...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Polski podatnik odzyska VAT za niezapłacone faktury? Zapadł ważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE

trybunał sprawiedliwości

Tak zwana „ulga na złe długi” to nazwa instrumentu, który pozwala na odzyskanie podatku VAT odprowadzonego za fakturę, która nie została opłacona lub zbyta przez kontrahenta w ciągu 90 dni. Niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakwestionował niektóre przepisy polskiej Ustawy o VAT w tej materii jako niezgodne z dyrektywą UE ws. VAT.

Polska Ustawa o VAT pozwala skorzystać z ulgi na złe długi pod warunkiem, że kontrahent zalegający z płatnością wciąż jest czynnym podatnikiem VAT. Oznacza to, że na dzień przed złożeniem przez swojego wierzyciela wniosku o ulgę na złe długi, nie jest on w stanie upadłości lub likwidacji.

To właśnie te przepisy zostały podważone wyrokiem TSUE. Na pewno są one niekorzystne dla podatnika. W ich efekcie wiele firm musiało opłacać podatek VAT od niezrealizowanej faktury w sytuacji, kiedy nie było w stanie wyegzekwować swoich należności. To krzywdzące dla przedsiębiorcy, który nie uzyskał zapłaty za zrealizowaną usługę lub sprzedany towar.

Wyrok TSUE otwiera więc wszystkim podatnikom w Polsce możliwość otrzymania zwrotu środków z podatku VAT. Pomimo tego, że krajowe regulacje nadal obowiązują, to polscy podatnicy na podstawie wyroku Trybunału mogą występować z wnioskiem do organów podatkowych o zwrot podatku VAT z tytułu niezapłaconych faktur. Odzyskane środki z VAT, gdy kontrahent jest w stanie upadłości czy likwidacji, mogą być niejednokrotnie znaczące i dać firmom potrzebny zastrzyk gotówki, zwłaszcza w obecnych trudnych czasach.

Do uregulowania w analogicznych sytuacjach pozostaje jeszcze sprawa podatku dochodowego. Nie ma co prawda żadnej dyrektywy unijnej, która by go dotyczyła, natomiast moim zdaniem powinno to zostać rozwiązane podobnie. Przedsiębiorca, który nie otrzymał zapłaty za fakturę, nie powinien opłacać od niej podatku dochodowego. Miejmy nadzieję, że ustawodawca pójdzie w tym kierunku i jeżeli zostanie zmieniona ustawa VAT, to te niekorzystne warunki zostaną zniesione również dla PIT oraz CIT.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt


Źródło: InFakt

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Będą opóźnienia w zwrocie nadpłaconego podatku. Wciąż nie ma możliwości rozliczania PIT-36 przez internet

Podatek PIT-36

Przedsiębiorcy, którzy planują rozliczenie z fiskusem za 2020 rok drogą elektroniczną, mogliby otrzymać zwrot nadpłaconego podatku w ciągu maksymalnie 45 dni. Na razie jednak nie działa możliwość składania e-zeznań PIT-36 i PIT -36L.

Nowe wzory deklaracji podatkowych zostały ogłoszone w drodze rozporządzenia już 18 grudnia zeszłego roku. Przedsiębiorcy, którzy rozliczają się na formularzach PIT-36 oraz PIT-36L wciąż jednak nie mogą złożyć zeznania drogą elektroniczną. Pozostaje im wyłącznie tradycyjna forma papierowa, jednak w tym wypadku czas oczekiwania na zwrot środków może potrwać nawet 90 dni. Według zapowiedzi rządu elektroniczny formularz PIT-36 ma być dostępny na przełomie lutego i marca. Nie znamy jeszcze choćby orientacyjnej daty udostępnienia PIT-36L.

Tymczasem rok 2020 był dla wielu podatników bardzo specyficzny ze względu na panującą pandemię. Wielu z nich może mieć nadpłatę podatku, a jej zwrot byłby często znaczącym wsparciem, które pomogłoby poprawić płynność finansową i podreperować budżet firmy. W dodatku brak złożonego zeznania rocznego rodzi trudności w przypadku starania się o kredyt, ponieważ już teraz wymaga go wiele banków.

Ponadto w mojej opinii, jeśli brak obecnie jest instrumentów służących do złożenia zeznania drogą elektroniczną, zwrot nadpłaty z deklaracji złożonych drogą papierową powinien następować szybciej niż w ciągu 90 dni. Wielu przedsiębiorców jest przecież gotowych do rozliczenia się z fiskusem, a dwukrotnie dłuższy termin zwrotu nadpłaty może mieć negatywny wpływ na ich już i tak nadwyrężoną przez pandemię sytuację finansową.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy, inFakt


Źródło: SAROTA PR

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Eksperci inFakt: to koniec spółek z o.o. spółek komandytowych

Eksperci inFakt - to koniec spółek z o.o. spółek komandytowych_min

W Rządowym Centrum legislacji 16 września 2020 r. pojawił się projekt ustawy m.in. zmieniający przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, który zakłada objęcie spółek komandytowych od 1 stycznia 2021 roku podatkiem CIT. Zdaniem ekspertów inFakt uderzy to w wiele rodzinnych firm i spowoduje koniec takiego rozwiązania jak spółka z o.o. spółka komandytowa.

W Rządowym Centrum legislacji 16 września 2020 r. pojawił się projekt ustawy m.in. zmieniający przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, który zakłada objęcie spółek komandytowych od 1 stycznia 2021 roku podatkiem CIT. Zdaniem ekspertów inFakt uderzy to w wiele rodzinnych firm i spowoduje koniec takiego rozwiązania jak spółka z o.o. spółka komandytowa.

Z projektu można się dowiedzieć, że komplementariusz spółki komandytowej będzie podlegał opodatkowaniu 19% podatkiem dochodowym od dywidend. Jednocześnie, na wzór spółki komandytowo-akcyjnej, będzie uprawniony do pomniejszenia podatku od dywidendy o zapłacony przez spółkę komandytową podatek CIT. Odliczenie to będzie proporcjonalne do udziałów w zyskach tej spółki.

Oznacza to, że jeśli spółka komandytowa będzie miała status małego podatnika, to zapłaci podatek CIT 9%, a komplementariusz w momencie wypłaty zysku dopłaci 10%. Łącznie opodatkowanie wyniesie 19%. Jeżeli spółka zapłaci podstawową stawkę 19% CIT, to komplementariusz już nie dopłaci podatku .Odliczenie zapłaconego podatku w proporcji będzie możliwe, o ile te zyski zostaną wypłacone w ciągu 5 lat. Jednak takie rozwiązanie na pewno nie zachęca do kumulowania kapitału w spółce lub inwestowania.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt

Opodatkowane 19% stawką podatku od dywidend będą także przychody osiągnięte przez komandytariusza. Projekt zakłada, że wolna od podatku w tym przypadku będzie kwota stanowiąca 50% przychodów uzyskanych przez komandytariusza z tytułu udziału w zyskach w spółce komandytowej mającej siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak to odliczenie jest limitowane do wysokości 60 000 zł przychodów uzyskanych w roku podatkowym na jedną spółkę. W związku z tym, dla przychodów uprzednio opodatkowanych CIT, podatek PIT dla komandytariusza do kwoty przychodu 120 000 złotych wyniesie 9,5%, a po przekroczeniu – 19%.

Należy zwrócić uwagę, że to zwolnienie nie będzie przysługiwało wszystkim. Nie będzie mógł z niego skorzystać komandytariusz posiadający równocześnie co najmniej 5% udziałów w spółce kapitałowej będącej komplementariuszem tej spółki komandytowej. Ponadto ze zwolnienia nie skorzysta według przepisów komandytariusz, który pełni funkcję członka zarządu:

  • spółki posiadającej osobowość prawną lub spółki kapitałowej w organizacjach będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej, lub
  • spółki posiadającej bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5% udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacjach będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej.

Dodatkowo nie skorzysta ze zwolnienia komandytariusz, który jest podmiotem powiązanym w rozumieniu przepisów o cenach transferowych z członkiem zarządu lub wspólnikiem spółki będącej udziałowcem komplementariusza.

W związku z tym wydaje się, że jest to koniec dla takiego rozwiązania jak spółka z o.o. spółka komandytowa. Dziwi fakt, że projekt zmian wprowadzający opodatkowanie spółek komandytowych pojawił się tak nagle. Dodatkowo mają one nastąpić bardzo szybko, a biznes polega przecież na długoterminowym planowaniu. Jeśli ustawa przejdzie proces legislacyjny, podatnicy będą mieli naprawdę mało czasu na to, by ewentualnie przekształcić swój biznes. Dziś spółki komandytowe to w głównej mierze rodzinne firmy. Przedsiębiorcy zamiast myśleć o interesach w tych trudnych czasach, będą się zastanawiać, jaką formę działalności przyjąć w przyszłym roku.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt


Źródło: informacja prasowa inFakt 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Rośnie popularność e-księgowości i elektronicznego obiegu dokumentów

Rośnie popularność e-księgowości

Konieczność pracy zdalnej, dystansowanie społeczne, wiele nowych i nie zawsze precyzyjnych regulacji wprowadzonych w ramach tarczy antykryzysowej – wszystko to sprawiło, że w ostatnich miesiącach na znaczeniu zyskała e-księgowość, a przedsiębiorcy przekonują się do elektronicznego przechowywania dokumentów.

Rośnie popularność e-księgowości

Sytuacja podczas pandemii zmusiła wielu przedsiębiorców do zmiany modelu działania i przenoszenia niektórych obszarów funkcjonowania firmy do internetu. Konieczne było wdrożenie nowych rozwiązań, które pozwalają zminimalizować konieczność kontaktu osobistego. Jednym z nich było zdecydowanie się na zdalną współpracę z księgowym, a co za tym idzie – elektroniczne przechowywanie i przesyłanie dokumentów.

Nowi klienci, którzy dołączyli do nas w pierwszym półroczu 2020 roku, wygenerowali przychód o 62% wyższy niż nowi klienci z pierwszej połowy 2019 roku.

Wiktor Sarota, prezes firmy inFakt, oferującej rozwiązania z zakresu e-księgowości

Warto zaufać e-dokumentacji

Stosowane w e-księgowości rozwiązania IT pozwalają przede wszystkim na zdalne przekazywanie dokumentów, co obecnie staje się bardzo przydatne. Jest to podstawowa funkcja, która ułatwia pracę zarówno księgowym jak i przedsiębiorcom, a przy okazji eliminuje konieczność papierowego obiegu dokumentów. Warto przy tym pamiętać, że przechowywanie dokumentacji w wersji elektronicznej jest dozwolone, bezpieczne i w pełni legalne.

Zmiana relacji księgowy-przedsiębiorca, jaka została wymuszona w czasie pandemii, wpłynęła także na mentalność właścicieli firm, którzy do tej pory często uważali, że dokumenty muszą być koniecznie gromadzone w postaci papierowej. Takie zaufanie do „papieru” było głęboko zakorzenione, dopiero ostatnie wydarzenia sprawiły, że to myślenie się zmienia, a zdalny obieg dokumentów staje się popularniejszy.

Wiktor Sarota, prezes firmy inFakt, oferującej rozwiązania z zakresu e-księgowości

Kiedy księgowość prowadzona jest online, zmienia się zarazem sposób kontaktu między klientem a specjalistą. Księgowy nie musi poświęcać czasu np. na ręczne przepisywanie dokumentów – dzięki aplikacji te zadania odbywają się w tle. Automatyzacja procesów przyspiesza pracę księgowego, a przechowywanie dokumentów w chmurze powoduje, że dostęp do nich jest łatwy i możliwy w dowolnej chwili. Przedsiębiorca i księgowy na bieżąco widzą ich stan i łatwiej jest im współpracować.

Moim zdaniem ten model pracy będzie coraz powszechniejszy.

Wiktor Sarota, prezes firmy inFakt, oferującej rozwiązania z zakresu e-księgowości

Jaka będzie przyszłość księgowości?

Księgowi wciąż będą potrzebni, ale będzie się zmieniał zakres ich czynności.

Na pewno nadal będzie konieczne, aby przedzierać się przez przepisy i wyłuskiwać, co jest przedsiębiorcy potrzebne, co mu przysługuje, jakie ciążą na nim obowiązki.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy inFakt

Eksperci podkreślają, że sztuczna inteligencja nie będzie w stanie zastąpić księgowego, który posiada zdolność wyłapywania wielu różnych kontekstów w rozliczeniach czy tym bardziej w ustawach.

W nowoczesnym podejściu do księgowości jest mniej przepisywania danych, ale za to więcej analiz, wnioskowania, relacji z urzędami, ponieważ klienci poszukują pośrednika w kontakcie z ZUS czy Urzędem Skarbowym.

Wiktor Sarota, prezes firmy inFakt, oferującej rozwiązania z zakresu e-księgowości

Jeśli natomiast chodzi o przyszłość rozwiązań cyfrowych, to eksperci przewidują, że należy nastawić się na udoskonalanie tego, co już istnieje. Duże znaczenie dla tych procesów ma digitalizacja państwa – dzięki temu łatwiej będzie można komunikować się z urzędami. Przykładem na to może być zautomatyzowane wysyłanie Jednolitego Pliku Kontrolnego. Nie jest to jednak rewolucja, ale raczej postępująca innowacja.


Źródło: informacja prasowa inFakt

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Tarcze antykryzysowe okiem doradcy podatkowego. Podsumowanie przepisów pomocowych

pieniadze w dloni

Zwolnienie z ZUS, świadczenie postojowe oraz mikropożyczka – to były najważniejsze formy pomocy, z jakich skorzystali do tej pory przedsiębiorcy w czasie pandemii. Eksperci inFakt podsumowują najpopularniejsze przepisy tarcz antykryzysowych i wskazują, które regulacje wprowadzały najwięcej wątpliwości i wymagały doprecyzowania.

Tarcza antykryzysowa wraz z kolejnymi nowelizacjami zmieniała się tak często, że obecnie mamy już tzw. tarczę 4.0. – Można powiedzieć, że ustawodawca średnio raz na miesiąc wprowadzał nowe rozwiązania i naprawiał błędy. Czasem te zmiany były kosmetyczne, ale niezbędne, by przedsiębiorcom było łatwiej skorzystać z przepisów.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt

Które formy pomocy była najbardziej popularne?

Eksperci inFakt wskazują, że na podium najważniejszych form pomocy można umieścić: zwolnienie z ZUS, świadczenie postojowe oraz mikropożyczkę.

Zwolnienie ze składek ZUS

Maj był ostatnim miesiącem, za który można było starać się o zwolnienie z ZUS. Kto nie złożył do 30 czerwca 2020 r. wniosku, nie może już się ubiegać o tę formę pomocy. Zwolnienie z pewnością pomogło wielu przedsiębiorcom przetrwać ten trudny czas. Obejmowało ono trzy miesiące: marzec, kwiecień oraz maj i było skierowane do najmniejszych firm. Ci, którzy zgłaszali do ubezpieczenia mniej niż 10 osób, korzystali z pełnego zwolnienia. Natomiast dla przedsiębiorców, którzy zgłaszali od 10 do 49 osób, zwolnienie wynosiło 50%.

Najwięcej wątpliwości wzbudził fakt, że z tej formy wsparcia nie mogli skorzystać płatnicy opłacający składki za siebie i korzystający z tzw. „ulgi na start”.

Jest to dla mnie niezrozumiałe, że ustawodawca wyłączył ich z możliwości skorzystania ze zwolnienia ZUS. Co prawda w kolejnych nowelizacjach tarczy antykryzysowej dopuszczono takie zwolnienie, ale już tylko za kwiecień i maj.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt

Przepisy były niedoskonałe także pod innymi względami. Np. wystarczyło dokonać zapłaty składek za marzec, aby nie zostać objętym zwolnieniem. Tak było w przypadku podmiotów zgłaszających do ubezpieczeń pomiędzy 10 a 49 osób. Jeśli płatnik nie wystąpił wówczas z wnioskiem o zwrot nadpłaty, to została ona naliczona na przyszłe zobowiązania, tj. kwiecień i ewentualnie maj.

ZUS odmawiał zwolnienia także w przypadku nadpłacenia składek – dotyczyło to kwietnia i maja. W marcu nadpłata nie była uwzględniania, natomiast w kwietniu i maju była zaliczana na poczet tych miesięcy. W związku z tym zwolnienie obowiązywało tylko z pozostałej części składek.

Wiele kontrowersji budziło także przyjęcie przychodowego kryterium zwolnienia ze składek i limitu w wysokości 15 681 zł. Łatwo bowiem wyobrazić sobie przykład osoby, która prowadzi mały sklep, ma przychód w wysokości 20 000 zł, ale koszty prowadzenia działalności na poziomie 18 000 zł. Jej dochód wynosi w tej sytuacji 2 000 zł, nie otrzyma więc zwolnienia z zapłaty składek ZUS. Co więcej – może się okazać, że ktoś wykazuje stratę, ale jego przychód będzie przekraczał wyznaczony limit i tym samym nie kwalifikuje się do zwolnienia ze składek.

Powyższe zapisy były deprymujące dla firm, a przychód nie jest miarodajnym wskaźnikiem kondycji firmy. Dopiero w nowelizacji przepisów ustawodawca zastosował możliwość porównania dochodu, który nie mógł przekroczyć 7 000 zł.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt

Świadczenia postojowe

Bardzo popularną formą pomocy było też świadczenie postojowe, z którego nadal można korzystać. Przysługuje ono osobom fizycznym, np. w związku z prowadzoną jednoosobową działalnością gospodarczą albo też osobom współpracującym z przedsiębiorcą na podstawie umowy zlecenie czy też umowy o dzieło. Ze świadczenia mogą skorzystać również osoby, które zawiesiły działalność gospodarczą. Początkowo świadczenie można było otrzymać tylko jeden raz, natomiast po zmianach ustawy – trzykrotnie. Jego wysokość wynosi co do zasady 2 080 zł. Do 14 lipca 2020 roku dokonano ponad 2,2 mln świadczeń na kwotę 4,3 mld złotych.

Tarcza 4.0 wprowadziła również możliwość samodzielnego składania wniosków o świadczenie postojowe dla zleceniobiorców. Pierwotnie przepisy zakładały, że tylko zleceniodawca mógł złożyć taki wniosek. Oznaczało to, że gdy z jakichś przyczyn nie chciał tego zrobić, to zleceniobiorca nie otrzymał świadczenia postojowego. Ostatecznie ustawa dała taką możliwość tylko zleceniobiorcom, a więc osoby wykonujące umowę o dzieło dalej są zdane na swojego zleceniodawcę. Ostatnia nowelizacja wprowadziła również możliwość składania wniosków o świadczenie postojowe tylko w formie elektronicznej.

Mikropożyczka

Trzecie popularne rozwiązanie to pożyczka dla mikroprzedsiębiorców. Mogą się o nią wciąż ubiegać przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą założoną przed 1 kwietnia 2020 roku i mający status mikroprzedsiębiorcy. Cel pożyczki to pokrycie bieżących kosztów prowadzenia działalności. Sama pożyczka udzielana jest przez starostę ze środków Funduszu Pracy na podstawie umowy. Maksymalna wysokość wynosi 5 000 zł. Dodatkowo, jeśli przedsiębiorca będzie prowadził działalność przez co najmniej trzy miesiące od dnia udzielenia pożyczki, to podlega ona umorzeniu. Co ważne, tak umorzona pożyczka nie stanowi przychodu.

Pierwotnie ustawodawca zakładał, że umorzenie mikropożyczki miało nastąpić po złożeniu odpowiedniego wniosku. Dopiero Tarcza 4.0 wprowadziła zmianę, zgodnie z którą pożyczka będzie umarzana automatycznie, jeśli przedsiębiorca po jej pobraniu prowadził działalność przez trzy miesiące. Zdaniem Piotra Juszczyka była to bardzo pożądana zmiana. Łatwo bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której przedsiębiorca zwyczajnie zapomni o tym, żeby złożyć wniosek w terminie i pomimo spełnienia warunku prowadzenia działalności gospodarczej, za brak złożonego wniosku o umorzenie, musiałby zwrócić pożyczkę wraz z odsetkami.

Pomimo że przepisy antykryzysowe nie zawsze były precyzyjne i wielokrotnie musiały być nowelizowane, to z powyższych form pomocy przedsiębiorcy korzystali bardzo chętnie. Należy podkreślić, że omawiane wyżej trzy rozwiązania zostały skierowane do mikroprzedsiębiorców, którzy stanowią ok. 96% wszystkich przedsiębiorstw w Polsce. Z pewnością można powiedzieć, że wielu z nich tarcza antykryzysowa pozwoliła przetrwać wprowadzone ograniczenia do czasu odmrożenia gospodarki.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w firmie inFakt


Źródło: informacja prasowa inFakt 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF