć innych. Tak było np. ze wspomnianą powyżej szczepionką na polio. Obecnie powstają przełomowe odkrycia, które mogą pomóc w zahamowaniu rozwój wirusa, spowolnić jego rozprzestrzenianie, a może w konsekwencji go zlikwidować. Zespoły inżynierów i projektantów pracują bez wytchnienia przy tworzeniu powłok neutralizujących wirusy, urządzeń do dezynfekcji czy leków i szczepionek, cześć z nich zostanie wprowadzona przez koncerny do sprzedaży, a cześć z nich zostanie udostępniona za darmo by wszyscy mogli z nich skorzystać.

Tak stało się np. z przyłbicami ochronnymi dla lekarzy czy też osób narażonych na kontakt z chorymi osobami. Projektanci stworzyli modele 3D przyłbic i udostępnili za darmo w Internecie. I tak międzynarodowy format plików 3D spowodował ze każdy na świecie po ściągnięciu plików może wydrukować elementy ochronne. Globalna sieć umożliwia implikowanie projektów ratujących życie bardzo szybko i za zgoda twórców wdrożenie ich do produkcji.

A jak to się ma do produkcji?

Część firm uważa, że jeśli nie mająKaniewski Design podpisanej na wyłączność umowy z projektantem (dość oczywiste jest to, że takie opcje są możliwe za tzw. dodatkową opłatę), to nie może informować o współpracy z nimi, bo przecież oni na mnie zbiją fortunę. Nie o to chodzi. Najważniejsze jest by przyłożyć cegiełkę do designu w Polsce, ponieważ wielu producentów nawet nierozumie po co im takie rozwiązania. Najznamienitsze zdanie jakie usłyszeliśmy kiedyś od klienta brzmiało „Na ch…j mi ten design” i niestety dobrze obrazuje niekiedy mizerny poziom świadomości części przedsiębiorców. Jest to też najlepszy przykład, żeby profilaktykę stosować nie tylko w przypadku corocznych badań, ale też myśląc o swoim biznesie, produkcie czy usłudze. To co osiągnęło sukces w latach powiedzmy 90-tych i dobrze się sprzedawało lub sprzedaje, nie jest receptą na długofalowy sukces. Czasy się zmieniają i u konkurencji świadomość rośnie w zawrotnym tempie. Dobrym planem jest myśleć wcześniej, żeby sporo zaoszczędzić na późniejszym leczeniu skutków braku reakcji na zmieniający się rynek. Nie da się udawać w nieskończoność, że nie dostrzegamy widocznych na rynku symptomów zbliżających się zmian. Prędzej czy później staniemy twarzą w twarz z realiami i oby wtedy nie było za późno na zmiany. O ile nikt nie lubi pojęcia selekcja naturalna w odniesieniu do np. epidemii o tyle rynek pod tym względem jest bezlitosny. Przetrwa lider, który zbuduje zespół kompetentnych ekspertów, ludzi z pasją i zaangażowaniem.

Kaniewski Design

 

 

 

[1] http://brief.pl/turkusowe-zarzadzanie-dla-turkusowych-liderow/
[2] Wojciech Lada – dziennikarz, historyk, autor książek historycznych, przez wiele lat współpracował z „Życiem Warszawy” i „Rzeczpospolitą”. Obecnie pisze dla miesięczników i portali historycznych, a przede wszystkim wydawnictw. Opublikował książki: Polscy terroryści (2014),  Bandyci z Armii Krajowej (2018), Pożytki z katorgi (2019).

 

Nasza specjalizacja to zaawansowane wzornictwo, prototypowanie oraz wdrożenia dla przemysłu i instytucji. Projektujemy przedmioty, urządzenia, pojazdy, architekturę, przestrzeń publiczną i grafikę. Nasze strategiczne doradztwo w projektowaniu polega na stałej, profesjonalnej opiece nad projektem od koncepcji do skutecznego wdrożenia. Zespół projektowy Kaniewski Design składa się z doświadczonych profesjonalistów w obszarze wzornictwa, konstrukcji, modelowania, strategii, absolwentów najlepszych polskich i zagranicznych uczelni, nagradzanych międzynarodowymi nagrodami m in. Red Dot Award. Do wybranych projektów zapraszamy współpracujących ze studiem ekspertów z polski i ze świata. Naszym klientom dostarczamy rozwiązania projektowe na najwyższym, międzynarodowym poziomie. Posiadamy unikalne na polskim rynku umiejętności jak planowanie cyklu życia produktu, czy projektowanie „family feeling” dla grup produktów. Nasz design nie jest modny, więc nigdy nie wyjdzie z mody. Ponadczasowa elegancja i funkcjonalność to mądra inwestycja. Przedsiębiorstwom i osobom prywatnym oferujemy design na najwyższym światowym poziomie. Naszymi Klientami są m.in. Orlen, Żywiec, słynni sportowcy, włoski producent supersamochodów i ukraińska sieć stacji benzynowych Parallel. Samorządom i instytucjom oferujemy doradztwo w zakresie estetyki przestrzeni publicznej, współpracy publiczno-prywatnej, aktywizacji mieszkańców. Z naszych usług skorzystały m.in. Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Województwo Lubuskie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Studio Kaniewski Design

Design w czasach zarazy 4.0

design w czasach zarazy Studio Kaniewski Design

W pewnym momencie padło kilka luźnych rozważań na temat najważniejszej funkcji wszelkich pojazdów jaką jest transport i z tej perspektywy powstała konkluzja, że najbardziej luksusowym pojazdem jako indywidualny środek transportu byłby tramwaj, który jak wiadomo kosztuje kilka milionów złotych!

Czy można przewidzieć nieprzewidywalne?

Z pewnością każdy z nas chciałby posiadać taką umiejętność. Moglibyśmy być dosłownie z Panami losu. Wyobraźmy sobie, że wiemy jakie cyfry skreślić w lotto, że nadciąga epidemia czy niedługo wybuchnie wulkan. Moglibyśmy nie tylko przewidzieć ruchy naszego konkurenta zamierzającego wprowadzić nowy, znacznie lepszy produkt, ale również odpowiednio wcześniej się na to przygotować. Niestety bywa tak, że nasz ogromny sukces paradoksalnie staje sią jednocześnie naszym największym problemem. Jak to możliwe? Zastanówmy się nad tym.

Grudzień 2019 roku, w Chinach, a dokładnie w Wuhan zostaje zdiagnozowany pacjent z niestety już znanym nam korona wirusem. W ciągu kolejnych miesięcy nasze życie ulega diametralnej zmianie. Giełdy notują spadki jakich do tej pory nie odnotowano, a gospodarka stoi u progu kryzysu, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Ludzi ogarnęła niepewność, zamykane są przedsiębiorstwa, co przekłada się na drastyczny wzrost bezrobocia. Dochodzi do bezprecedensowej sytuacji na rynku ropy, gdzie popyt jest tak niski, że cena niegdyś „czarnego złota” w kontraktach osiąga cenę poniżej zera. Jedno jest pewne, w kolejnych miesiącach, czy nawet latach świat będzie borykał się ze skutkami tych wydarzeń.

Przenieśmy się do nieco odleglejszych czasów. Jest 19 lutego 1600 roku. Dochodzi do wybuchu wulkanu Huaynaputina położonego na wyżynie wulkanicznej w południowym Peru. Była to jedna z największych erupcji w historii świata powodująca serię tragicznych konsekwencji. Wybuch doprowadził nie tylko do zasypania okolicznych wiosek grubą warstwą pyłu wulkanicznego zabijając jednocześnie około 1 500 osób, ale również do znacznego ograniczenia ilości promieniowania słonecznego docierającego do ziemi, czego konsekwencją było zmniejszenie temperatury powietrza. Zima roku 1601 była jedną z najcięższych w historii. Nawet latem temperatura w północnej Europie i Rosji spadała poniżej zera.  W Rosji doprowadziło to do klęski głodu datowanej na lata 1601 a 1603, która zabiła około jedną trzecią ówczesnej populacji, czyli około 2 mln ludzi. Kto mógł wiedzieć? W przypadku natury jej zachowanie jest w zasadzie mało przewidywalne. To fakt! Jednak czy nie można było ograniczyć lub uniknąć tragicznych skutków dla ludzkości?

Projekt przyszłości czy wielki upadek?

W 1881 roku George Eastman oraz Henry Strong założyli firmę o nazwie Eastman Dry Plate Company, znaną później jako Kodak. Eastman był pasjonatem, który mimo braku wykształcenia skutecznie przewidywał trendy oraz wierzył w siłę innowacji. Kierował się prostym celem – chciał jedynie ułatwić ludziom robienie zdjęć. Pierwszy model aparatu stworzony przez firmę pojawił się w 1886 roku, drugi natomiast dwa lata później i otrzymał nazwę Kodak. Było to słowo wymyślone na potrzeby tego projektu i nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Przy okazji wypuszczenia aparatu na rynek powstał słynny slogan reklamowy firmy „Naciśnij przycisk – my zajmiemy się resztą”. Przez kolejne lata firma dzięki swoim przełomowym wynalazkom i patentom sukcesywnie się rozwijała. Jednym z takich przełomów było wprowadzenie na rynek filmów na rolkach 35 mm. Podczas I wojny światowej kodak stworzył aparat wykorzystywany na potrzeby lotnictwa. Kolejnym ważnym wynalazkiem było stworzenie taśmy filmowej 16 mm z przeznaczeniem do nagrywania filmów z dźwiękiem. Ciekawostką jest, że każdy film nagrodzony Oscarem pomiędzy rokiem 1928 a 2009 był nagrany na taśmie filmowej marki Kodak. Firma sukcesywnie rozwijała portfolio swoich produktów stając się liderem w swojej branży oraz zostawiając konkurencję daleko w tyle. W 1975 roku Steve Sasson, będący inżynierem w Kodaku, zbudował pierwszy działający model cyfrowego aparatu fotograficznego wielkości tostera pozwalający wykonywać czarno – białe zdjęcia o rozdzielczości 0,01 megapiksela. W latach 80. wprowadzono na rynek między innymi kasety video 8 mm, Beta i VHS. Pod koniec dekady zatrudnienie w firmie sięgnęło 144 000 osób. Najwyższą cenę 94 dol. za akcję gigant osiągnął w 1997 roku. Lata 90. to okres, w którym firma zmuszona była zmagać się z rosnącą konkurencją. Pod koniec dekady Kodak i Sanyo zaprezentowały pierwszy na świecie komercyjny model pełnokolorowego wyświetlacza (OLED). Nowy wiek firma rozpoczęła od wprowadzenia linii aparatów cyfrowych Kodak Easyshare, jednak linia tych produktów nie była traktowana priorytetowo. Do 2005 roku ponad połowa przychodów firmy pochodziła ze sprzedaży tradycyjnych aparatów. Brak wystarczającej reakcji na nowy segment aparatów oraz ciągłe angażujące zarząd batalie o patenty z takimi firmami jak Apple, czy RIM zdecydowanie wykorzystała konkurencja. Akcje poszybowały w dół do wartości 54 centów i ostatecznie w 2012 roku Kodak zmuszony był ogłosić upadłość. Od momentu wynalezienia „cyfrówki” do upadku firmy związanym bezpośrednio z rozwojem aparatów cyfrowych minęło 37 lat. Był to, aż nadto wystarczający okres by firma mogła zorientować się w trendach i podjąć decyzję o inwestycji w projekt wprowadzając tzw. „gamechanger”, a nie jedynie skupiać się na naturalnym procesie ulepszania swoich tradycyjnych produktów. Niestety z perspektywy zarządu, będącego pod naciskami akcjonariuszy podjęcie ryzykownej decyzji było niemożliwe. Oczekiwania stabilnego zwiększania zysków, zmniejszania zaangażowania kapitału własnego poprzez utrzymanie bądź obniżanie inwestycji, a także doradztwo zachowawczych analityków wpłynęło na ograniczenie innowacyjności firmy. Zbiór czynników płynących z otoczenia oraz wnętrza organizacji doprowadził do jej upadku. Łatwo można zauważyć ograniczenie otwartości na zmiany oraz ograniczenie kreatywnego rozwiązywania problemów. Myślicie, że trafna obserwacja, wyciagnięcie wniosków oraz szybka reakcja pomogłoby firmie przetrwać?

Jak nadepnąć komuś na odcisk

W pewnym momencie naszej działalności udało nam się „obrazić” jedną z marek automotive. Kilka lat temu zostaliśmy zaproszeni na konferencję organizowaną w jednym z salonów marki i wygłoszenie krótkiego wykładu o projektowaniu. Po zakończeniu głównej części prezentacji, przeszliśmy do przedstawienia kilku naszych projektów związanych z motoryzacją. Zdecydowaliśmy się jednak na rezygnację z omawiania projektów wykonywanych dla konkurencji z segmentu super samochodów. Skupiliśmy się głównie na projektach związanych z transportem publicznym oraz na ogólnej tematyce designu i podejścia do projektowania, otwartości na zmiany oraz szeroko budowanych wizji przyszłości. W pewnym momencie padło kilka luźnych rozważań na temat najważniejszej funkcji wszelkich pojazdów jaką jest transport i z tej perspektywy powstała konkluzja, że najbardziej luksusowym pojazdem jako indywidualny środek transportu byłby tramwaj, który jak wiadomo kosztuje kilka milionów złotych!  Jakże wielkie było oburzenie części załogi salonu po tym stwierdzeniu, przecież to nie są ich klienci! Cóż jednak nie da się przewidzieć wszystkiego 😉 Pewnego rodzaju dystans oraz podejście do problemu bez przysłowiowych klapek na oczach jednocześnie zapewniające dalekowzroczność wymagane jest w procesie podejmowania decyzji w każdej firmie.

Ciekawym przykładem może być właśnie historia Porsche, dla którego zmiany i kryzys to nic nowego. Już dwukrotnie marka została zmuszona do podjęcia walki o przetrwanie. Pierwszy krach nadszedł na początku lat 90. XX wieku, gdzie niemal wszyscy spodziewali się upadku samochodowego giganta. Wówczas Wendelin Wiedeking podjął próbę jego ocalenia stając na czele firmy jako nowy prezes zarządu i dyrektor generalny. Na przestrzeni kilkunastu lat osiągnął wręcz niemożliwego. Nie tylko uchronił koncern przed upadłością, ale zdołał również wynieść go na wyżyny światowego rynku motoryzacyjnego wypracowując w latach 2007/2008 niebanalny rekordowy zysk netto na poziomie 6,392 miliarda euro. Wprowadzone odważne zmiany odnosiły się do fundamentalnych elementów działalności. Zredukowano koszty, zoptymalizowano procesy oraz przebudowano portfel produktów, gdzie kluczowym celem było wprowadzenie zupełnie nowych modeli, a wyeliminowanie tych nierentownych. Wykorzystano również outsourcing części produkcji do firm zewnętrznych. Pomimo dotychczasowego sukcesu, w latach 2008/2009 nadszedł kryzys, gdzie kolokwialnie mówiono, że „Porsche złapał gumę” – znacznie ograniczono produkcję. Pojawił się problem nie tylko z płynnością, ale również gigantycznymi stratami przekraczającymi 3,5 miliarda euro, a prezes zarządu i dyrektor generalny żegnał się z obejmowaną posadą. Historia pokazuje, że nowe i trafne spojrzenie na przedsiębiorstwo w zakresie jego funkcjonowania oraz produktów, które oferuje, a także odważne wprowadzenie zmian może zdziałać cuda. Obserwacja naszej organizacji oraz otoczenia powinna odbywać się systematycznie, a przedsiębiorstwo nastawione na osiągnięcie biznesowego sukcesu, z otwartością powinno patrzeć na zmiany oraz szybko reagować na czynniki otoczenia.

Wracając do pytania z początku artykułu, czy można przewidzieć nieprzewidywalne, odpowiedź brzmi nie! Jednak istotnym elementem w wyjściu obronną ręką z problemów, które mogą nas spotkać jest właściwa ciągła obserwacja otoczenia oraz tempo podejmowanej decyzji i reakcja. Syndrom indyka jest doskonałym przykładem awersji do zmian. Historia toczy się na pewnej farmie, a jej głównym bohaterem jest właśnie indyk. Jego każdy dzień wyglądał zupełnie tak samo. Opiekun o określonych porach wypuszczał go z zagrody, uzupełniał jedzenie i wodę. Indyk utwierdzając się w przekonaniu, że jego życie się nie zmieni, nie był w stanie zwrócić uwagi na tak drobne szczegóły wyrwane z kontekstu jak ostrzenie siekiery czy przygotowanie pnia. Nie przewidział, co tak naprawdę go spotka, tym samym nie mógł również w żaden sposób zareagować. Rzeczy, które nijak pasowały do jego utartej rzeczywistości zupełnie zignorował. Tak bierne postępowanie sprowadziło na niego tragedię, którą miał szansę przecież przewidzieć. Jest to bardzo prosty przykład, który pokazuje potrzebę ciągłej obserwacji otoczenia oraz pracy nad dostosowaniem się do nowych warunków. Każdy już chyba wie, że dzisiejsze czasy wymagają od nas niesamowitej elastyczności i otwartości. Dają nam ogromne możliwości, jednak ich wykorzystanie często wiąże się z rezygnacją z dobrze nam znanej przeszłości. Zaczynamy odczuwać pewnego rodzaju dyskomfort psychiczny związany z brakiem kontroli, a wątpliwości biznesowe stają się nieco większe niż zawsze. Warto jednak otworzyć się i nie dać zaskoczyć zmianom. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć nieprzewidywalnego, ale jedno jest pewne: nasze otoczenie zawsze będzie się zmieniało. Wiadomo, że im większe zmiany, tym większy opór, ale prawda jest taka, że to od Nas samych zależy przyszłość Naszego biznesu. Rozwijajmy zatem tzw. niewidzialne kompetencje. Zachowujmy świeżość umysłu i nie bójmy się patrzeć w przyszłość, nie odwracając się do tyłu. Włączmy „szerokie i szybkie myślenie”, aby trafniej podejmować decyzje.

Darmowy audyt

Na początku kwarantanny uznaliśmy, że jako Kaniewski Design chcemy dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć sektor produkcyjny. Udostępniliśmy możliwość przeprowadzenia darmowego audytu wzorniczego, co o dziwo spotkało się z nikłym zainteresowaniem.  Być może firmy nadal były sparaliżowane ilością sprzecznych informacji płynących z mediów i rynku oraz wciąż odczuwają ogromną niepewność. Warto jednak zastanowić się, czy nie jesteśmy rzeczonym indykiem i czy czasami nie za mocno wierzymy w nasze doświadczenie, umiejętności oraz utarte ścieżki czyli to w jaki sposób schematy działały w przeszłości. Dostrzeżenie szansy może być bardzo trudne. Dobre propozycje zmian mogą pochodzić ze źródeł, od których byśmy się tego często najmniej spodziewali. Mogą również zawierać wizje dalszej działalności tak bardzo odległą od naszych pierwotnych planów, że wydadzą się irracjonalne, bynajmniej na pierwszy rzut oka. Jednak nie odbierajmy sobie szansy i pomimo natłoku informacyjnego oraz presji czasu i otoczenia bądźmy otwarci.

M2

Zastanawialiśmy się ostatnio jak zmiany, które zachodzą wpłyną na rynek nieruchomości. Na początek weźmy „na blat” biura. Obecnie wszyscy, którzy nie muszą w swojej pracy wykorzystywać skomplikowanych maszyn i innych urządzeń generalnie wykonują ją w domu. Czasami można się spotkać z odgłosami dzieci dobiegającymi np. w trakcie rozmowy z konsultantem bankowym co ma swój wesoły urok. W tym czasie pracodawcy i pracownicy uczą się nowego sposobu współpracy. Im dłużej potrwa ten stan, tym więcej zwolenników takiego rozwiązania może zdobyć. Coraz częściej słychać głosy osób, które początkowo bardzo sceptycznie podchodziły do pracy zdalnej lub nawet nie wyobrażały sobie żyć w taki sposób, teraz natomiast odkrywają, ile pozytywnych aspektów ze sobą niesie. No to po co komu biura? Może lepiej będzie dać pracownikowi „kilka stów” na kupno biurka i krzesła, jeżeli będzie potrzebował i niech pracuje w domu. Po co płacić niekiedy ogromne czynsze najmu oraz rachunki za energię, wodę itd.? Po co robić owocowe wtorki i słodkie czwartki? Każdy może sobie robić to sam, a przedsiębiorcy z pewnością zobaczą, jak zmieni to ich bilans kosztów. No dobrze, to idźmy tym tropem dalej i załóżmy, że znacząco spada zapotrzebowanie na powierzchnię biurową i pracownicy pracują zdalnie obojętnie gdzie się znajdują. Jak to może wpłynąć na rynek mieszkań? Może np. zmniejszyć się popyt na mieszkania w dużych miastach i część ludzi może się po prostu wyprowadzić. W końcu jednym z najważniejszych powodów obecności w dużych aglomeracjach jest możliwość budowania swojej kariery poprzez pracę w wielkich firmach. Możliwość przebywania w takim otoczeniu niosła do tej pory za sobą ogromne koszty utrzymania. Znamy ceny mieszkań w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy innych dużych ośrodkach miejskich oferujących znane logotypy wśród pracodawców na swoim terenie. Co się stanie, jeżeli ludzie zauważą, że mogą pracować wszędzie i pomyślą, że może lepiej wrócić do mniejszej miejscowości, gdzie często posiadają własny dom lub mieszkanie po rodzicach i tym sposobem zwiększą zysk z pracy znacznie redukując koszty utrzymania? Jak to wpłynie na rynek nieruchomości, deweloperów, firmy budowlane oraz duże miasta? A jak to wpłynie na producentów wyposażenia biurowego, urządzeń i innych przedmiotów poprawiających ergonomię w miejscu pracy? Z pewnością powstaną zupełnie nowe potrzeby, zrodzą się preferencje klientów, o których obecnie nikt pewnie nie myślał. Mogą powstać zupełnie nowe segmenty, które stworzą szansę dla wielu przedsiębiorców. Jedni zyskają, a inni stracą. Powyższy tekst jest tylko prostym przykładem analizy przyczynowo skutkowej, dzięki której powstała odważna wizja, która może pozwolić na właściwe odnalezienie się teraz i później. A czy Ty masz odwagę spojrzeć w przyszłość?

Kaniewski Design

Nasza specjalizacja to zaawansowane wzornictwo, prototypowanie oraz wdrożenia dla przemysłu i instytucji. Projektujemy przedmioty, urządzenia, pojazdy, architekturę, przestrzeń publiczną i grafikę. Nasze strategiczne doradztwo w projektowaniu polega na stałej, profesjonalnej opiece nad projektem od koncepcji do skutecznego wdrożenia. Zespół projektowy Kaniewski Design składa się z doświadczonych profesjonalistów w obszarze wzornictwa, konstrukcji, modelowania, strategii, absolwentów najlepszych polskich i zagranicznych uczelni, nagradzanych międzynarodowymi nagrodami m in. Red Dot Award. Do wybranych projektów zapraszamy współpracujących ze studiem ekspertów z polski i ze świata. Naszym klientom dostarczamy rozwiązania projektowe na najwyższym, międzynarodowym poziomie. Posiadamy unikalne na polskim rynku umiejętności jak planowanie cyklu życia produktu, czy projektowanie „family feeling” dla grup produktów. Nasz design nie jest modny, więc nigdy nie wyjdzie z mody. Ponadczasowa elegancja i funkcjonalność to mądra inwestycja. Przedsiębiorstwom i osobom prywatnym oferujemy design na najwyższym światowym poziomie. Naszymi Klientami są m.in. Orlen, Żywiec, słynni sportowcy, włoski producent supersamochodów i ukraińska sieć stacji benzynowych Parallel. Samorządom i instytucjom oferujemy doradztwo w zakresie estetyki przestrzeni publicznej, współpracy publiczno-prywatnej, aktywizacji mieszkańców. Z naszych usług skorzystały m.in. Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Województwo Lubuskie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Studio Kaniewski Design

Design w czasach zaraz 3.0

Studio Kaniewski Design

Założyciel studia - Janusz Kaniewski, latami czerpał przyjemność z jazdy swoim 300CE. Co prawda licznik zatrzymał się na przebiegu 400 000, ale w dalszym ciągu nie stanowiło to problemu, żeby zabrać samochód na wielogodzinne i daleki podróże.

Czy w trakcie epidemii inwestycja w design ma sens?

Czy pamiętacie Waszą ostatnią dłuższą wizytę w galerii handlowej? Zastanawialiście się jaki jest sens spędzania czasu w zamkniętej przestrzeni, z małą ilością świeżego powietrza, sztucznym światłem i setkami obcych osób? Dlaczego poświęcamy swój czas na chodzenie od sklepu do sklepu zaspokajając żądzę posiadania kolejnych, niepotrzebnych przedmiotów? Przecież mamy już inne, spełniające tę samą funkcję. Doskonale znamy uczucie, gdy po kilkugodzinnych zakupach udało nam się znaleźć wymarzoną rzecz albo wyjść z niczym. W pierwszym przypadku odnosimy sukces i zaspokajamy swoje potrzeby, w drugim natomiast paradoksalnie tłumaczymy sobie, że „chociaż nie straciliśmy pieniędzy”. Obecna sytuacja z pewnością ograniczyła spiralę konsumpcjonizmu co daje miejsce dla autorefleksji.  Ktoś powie, że mamy jeszcze sklepy internetowe. To prawda! Przecież wielu amatorów zakupów przerzuciło się na ten kanał sprzedaży. Jednak zwróćmy uwagę, że niecały ruch przeniósł się do Internetu i część z nas nie jest już jest skłonna do wydawania pieniędzy ponad to co niezbędne.

Zadziałała piramida Maslowa

Przypomnijmy, Abraham Maslow stworzył teorię psychologiczną nazwaną „Hierarchia potrzeb”, która została opisana w artykule „Teoria motywacji człowieka” w czasopiśmie naukowym „Psychological Review” w roku 1943. W pełni wyrażoną teorię opublikowano w 1954 roku w książce „Motywacja i Osobowość”. Zakłada ona w skrócie hierarchizację potrzeb, która często przedstawiana jest za pomocą piramidy. Na samym jej dole znajdują się najbardziej przyziemne potrzeby człowieka począwszy od potrzeb fizjologicznych oraz szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Kolejno wyżej znajduje się potrzeba miłości i przynależności, potrzeba uznania i szacunku oraz na końcu samorealizacji. O ile potrzeby najwyższego rzędu nie zawsze dotyczą całości społeczeństwa i często można usłyszeć, że nie chcemy „pchać się na sam szczyt, a to co mamy wystarczy”, lub nie szukamy miłości a introwertyzmem tłumaczymy samotność, o tyle potrzeby najbardziej przyziemne, czyli bezpieczeństwa i fizjologiczne dotyczą wszystkich. Obecnie zostały zagrożone nasze podstawowe potrzeby. Doskonale było to widoczne w momencie ogłaszania stanu epidemii, gdzie półki w sklepach w ciągu jednego dnia opustoszały, a ogromne kolejki osób czekających na kolejne dostawy ustawiały się przed marketami. Społeczeństwo próbowało w ten sposób zaspokoić potrzebę jedzenia i picia, czyli najbardziej podstawową. Zagrożone zostało również bezpieczeństwo, chociażby finansowe. Prawdopodobnie wpłynęło to na zmniejszenie zainteresowania przedmiotami zaspokajającymi wyższe zachcianki, ale czy na pewno? Teoretycznie teraz nie jest ważne by kupić kolejne buty, zegarek czy cokolwiek innego tylko po to, aby zaimponować znajomym. Teraz liczy się przetrwanie. Niemniej ludzie dalej dbają o się w różnoraki sposób i kupują rośliny czy inne dobra, żeby „umilić sobie czas izolacji” lub zaspokoić potrzebę odwrócenia uwagi od strachu, który zapewne towarzyszy większości z nas.

Gdzie w tym wszystkim jest zatem design?

Przecież zajmuje się tworzeniem ładnych, obecnie nikomu niepotrzebnych, przedmiotów. Na szczęście poprzednie zdanie jest w 100% błędne i zaraz wyjaśnimy, dlaczego. Przede wszystkim dobry design to nie tylko ładne przedmioty. Najważniejszymi jego cechami są użyteczność projektowanych przedmiotów oraz jak najlepsze spełnienie podstawowych funkcji do których zostały stworzone. Można w tym miejscu przytoczyć banalny wręcz przykład łózka, które mimo, że może być wykonane bez udziału projektanta w ergonomiczny sposób, może być wygodne a jego montaż będzie prosty to np. będzie rysowało podłogę, która po jakimś czasie będzie wymagała wymiany lub remontu. Kto nigdy nie musiał jechać do marketu po podkładki filcowe pod różnego rodzaju meble niech podniesie rękę 😊 Dla nas oczywiste jest, że wystarczyło zaprojektować mebel w taki sposób by nie rysował podłogi, dzięki czemu oprócz wyższych potrzeb np. estetyki zaspokajamy przede wszystkim podstawowe potrzeby użytkowe.

Korzyść konsumenta vs zysk producenta

Teraz z innej beczki. Na warsztat wzięliśmy Mercedesa, który począwszy od lat 70’, aż do lat 90’ szczególnie słynął z produkcji dwóch swoich czołowych modeli – legendarnego W123 oraz W124. Model W123 wyprodukowany został w ilości 2 696 915 egzemplarzy, natomiast W124 w ilości 2 583 470 sztuk. Były to samochody, które osiągnęły niebywały sukces rynkowy przyczyniając się jednocześnie do problemów koncernu. Tylko jak to możliwe, że produkt, który osiągnął taki sukces mógł jednocześnie spowodować niemalże upadek giganta motoryzacji? Jest rok 1975, z linii produkcyjnej Mercedesa zjeżdża pierwsza „Beczka” – tak pieszczotliwie nazywano ten model. Kolejki chętnych na zakup są tak długie, że trzeba czekać około roku na zamówiony pojazdem, a ceny aut z drugiej ręki, które de facto wyjechały prosto z fabryki przewyższają cenę tych w salonach. Należy wspomnieć, że ceny samochodów nowych z salonu były i tak dość wysokie w stosunku do pojazdów konkurencji. Niemniej jednak kierowcy zakochali się w tym modelu, ponieważ cechował go idealnie wpasowujący się w lata 70’ wygląd charakteryzujący się prostotą, ale też wieloma ciekawymi przetłoczeniami, a wnętrze pojazdu, które było zaprojektowane w minimalistyczny sposób stało się jednocześnie wyznacznikiem ergonomii i stylu na długie lata. Ba, ośmielę się stwierdzić, że do dziś! Nie tylko to powodowało unikalność tego modelu. Był on niezwykły przede wszystkim, dzięki zadziwiającej niezawodności. Według statystyk ADAC z 1982 roku przeciętny przebieg modelu 200D przy którym może dojść do pierwszej poważnej usterki uniemożliwiającej uruchomienie silnika wynosił niebywałe 852 777 kilometrów!

Założyciel studia – Janusz Kaniewski, latami czerpał przyjemność z jazdy swoim 300CE. Co prawda licznik zatrzymał się na przebiegu 400 000, ale w dalszym ciągu nie stanowiło to problemu, żeby zabrać samochód na wielogodzinne i daleki podróże. Tak, ten samochód był towarzyszem podróży a nie tylko środkiem transportu. Fajnie się podróżowało nim z ludźmi, ale samotne przejażdżki to była dopiero frajda! Nawet jako 25 – letni staruszek, potrzebował od czasu do czasu przewietrzenia silnika i szybkiej jazdy do maksimum skali licznika! Kto nie przeżył ten nie wie jaki to komfort, radość najwyższa i co najważniejsze w dalszym ciągu bezpieczeństwo (opisana historia spełniała wszystkie aspekty bezpieczeństwa dla ruchu lądowego – nie powtarzaj sam w domu 😉

Wracając do historii koncernu. Rzeczona niezawodność spowodowała, że samochody te potrafią kręcić kilkumilionowe przebiegi i nadal jeżdżą po wielu drogach, często nawet egzotycznych krajów. Spełniają wyśmienicie najważniejszą funkcję samochodu, czyli możliwość przemieszczania się z punku A do punktu B, w szybki i bezpieczny sposób, niezależnie od warunków atmosferycznych. Dodatkowo oferują komfort jazdy na wysokim jak na tamte czasy poziomie. Następcą tego legendarnego modelu był wspomniany już Mercedes W124. Zadebiutował on w 1984 roku. Projektanci zdecydowanie unowocześnili jego sylwetkę jednocześnie dodając wiele dodatkowych opcji wyposażenia zwiększających komfort. Przełomowe jak na tamte czasy były podgrzewane fotele, automatyczna klimatyzacja, czy automatyczne podajniki pasów w wersji Coupé, które nawet dziś w nowych samochodach nie są oczywistością i standardem. Nie zapomniano oczywiście o niezawodności, która była szczególnie wysoka w modelach wyposażonych w wolnossące silniki diesla. Dzięki takiemu połączeniu powstał kolejny model, który przez długie lata królował na rynkach sprzedaży.

Są to znakomite przykłady współpracy inżynierów i kunsztu projektantów, którzy stworzyli nie tylko piękne i ergonomiczne pojazdy, lecz również, dzięki zastosowanym materiałom sprawili, że stały się niezawodne. Była to jednak lekcja dla koncernu, ponieważ powstał nie oczywisty problem, lecz z punktu widzenia producenta bardzo ważny. Produkt, który został stworzony był tak dobry, że konsumenci nie musieli go zmieniać. Wysoka cena nowych egzemplarzy, która szła w parze z ich jakością była kolejnym czynnikiem obniżającym rotację tych produktów na pierwotnym rynku.

Co się stało dalej? W 1997 roku zakończono produkcję modelu W124 – w gwoli ścisłości modelu E, gdyż tak od drugiego face liftingu w roku 1993 był oznaczany ten samochód jako przedstawiciel segmentu E, czyli klasy średniej wyższej i wprowadzono następcę o oznaczeniu W210. Kolejny model nie był już tak niezawodny poprzez zastosowanie tańszych materiałów, sprawił jednak, że producenci zmienili podejście do wytwarzanych przez siebie produktów. Obecnie każdy pewnie zauważył, że przedmioty, niezależnie od tego czy są to samochody, czy cokolwiek innego są dużo bardziej dostępne oraz oferują dużo więcej możliwych opcji, czy udogodnień za przystępną cenę dla dużej ilości osób. Są jednak niższej jakości i z założenia nie są przewidziane by być niezawodnymi. Jest to naturalny proces ewolucji podejścia producentów. Gdyby produkowali niezniszczalne przedmioty to zwyczajnie przestali by istnieć. By wynagrodzić ten fakt, dodawane jest wiele funkcji poprawiających doświadczenia z użytkowania wszelakich produktów.

Czy nie kłóci się to trochę z tym co czujemy obecnie, żeby nasze podstawowe potrzeby były zaspokajane? Być może nastąpi zmiana trendu – tego na razie nie wiadomo.

Czymże są wszelkie potrzeby w obecnej sytuacji, gdzie pracownicy oraz przedsiębiorcy stoją w obliczu braku dochodów przez pewien czas? Może nauczy nas to cieszyć się przyziemnymi sprawami oraz odnajdywać piękno w prostych rzeczach, które rozwiązują podstawowe potrzeby. Za co z całą pewnością wdzięczna będzie nam przyroda, zwierzęta a w efekcie planeta, która od setek lat zmaga się z inwazją ludzkiego gatunku.

 

To odpowiednie miejsce na naszą ulubioną anegdotę.

Pewnego razu projektant dostał brief na stworzenie nowego produktu od firmy produkującą żelazka. Przede wszystkich oczywiście, należało uwzględnić nową stylistykę i funkcję nadrzędną, czyli skuteczniejsze prasowanie. Projektant wpadł na genialny pomysł i zaproponował opatentowanie niegniotącej się tkaniny. Jakże wielkie było zdziwienie producenta żelazek 😉 Idealny przykład, że dobry projektant to nie szalony artysta a rzemieślnik. Jego powinnością jest rozwiązać problemy, odpowiedzieć na potrzeby klienta uwzględniając szereg potrzeb ekonomicznych, produkcyjnych, biznesowych i klienta docelowego. Dopiero wtedy możemy mówić o współpracy i sukcesie rynkowym.

 

 

Kaniewski Team

 

———-

*Ciekawostka

NEWTON

Boże Narodzenie 1664 roku nie było dla Anglików wesołym świętem. Najpierw w Londynie, późnej w kolejnych miastach pojawiła się dżuma, z miejsca dziesiątkując mieszkańców. Izaak Newton miał wówczas zaledwie dwadzieścia dwa lata, ukończył właśnie Trinity College w Cambridge i już wówczas miał opinię geniusza, choć nieco zbyt wywrotowego, jak na konserwatywną Anglię. Zamiast studiować Arystotelesa wolał czytać np. Kopernika i Galileusza, co przerażało ówczesną kadrę profesorską. Uczelnię jednak ukończył w samą porę – kilka miesięcy później została zamknięta, właśnie z powodu epidemii dżumy.

Newton miał więc mnóstwo wolnego czasu i właśnie w czasie epidemii przyszła mu do głowy teoria, która z dżumą nie miała co prawda nic wspólnego, za to z całym wszechświatem owszem. Wtedy właśnie, uciekając przed szalejącą epidemią na wieś rozpoczął pracę nad powszechną historią ciążenia, udowadniając, że upadkiem nawet drobnego przedmiotu na ziemię i ruchem wszelkich ciał niebieskich rządzą dokładnie te same prawa. Prawa grawitacji. Inaczej mówiąc, potrzeba było epidemii, by świat uznał wreszcie, że to Ziemia kręci się wokół słońca, podobnie jak inne planety w innych galaktykach krążą wokół swoich słońc.

I podobno wcale nie wpadł na to po tym, jak na jego dziwacznie ufryzowaną głowę spadło jabłko. To tylko urocza legenda.[1]

 

[1] Wojciech Lada – dziennikarz, historyk, autor książek historycznych, przez wiele lat współpracował z „Życiem Warszawy” i „Rzeczpospolitą”. Obecnie pisze dla miesięczników i portali historycznych, a przede wszystkim wydawnictw. Opublikował książki: Polscy terroryści (2014), Bandyci z Armii Krajowej (2018), Pożytki z katorgi (2019).

Nasza specjalizacja to zaawansowane wzornictwo, prototypowanie oraz wdrożenia dla przemysłu i instytucji. Projektujemy przedmioty, urządzenia, pojazdy, architekturę, przestrzeń publiczną i grafikę. Nasze strategiczne doradztwo w projektowaniu polega na stałej, profesjonalnej opiece nad projektem od koncepcji do skutecznego wdrożenia. Zespół projektowy Kaniewski Design składa się z doświadczonych profesjonalistów w obszarze wzornictwa, konstrukcji, modelowania, strategii, absolwentów najlepszych polskich i zagranicznych uczelni, nagradzanych międzynarodowymi nagrodami m in. Red Dot Award. Do wybranych projektów zapraszamy współpracujących ze studiem ekspertów z polski i ze świata. Naszym klientom dostarczamy rozwiązania projektowe na najwyższym, międzynarodowym poziomie. Posiadamy unikalne na polskim rynku umiejętności jak planowanie cyklu życia produktu, czy projektowanie „family feeling” dla grup produktów. Nasz design nie jest modny, więc nigdy nie wyjdzie z mody. Ponadczasowa elegancja i funkcjonalność to mądra inwestycja. Przedsiębiorstwom i osobom prywatnym oferujemy design na najwyższym światowym poziomie. Naszymi Klientami są m.in. Orlen, Żywiec, słynni sportowcy, włoski producent supersamochodów i ukraińska sieć stacji benzynowych Parallel. Samorządom i instytucjom oferujemy doradztwo w zakresie estetyki przestrzeni publicznej, współpracy publiczno-prywatnej, aktywizacji mieszkańców. Z naszych usług skorzystały m.in. Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Województwo Lubuskie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Studio Kaniewski Design

Design w czasach zarazy 2.0

Design w czasach zarazy 2.0

Przebadamy Twoje przedsiębiorstwo oraz zasoby, którymi dysponujesz z zupełnie innej perspektywy. Jak dobry lekarz – znajdziemy źródło choroby i ją wyleczymy.

Jednym z najważniejszych zdań z poprzedniego artykułu było stwierdzenie, że dobry design wyprzedza swoje czasy. Przywołaliśmy wtedy historię przedsiębiorstwa, które, gdyby tylko odważyło się wdrożyć nowatorski projekt, zyskałoby w obecnym czasie. Zakładał on produkcję oraz automatyczną dystrybucję maseczek wielokrotnego użytku dla dużych aglomeracji miejskich, gdzie jakość powietrza ciągle się pogarszała. Wdrożenie projektu nie wymagało zmian w przedsiębiorstwie na gruncie technologiczno – produkcyjnym. Wiązało się jednak z poniesieniem nakładów na stworzenie maszyn do dystrybucji przez zewnętrzny podmiot.  Koszt przedsięwzięcia nie był wysoki, lecz poprzez zarząd nie był postrzegany jako dobra inwestycja. Ostatecznie z niego zrezygnowano.

Nowatorski projekt, z pomocą doświadczonych projektantów, może stać się konceptem przyszłości. Nasuwa się zatem pytanie, czy doświadczenie samo w sobie wystarczy? Z całą pewnością jest ono jedną z największych wartości jakie może posiadać dobry projektant. Nabycie go wymaga poświęcenia ogromnej ilości czasu oraz pracy, a także wykazania się niebywałą wytrwałością. Podobno doświadczony projektant to taki, który przepracuje minimum 40 000 godzin! Nie stanowi to jednak jedynego elementu składającego się na wspaniałe pomysły. Geniusz tkwi w prostocie!

Doświadczeni projektanci w mistrzowski sposób stosują metodologię opracowywania koncepcji projektowych zwaną Design Thinking. Pozwala ona w kilku etapach na zebranie informacji i potrzeb, ich analizę, a następnie przygotowanie propozycji, które są kolejno testowane. Na podstawie      przeprowadzonych testów zbierane są wnioski i wprowadzane poprawki, aż do uzyskania oczekiwanych rezultatów. Sam proces choć brzmi dość prosto wymaga właściwego połączenia kilku ważnych elementów takich jak umiejętności obserwacji, logicznego myślenia, prawidłowo przeprowadzonej analizy zebranych danych oraz doświadczenia projektanta. Informacje bowiem są tylko wskazówkami na podstawie, których projektant musi określić kierunki rozwoju projektu.

 

Nasuwa się naturalne pytanie czy można Design Thinking stosować wszędzie? Zdecydowanie tak! Jest to metoda pozwalająca na tworzenie nowych projektów zarówno w małych startupach jak i dużych korporacjach. Weźmy na przykład przedsiębiorstwo dotychczas zajmujące się produkcją i budową stoisk targowych. Zmiany, które zostały wprowadzone w związku z epidemią zakazują jakichkolwiek zgromadzeń, spowodowało to odwołanie wszelkich imprez targowych. Producenci i usługodawcy z tej branży w jednej chwili zostali pozbawieni możliwości zarobku, a nadal muszą utrzymywać swoje zakłady oraz pracowników. Oczywiście istnieje możliwość ogłoszenia upadłości i zamknięcie biznesu, lecz poddanie się skreśla szanse na zwycięstwo. W tym miejscu z pomocą może przyjść Design Thinking. Często bywa tak, że będąc w określonej sytuacji, otoczeni wypracowanym przez lata systemem, tymi samymi ludźmi oraz przekonaniami kształtowanymi najprawdopodobniej na bazie błędnych obserwacji, jesteśmy w tak zwanej kropce. Nie potrafimy znaleźć rozwiązania i rozkładamy ręce. Jest to najgorsza rzecz, którą możemy zrobić. Warto wtedy otworzyć się na zdanie innych osób, najlepiej nie z naszego otoczenia, które w obiektywny sposób spojrzą na sytuację. Najlepszym rozwiązaniem będzie pomoc projektanta.

Wszelkiego rodzaju firmy produkcyjne posiadają niezliczony potencjał posiadanych urządzeń, technologii, a także wiedzy pracowników. Dużą sztuką jest wykorzystanie posiadanych zasobów w zupełnie inny innowacyjny sposób. Każdy zatem zada pytanie „No dobrze, to w jaki sposób to zrobić?”.

Zastanówmy się więc, czego możemy oczekiwać w niedalekiej przyszłości lub czego oczekują ludzie już teraz, w czasie, kiedy każdy kontakt z inną osobą jest ryzykowny?

 

To może bezdotykowość?

Zacznijmy od rzeczy oczywistych: domofony, klamki, przyciski – to wszystko w chwili obecnej budzi w nas grozę. Słynny już żart tłumaczący czym jest efekt motyla (jak ktoś zje nietoperza w Chinach w grudniu, to w marcu w Polsce będę przywoływał windę łokciem) – trochę śmieszny, a trochę straszny. Czy przyszłością są zatem rozwiązania bezdotykowe, bazujące na czujnikach ruchu i kamerach? A jeżeli tak, to kto będzie miał wykonać te wszystkie urządzenia? Każdy taki produkt składa się z wielu elementów do wykonania, które często nie wymagają zaawansowanych technologii. Odpowiednie przygotowanie produkcji może pozwolić na otwarcie się przedsiębiorstwa na nowe szanse płynące z kryzysu. Istnieje wiele wizji produktów, które mogą stać się ważne. Weźmy na przykład kabinę do relaksacji, a może do dezynfekcji? A może jedno i drugie? Ważniejszy jest relaks i odpoczynek w czasach zwiększonej aktywność zawodowej? Umówmy się, z pracy online nie wychodzi się o 18 ani nawet o 22! Czy zatem spokój będzie dobrem luksusowym? Pamiętajmy, że czas epidemii to też czas ogromnego lęku, który towarzyszy nam wszystkim. Jedni reagują silniej inni słabiej, ale bez wątpienia dotyczy każdego z nas. Czy zatem każda instytucja powinna mieć dostęp do takiej kabiny? A może pracodawcy będą dawać ją w ramach uznania dla pracowników?

Są to kolejne pomysły pojawiające się, kiedy analizujemy okres, w którym przyszło nam funkcjonować. Pomysły, które z czasem mogą stać się rzeczywistością oraz mogą umożliwić przetrwanie wielu przedsiębiorcom (oczywiście jeżeli odważą się na wprowadzenie zmian). Należy pamiętać, że lęk przed opuszczeniem dobrze znanego otoczenia może spowodować największe straty. W sytuacjach kryzysowych przetrwają Ci, którzy charakteryzują się wysoką elastycznością i wychodzą z tak zwanej strefy komfortu.

Podsumowując, czy każdy nowy projekt będzie uwzględniał zabezpieczenia przed wirusem? Z pewnością pojawią się fundusze zachęcające do takich wynalazków, ba już się pojawiły! Pytanie, czy będą one wartościowe. Let’s hope for the best but prepare for the worst. Myślę, że to idealne motto dla naszego studia projektowego na najbliższe czasy.

 

Pracując nad artykułem wywiązała się bardzo ciekawa rozmowa. Oto jak design poprzez swoje wizjonerskie podejście określa jakie produkty i usługi będą miały popyt w przyszłości (chyba dość niedalekiej).

Natalia Boimska-Blum: A może zamienić artykuł w formę rozmowy między nami? No i wszystko do rozwinięcia – kwestia domofonów i bezdotykowości – jak my to widzimy. Póki co ten nasz domofon będzie prawie bezdotykowy …

Dominik Głąb: Super! Czy kupić starą szafę czy matę do dezynfekcji? Co jest bardziej poszukiwane i rozchwytywane w czasach pandemonium. Wzornictwo/design zmienia sens. Natomiast bezdotykowość jest według mnie słaba, ale obecnie jedyna akceptowalna. W przyszłości trzeba to zrobić bardziej ludzko. Czyli projektowanie ludzkie w dobie pandemoni 😉

NBB: Projektowanie zawsze musi być ludzkie! 🙂 Chodzi mi o to, czy zmienią się nasze „nawyki” projektowe i jakie rzeczy powinny zdecydowanie ulec przeprojektowaniu?

Alicja Kaniewska: Zawsze powinno być ludzkie, ale nie zapominajmy, że producenci nie briefują projektantów na projekty niezniszczalne. Dlaczego? Wiadomo – to się zwyczajnie nie opłaca. Zatem może będzie jeszcze większy nacisk na projektowanie funkcji i to będzie ten ukłon producenta w stronę człowieka. Ja temu kibicuję!

DG: Projektowanie zawsze musi być ludzkie! No właśnie! A coś czego nie możemy dotknąć lub nie wiemy, że nie należy tego robić już przestaje takie być sensualne …

NBB: Ale to nic złego, że domofon nie będzie sensualny. Wolałabym by mnie rozpoznał, powiedział dzień dobry i otworzył drzwi – tak jak dobry barman, wie na co masz ochotę.

AK: To prawda! Pewnie teraz nagle przyspieszy i większość rzeczy będzie zautomatyzowana, żeby uniknąć kontaktu. Z drugiej strony może po kryzysie będzie nas stać na produkty pokryte miedzią, która sama w sobie jest neutralizująca dla patogenów?

 

Jak zatem pomożemy Ci wypracować zysk?

Przebadamy Twoje przedsiębiorstwo oraz zasoby, którymi dysponujesz z zupełnie innej perspektywy. Jak dobry lekarz – znajdziemy źródło choroby i ją wyleczymy. Przygotujemy dla Ciebie propozycje oraz scenariusze dopasowane do Twoich możliwości. Następnie zostaną one poddane analizie. Na tej podstawie wybierzemy najlepsze rozwiązanie, a Ty będziesz mógł zapewnić płynność swojemu przedsiębiorstwu oraz utrzymać pracowników dzięki czemu wypracujesz zysk.

 

Kaniewski Team

Nasza specjalizacja to zaawansowane wzornictwo, prototypowanie oraz wdrożenia dla przemysłu i instytucji. Projektujemy przedmioty, urządzenia, pojazdy, architekturę, przestrzeń publiczną i grafikę. Nasze strategiczne doradztwo w projektowaniu polega na stałej, profesjonalnej opiece nad projektem od koncepcji do skutecznego wdrożenia. Zespół projektowy Kaniewski Design składa się z doświadczonych profesjonalistów w obszarze wzornictwa, konstrukcji, modelowania, strategii, absolwentów najlepszych polskich i zagranicznych uczelni, nagradzanych międzynarodowymi nagrodami m in. Red Dot Award. Do wybranych projektów zapraszamy współpracujących ze studiem ekspertów z polski i ze świata. Naszym klientom dostarczamy rozwiązania projektowe na najwyższym, międzynarodowym poziomie. Posiadamy unikalne na polskim rynku umiejętności jak planowanie cyklu życia produktu, czy projektowanie „family feeling” dla grup produktów. Nasz design nie jest modny, więc nigdy nie wyjdzie z mody. Ponadczasowa elegancja i funkcjonalność to mądra inwestycja. Przedsiębiorstwom i osobom prywatnym oferujemy design na najwyższym światowym poziomie. Naszymi Klientami są m.in. Orlen, Żywiec, słynni sportowcy, włoski producent supersamochodów i ukraińska sieć stacji benzynowych Parallel. Samorządom i instytucjom oferujemy doradztwo w zakresie estetyki przestrzeni publicznej, współpracy publiczno-prywatnej, aktywizacji mieszkańców. Z naszych usług skorzystały m.in. Gdynia, Gdańsk, Warszawa, Łódź, Województwo Lubuskie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Studio Kaniewski Design