...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Na fali albo pod wodą – jak radzić sobie z kryzysem postlockdown i przygotować na kolejne [WYWIAD]

Zuzanna Ziomecka Piotr Ferdyn

Kuba Kossut: Spotykam się z wieloma ludźmi z branży – zarówno tymi, którzy zarządzają firmami, jak i pracownikami, czy naszymi partnerami. Wspólnym mianownikiem rozmów jest przebijające się poczucie strachu. Co ciekawe, dwa miesiące po wybuchu pandemii to nie jest strach przed tym, czy ktoś zarazi się koronawirusem, a obawa przed tym, co wydarzy się jutro. Niepewność o finanse, o pracę jest bardzo wyraźna.
Czy w obliczu takich realnych zagrożeń jak przykładowo utrata pracy Mindfulness nie jest jakimś abstrakcyjnym wymysłem? Prawdziwe problemy życia codziennego to jest to, czy będziemy mieli pieniądze i dach nad głową, a z samą głową i tym, co w niej jest, można chyba poczekać. Czy to dobra teza?

Zuzanna Ziomecka: Można by porównać naszą świadomość tego, jak funkcjonuje pandemia dzisiaj z okresem, w którym Europa była ogarnięta zarazami w średniowieczu. Gdy nie wiadomo było, co powoduje, że ludzie masowo chorują i umierają, zabezpieczenie się przed zarazkami, bakteriami i wirusami było prawie niemożliwe. Nieznane były mechanizmy, które tym rządzą. Jesteśmy obecnie w podobnej sytuacji, jeśli chodzi o powszechne zrozumienie stresu i odporności psychicznej.

Dopóki nie zrozumiemy jak te mechanizmy funkcjonują, co nam zabierają i jak można pracować ze sobą, żeby stres nas nie osłabiał, pozostajemy jego bezbronnymi ofiarami.

Przewaga, jaką ta świadomość daje, jest ogromna. Gdy dochodzi do stresu, dzieje się reorganizacja psychofizyczna, która mobilizuje ciało do szybkiej, siłowej reakcji na zagrożenie. Żeby to umożliwić, inne procesy organizmu są wyłączane. Wśród nich, są pamięć, komunikacja, kreatywność i zdolność do rozwiązywania problemów, czyli te rzeczy, których często najbardziej potrzebujemy w trudnej sytuacji. Kiedy sypie się porządek dookoła nas i musimy wyznaczyć nową drogę dla siebie, dla swojego zespołu i dla swojej rodziny, potrzebujemy klarownego, kreatywnego myślenia, oraz zdolności wyłączania głowy by móc zdrowo zasnąć i zregenerować siły. Stres nam te możliwości zabiera, odporność psychiczna buduje. Dlatego zrządzanie sobą w obliczu trudnych sytuacji jest takie ważne.

Mindfulness do tego służy, więc nie jest luksusem na nasze czasy. Jest różnicą, która jednym pomoże przejść przez kryzys i wyjść z niego silniejszym, a innych poważnie osłabi,

KK: Czyli kryzys załącza w nas atawistyczny tryb „walki”, „ucieczki”. Jeżeli świadomie wyjdziemy z tego trybu, poradzenie sobie z problemem przyjdzie nam dużo łatwiej. I tu Mindfulness przychodzi nam z pomocą…

Piotr Ferdyn: Mam wrażenie, że to dobry moment, żeby dobrze zdefiniować Mindfulness. To nie jest ZEN, SPA i relaks. Mindfulness to sport kontaktowy, w którym zamiast po prostu uciekać od problemów, chodzi o to, żeby się z nimi konfrontować. Tylko robić to po prostu mądrzej i skuteczniej.

Ludzie w biznesie niemalże codziennie muszą dokonywać wyborów z często nieidealnych opcji, aktualizować scenariusze – bo zmienia się jakaś regulacja zewnętrzna, bo struktura regionalna czy globalna chce zareagować tak a nie inaczej, bo budżety są mniejsze, bo ludzi jest mniej itd. To są realne wyzwania i żywi ludzie, którzy się z nimi mierzą.

Z tego punktu widzenia Mindfulness zdefiniowany jako zdolność spotykania się z problemami i właśnie robienia kroków do przodu pomimo dyskomfortu, że często jest gorąco i parzy, to adekwatne narzędzie. W stabilnej sytuacji, w której wystarczają naturalne mechanizmy, możesz nie odczuwać potrzeby próbowania nowych rzeczy. Teraz widać, że temat związany z odpornością psychiczną staje się niemal konieczny dla ludzi, którzy po prostu czują, że jest im już za ciężko.

KK: Ciekawe jest to porównanie do sportu. Idąc tym tropem – czy nie jest tak, że niektórzy z nas są zupełnie początkujący w danej dyscyplinie, a teraz przed sobą mają międzynarodową olimpiadę? Trenowanie w sytuacji, gdzie to wyzwanie jest tak duże – czy to w ogóle ma sens?

ZZ: Faktycznie, Mindfulness jako praktyka działa coraz lepiej im dłużej się ćwiczy. I tu porównanie do sportu jest bardzo na miejscu. Jednak z badań wiemy, że wystarczą dwa tygodnie robienia jednego z podstawowych ćwiczeń by nasz mózg stał się bardziej odporny na stres. Po dwóch tygodniach praktyki mamy pierwsze efekty.

Pojawia się również pytanie, czy stać nas na to, żeby odpuścić trening i być osłabionym względem tych wyzwań, które na nas czekają. Rzekomy powrót do normalności będzie o wiele dłuższym procesem w porównaniu do tego, jak świat szybko zmieniał się w ostatnich miesiącach. Firmy w bardzo różnym tempie przywracają swoje operacje – etap, w który wchodzimy, będzie tym samym bardzo rozciągnięty w czasie. Z tego względu nie możemy zakładać, że wytrzymam w moim obecnym stanie, bo to się zaraz skończy.

KK: Czeka nas zatem wyzwanie, porównywalne do biegu długodystansowego. I nie ma co liczyć, że „jakoś się uda”. Z tej perspektywy dużą zaletą Mindfulness zdaje się relatywnie niska bariera wejścia i potencjalnie duży zwrot z inwestycji. Kto może na tym zwrocie bardziej skorzystać? Czy mówimy tutaj o każdym szczeblu w organizacji, czy np. osoby na wyższych stanowiskach mogą skorzystać bardziej? A może dokładnie odwrotnie – więcej zyskają ci, którzy dopiero zdobywają pierwsze doświadczenia, niedawno zaczęli pracę, i przez to nie są jeszcze tak obyci z trudnościami?

ZZ: Ciekawe pytanie. To trochę tak, jakby spytać, kto mógłby bardziej skorzystać na zdrowym odżywianiu czy na regularnym uprawianiu sportu. W zasadzie trudno znaleźć grupę osób, która nie zyskałaby na wdrożeniu technik Mindfulness. Jednak zauważamy pewną ciekawą prawidłowość –faktycznie korzystają więcej ci, dla których stawka jest wyższa. Osoby, które jeszcze nie stają przed trudnymi wyzwaniami w biznesie, mają mniejszą motywację do praktyki. To przekłada się na rezultaty – od tego, ile wkładasz w praktykę zależy, ile z niej wyciągniesz. Utrzymanie dyscypliny i systematyczności, nawet jeżeli mówimy o ćwiczeniu 20 minut dziennie, jest dla wielu osób sporym wyzwaniem. Zauważamy, że wraz ze wzrostem doświadczenia, a co za tym idzie, większą odpowiedzialnością, uczestnicy chętniej i głębiej wchodzą w praktykę.

PF: Uczestnicy programów oceniają swój poziom odporności psychicznej, zdrowych nawyków w obszarze odżywiania, regeneracji itd. Podstawowa klasyfikacja wyodrębnia 3 kluczowe postawy: jedna to „floaters”, czyli ci, którzy po prostu unoszą się na powierzchni wody. Szału nie ma, ale też nie ma tragedii. „Sinkers”, czyli ci którzy się już topią i potrzebują realnej pomocy. Trzecia grupa– „Swimmers” – to ci, którzy po prostu mówią „dajcie mi jeszcze większe fale, bo tutaj jest za spokojnie” i świetnie sobie z tym radzą.

Co ciekawe, z punktu widzenia badań „swimmers” stanowią raptem 6 proc. populacji. Ale jest coś jeszcze. W 70% tę grupę tworzą menadżerowie, dyrektorzy i członkowie zarządów. Dlaczego? Z jednej strony są świadomi potrzeby. Wiedzą, że aby mieć pozytywny impakt na ludzi i organizację potrzebują eksportować spokój i energię oraz mieć dużo uważności i obecności. Z drugiej strony chodzi o dostęp – to w nich najczęściej inwestują firmy.

Takie podejście ma sens. Lubimy używać takiego porównania, że organizacja i tworzący ją ludzie to jest takie wspólne gotowanie zupy. Ale to lider ma największy wpływ na jej ostateczny smak. To on ją najbardziej przyprawia. To znów ma swoje pokrycie w neuronauce, w teorii neuronów lustrzanych – ludzie patrzą na liderów i modelują zachowania. Dlatego jeśli menadżerowie mieli dostęp do praktyk takich jak mindfulness, weszli w nie, i na swoim przykładzie pokazują ich skuteczność – są spokojniejsi i lepiej zarządzają swoimi emocjami – z większym prawdopodobieństwem ich współpracownicy będą chcieli po to sięgnąć. Wtedy taki program Mindfulness dla firmy nie jest już alternatywą, stawianą w jednej linii z zajęciami zumby czy jogą śmiechu, tylko narzędziem, które strategicznie wpływa na rozwój kompetencji i kultury organizacyjnej na wszystkich poziomach firmy.

KK: Czy w kontekście wpływu na całą firmę możemy mówić o wymiernych, może nawet biznesowych korzyściach?

PF: No to tu mnie będziesz musiał wstrzymywać. 😊 Uwielbiam ten temat i uważam, że dla transferu Mindfulness do biznesu, tematy mierzalności, zwrotu z inwestycji oraz oparcia w wynikach badań naukowych są absolutnym kluczem.

Według badań średni roczny koszt realizacji tradycyjnego programu wellness kształtuje się na poziomie 50-150 EUR na osobę, a styczność z programami deklaruje 24% pracowników. Jedynie 12% z nich zauważa, że działania pracodawcy miały pozytywne przełożenie na ich poziom well-being. Pozostali nie wskazują takiej zależności, co stawia pod znakiem zapytania efektywność takich działań, zarówno na płaszczyźnie kosztów, jak i realizacji celów strategicznych. Z czego to wynika? Według naszych obserwacji zwykle jest to związane zaistnieniem jednego lub kilku z 4 podstawowych czynników, podważających efektywność programów health & well-being. Pierwszym problemem jest fragmentaryczne, niezintegrowane podejście do well-being. Kolejnym – brak konsekwencji. Tradycyjne programy well-being, oparte na 1-2 dniach warsztatów, zwykle nie przekładają się na trwałe zmiany w nawykach. Co ciekawe, alternatywą dla krótkich sesji warsztatowych nie są skomplikowane i ciężkie programy. Nasze doświadczenie z pracy z klientami pokazuje, że formuła 80/20 oraz blended learning wykazują najlepsze efekty. Trzecia rzecz, bardzo ważne jest realne zaangażowanie ze strony kadry zarządzającej. Wg badań w 70% za sukces programu well-being w firmie odpowiada podejście zarządu i managerów. Finalnie dochodzimy do punktu 4 – mierzenia efektywności. Bardzo ważna jest odpowiednio dobrana metoda mierzenia trwałych zmian w nawykach uczestników. Zaopatrzeni w odpowiednie narzędzia, jesteśmy w stanie sprawdzić, czy inwestycja w program well-being realnie przekłada się na wzrost parametrów zaangażowania i finansowych firmy.

KK: Organizacje mogą więc skorzystać pod warunkiem, że jest to systemowo wprowadzane działanie w ramach całej jej struktury. Co jednak zrobić, gdy w jakiejś firmie nie ma złożonego przemyślanego, ciekawego programu, ale jest potrzeba pojedynczego człowieka, który na razie radzi sobie, popularna na lockdownie metodą odstresowania przy winie i Netflixie… Czy można zacząć samodzielnie?

PF: Faktycznie. Nowi klienci, którzy ostatnio do nas dołączyli dawali sygnał, że „Netflix i butelka wina” były świetne na samym początku. Tylko że, mija pierwszy tydzień, drugi, czwarty, szósty, ósmy. Mimo upływu czasu na zewnątrz nie jest łatwiej. Właśnie dochodzimy do tego momentu, w którym ludzie zaczynają szukać innych rozwiązań. Kiedy widzą, że już więcej z „Netflixa i z butelki wina” po prostu nie wycisną.

KK: Wsparciem może być dla nich Mindfulness. Od czego mieliby więc zacząć, gdyby mieli robić to samodzielnie, np. od jutra?

ZZ: Na rynku w Polsce jest około setki certyfikowanych, dobrze wykształconych nauczycieli programu MBSR (Mindfulness Based Stress Reduction). To 8-tygodniowy kurs, który jest najpopularniejszym wejściem w nurt Mindfulness na świecie. Większość osób, które faktycznie zaczyna praktykować, robi to przez kursy otwarte. Jeśli ktoś nie jest w stanie zdecydować się na taki commitment, który też oczywiście kosztuje, może zrobić tzw. baby step i zacząć swoim tempem, za pomocą książek lub aplikacji. O ile wiem, nie ma dobrej aplikacji do Mindfulness po Polsku, więc to jest opcja dla osób które dobrze władają językiem angielskim. Mogą skorzystać z Headspace, Calm, Ten Percent Happier albo Wise@Work. Te cztery aplikacje mamy dobrze sprawdzone i uważamy, że są naprawdę na wysokim poziomie. Ich zaletą jest możliwość indywidualnego dopasowania do siebie częstotliwości, czasu trwania i treści praktyk.

Wydane na polskim rynku książki na ten temat zapełniają półeczkę podtytułem „Mindfulness” w księgarniach tak szczelnie, że już się trochę ugina. Większość tych dobrych posiada nagrania audio, z którymi można ćwiczyć. Zachęcam do spróbowania, żeby odczarować przekonanie, że to jest może za trudne albo zbyt dziwne. Żeby samodzielnie przekonać się, że to jest normalna praktyka, że to są ćwiczenia bardzo podobne do różnych innych rzeczy, których się nauczyliśmy poprzez powtarzalność i systematyczność. Mózg i ciało nabierają sprawności w taki sam sposób.

KK: Tak jak można się nauczyć każdego sportu, na podstawowym przynajmniej poziomie, języka, gry na instrumencie i wielu innych rzeczy.

Bardzo Wam dziękuję, myślę, że rzeczywiście warto odczarować ten temat i poznać narzędzia, które nam wszystkim mogą się niezmiernie przydać. Mindfulness nie będzie wówczas ekskluzywnym benefitem czy dodatkiem do naszego życia – przynajmniej nie powinien pełnić takiej roli. To forma wsparcia, którą warto rozważyć, bo wyzwania się pojawią, z pewnością nie mniejsze niż do tej pory. Nie wiem, czy pamiętacie, że przed wybuchem pandemii już było ciężko. Kryzys wisiał w powietrzu, wszystko było napięte. I nagle przyszedł COVID i okazało się, że może być gorzej. Jednak ten powrót wcale nie będzie powrotem do normalności.

ZZ: To jest bardzo ważna puenta. Spoglądając szerzej – nie tylko na rynek i gospodarkę, widzimy, że polityka jest bardzo wybuchowym tematem, że klimat jest kolejnym źródłem destabilizacji. Właściwie z każdej strony docierają do nas sygnały, że czeka nas okres nieustających zmian.


Zuzanna Ziomecka

Zuzanna Ziomecka –  dyrektorka programowa w WellCome Institute, redaktorka,
dziennikarka, i certyfikowana nauczycielką mindfulness

 

 

 

Piotr Ferdyn

Piotr Ferdyn  – założyciel Wellcome Institute, międzynarodowej organizacji szkoleniowej, praktyk w zarządzaniu marketingiem, ostatnio dyrektor marketingu i członek zarządu w MARS.

 

 

CEO MediaCom Warszawa, związany z agencją od 2003 roku, a od 2008 roku zasiada w jej zarządzie. Rozpoczynał karierę zawodową w Instytucie Ekonometrii SGH, skąd przeszedł do MediaCom, aby stworzyć pierwszy w Polsce dział marketingowych analiz ekonometrycznych. Do dziś pozostał zwolennikiem stosowania zaawansowanej analityki w służbie komunikacji marketingowej. Gorąco wierzy też w siłę strategicznego planowania całego, pełnego wewnętrznych interakcji ekosystemu mediów. W wolnym czasie uprawia wspinaczkę skałkową. Zaangażowany w tematy ekologii i resilience, jest przekonany, że jako branża swoimi działaniami możemy wspierać globalne postawy z myślą o społeczeństwie i przyszłych pokoleniach. Wierzy w siłę partnerskich relacji, w pracy kierując się filozofią MediaCom, People First Better Results.

Kuba Kossut