Nike zwalnia pracowników bez szczepienia

sklep Nike

Portal The Oregonian podaje, że Nike decyduje się na radykalny krok.

Firma produkująca odzież nie przebiera w środkach. Już jutro, 15 stycznia pierwsi pracownicy mogą dostać wypowiedzenie z pracy. Pismo dostaną osoby niezaszczepione przeciw wirusowi COVID-19, którzy nie posiadają orzeczenia lekarskiego o braku możliwości zaszczepienia się.

Adam Daniluk

Pandemia ponownie uderza w e-sport

LEC Puste studio

Rok 2021 w e-sporcie zaczął się od wydarzeń w trybie online. Latem wszystko zaczęło wracać do normy, a scena pod koniec roku ustabilizowała się. Początek 2022 pokazuje, że niestety eventy czeka podobny scenariusz.

Najpopularniejsze ligi League of Legends – LCS (Ameryka Północna) i LEC (Europa) będą odbywać się w trybie zdalnym. Przynajmniej na początku sezonu. Tak wynika z oficjalnego komunikatu od Riot Games. Decyzja jest podyktowana wzrostem przypadków zakażenia koronawirusem na początku bieżącego roku. Deweloper ma nadzieję, że jak najszybciej uda im się przywrócić graczy i kibiców na scenę.

Również konkurencyjne studio, Valve odpowiedzialne za takie tytułu jak Counter Strike: Global Offensive i Dota 2 było zmuszone do zmian w organizacji swojego cyklu turniejowego. W zeszłym roku poinformowali nas w o wejściu w życie odnowionego kalendarium wydarzeń w ich grze MOBA. Jak się okazuje, pierwszy z eventów widniejących w terminarzu nie odbędzie się. Decyzja, tak jak w przypadku zawodów w League of Legends, podyktowana jest wzrostem zakażeń w ostatnim czasie. Miał być to turniej rangi Major w Dota 2.

Trudną decyzję podjąć musiało również Capcom. Twórcy m.in. Street Fightera zdecydowali się na odwołanie Capcom Cup. Sami jednak całkowicie nie rezygnują z eventu i poinformowali fanów o organizacji turnieju online. W zeszłym roku zdecydowali się na podobny zabieg. Pierwotnie, ósma odsłona cyklu miała odbyć się w lutym w Stanach Zjednoczonych.

Adam Daniluk

Jak rok z koronawirusem wpłynął na konsumenta? [RAPORT]

rok po pandemii

Zespół badaczy Havas Intelligence (Havas Media Group) w szóstej fali badania Koronabus podsumowuje zmiany nawyków konsumenckich i zwyczajów zakupowych Polaków po roku od ogłoszenia pandemii, a także bada podejście Polaków do szczepień, pandemii, związanych z nią mitów i obaw dotyczących przyszłości.

Wysoki poziom lęku

korowawirus konsument
Źródło: Havas Media

Po 12 miesiącach w pandemii, niemal 70% badanych nadal czuje się zaniepokojonych sytuacją związaną z koronawirusem. Podobnie jak w marcu ubiegłego roku, ponad połowa Polaków deklaruje, że zarówno ich jakość życia jak i stan psychiczny pogorszyły się w porównaniu do czasu przed pandemią. Badani częściej niż przed pandemią odczuwają takie emocje jak irytacja, zmęczenie i złość a podobnie często jak w marcu i kwietniu ubiegłego roku czują lęk i strach. Polacy obawiają się przede wszystkim o wydolność służby zdrowia (87%) oraz zdrowie swoje i bliskich (82%). Od poprzedniego roku wzrosło zaniepokojenie badanych nauką zdalną w szkołach i na uczelniach (71%) oraz sytuacją polityczną (72%).

Postawy wobec szczepień i koronawirusa

Po niemal 13 miesiącach w pandemii, 8% Polaków deklaruje, że przeszło już Covid-19. Jeden na pięciu badanych uważa, że chorobę ma już za sobą, jednak nie potwierdził swoich przypuszczeń testem. Korzystanie z dostępnych w sklepach testów antygenowych, pozwalających na sprawdzenie posiadania przeciwciał, nie jest popularne wśród Polaków – do tej pory skorzystało z nich jedynie 5% badanych, a tylko 6% planuje ich zakup w przyszłości. 15% Polaków twierdzi, że zdążyli już zaszczepić się na Covid-19, w grupie najbardziej narażonej na ciężki przebieg choroby (55+ lat) jest to 24%. 35% zadeklarowało, że planuje zaszczepić się każdym dostępnym preparatem, jednak aż jeden na czterech Polaków chce skorzystać ze szczepienia tylko w sytuacji, gdy sam będzie mógł wybrać producenta szczepionki.

koronawirus rodzice
Źródło: Havas Media

Przed koronawirusem chronimy się także na inne sposoby – 85% badanych myje ręce po powrocie do domu, 81% korzysta z maseczki w miejscach publicznych. Bardziej rygorystycznie zasad sanitarnych przestrzegają kobiety i osoby z najstarszej grupy wiekowej (powyżej 55 roku życia) – częściej myją ręce (odpowiednio 90% i 94%) i korzystają z maseczek przebywając poza domem (87% kobiet i 91% badanych w wieku 55+).

Szukając źródeł informacji o koronawirusie najchętniej ufamy lekarzom, w szczególności tym pojawiającym się w mediach i pracującym w szpitalach covidowych – ponad połowa Polaków uważa ich za jedno z trzech najbardziej wiarygodnych źródeł informacji o pandemii. Ufamy także swoim najbliższym, przede wszystkim tym, którzy zetknęli się już z chorobą. Dla 33% Polaków rodzina, która przeszła już zakażenie koronawirusem jest jednym z trzech najbardziej wiarygodnych źródeł informacji. Najmniej ufamy politykom – jedynie 12% Polaków uważa ministra zdrowia za jedno z najbardziej wiarygodnych źródeł informacji, natomiast aż 41% uważa go za jedno z najmniej godnych zaufania źródeł informacji o pandemii.

Polacy wierzą w średnio 4 mity związane z koronawirusem

koronawirus mity
Źródło: Havas Media

Mimo uznawania lekarzy za jedno z najbardziej wiarygodnych źródeł informacji o pandemii, Polacy chętnie wierzą w mity związane z koronawirusem. 57% badanych sądzi, że koronawirus jest jedynie okazją do zarobku dla firm farmaceutycznych, a połowa Polaków uważa, że został on stworzony przez człowieka w laboratorium. Mit ten jest bardziej popularny wśród starszych Polaków – wierzy w niego 56% badanych w wieku 44-54 lata i jedynie 41% z grupy wiekowej 18-24. Aż jedna trzecia Polaków ma sceptyczny stosunek do szczepionek – według nich nie tylko nie zapewniają ochrony przed wirusem, mogą być także szkodliwe dla naszego zdrowia. Najrzadziej wierzymy w rzekomy wpływ sieci 5G na rozprzestrzenianie się wirusa.

Alicja CybulskaW przedłużającym się okresie wysokiego poziomu lęku zmniejsza się u ludzi możliwość racjonalnego myślenia. W tym czasie zwiększa się radykalizacja poglądów i zachowań, co stanowi podatny grunt dla teorii spiskowych, dodatkowo podsycanych przez algorytmy mediów społecznościowych, które stały się masowe nawet wśród osób 55+. Ludzie zmęczeni przedłużającą się niepewnością mają skłonność do poszukania winnych tej sytuacji i tym sposobem zamienienia lęku i bezradności na złość, która daje poczucie sprawczości i motywację do konkretnych działań, np. ignorowania obostrzeń pandemicznych czy odmowy przyjęcia szczepień. Dopóki będziemy mieć do czynienia z powszechną niepewnością, dopóty możemy się spodziewać wzrostu ilości teorii kontestujących fakty i naukę.

Alicja Cybulska, Chief Strategy Officer w Havas Media Group

Zmiany w nawykach

Zmiany, jakie pandemia spowodowała w nawykach Polaków zostały z nami na dłużej. Podobnie jak w maju ubiegłego roku niemal połowa Polaków (48%) nadal deklaruje, że częściej niż przed pandemią samodzielnie gotuje w domu, 42% częściej korzysta z bankowości internetowej. Jeszcze częściej niż w 2020 korzystamy z możliwości zamówienia jedzenia do domu (32% vs. 26% w maju 2020) oraz zakupu ubrań czy dodatków online (32% vs. 25% w 4 fali badania).

koronawirus usługi online
Źródło: Havas Media

W pierwszych miesiącach pandemii Polacy ograniczyli swoje zakupy, rezygnując przede wszystkim z produktów takich jak ubrania i obuwie (62%) czy artykuły wyposażenia wnętrz (55%). Rok później te kategorie nadal cieszą się mniejszą popularnością niż przed pandemią – 44% Polaków ogranicza kupowanie ubrań i dodatków, 40% rezygnuje z zakupu artykułów wyposażenia wnętrz. Chętniej niż przed pandemią i w kwietniu ubiegłego roku kupujemy produkty wspierające nasze zdrowie – 29% Polaków częściej kupuje preparaty na odporność, 21% częściej sięga po leki bez recepty.

Marki i media w czasach zarazy

O aktywności marek, wiążącej się ze wspomaganiem walki z koronawirusem, słyszało 45% badanych, a jedynie 6% potrafi wymienić ich konkretne nazwy. Podobnie jak we wszystkich poprzednich falach badania, najczęściej wymienianą przez nich marką prowadzącą tego typu działania był Orlen (17%).

Alicja CybulskaCzas pandemii sprowadza uwagę ludzi na rzeczy dla nich najważniejsze jak zdrowie, praca czy bezpieczeństwo finansowe, spada natomiast konsumpcja niebędąca realizacją potrzeb podstawowych. Dlatego marki, które jako pierwsze w szerokiej komunikacji zadeklarowały pomoc w zwalczaniu pandemii, zostały w tym kontekście zapamiętane. Po 12 miesiącach pandemii, przedłużającej się niepewności i bezradności znacznie mniej uwagi poświęcanej jest treściom reklamowym. Zmieniły się też priorytety i oczekiwania wobec marek. Znacznie większą uwagę poświęcamy temu, czy produkty są zdrowe, czy marki działają odpowiedzialnie i czy nie szkodzą środowisku. Obecny czas nie sprzyja długofalowym strategiom, bardzo ważne staje się uważne obserwowanie emocji i nastrojów społeczeństwa i elastyczne dostosowywanie do nich taktyki komunikacji.

Alicja Cybulska, Chief Strategy Officer w Havas Media Group

koronawirus samorozwój
Źródło: Havas Media

Polacy rzadziej niż w ubiegłym roku postrzegają pandemię jako okazję do samorozwoju i poszukiwania ciekawych treści kulturalnych – obecnie uważa tak jedynie 30% badanych (39% w marcu ubiegłego roku, 43% w maju 2020r.). 44% Polaków słyszało o inicjatywach kulturalnych odbywających się w Internecie, a 29% badanych brało udział w tego typu wydarzeniu.

YouTube, telewizja i duże portale horyzontalne to media, po które w ostatnim czasie sięgaliśmy częściej. Polacy najczęściej poszukiwali treści rozrywkowych, takich jak filmy i seriale (36%), częściej niż w październiku ubiegłego roku szukaliśmy też treści związanych ze zdrowiem (36%) oraz dotyczących sytuacji w służbie zdrowia.

Przyszłość po koronawirusie

koronawirus przyszłość
Źródło: Havas Media

Podobnie jak rok temu, Polacy przewidują, że jeszcze długo będą się obawiać powrotu koronawirusa – uważa tak aż 70% badanych. Częściej niż rok temu boimy się także o możliwość powrotu do wcześniejszej sytuacji finansowej (68% vs. 58% w maju ubiegłego roku) oraz dalszego ograniczania kontaktów z rodziną i znajomymi ze względu na pandemię (42% obecnie, 32% w ubiegłym roku). Tylko 30% Polaków sądzi, że po epidemii wszystko szybko wróci do normalności.

 

POBIERZ PEŁNY RAPORT


Badanie Koronabus zostało zrealizowane techniką CAWI na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków (N=1000). Zawiera wnioski wynikające z porównania 6 kolejnych fal badania realizowanych na przestrzeni roku od marca 2020.


Źródło: Havas Media Group

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Czy to koniec legendy Doliny Krzemowej? Koronawirus nie oszczędził nikogo

Dolina krzemowa

Przez długie lata Dolina Krzemowa była technologicznym Hollywood - ziemią obiecaną wizjonerów i geniuszy. Pewnego dnia jednak nastał koronawirus i zmienił (niemal) wszystko. Czy jednym z efektów pandemii okaże się przemiana Doliny Krzemowej w... Dolinę Łez?

Gdyby na mapie pojawił się kraj o nazwie Dolina Krzemowa, z miejsca znalazłby się w czołówce najbogatszych państw na ziemi. Tak przynajmniej podaje dziennik The Guardian, który powołując się na dane Amerykańskiego Biura Analiz Ekonomicznych z roku 2019 wyliczył, że roczne PKB na mieszkańca Doliny Krzemowej (PKB per capita) osiągnęłoby wartość 128 308 USD! Tym samym, jak uważa autor analizy – Levi Pulkkinen, ten maleńki skrawek północnej części Doliny Santa Clara, przegrałby dosłownie o włos, na przykład z Katarem, który w czasie publikacji materiału, uważany był za najbogatszy kraj na świecie z PKB per capita na poziomie 128 647 USD.

Jednak, w przeciwieństwie do kraju z Półwyspu Arabskiego, bogactwo kalifornijskiej doliny nie pochodzi ze złóż ukrytych w głębi ziemi, a z kapitału intelektualnego. Już w latach 50. XX wieku, w San Jose i jego okolicach, rozwijało się centrum amerykańskiego sektora zaawansowanych technologii.

Dolina urodzaju

W połowie XIX wieku Kalifornię opanowała gorączka złota, sto lat później cenny kruszec zastąpiły krzem i nowe technologie. Według raportu “The Wealth-X Billionaire Census 2018”, na świecie żyje obecnie 143 miliarderów technologicznych, a połowa z nich mieszka w Dolinie Krzemowej. Słynna Zatoka Kalifornijska jest domem dla 74 bogatych geniuszy. Nie chodzi o to, że z powodu pandemii skurczyły się majątki, po prostu nastąpiła fundamentalna zmiana modelu funkcjonowania jednostki, jak i podmiotów biznesowych. Wszystko zostało przewartościowane, a COVID stał się jedynie katalizatorem zmian, które w dłuższej perspektywie czasu zdawały się nieuniknione.

Pojawienie się koronawirusa zaburzyło przewidywalny i prognozowalny biznes internetowy. Dlatego w sektorze startupów, jak i w całej gospodarce, wciąż odczuwalne są zawirowania. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy zamknęli portfele i schowali je głęboko w kieszeń. Jak wynika z moich obserwacji i opinii, jakie zebrałem z rynku, nigdy nie było łatwiej o finansowanie. Wielu inwestorów, którzy dotychczas działali w klasycznym offlinowym biznesie, na własnej skórze odczuło, czym jest lockdown i jakie ekonomiczne konsekwencje za sobą niesie. Dlatego dokonali oni relokacji płynnych środków z np. nieruchomości na rzecz młodych, ambitnych spółek technologicznych. To teoretycznie wiązało się z wyższym ryzykiem, ale jednocześnie wzrastał potencjał zwrotu z inwestycji.

Bartosz Ferenc, współtwórca Sembot.com, aplikacji do zarządzania kampaniami reklamowymi e-commerce w Google Ads i jednej z największych agencji PPC w Polsce, oraz CENTEO, rozwiązania do optymalizacji widoczności ofert i automatyzacji sprzedaży w porównywarce Ceneo.pl.

Zdaniem eksperta, jakiekolwiek obawy o źródło finansowania dotyczą wyłącznie przedsięwzięć, które od samego początku były ukierunkowane na szybkie zbicie kapitału i monetyzację pomysłów. Firma miała być jedynie produktem, który szybko zostanie przejęty przez jednego z rynkowych wyjadaczy.

W czasie ostatnich 12 miesięcy byliśmy świadkami przeniesieniu wielu czynności do sieci. Dzięki temu powstało wielu nowych inicjatyw w postaci technologii lub oprogramowania. To woda na młyn dla startupów, które uzbrojone w swoje innowacyjne pomysły, otrzymały wreszcie szansę na zaistnienie. Uważam, że przedsiębiorcy, którzy uruchomili swój biznes z myślą o realnym rozwoju, a nawet podboju rynku, mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Naturalnie nie oznacza to, że sukcesy przyjdą im z łatwością, bo COVID-19 to prawdziwy generator komplikacji.

Bartosz Ferenc

Tego, jak skutecznie potrafi on zaburzyć sprawność funkcjonowania startupów, dowodzą wspólne badania serwisu Statista i Startup Genome, które miały za zadanie pokazać, jakiej wielkości spadki odnotowały poszczególne grupy startupów. Sprawdzono, jak bardzo pandemia wpłynęła na obroty startupów w poszczególnych branżach. Spadki były potężne: turystyka – 70%, uroda i moda – 60%, automotive – 40%. I to wszystko w ciągu zaledwie pół roku (grudzień 2019 – czerwiec 2020). Najmniej ucierpiały biznesy działające w sektorach blockchain i kryptowalut (– 14%), gamingu (– 19%) i mediów społecznościowych (– 22%).

Najpierw słońce, później deszcz

Czy to oznacza koniec Doliny Krzemowej takiej, jaką znamy? Dziś, ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, jednak wyniki ostatniego raportu PitchBook 2021 US Venture Capital Outlook, mogą niepokoić. Okazuje się, że po raz pierwszy w historii, inwestycje Ventures Capital w północnej części Doliny Santa Clara, spadną poniżej 20% całkowitej wartości inwestycji VC w Stanach Zjednoczonych. Zyskują na tym inne amerykańskie miasta, które poprzez liczne zachęty, przyciągają do siebie hojnych founderów.

Analitycy szacują, że ​​udział Doliny Krzemowej w transakcjach typu venture capital w Stanach Zjednoczonych spada sukcesywnie od 2006 roku. Pandemia i związany z nią exodus inwestorów, tylko przyspieszyły ten trend. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wiele osób pracuje zdalnie, z terenów oddalonych o setki, jak nie tysiące kilometrów od Krzemowej Doliny, co utrudnia bezpośredni nadzór nad rozwojem firm, które inwestorzy wsparli swoim finansowaniem.

Bartosz Ferenc

Nie oznacza to jednak, że definitywnie można obwieszczać koniec legendy Doliny Krzemowej. Analiza przygotowana przez serwis Bloomberg wykazała, że biorąc pod uwagę uwarunkowania gospodarcze i wskaźniki demograficzne, zajmuje ona pierwsze miejsce wśród największych amerykańskich obszarów metropolitalnych, które najprawdopodobniej najszybciej wyjdą z pandemii.

Jak zauważają autorzy raportu, rejon Zatoki San Francisco może pochwalić się licznymi reprezentantami branż, które skorzystały na pandemii, np. Zoom Video Communications Inc., Netflix Inc. i Instacart Inc.

Ucieczka z raju

Z końcem ubiegłego Elon Musk, ekscentryczny milioner i jeden z najpotężniejszych ludzi na ziemi, ogłosił że opuszcza Zatokę San Francisco. – Dolina Krzemowa ma duży wpływ na świat, ale jej potęga słabnie – powiedział właściciel Tesli i SpaceX. Zapytany o mieszkanie w Kalifornii dodał: – Niekoniecznie było to świetnym sposobem wykorzystania mojego czasu.

I nie jest w tej decyzji osamotniony. Z końcem ubiegłego roku, podobną drogę obrała – zorientowana na biznes – komórka słynnej korporacji Hewlett Packard Enterprise. Firma zdecydowała, że ​​przeniesie swoją siedzibę do Houston w Teksasie.

To dosyć symboliczna zmiana, biorąc pod uwagę fakt, że historia Hewlett-Packard, zaczęła się w garażu w Palo Alto w 1938 r. – w miejscu, w którym obecnie znajduje się charakterystyczna tablica znamionowa: „Miejsce narodzin Doliny Krzemowej”.

Silicon Valley zdecydowały się także opuścić firmy Oracle oraz Palantir. Ta pierwsza zapowiedziała przenosiny do Austin, druga już od ubiegłego roku działa z Denver. Wydaje się, że Musk – w typowy dla siebie sposób – trafnie porównał stan Kalifornia do odnoszącej sukcesy drużyny sportowej: – Są trochę zadowoleni z siebie, trochę utytułowani, ale nie zdobywają już mistrzostw. Wygrywają od dawna i myślę, że traktują sukces [te firmy] trochę za pewnik.

Czas na Europę?

Czy to szansa dla europejskiej branży technologicznej, by skrócić dystans, jaki na przestrzeni lat oddalił Stary Kontynent od Stanów Zjednoczonych? Ciekawe wnioski płyną z analizy rocznego raportu o stanie europejskiego rynku technologicznego autorstwa Atomico, spółki venture capital, która została założona przez miliardera Niklasa Zennströma, współzałożyciela firmy Skype. Eksperci oceniają, że łączna wartość inwestycji typu venture w europejskie startupy technologiczne wyniosła w ubiegłym roku 41 mld USD. W 2019 było to 38,6 mld USD.

Najwyraźniej więc, nawet koronawirus nie był w stanie zachwiać potencjałem rynku startupów na Starym Kontynencie. Zdaniem Toma Wehmeiera, który pomógł sporządzić raport, to prawdziwa demonstracja mocnych stron leżących u podstaw europejskiego ekosystemu.

Ta informacja cieszy, dopóki jednak nie uświadomimy sobie, że amerykańskie fundusze venture capital włożyły w ubiegłym roku w swoje startupy 141 mld USD, a azjatyckie 74 mld USD. W tym kontekście europejski wynik nie wydaje się już tak spektakularny. Jest raczej… rozczarowujący. 

Bartosz Ferenc

Autorzy raportu zwracają uwagę także na fakt, że europejski udział inwestycji w kapitał wysokiego ryzyka, wynosi zaledwie 13 proc. Stary Kontynent generuje 1/4 światowego PKB – tylko nieco mniej niż Stany Zjednoczone, które z kolei „odpowiadają” za aż połowę wszystkich inwestycji typu venture na świecie.

Pod jednym jednak względem Europa dominuje nad pozostałymi regionami. Według analizy Atomico, na bardzo wczesnych etapach i przy niewielkich funduszach, Stary Kontynent radzi sobie bardzo dobrze. 40% rund finansowania – poniżej 5 milionów dolarów – ma miejsce właśnie tutaj.

Nie ma róży bez kolców

Czy osłabienie technologicznych kampusów, takich jak Dolina Krzemowa, stanowi rzeczywiście problem?

Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście coś zostanie utracone, jeśli osłabione zostaną duże ośrodki, takie jak ten kalifornijski. Pandemia sprzyja zmianie paradygmatu pracy, która wykonywana w formie zdalnej, w części firm się sprawdza, ale w innych powoduje spadek wyników. Jednym z powodów jest to, że młodsi pracownicy, którzy mogliby zdobywać umiejętności poprzez kontakt z tymi bardziej doświadczonymi, stracą gdyż przestaną być częścią geograficznie skupionej puli. Jednak z drugiej strony… przynajmniej teraz będą mogli sobie pozwolić na czynsz.

Bartosz Ferenc


Źródło: Centeo 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Szlachetne zdrowie! Jakie mamy podejście do zdrowia po roku pandemii? Światowy Dzień Zdrowia

lekarz zdrowie swiatowy dzien zdrowia

Jak co roku 7 kwietnia przypada Światowy Dzień Zdrowia (World Health Day), od 71 lat upamiętniające rocznicę powstania WHO. To dobra okazja do refleksji, jak po roku pandemii zmieniło się podejście do zdrowia, tak dziś istotnego w hierarchii wartości większości z nas, tak często funkcjonującego jako temat w mediach – szczególnie w kontekście walki o jego ratowanie i statystyk zachorowalności na Covid-19.

Rokrocznie motyw przewodni Światowego Dnia Zdrowia poświęcony jest innej tematyce, adekwatnej do priorytetowego problemu w obszarze zdrowia publicznego w danym roku – obecnie jest to ratownictwo medyczne, bezpieczeństwo szpitali i powszechność ubezpieczenia zdrowotnego (w ub.r. było to docenienie roli pielęgniarek i położnych).

Niby wiadomo (za Schopenhauperem), że Choć zdrowie nie jest na pewno wszystkim, to bez zdrowia wszystko jest niczym to takie podejście młodzi odbierają jako komunały – przypisujemy je raczej seniorom, którzy najdotkliwiej odczuwają zdrowotne ograniczenia i niedostatki, z wiekiem doceniają je bardziej, szczególnie w kontekście sprawności i samodzielnego funkcjonowania.

Zdrowie według Polaków w 2021

Wyniki badania Ipsos (z 11.03.2021) pokazują m.in., że połowa Polaków dzięki pandemii przewartościowała swoje życie, jednak czy ta skłonność do doceniania tego, co się ma, ma wiele wspólnego z wyższą dbałością o zdrowie? Stało się dla nas istotne (zarówno własne, jak i najbliższych – dla ok. 70 proc. badanych), co nie oznacza, że w codziennym funkcjonowaniu przekłada się to na podobne działania. Realia pokazują, ze jedni wybiorą izolację społeczną, inni zaś inwestowanie w ofertę apteczną lub zmianę diety (często – sugerując się podpowiedziami z mediów o przyjmowaniu profilaktycznie wit. D, postawieniu na probiotyki, ekotrendach itp.).

Gdy dominuje smutek i negatywne emocje oraz znudzenie (u 64 proc. badanych) trudno nie tylko o automotywację do działań czy o kreatywność, ale utrzymanie optymalnego zdrowia psychicznego – bez zamartwiania się i stresu. Wszak nie wystarczy zdrowa dieta i mobilizowanie się do ruchu, by mieć pełnię satysfakcji z dbałości o zdrowie (konieczny jest zdrowy sen, umiejętność niwelowania stresu itd.). A to nie jest częste w pandemicznych realiach.

Choć zdrowie zyskało na wartości – aż 42 proc. Polaków przytyło średnio o 6 kg, a jedynie 26 proc. mobilizuje się do podejmowania jakiejkolwiek aktywności fizycznej (czemu sprzyja praca zdalna, gdy wiele osób nie ma potrzeby w ogóle wychodzić z domu, szczególnie gdy bezproblemowo możemy zamawiać na co dzień posiłki z dowozem).

Wśród kluczowych must have do przetrwania pandemii znalazły się w badania Ipsos czekolada (14 proc.) i alkohol (10 proc.) czy bezruch przy oglądaniu Netflixa, co pokazuje, jaki sposób spędzania czasu wybieramy najchętniej; na szczęście dla niektórych na tej liście znalazł się również rower treningowy (istotny dla 13 proc.).

Badanie Ipsos pokazuje również, że bardziej niż o życie martwimy się o przejście koronawirusa, a dodatkowo stresująca w tej sytuacji jest świadomość paraliżu ochrony zdrowia, także w razie innych chorób czy wypadków losowych. Mamy coraz częściej świadomość, że zdrowie to nie to samo co brak choroby, a samopoczucie, odporność, witalność i forma są istotne, by je zachować. Częściej niż dotąd o zdrowiu myślimy i mówimy w kontekście zdrowia psychicznego (nie tylko nerwic, apatii, niemocy, stanów lękowych czy depresji).

Badania pokazuje, że Polacy czują, że spada ich kondycja, a długie godziny dziennie spędzone przed komputerem przekładają się na pogorszenie wzrok i problemy z kręgosłupem. Domowy nieaktywny styl życia przekłada się również na trudności z rozładowaniem złych emocji, stresu, napięcia, częstsze są wybuchy agresji. Do tego obniża się samoocena, nie tylko związana z wyglądem. Brakuje nam ludzi, motywacji grupowej, ale pomagają e-zajęcia z trenerami on-line.

Media chętnie podejmują tematykę najbardziej jaskrawych problemów zdrowotnych i społecznych, nie zawsze w kontekście pedagogicznym. Wiele osób na doradzaniu w zakresie poprawy zdrowia psychicznego i fizycznego buduje swoje działania komunikacyjne (przedstawiciele sektora fitness, blogerki fit, celebryci weganie, trenerzy nagrywający porady video czy psychologowie, prowadzący darmowe e-szkolenia). Są one różnej jakości, czasem to próba przypomnienia o sobie, ale potrafią być inspiracją czy wsparciem. Najgorzej, gdy do głosu dochodzi populizm daleki od rzetelnej wiedzy medycznej (i innej naukowej), który w obecnym czasie pandemii trafia na bardzo podatny grunt i bardzo szybko się popularyzuje wśród przeciwników medycyny konwencjonalnej i antyszczepionkowców, nierozumiejących czym jest realizacja zadań w ramach zdrowia publicznego i tzw. dobra społecznego. Ich dyskusje zaogniają się w mediach społecznościowych i silnie antagonizują internautów.

Ogrom czasu spędzanego w domu z dala od ludzi innych niż domownicy przekłada się u jednych na nagradzanie się bezkarnie jedzeniem, dla poprawy samopoczucia czy zajadania stresu, u innych – na rozwój wiedzy o zdrowszym żywieniu i więcej czasu na gotowanie i testowanie zdrowych nowinek kulinarnych. Badania sprzed niemal roku pokazały, że Polacy jako konsumenci już podczas pierwszego lockdownu postawili na rozwój domowego gotowania – ogromny wzrost sprzedaży odnotowały urządzenia do pieczenia chleba. Wzrósł także popyt na produkty ekologiczne i prosto od lokalnych rolników.

Styczniowe wyniki badania Kantar Polska pokazują jednak, że klienci sklepów spożywczych (marketów, dyskontów i sieci drobnych sklepików), użytkownicy aplikacji sklepowych nie umieją jednak często odróżnić żywności bio, eko od pozostałej. Zaś powszechne nazywanie takiej żywności (oraz oferty spożywczej bez laktozy lub bez glutenu lub wegańskiej) zdrową czy prozdrowotną jest oceniane przez wielu specjalistów jako nadużycie marketingowe. Np. kasze (powszechnie traktowane jako zdrowa oferta) nie są często wolne od syntetycznych pestycydów, podobnie jak antybiotyki w produktach zwierzęcych. Doniesienia o wynikach badań, pokazujących przekroczenie norm glifosatu nawet ponad 40-krotnie (raport FoodRentgen i Fundacji Konsumentów) rodzą coraz większe zainteresowanie w mediach i mediach społecznościowych – i silne emocje – chcemy wiedzieć, co jemy i w jakich miejscach sprzedaży żywność jest bezpieczna dla zdrowia, którym sieciom można zaufać w tej kwestii.

Z okazji Światowego Dnia Zdrowia życzmy sobie nawzajem nie tylko zdrowia i racjonalności w podejściu o jego dbałość, ale sięgania do rzetelnych źródeł wiedzy o nim.

Marketer z wykształcenia, z ponad 20-letnim doświadczeniem (agencyjnym, korporacyjnym i mediowym) jako dyrektor strategiczny czy dyrektor marketingu; analityk i strateg, w szczególności na rzecz marek spożywczych, farmaceutycznych i usług medycznych. Ekspert strategiczny w Radzie Ekspertów Business Centre Club; wykładowca akademicki i trener biznesu, publicystka, współpracownik agencji konsultingowych i brandingowych oraz prezes Polskiego Stowarzyszenia Trenerów Zdrowia.

Marta Chalimoniuk-Nowak

Maleje liczba Polaków, którzy obawiają się utraty pracy na skutek pandemii [RAPORT]

Praca zdalna

O ile Polacy coraz mniej martwią się o bieżące opłacanie zobowiązań finansowych, o tyle z rosnącym niepokojem patrzymy w przyszłość. Tylko nieco ponad jedna czwarta z nas obawia się o uregulowanie nadchodzących płatności, ale spłata kredytów to już powód do obaw dla 61 proc.

Najnowsza edycja badania Deloitte Global State of the Consumer Tracker pokazuje, że na stabilnym poziomie utrzymuje się ogólny poziom obaw Polaków związanych z pandemią. Opracowany przez firmę doradczą indeks niepokoju w ciągu miesiąca spadł zaledwie o 1 p.p. i obecnie wynosi -1 proc. W Europie bardziej od nas zaniepokojeni są tylko Irlandczycy i Włosi.

Respondenci z 18 krajów na świecie wzięli udział w 16. globalnej edycji badania konsumenckich nastrojów i obaw związanych z pandemią koronawirusa. Ankietowani byli mieszkańcy Australii, Kanady, Chin, Francji, Niemiec, Indii, Irlandii, Włoch, Japonii, Meksyku, Holandii, Korei Południowej, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Chile, RPA oraz Polski. Respondenci znad Wisły odpowiadali na pytania Deloitte po raz 13. Badanie zostało przeprowadzone na przełomie lutego i marca, czyli jeszcze przed zwiększeniem liczby zachorowań i wprowadzeniem kolejnych obostrzeń.

Europa spokojniejsza

Najnowsza edycja badania pokazuje duże zmiany w poziomie obaw Europejczyków. W Wielkiej Brytanii opracowany przez Deloitte indeks niepokoju (różnica netto między osobami, które zgodziły się ze zdaniem „Jestem bardziej zaniepokojony niż tydzień temu” oraz tymi, które zaprzeczyły) spadł aż o 13 p.p. i wynosi -7 proc., czyli tyle samo co w Hiszpanii i we Francji, które także odnotowały spory spadek poziomu niepokoju – odpowiednio o 9 p.p. i 7 p.p.

W przypadku Polski poziom obaw w ciągu miesiąca tylko nieznacznie drgnął i obecnie wynosi -1 proc. Tym samym – od lutego – spadliśmy o trzy miejsca, na szóstą pozycję wśród krajów europejskich z najniższym poziomem lęku. Trzeba jednak odnotować, że indeks niepokoju nad Wisłą sukcesywnie maleje od listopada ub. roku. Wydaje się więc, że choć co prawda nie tracimy czujności, to nauczyliśmy się żyć i radzić sobie w rzeczywistości, którą przyniosła pandemia.

Michał Tokarski, partner, lider sektora dóbr konsumenckich w Polsce, Deloitte

W Europie najwyższy poziom niepokoju jest we Włoszech – 6 proc. Najniższy poziom obaw – także globalnie – od miesięcy deklarują Niemcy (-39 proc.), natomiast najwyższy wynik na świecie Deloitte odnotował w Indiach (27 proc.).

Troskliwy jak Polak

W każdej edycji badania uwagę przyciągają odpowiedzi Polaków na pytania dotyczące zdrowia. Mimo, że obawy dotyczące kondycji bliskich osób minimalnie zmalały w ciągu miesiąca, nadal 76 proc. badanych przyznaje, że to dla nich powód do niepokoju. To wciąż najwyższy wynik w Europie. Za nami są Hiszpanie (74 proc.). Także obawy o własne zdrowie są największe w tych dwóch krajach, choć Hiszpanie znacznie, bo o 14 p.p. wyprzedzają Polaków (61 proc.). Na trzecim miejscu są Irlandczycy i Włosi (po 53 proc.).

Także globalnie Polska jest w czołówce państw z najwyższym poziomem obaw dotyczących zdrowia własnego i bliskich osób. Wśród 18 badanych krajów wyprzedzają nas jedynie Chile, Chiny, Indie, Meksyk, RPA, a w przypadku obaw o własną kondycję także Hiszpania. 13. edycja badania, w której udział bierze nasz kraj, potwierdza, że niezależnie od tego, na jakim poziomie był nasz indeks niepokoju i ogólny poziom lęków, obawy o zdrowie bliskich nigdy nie spadły poniżej 70 proc.

Krzysztof Wilk, partner associate w dziale Doradztwa Podatkowego, lider praktyki Life Sciences & Health Care, Deloitte

W przypadku większości aktywności konsumenckich eksperci Deloitte zauważają wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród Polaków. Zmiany są niewielkie, ale wystarczające, by były to najlepsze wyniki od początku badania, czyli od maja 2020 roku. I tak 29 proc. z nas bez obaw wzięłoby udział w masowym wydarzeniu, takim jak koncert czy mecz, a 44 proc. czuje się bezpiecznie podczas pobytu w hotelu. Prawie połowa polskich konsumentów deklaruje, że nie ma obaw przed korzystaniem z indywidualnych usług, jak wizyta u dentysty czy fryzjera. Zdecydowanie najmniej obaw mamy w związku z zakupami w sklepach stacjonarnych – 58 proc. konsumentów nad Wisłą czuje się podczas takich zakupów bezpiecznie. Spadek poczucia bezpieczeństwa – w obu przypadkach o 2 p.p. – dotyczy wizyt w restauracjach i podróży samolotem. W tych sytuacjach bezpiecznie czuje się odpowiednio 41 proc. i 28 proc. rodzimych konsumentów.

Obawy o przyszłość

Charakterystyczny dla ankiet przeprowadzonych na przełomie lutego i marca jest zauważalny wzrost poczucia bezpieczeństwa Polaków w przypadku pytań związanych z życiem zawodowym. Jeszcze w lutym prawie jedna czwarta z nas obawiała się powrotu do biura. W najnowszej edycji odpowiedziało tak 18 proc. zapytanych. Niejako wzmocnieniem tego trendu jest nieznaczny spadek – do 44 proc. – liczby osób, które deklarują, że w najbliższym czasie ograniczą korzystanie z publicznego transportu, którym wielu z nas jeździ do pracy.

Polacy wciąż boją się utraty zatrudnienia. Takie obawy wyraża 46 proc. ankietowanych, czyli dwukrotnie więcej niż ma to miejsce na przykład u naszych zachodnich sąsiadów. W Europie więcej konsumentów, którzy boją się zostać bez pracy jest tylko w Hiszpanii. To wysoki wynik, choć spada z każdym miesiącem. Od listopada, kiedy bezrobocia obawiało się aż 54 proc. z nas, czyli najwięcej w historii badania, to mniej o 8 p.p.

John Guziak, partner, lider ds. kapitału ludzkiego w Deloitte Polska

Pytania dotyczące finansów pozwalają sądzić, że mniej niepokoi nas aktualny stan naszych portfeli. Z 32 do 28 proc. spadła liczba polskich konsumentów, którzy niepokoją się o to, jak uregulują nadchodzące płatności. To jednak jeden z wyższych wyników w Europie. Więcej osób, dla których jest to powód do obaw jest w Hiszpanii – 39 proc., najmniej w Holandii – 14 proc.

Tylko jedna trzecia z nas, a więc mniej o 4 p.p. odkłada na później robienie większych zakupów. W Europie najczęściej odpowiadali tak Włosi – 46 proc., najrzadziej Niemcy i Holendrzy – nieco ponad jedna czwarta w obu przypadkach.

Ciekawie na tym tle wygląda liczba konsumentów, którzy obawiają się o spłaty kredytów (61 proc.) i o stan swoich oszczędności (64 proc.). W ciągu miesiąca minimalnie ich przybyło nad Wisłą i jest w tej chwili najwięcej w Europie. O spłatę kredytów martwi się też połowa Hiszpanów i tylko nieco ponad jedna czwarta Niemców. Także w przypadku obaw o stan oszczędności za nami są Hiszpanie (54 proc.), a na drugim końcu skali Niemcy i Holendrzy (po 29 proc.).

Porównanie obaw dotyczących aktualnego stanu portfela, z którym wiążą się codzienne wydatki i regulowanie bieżących płatności z wydatkami, które czekają nas w przyszłości pokazuje, że w codziennych sprawach zachowujemy większy spokój. Wciąż jednak towarzyszy nam niepokój dotyczący tego, w jakim stanie nasze konta zostawi pandemia.

Przemysław Szczygielski, partner, lider branży Usług Finansowych w Polsce, Deloitte

Oszczędzamy na wygodach

Wyniki najnowszej edycji badania pokazują zmiany we wszystkich trendach zakupowych. Aż o 7 p.p. zmalała w ciągu miesiąca liczba Polaków (30 proc.), którzy są gotowi płacić dodatkowo za wygodę, jak na przykład dostarczenie zakupów do domu (trend convenience). To spora zmiana, zważywszy na to, że ankieta z lutego pokazała wzrost o 6 p.p. i dała najwyższy wynik w historii badania. Często woleliśmy zapłacić za dostawę zakupów do domu niż z niego wychodzić. Na początku marca w Europie tylko Belgowie (23 proc.) i Holendrzy (28 proc.) wykazali mniejsze od nas zainteresowanie tym trendem.

W najnowszej fali badania ubyło też konsumentów, którzy kupują więcej od firm, które dobrze zareagowały na kryzys (36 proc.) i od lokalnych producentów (47 proc.). Mniej niż połowa Polaków poluje także na okazje. Co ciekawe odpowiedziało tak tyle samo Brytyjczyków (47 proc.) i jeszcze więcej Irlandczyków (48 proc.) oraz Niemców (49 proc.), co świadczy o tym, że Polacy nie są konsumentami szczególnie wrażliwymi na ceny, ale także o tym, że mieszkańcy bogatszych krajów korzystają z atrakcyjnej cenowo oferty, jeśli na nią trafią.

Wciąż 41 proc. Polaków deklaruje, że kupuje więcej niż jest w stanie zużyć na bieżąco. W tym miesiącu nie jesteśmy co prawda europejskim liderem tego trendu, jednak o 1 p.p. wyprzedzają nas tylko Brytyjczycy i Włosi.

Mimo opanowania dotyczącego bieżącej sytuacji, Polacy zdecydowanie pewniej się czują gdy są przygotowani na „najgorsze”. Przecież przez rok pandemii zdążyliśmy się przekonać, że sklepy działają i nie brakuje w nich produktów, a mimo to robienie zapasów plasuje nas w topie europejskich krajów.

Michał Tokarski, partner, lider sektora dóbr konsumenckich w Polsce, Deloitte

Raport do pobrania znajduje się tutaj


Źródło: Deloitte

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Młodzi ludzie najbardziej dotknięci negatywnymi, psychologicznymi skutkami pandemii [BADANIE]

nastolatek pandemia skutki psychologiczne

Po roku od wybuchu pandemii jej negatywnymi, psychologicznymi skutkami najbardziej dotknięci są ludzie młodzi w wieku 18-24 lata – wynika z raportu psychologów z Uniwersytetu SWPS, Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk i Indiana University of Pennsylvania.

Raport „Wpływ pandemii COVID-19 na emocje, zachowania i postawy Polaków” opracowano na podstawie sondażu 1098 osób w wieku od 18. roku życia, dobranych metodą losowo-kwotową. Realizowano go w kolejnych miesiącach pandemii. Jego autorami są prof. dr hab. Katarzyna Hamer z IP PAN, dr Maria Baran (Uniwersytet SWPS), dr Marta Marchlewska (IP PAN) oraz prof. dr hab. Krzysztof Kaniasty (IP PAN, Indiana University of Pennsylvania, USA).

Specjaliści twierdzą, że wśród Polaków spadło zadowolenie z życia, poczucie wsparcia społecznego i kontroli, a wzrosła samotność. Jednak negatywnymi, psychologicznymi skutkami pandemii najbardziej dotknięci są ludzie młodzi w wieku 18-24 lata. Deklarują oni niższy poziom obaw przed koronawirusem niż osoby starsze, za to odczuwają samotność i dystres, a więc symptomy depresji i lęku.

Wydaje się, że zaadaptowaliśmy się do pandemii, choć nie zawsze w najlepszy sposób radzimy sobie ze stresem.

Autorzy badania, w prasowym komunikacie Uniwersytetu SWPS

Od wybuchu pandemii przed rokiem czterokrotnie ankietowano tych samych uczestników badania, co pozwoliło określić, jak zmieniały się związane z nią obawy. Na ogół się one zmniejszały wraz z upływem czasu i oswajaniem się z chorobą COVID-19.

Sprawdzano obawy dotyczące kilku obszarów. Zbyt szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa, ponieważ inni ludzie mogą się nie stosować do zaleceń, obawiało się 75 proc. ankietowanych w marcu, 74 proc. w kwietniu, 52 proc. w maju i czerwcu, a 55 proc. w grudniu. Przepełnionych szpitali i niewydolnego systemu służby zdrowia bało się 74 proc. badanych w marcu, 79 proc. w kwietniu, 56 proc. w maju i czerwcu, 64 proc. w grudniu, a zachorowania kogoś bliskiego – 72 proc. w marcu, 75 proc. w kwietniu, 60 proc. w maju i czerwcu, 61 proc. w grudniu.

Na obawy związane z ogólnym kryzysem finansowym wskazywało 71 proc. ankietowanych w marcu, 80 proc. w kwietniu, 63 proc. w maju i czerwcu, 61 proc. w grudniu, a na pogorszenia sytuacji finansowej bliskich osób: 75 proc. w kwietniu, 59 proc. na przełomie maja i czerwca, 55 proc. w grudniu. Wprowadzenia dyktatury i ograniczenia swobód obywatelskich obawiało się 62 proc. ankietowanych w kwietniu, 58 proc. w maju, czerwcu i grudniu.

Kłopotów z dostępem do lekarzy w sprawach niezwiązanych z epidemią w maju i czerwcu obawiało się 65 proc. badanych, a 69 proc. w grudniu. Z kolei nasilenia innych problemów zdrowotnych, zaniedbywanych przez walkę z koronawirusem na przełomie maja i czerwca obawiało się 64 proc. osób, a 68 proc. w grudniu.

Pojawiła się również obawa, że przez walkę z koronawirusem zabraknie pieniędzy na rozwiązywanie innych problemów, takich jak ratowanie gospodarki, pomoc najbiedniejszym, edukacja (badane pierwszy raz na przełomie maja i czerwca – 59 proc., a 60 proc. w grudniu). Pierwszy raz w grudniu zbadano, jaki procent badanych odczuwa obawę przed brakiem respiratora dla bliskich, gdyby taki okazał się potrzebny (54 proc. badanych).

W każdym z czterech etapów badania kobiety obawiały się epidemii w większym stopniu niż mężczyźni, a osoby starsze (powyżej 55. roku życia) generalnie bardziej niż młodsi.

Warto zauważyć, że poziom obaw Polaków związanych z pandemią istotnie zmniejszył się, podczas gdy z końcem 2020 r. wciąż zwiększała się liczba zachorowań i zgonów spowodowanych COVID-19.

dr Maria Baran, współautorka raportu 

Może to być związane z wystąpieniem tzw. fazy odporności, przyzwyczajeniem się do stresującej sytuacji, która pomimo podejmowanych przez działań, nie zmienia się. Za ten spadek obaw może też odpowiadać rosnąca tendencja do stosowania strategii zaprzeczania, a więc takiego radzenia sobie ze stresem, które polega na myśleniu, że niebezpieczeństwo jest rozdmuchane, że lepiej teraz pożyć, niż potem żałować.

Fakt, że w większym stopniu obawialiśmy się zachorowania kogoś bliskiego czy pogorszenia sytuacji finansowej osoby bliskiej niż takich wydarzeń dotyczących nas samych mógłby wskazywać z jednej strony na wysoki poziom troski i empatii, a z drugiej na zjawisko zwane nierealistycznym optymizmem. Wiąże się ono z przekonaniem, że zagrożenie, z którego istnienia zdajemy sobie sprawę, nas nie dotyczy i istnieje bardzo mała szansa, że będziemy na nie narażeni, podczas gdy dotknie naszych sąsiadów czy współpracowników. Oznacza to, że jesteśmy przekonani, że pewne rzeczy dzieją się >>obok nas<< i dotykają jedynie innych, przypadkowych ludzi.

Autorzy raportu

Zbadano też deklaracje Polaków dotyczące tego, w jakim stopniu stosują się do zaleceń, których przestrzeganie miało ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Wyniki pokazują, że z każdym kolejnym miesiącem mniej przestrzegaliśmy zasad bezpieczeństwa.

Do unikania zgromadzeń publicznych przyznawało się 87 proc. badanych w marcu i kwietniu, 76 proc. w maju i czerwcu, 68 proc. w grudniu; utrzymywanie dystansu powyżej jednego metra w relacjach z innymi poza domem (85 proc. w marcu i kwietniu, 76 proc. w maju i czerwcu, 68 proc. w grudniu); zasłanianie ust podczas kichania i kasłania (85 proc. w marcu i kwietniu, 79 proc. w maju i czerwcu, 77 proc. w grudniu); przebywanie w domu tak dużo, jak to możliwe (85 proc. w marcu, 86 proc. w kwietniu, 68 proc. na przełomie maja i czerwca, 60 proc, w grudniu).

O higienę poza domem poprzez częstsze mycie rąk lub ich odkażanie dbało 81 proc. ankietowanych w marcu, 79 proc. w kwietniu, 75 proc. w maju i czerwcu, 66 proc. w grudniu; witanie się bez podawania dłoni (80 proc. w marcu, 85 proc. w kwietniu, 73 proc. na przełomie maja i czerwca, 61 proc. w grudniu).

Noszenie maseczek poza domem nie było badane w marcu, w kwietniu 38 proc. badanych twierdziło, że tak postępuje. W maju i czerwcu 72 proc. badanych zadeklarowało, że nosi maseczkę poza domem w taki sposób, żeby zakrywała usta i nos (73 proc. w grudniu). Za to 33 proc. badanych przyznało wtedy, że czasem opuszcza maseczkę na brodę, zsuwa ją z nosa albo całkiem zdejmuje, nawet gdy obok są inni ludzie (28 proc. w grudniu).

Autorzy raportu uważają, że spadek chęci stosowania się do zaleceń może wiązać się zarówno ze zmęczeniem sytuacją pandemii, jak również z niskim poziomem zaufania społecznego, a także z nasilającą się popularnością strategii zaprzeczania.

Obraz stanu psychicznego Polaków nie jest całkowicie pesymistyczny i jednolity.

Symptomy depresji i lęku były najwyższe w maju, ale w grudniu obniżyły się do najniższego poziomu z kwietnia. Odnotowaliśmy też wahania w poczuciu posiadania wsparcia społecznego: na przełomie maja i czerwca istotnie wzrosło, co oznaczało, że choć generalnie jest źle, to przynajmniej byliśmy w tym razem. Wzrost poczucia wsparcia społecznego na przełomie maja i czerwca można tłumaczyć kolektywnym doświadczeniem niepewności i zagrożenia, co z kolei powoduje wzrost identyfikacji z innymi ludźmi będącymi w tej samej, trudnej sytuacji i prowadzi do zachowań pomocowych, prospołecznych. Należy jednak zauważyć, że w grudniu odnotowaliśmy istotne statystycznie obniżenie poczucia posiadania wsparcia społecznego, które było niższe niż na początku i na rocznym półmetku epidemii. Spadek poczucia wsparcia społecznego często prowadzi do poczucia samotności czy rozczarowania relacjami.

dr Maria Baran, współautorka raportu 

Przez cały rok w pandemii kobiety odczuwały wyższy dystres (symptomy depresji i lęku uogólnionego) niż mężczyźni. Większe natężenie symptomów depresji i lęku uogólnionego raportowały również osoby młodsze, w wieku od 18 do 44 lat niż osoby powyżej 45. roku życia.

Kobiety deklarowały natomiast wyższy poziom posiadanego wsparcia społecznego niż mężczyźni przez cały okres pandemii trwającej w poprzednim roku. Osoby w wieku 18-24 i 25-34 lata odczuwały niższy poziom wsparcia społecznego niż osoby powyżej 45. roku życia, ale różnice te odnotowano tylko w grudniu, w pozostałych etapach badania nie było różnic istotnych statystycznie w poziomie wsparcia społecznego pomiędzy osobami w różnych grupach wiekowych. W marcu osoby o wykształceniu wyższym odczuwały większy poziom wsparcia społecznego niż osoby o wykształceniu podstawowym i średnim. W późniejszych etapach badania różnice pomiędzy osobami o różnym poziomie wykształcenia już nie wystąpiły.

Badacze przeanalizowali również sposób, w jaki radzimy sobie w tej stresującej sytuacji. Do pomiaru użyli autorskiej Skali Strategii Radzenia Sobie składającej się z pięciu podskal: zadaniowej, unikowej, skupionej na emocjach, depresyjnej oraz polegającej na zaprzeczaniu.

Przykładem podskali zadaniowej jest postępowanie na zasadzie „Robię co mogę, by uchronić się przed koronawirusem” (strategia stosowana przez 82 proc. badanych w marcu i kwietniu, 69 proc. w maju i czerwcu, 66 proc. w grudniu).

Podskala unikowa: przykładowa postawa „Staram się zajmować czymś innym, by nie myśleć o pandemii” (72 proc. badanych stosowało ją w kwietniu, 65 proc. w marcu, 63 proc. w maju i czerwcu, 56 proc. w grudniu).

Podskala skupiona na emocjach: przykładowa postawa „Sytuacja epidemiologiczna sprawia, że niepokoję się, czy sobie poradzę” (między marcem a grudniem do stosowania tej strategii przyznawało się między 26 proc. a 25 proc. badanych).

Podskala depresyjna: przykładowa postawa „W ciągu dnia siedzę w piżamie, bo nie chce mi się ubierać” (12 proc. badanych w marcu i kwietniu, 15 proc. w maju i czerwcu, 14 proc. w grudniu).

Podskala zaprzeczania: przykładowa pozycja „Nie stosuję się do zaleceń w sprawie pandemii, bo wolę teraz pożyć naprawdę niż potem żałować” (12 proc. badanych w marcu, 13 proc. w kwietniu, 27 proc. w maju, czerwcu i grudniu).

Z raportu wynika, że w ciągu roku zmniejszyło się stosowanie strategii zadaniowej i unikowej, a wzrosło stosowanie strategii depresyjnej i zaprzeczania. Jego autorzy uważają, że może się to wiązać z początkowym wystąpieniem tzw. reakcji alarmowej w odpowiedzi na zagrożenie, a potem wkroczeniem w fazę odporności/adaptacji związanej ze zmęczeniem trudną sytuacją, która pomimo upływu czasu – nie zmienia się.

Pewnego rodzaju zagrożeniem dla nas wszystkich jest wzrost strategii zaprzeczania, który badacze odnotowali w grudniu. Zaprzeczanie istnienia zagrożenia, z którym nie umiemy sobie poradzić, może prowadzić do słabszego stosowania się do zaleceń, a więc pośrednio do większego ryzyka zakażenia koronawirusem.

Autorzy raportu


Źródło: PAP – Nauka w Polsce, Zbigniew Wojtasiński

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Rok po wybuchu pandemii koronawirusa – jak sobie radzą restauracje, kluby i hotele w Polsce? [RAPORT]

Branża gastronomiczna w pandemii

Rok po wybuchu pandemii Covid-19 w Polsce i wprowadzeniu pierwszego lockdownu prawie połowa lokali z szeroko rozumianej branży gastronomicznej i eventowej zawiesiła działalność lub została zlikwidowana.

Obecnie, na początku marca 2021, widoczny jest wyraźny podział na trzy segmenty w ramach szeroko pojętej branży horeca i eventowej:

  1. Restauracje i kawiarnie – większość (60%) działa na wynos

  2. Kluby i przestrzenie eventowe – większość (70%) zawiesiło działalność

  3. Hotele – większość (84%) działa zgodnie z reżimem sanitarnym


W czym zatem upatrywać nadziei? 

Polacy są spragnieni wyjścia z domów i ponownego otwarcia lokali rozrywkowych. W ciągu minionych 12 miesięcy restauracje i kluby opublikowały najpopularniejsze posty w mediach społecznościowych w maju 2020 roku, gdy informowały o otwarciu po pierwszym lockdownie. Lokale otrzymują pozytywne sygnały od klientów i bardzo liczą na „popyt odroczony”.

Tomasz Szczęśniak współzałożyciel i prezes portalu Briefly

Stan lokali gastro w Polsce
Źródło: Briefly

Załamanie branży – kłopoty restauracji, klubów i przestrzeni eventowych

Równie smutny fakt co skala likwidacji i tymczasowych zamknięć jest ta dana: jedynie 5% lokali zdołało całkowicie zmienić profil działalności, by móc dalej funkcjonować w epidemicznej rzeczywistości. Zazwyczaj polegało to na rozpoczęciu oferowania cateringu w dostawie lub zamiast organizowania przyjęć okolicznościowych, to wynajmowanie przestrzeni do pracy biurowej (szkolenia, warsztaty).

Pierwsze zamknięcie, które wywołało totalny szok (lockdown był wówczas całkowity) oraz drugie, październikowe zamknięcie, gdy zostaliśmy z towarem dopiero co kupionym. Zamknięcie było w piątek, a towary na weekend przywozimy w czwartek. To było nie tylko nieprzyjemne, ale też dla nas bardzo kosztowne.

Ewa Urbańska, klub Czerwony Fortepian z Kielc

Ostatnie 12 miesięcy przyniosły spadek obrotów o 40-80% i zysków o 50-90%. Psychicznie najtrudniejsze były ostatnie dni przed pierwszym zamknięciem – wówczas nastąpił gwałtowny spadek sprzedaży bez perspektyw na polepszenie sytuacji.

Maciej Marks, współwłaściciel Klubokawiarni Jaś i Małgosia z Warszawy

Stan działalności lokali
Źródło: Briefly

Rynek dostaw jedzenia

Przed pierwszym zamknięciem branży gastronomicznej w marcu 2020 restauracje (z wyjątkiem np. pizzerii) nie inwestowały w promowanie ofert na wynos. Nie był to segment działalności, który przynosił zyski porównywalne z serwowaniem jedzenia na miejscu.

Epidemia Covid-19 i zamrożenie gospodarki wymusiły skokowy wzrost liczby lokali gastro, które oferują dania na wynos i z dostawą. 

Rynek dostaw jedzenia jest z pewnością największym (i raczej jedynym) zwycięzcą okresu pandemii. Ale wobec wysokich prowizji największych platform, restauratorzy próbują zachęcić klientów do odbiorów osobistych: oferują zniżki przy odbiorze osobistym (zamiast w dostawie), a czasem po prostu wprost proszą klientów o zamawianie bezpośrednio, a nie przez pośredników typu Pyszne, Uber Eats, czy Wolt.

Oferta na wynos restauracji
Źródło: Briefly

Formy pomocy dla restauracji, klubów, sal bankietowych

Dla branży gastronomicznej i ratunkiem były i są: 

  • sprzedaż na wynos i z dostawą
  • pomoc publiczna i samorządowa (zwolnienia pracowników z ZUS, dotacje do pensji w ramach tarcz antykryzysowych, obniżki czynszów i opłat)
  • współpraca z instytucjami finansowymi (odroczenie spłat kredytów, niskooprocentowane kredyty pomostowe)

Branża eventowa praktycznie polega wyłącznie na dotacjach i ulgach państwowych.

Wsród przedstawicieli lokali opinie nt. pomocy ze strony państwa są podzielone:

Wartość pomocy państwowej, obok uruchomienia sprzedaży na wynos i w dostawie, pozwoliła utrzymać działanie lokalu bez konieczności czasowego zamknięcia                        

Maciej Marks, Jaś i Małgosia z Warszawy

Skorzystaliśmy ze zwolnień ZUS i wypłat tzw tarczy antykryzysowej. Zamierzamy z tego korzystać do końca zamknięcia branży. Pomoc ze strony Państwa w skali makro brzmi imponująco, ale w skali małych firm i realnego pomagania ta „pomoc” to śmieszna sprawa.

Ewa Urbańska, Czerwony Fortepian z Kielc

Od wprowadzenia pierwszego zamknięcia lokal funkcjonował na 25% swoich możliwości. Gości było zdecydowanie mniej i rzadziej decydowali się na usługi. Najtrudniejszy moment nastąpił, gdy rząd zakazał wynajmu lokali na imprezy – od tamtego momentu nie możemy pracować. Nie otrzymaliśmy też żadnej pomocy państwowej.

Piotr, współwłaściciel Grindhouse Warsaw

Wszelkie inne formy pomocy (zbiórki wśród klientów, sprzedaż voucherów, akcje w serwisach społecznościowych) miały raczej marketingowy charakter i jedynie sporadycznie gwarantowały realne wsparcie dla lokali. W naszym raporcie przyjrzeliśmy się szczegółowo poszczególnym akcjom wspierającym lokale.

Jeśli chcesz otrzymać pełen raport nt. sytuacji restauracji, klubów i hoteli w czasie pandemii Covid-19 w Polsce napisz wiadomość na adres team@askbriefly.com


Źródło: Briefly

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Kryzys?

kryzys 2021 ZOZI

Składaliście sobie życzenia na nowy rok? I jak one brzmiały? Wyobrażam sobie – „lepszego roku”. „No daj spokój, gorszy trudno sobie wyobrazić”. No trudno.

Tak samo myślał car Mikołaj II, który w swoim pamiętniku odnotował takie oto noworoczne życzenie „rok 1916 był przeklęty; rok 1917 z pewnością będzie lepszy”. No to spróbujmy sobie wyobrazić rok, który byłby gorszy, co by musiało się stać? Oczywiście możemy sobie wyobrazić to czym straszeni byli nasi dziadkowie i rodzice – wielki nuklearny konflikt globalny, który skończyłby się dla nas tym samym, czym przywitał rok 1917 cara Mikołaja. Ale nawet bez takich najczarniejszych myśli rok zwany ZOZI ma duże możliwości.

Mogą nas zaskoczyć zmiany klimatyczne o nie spotykanej do tej pory skali – płonące lasy, wysychające rzeki i jeziora, huragany, monsuny, tornada, trąby powietrzne. Nie w Polsce? A czemu nie? Do tego topniejące lodowce – zarówno te na Antarktydzie jak i w górach. Zmieniająca się fauna i flora. Nowe rodzaje grzybów i owadów, przenoszące nowe choroby. Najpierw zaczną chorować zwierzęta domowe, a potem ludzie. Pojawią się nowe wirusy – nie jeden – nawet w tysiącu mutacji – COVID-19, ale tysiąc nowych wirusów z tysiącem mutacji. Nie tylko będziemy musieli ograniczyć kontakty, ale po ulicach zaczniemy poruszać się w specjalnych skafandrach. Zakazane będzie otwieranie okien – również ze względu na smog, nie tylko wirusy. W mieszkaniach nawet małych będą montowane specjalne śluzy w drzwiach i odświeżacze powietrza. Będzie tam specjalna wrzutka dla kurierów i listonoszy. Praca i nauka będą odbywały się tylko zdalnie. Już teraz nasze mieszkania zmieniły się w biura, klasy, sale wykładowe, kluby fitness, restauracje. Nasze życie stało się uboższe o spotkania z przyjaciółmi, a głównymi aplikacjami w naszych telefonach stały się Zoom, Teamsy i Meets. Networking przeniósł się do chmury, a produkcja przemysłowa na chwilę stanęła. Będzie gorzej, teraz nie będziemy spotykali nikogo. Nawet psy będą musiały uczyć się załatwiać do kuwety.

W Polsce zacznie brakować wody, dlatego będzie ona włączana tylko na 2-3 godziny dziennie. Prądu będzie więcej – każdy będzie mógł z niego korzystać po 10-12 godzin.

Bardzo skrócą się łańcuchy dostaw, ponieważ granice będą pozamykane. Ludzie będą mniej zarabiali, a produkty będą droższe. Będzie się rodziło znacznie mniej dzieci na całym świecie, co spowoduje, że już niewydolne systemy ubezpieczeń społecznych staną się bankrutami. Technologie będą musiały zwolnić w rozwoju, bo ludzi nie będzie stać na ich nabywanie. Zbankrutuje wiele krajów. Praca będzie dla wybranych i to tylko zdalna.

Zaatakował Wam kiedyś wirus komputer? Albo włamał się ktoś na konto w banku? Teraz będzie to absolutnie powszechne. Każdy będzie musiał umieć walczyć z włamywaczami. A obsługa komputera będzie wyglądała trochę jak pójście Myrtle Avenue na Brooklynie w latach 70. zeszłego wieku. Wtedy nazywano tę aleję „Murder Avenue”. Ma ona 13 km i rzadko kto przechodził całą bez uszczerbku na zdrowiu. Wasz komputer, wasz telefon, wasz tablet będą bez przerwy atakowane, a pisanie tekstu będzie kojarzyło się z graniem w pacmana, gdzie nie będziecie mieli czasu na pisanie, bo będziecie zabijać jedne potwory a przed innymi uciekać.

Bardzo zdrożeje jakościowe jedzenie, a tanie nie będzie nic warte.

Mógłbym tak długo, ale może warto, żebyśmy się przebudzili. A może obudzili, zaszczepili. Zaczęli myśleć o zielonych technologiach. Wykorzystywali swoje głowy i technologię do rozwiązywania wyzwań. A wszystko (może) będzie dobrze. Szczęśliwego nowego roku.

 

 

Doradca, inwestor, wizjoner, Dyrektor Biura Rozwoju i Innowacji Agencji Rozwoju Przemysłu. Przez ponad 15 lat był współwłaścicielem i prezesem w  grupie firm marketingowych oraz firmy IT. Założył pierwszą platformę crowdfundingową dla trzeciego sektora – fundujesz.pl, think tank społeczno-polityczny – Forum Od-Nowa oraz ruch na rzecz lepszej nauki w Polsce – Obywateli Nauki. Zajmuje się zarządzaniem, kreowaniem wizji, nadzorowanie strategii, rozwojem innowacji oraz szkoleniami i warsztatami kreatywnymi.

Bartosz Sokoliński

Nastroje konsumenckie w 2020

mężczyzna w garniturze

Konsumenci bardzo szybko reagują na doniesienia z rynku. Rok 2020 upłynął pod wpływem dużej zmienności w nastrojach konsumenckich.

Widać to zarówno w wieloletnim projekcie Kantar Consumer Index, jak i w specjalnie stworzonym pomiarze dziennym Monitoring Nastrojów. Konsumenci szybko i dynamicznie reagują zarówno na złe, jak i dobre wiadomości dochodzące zarówno z rynku, jak i od administracji państwowej. Wyraźnie widać, że po załamaniu nastrojów zaraz po ogłoszeniu pandemii i wprowadzeniu restrykcji, następuje odbicie w okresie letnim, a następnie bardzo silny spadek na jesieni, w trakcie drugiej fali pandemii. Listopad, to miesiąc kiedy konsumenci, zaczynają odczuwać negatywne finansowe skutki pandemii. Nie dla wszystkich są one odczuwane jako wyraźnie bieżące problemy ekonomiczne, ale wpływają na ograniczenie planów konsumpcyjnych i źle wpływają na nastroje konsumenckie.

Początek grudnia to coraz bardziej optymistyczne informacje o skutecznych szczepionkach na koronawirusa oraz o wdrażaniu planów szczepień na świecie i w Polsce, co wpływa również na poprawę nastrojów. Jednak ostatnie dni przynoszą niepokojące informacje o nowych mutacjach wirusa, a także wprowadzane są drastyczne restrykcje w handlu i możliwościach przemieszczania się. Monitoring nastrojów, który realizowany jest w trybie dziennym wskazuje już na pierwsze negatywne reakcje.

Pomiar nastrojów ekonomicznych
Źródło: Kantar Polska

 

Wskaźniki nastrojów konsumenckich pokazują, jak bardzo jesteśmy wrażliwi na doniesienia medialne i jak szybko na nie reagujemy. Jednocześnie dynamika tych zmian pokazuje, że z niecierpliwością wyczekujemy pozytywnych informacji, które pozwolą nam wrócić do zachowań konsumenckich sprzed pandemii. Z pewnością jednak zachowania te nie będą identyczne, bardzo wyraźnie widać choćby wzrost sektora e-commerce, który po ustąpieniu pandemii będzie nadal chętnie wykorzystywany.

SPRAWDŹ WYNIKI KANTAR CONSUMER INDEX 

SPRAWDŹ WYNIKI MONITORINGU NASTROJÓW EKONOMICZNYCH 


Źródło: informacja prasowa Kantar

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF