...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Marketerzy mogą lepiej dotrzeć do Polaków w komunikacji miejskiej. Eksperci: Kluczem jest sponsorowane Wi-Fi

48% Polaków korzysta z telefonu w komunikacji miejskiej. Najwięcej osób wpatruje się w ekran w czasie od 2 do 5 min. Kilka procent sprawdza reklamy, na co z optymizmem patrzą marketerzy. Badanie pokazuje też, że pasażerowie poszukują głównie informacji o polityce oraz lekkiej rozrywki, często o charakterze tabloidowym. Na trzecim miejscu są social media. Według ekspertów z branży, wysyłanie komunikatów w takiej formie może być strzałem w dziesiątkę. Z kolei brak szybkiego Internetu, na który narzekają podróżni, można wykorzystać, oferując sponsorowany dostęp do sieci Wi-Fi.

Duży potencjał

Z raportu opracowanego przez brytyjską firmę doradczą UCE GROUP LTD. we współpracy z agencją Mobiem Polska, specjalizującą się w marketingu mobilnym, wynika, że blisko połowa Polaków korzysta z telefonu w komunikacji miejskiej – 48%. Jak komentuje Michał Taranta z Havas Media Group, to daje marketerom wysoki potencjał do działań. Akcje skierowane na urządzenia mobilne będą skuteczne po ustaleniu, z jakich konkretnie aplikacji korzystają pasażerowie. To pozwoli dotrzeć do nich ze spersonalizowanymi komunikatami. 

Badanie wykazało, że obecnie 37% Polaków jeszcze nie używa komórek w transporcie publicznym. Z kolei 15% nie jest co do tego pewnych. Nie mam wątpliwości, że odsetek osób korzystających z telefonów w autobusach, tramwajach i metrze będzie się zwiększał. Dzięki temu marketerzy zyskają kolejnych odbiorców. Doskonałym przykładem wykorzystania danych o aktualnym miejscu przebywania są kampanie realizowane dla sieci handlowych czy salonów samochodowych. W komunikacji miejskiej też można stosować rozwiązania oparte na geofencingu – mówi Norbert Kowalski ze spółki Mobiem Polska.

Podczas przejazdu komunikacją miejską najwięcej osób korzysta z komórki średnio od 2 do 5 minut – 58%. Innym aktywnym użytkownikom telefonów zajmuje to poniżej 60 sekund – 29%, 5-10 minut – 9%, 10-15 minut – 3% i powyżej kwadransa – 1%. Najwyższy wskaźnik powinien być całkowicie zadawalający i twórczy dla branży, w ocenie Beaty Büttner-Clauss z UCE GROUP LTD. 

Czas od 2 do 5 minut jest bardzo satysfakcjonujący. W porównaniu z innymi formami reklamy to naprawdę długie skupienie uwagi na jednej treści. Dla porównania, spojrzenie klienta np. na bilbord trwa zaledwie kilka sekund. Zakładam, że chwile spędzane z telefonem w ręku stopniowo będą się wydłużały. Z czasem to urządzenie zastąpi inne narzędzia, tak jak stało się to np. z kalkulatorem, telewizorem czy komputerem stacjonarnym – zauważa Norbert Kowalski. 

Pola do popisów

Z kolei najczęstszym powodem niekorzystania z telefonu w komunikacji miejskiej jest brak szybkiego Wi-Fi – 34%. Ponadto badani obawiają się kradzieży sprzętu – 25%, a także jego uszkodzenia – 17%. Całkowity brak takiej potrzeby wykazuje 10% respondentów. 

Najwyższy wskaźnik może świadczyć o niedostatecznej adaptacji ofert z nielimitowanym Internetem w telefonie. W tym momencie branża może to wykorzystać, rozwijając sponsorowany dostęp do sieci poprzez Wi-Fi w komunikacji miejskiej. Konsumenci z pewnością odebraliby to jako ukłon w ich stronę – podpowiada Adam Wysocki z domu mediowego LVL UP MEDIA.

Tymczasem ekspert z Mobiem Polska zapowiada, że wkrótce technologia 5G spowoduje absolutny brak ograniczeń w korzystaniu z Internetu. To będzie bardzo duża zmiana, która pozwoli na zwiększenie przepustowości. Wtedy branża będzie miała jeszcze większe pole do popisu i miejsce do zagospodarowania przestrzeni reklamowej. Nie tylko telefony będą w globalnej sieci, ale również inne urządzenia. 

Badanie wykazało też, że Polacy korzystają z telefonu w komunikacji miejskiej z powodu oszczędności czasu – 36%, z potrzeby chwili – 19%, a także z nawyku – 17%. Natomiast 13% respondentów robi to dla zabicia czasu. Im trafniej dopasowane informacje będą docierały do odbiorców, tym lepsze wyniki uzyskają reklamodawcy. Takie podejście pozwoli przede wszystkim skutecznie zwrócić uwagę konsumenta na komunikat, a to już połowa sukcesu – twierdzi Michał Taranta. 

Pożądany przekaz

W komunikacji miejskiej klienci głównie przeglądają wiadomości z polityki – 21%, portale rozrywkowe lub plotkarskie – 18%, jak również serwisy społecznościowe – 17%. Część osób koncentruje się na grach online – 10%. Mniejszość sprawdza reklamy – 6%, e-maile – 6%, a także SMS-y – 4%. Dla Norberta Kowalskiego pozytywnym zaskoczeniem jest to, że kilka procent korzysta z narzędzi reklamowych. Może to oznaczać poszukiwanie inspiracji zakupowych, np. w aplikacjach z gazetkami czy kuponami. 

– Wyniki badania dają wskazówki co do formy komunikacji w środkach transportu miejskiego. Jeżeli zapewnimy treści, które w ocenie podróżujących będą wartościowe, to mogą oni nie mieć świadomości, że przeglądają reklamy, a przekazy zostaną zapamiętane. Dane wskazują też, że Polacy poszukują raczej lekkiej rozrywki lub chcą zorientować się w najnowszych informacjach, często o charakterze tabloidowym. Dostarczenie wiadomości właśnie w takiej łatwej i przyjemnej otoczce może być szansą na dobrą komunikację dla marketerów – przekonuje Adam Wysocki.

Jak podkreśla Norbert Kowalski, mobile jest najbardziej indywidualnym narzędziem komunikacji. Dane udostępniane przez użytkowników pozwalają obecnie na bardzo precyzyjne dotarcie z komunikatem do konkretnej osoby, której prezentowane produkty mogą być realnie potrzebne. Beata Büttner-Clauss dodaje, że przyszłością jest również geofencing. Przecież każdy pasażer gdzieś wsiada i wysiada, np. w pobliżu galerii handlowej. I to już jest powodem do tego, aby otrzymał spersonalizowany komunikat, np. na temat dużej promocji na konkretny asortyment.

Z taktycznego punktu widzenia komunikacja w tym medium coraz bardziej zaczyna przypominać kampanie radiowe skierowane do osób podróżujących autem. Te dwa kanały odznaczają się podobną, powtarzalną sezonowością dzienną, ale także stałością segmentów odbiorców. Między innymi dlatego też obserwujemy silne zjawisko synergii przy jednoczesnym wykorzystywaniu w kampaniach radia oraz zintegrowanej z nim kampanii na urządzeniach mobilnych – dostrzega Michał Taranta.

Z kolei ekspert z UCE GROUP LTD. podsumowuje, że tu nie powinna liczyć się ilość, sezonowość czy powtarzalność, lecz jakość działań. Istnieje szereg narzędzi blokujących reklamy. I w głównej mierze mają one rację bytu, ponieważ codziennie konsumenci dostają mnóstwo spamu. Branża marketingowa powinna szczególnie pamiętać o tym, że mniej wcale nie oznacza gorzej. Jest wręcz przeciwnie. Jeżeli to zostanie zaakceptowane, wówczas Polacy chętniej będą korzystać z tego kanału.  

Badanie przeprowadzono w 14 dużych miastach i 11 średnich oraz mniejszych miejscowościach – w okolicach lub bezpośrednio na przystankach transportu publicznego. Łącznie zrealizowano 1006 wywiadów. W ankietach wzięło udział 48% kobiet i 52% mężczyzn w wieku od 18 do 55 roku życia.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

To, że prawo pozwala, nie oznacza, że wypada…

Ostatnia sobota. Stacja benzynowa, przede mną starszy pan płacący za napój wnuczka. Starszy pan kładzie banknot. Ekspedientka prosi o drobne, widać, że ma problem z wydaniem reszty, a starszy pan chyba nie używa karty. Zaczyna się szukanie drobnych i prawie jest. Prawie, bo brakuje 10 groszy. Nie zdążyłam wyciągnąć tych 10 groszy, żeby dopłacić, bo […]

Ostatnia sobota. Stacja benzynowa, przede mną starszy pan płacący za napój wnuczka. Starszy pan kładzie banknot. Ekspedientka prosi o drobne, widać, że ma problem z wydaniem reszty, a starszy pan chyba nie używa karty. Zaczyna się szukanie drobnych i prawie jest. Prawie, bo brakuje 10 groszy. Nie zdążyłam wyciągnąć tych 10 groszy, żeby dopłacić, bo ekspedientka szybko mówi: „Wystarczy, kiedyś pan odniesie” 🙂

I teraz można zrobić małe ćwiczenie, co było dalej…

Starszy pan powiedział:

  1. „dobrze, dziękuję, odniosę/ gdy będę w pobliżu odniosę/ zaraz odniosę”
  2.  „dziękuję, ale reguluję płatności”
  3. „dziękuję”
  4. i wiele innych…

To w warstwie werbalnej. Oczywiście różne mogły być też myśli starszego pana:

  1. „muszę tu wrócić”
  2. „i tak nie odniosę”
  3. „nie zbiednieją”
  4. „skoro nie chce 10 groszy, widocznie ma górkę”
  5. i wiele innych…

Starszy pan wydawał się mocno skonfudowany.  Z jednej strony wnuczek wpatrzony w butelkę z kolorowym napojem, z drugiej 10 groszy.

Wiele razy widziałam tego typu sytuacje. ”Będę pani winna 2, 5, 10 groszy” i z drugiej strony „OK”. I szybkie dokończenie transakcji, bo przecież wszystkim się spieszy.

Tutaj miałam wrażenie spowolnienia czasu. Więcej, miałam wrażenie, że on stanął, a my wszyscy bierzemy udział w jakimś eksperymencie społecznym.

Starszy pan spojrzał na ekspedientkę i  odezwał się: „Dziękuję pani, ale teraz nie będę mógł spać”.
10  groszy.

Chcąc rozładować sytuację powiedziałam z życzliwym uśmiechem do starszego pana: „Oby wszyscy byli tacy uczciwi”.

Myślałam, że w ten sposób zakończymy rozmowę i zaczniemy sobotę, ale jeszcze chwilę rozmawialiśmy, a w sposób bardzo naturalny dla ostatnich politycznych wydarzeń, nasza wymiana zdań poszła w kierunku „w Sejmie na grosze są uczciwi, ale kradną miliony”.

Niby zwykłe zdarzenie przy kasie, teoretycznie jedna z miliona rozmów nieznajomych stojących w kolejce, a po dobie wciąż czuję jej klimat. Przypomniały mi się czasy, gdy zwracano uwagę na wartości – w domu słyszałam, że trzeba być uczciwą, bo nawet jeśli pozornie stracę, to będę fair. W szkole też takie treści były obecne. Trudno mówić o polityce lat 80. i jej wartościach czy antywartościach, ale mam wrażenie, że przynajmniej była jasność sytuacji.

Dziś można odczuwać dysonans poznawczy wartości. Z jednej strony politycy na sztandarach wiodący prawo i sprawiedliwość, z drugiej strony ewidentne naruszenia w postaci złamanych procedur i z pewnością przekroczenia granic przyzwoitości. Do tego kłamstwo wielokrotne. A na koniec owacje w Sejmie dla odchodzącego marszałka. Owacje jak dla bohatera, podczas gdy odchodzi kłamca.

Dla mnie to trudne, bo wychowano mnie w inny sposób. Ale jeszcze większy dylemat mam, gdy pyta mnie o takie kwestie jedenastoletni syn. Jak dzieciom i młodzieży w takiej sytuacji objaśniać świat wartości? Jak przeprowadzić ich przez świat równoległy? Jakim prawem wymagać od nich zachowań znanych nam z dzieciństwa, jeśli wokół widzą inne przykłady lub jeśli widzą brak naszej reakcji na wydarzenia typu „loty marszałka” czy „musiałem dostarczyć leki chorej żony”.

Żenujące.

Ale jest wyjście z sytuacji, choć wyjście to wiąże się z pozostawieniem ulubionej przez nas strefy komfortu. Trzeba reagować. Zacząć od spraw, na które mamy wpływ. Od zwracania uwagi na wartości najbliższego nam otoczenia, a później dalej. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu.

Bardzo denerwowali mnie dziennikarze, którzy podczas „afery z lotami marszałka” używali sformułowania „oszczędne gospodarowanie prawdą”. Nie, to nie było „oszczędne gospodarowanie prawdą”. To były kłamstwa i nie ma sensu zmiękczać zachowań, które w powinny natychmiast dyskwalifikować wypowiadającego je i eliminować z zajmowanej funkcji.

W ramach zajęć dla studentów public relations prowadzę fragment dotyczący etyki PR. Aby wprowadzić w temat i pokazać, że etyka PR nie powinna być tematem od święta, ale naturalnym elementem wtopionym w definicję profesjonalizmu zawodowego, zaczynam krótko Arystotelesem i idę przez etykę biznesu, a tam zderzam studentów z takim fragmentem wykładu:

Etyczne warunki działań gospodarczych / Sternberg: maksymalizowanie długoterminowej wartości dla właściciela wymaga brania pod uwagę długoterminowości (zaufanie, poszanowanie praw własności).
Działanie gospodarcze zakłada zatem postępowanie wykluczające:

  • kłamstwo
  • oszustwo
  • kradzież
  • zabójstwo
  • wymuszenie
  • przemoc fizyczną i większość czynów nielegalnych.

Rygory te ucieleśniają wartości tego, co można nazwać zwyczajną przyzwoitością”.

Zwyczajna przyzwoitość…

Tak,  to dotyczy etyki biznesu, a nie etyki polityki, ale…

„Działania gospodarcze nie stoją poza zasięgiem zwyczajnych osądów moralnych; nie istnieje oddzielna „etyka biznesu”. Etyka nie jest tym samym co prawo, przestrzeganie umów, religia, cierpienie czy walka; do etyczności czynu altruizm nie jest ani konieczny, ani wystarczający. Zasady etyki biznesu to zasady zalecające wartości, bez których działania gospodarcze nie byłyby możliwe, a te wartości to sprawiedliwość dystrybutywna i zwyczajna sprawiedliwość, mające zastosowanie zawsze i wszędzie” [1].

Niestety dość często mam wrażenie, że polityka coraz częściej przybiera obraz nakreślony przez mojego guru, Paula Ekmana, psychologa, zajmującego się m.in. wykrywaniem kłamstwa:

„Każdy polityk, który dochodzi do władzy i posiada umiejętność publicznego przemawiania oraz efektowny wizerunek telewizyjny, jest predysponowany do bycia naturalnym kłamcą.”

Na koniec słowa, które często powtarzam w kontekście biznesu, polityki i innych działań w sferze społecznej: to, że prawo pozwala, nie oznacza, że wypada.

Reagujmy. Warto i należy.

___

Zainteresowanych etyką i kłamstwem w biznesie polecam między innymi :”Czysty biznes. Etyka biznesu w działaniu” Eraine Sternberg, WN PWN SA, Warszawa 1998 [1] (szczególnie strony 104-106 i 109, choć warto całość).

Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl

Monika Kaczmarek-Śliwińska

Pytając o wartości…

Choć dzisiejsza Gazeta Wyborcza napisała tekst o politykach i polityce, nie o tym będzie wpis. Bardziej o wartościach albo może o ich braku. W polityce, w biznesie, w społecznościach, w nas.

Wczorajszy wieczór rozgrzewał wielu wieszcząc, że o szóstej rano otwierając gazetę trafimy na bombę. I co? Od szóstej widzimy na wielu profilach społeczności jęki zawodu: że przecież o tym było już dawno wiadomo, że „Srebrna” to jasne, że nic nowego. Kapiszon i sztucznie napędzona historia.

Ale czy tak jest?

Cytując Gazetę Wyborczą [1]:

„Pomóc miał kontrolowany przez państwo bank Pekao SA kredytem do 300 mln euro. Jego prezes to Michał Krupiński, „złote dziecko” PiS i protegowany Zbigniewa Ziobry, wcześniej szef PZU z nominacji rządu Beaty Szydło.

Z nagrania wynika, że Krupiński działa” na telefon” zaufanych ludzi szefa partii rządzącej. Grzegorz Tomaszewski, kuzyn Kaczyńskiego, mówi, jak uzgadniał z Krupińskim, by podtrzymać przy życiu podupadającą „Gazetę Polską Codziennie”.”

„[Kaczyński – dop. MK-Ś] obawia się, że może być uważany za jednego z bardziej zamożnych Polaków. Wie, że byłaby to dla niego wizerunkowa katastrofa.”

„Podobnie lekkomyślnie [nawiązanie do fabrykant Grynszpana z „Ziemi obiecanej” Reymonta –dop.MK-Ś] postąpi Gerald Birgfellner. Wierzył, że jeśli umawia się ze spowinowaconym ze sobą Kaczyńskim, to po prostu nie może zostać oszukany. Pomylił się”.

Tropił też [J. Kaczyński – dop. MK-Ś] rozmaite pasożytnicze twory na organizmie państwa, bo –jak mawiał Lech Kaczyński – „jak ktoś ma pieniądze, to znaczy, że skądś je ma”. Jarosław nazywał je patologicznymi układami rodzinno-polityczno-biznesowymi.”

„I w polityce, i w biznesie Kaczyński lubi mieć pełną władzę i za nic osobiście nie odpowiadać. Sejm jest fasadą, rząd jest fasadą, sądy miały być fasadą, media mają fasadą. Także władze spółki – pani Basia, sekretarka, pani Janina, przyjaciółka domu, i pan Jacek, kierowca, asystent – to fasada w najczystszej postaci.”

„I najważniejsze: sam Kaczyński w nagranej rozmowie przyznaje, że robi rzeczy nieakceptowane społecznie, wizerunkowo i politycznie.

Tłumaczy Birgfellnerowi, dlaczego nie może dalej forsować wymarzonej inwestycji:  „Bo to medialnie nie do obrony. Taka jest polityka”.

Można byłoby cytować więcej, zainteresowanych odsyłam do tekstu.

Bardziej jednak przerażają wypowiadane słowa.

Jarosław Kaczyński, poseł zawodowy, tak naprawdę zachowuje się jak biznesmen. Wypowiada słowa wskazujące, że bank nie będzie problemem. Warunkuje powstanie inwestycji od wyniku wyborów politycznych. Zleca wykonanie zadań, ale po zapłatę odsyła do sądu. A o profesorze Śpiewaku mówi per „ostry żydowski profesor”.

Żyjemy w kraju, gdzie założenie koszulki z napisem KONSTYTUCJA traktowane jest jako prowokacja polityczna; w kraju, gdzie zabójstwo prezydenta Gdańska próbuje się wpędzić w wątki choroby psychicznej, aby tylko uciec od powiązania z polityką. Żyjemy w kraju, gdzie pod obozem Auschwitz wznoszone są okrzyki uderzające w naród żydowski. Żyjemy w kraju, w którym zgłoszenie sprawy do prokuratury przeciwko szefowi partii rządzącej jest obśmiewane, bagatelizowane i minimalizowane…

I jeszcze jedno. Jak w obecnej sytuacji, gdy ujawniona została treść części nagrań, patrzymy na nagrania w aferze KNF. Wydumane 40 mln? Śmieszne nagrania?

Jeśli przyszło nam żyć w czasach, gdzie zasady obowiązują jedynie przeciwnika, to chyba mamy odpowiedź na pytanie o tak zwarte szeregi niektórych partii…

Pytając o wartości bolesne jest to, że temat może nie być interesujący dla wielu odbiorców. Gdyby jakiś skandal obyczajowy, jakaś kochanka, kochanek, potajemny wyjazd, nieślubne dziecko… Wtedy i owszem. Z wypiekami zasiedlibyśmy do lektury. Ale kasa i polityka? Zaraz zaczną się komentarze, że przecież zawsze tak było, że to wiadomo, że tak już jest w polityce.

Tak, jeśli zgadzamy się na takie zasady, to tak właśnie jest. I będzie, bo nikt za nas tego nie zmieni.

Bo rzecz idzie o wartości…

[1] Gazeta Wyborcza, 29.01.2019 r.

Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl

Monika Kaczmarek-Śliwińska

Kampanie dezinformacyjne w miejsce promocyjnych?

Pierwsze działania polskich polityków w sieci, które można określić jako profesjonalne, obserwowałam w 2000 roku.

Zarówno u nas, jak w Europie Zachodniej i USA, widoczne było przenikanie działań z obszaru komunikacji zintegrowanej ze strony firm/instytucji/marek w kierunku polityki: to, co działało i sprawdzało się na rynkach komercyjnych, następnie było przenoszone na obszar rynku politycznego.

Poniższy raport (Samantha Bradshaw i Philip N. Howard, University of Oxford) pokazuje wyniki analizy manipulacji rynku politycznego w mediach społecznościowych.

Spośród wielu refleksji po pierwszej pobieżnej lekturze:

1/ Mam nadzieję, że działania propagandowe wykazane w raporcie tym razem są specyfiką rynku politycznego, a nie konsekwencją przeniesienia ich z rynku firm/marek [w raporcie pojawia się uwaga, że „rządy i partie finansują więc dziś nie tyle kampanie promocyjne (np., wyborcze), ile kampanie dezinformacyjne]”. I mam nadzieję, że zjawisko to nie pojawi się w konwencji odwrotnej – z polityki do firm/marek.

2/ Brakuje mi typologii  działań propagandowych ujętej w perspektywie teorii mediów, znalazłam natomiast typologię technik. Jest to trudne (typologia w perspektywie teorii mediów) do ujęcia w ramy typologii, szczególnie, gdy badanie dotyczy tak wielu krajów i należałoby uwzględniać również różnice kulturowe i historyczne, jak również charakterystykę rynku mediów (struktura prawna funkcjonowania mediów, struktura właśnościowa i in.).

Polecam raport. Warto zapoznać się z wnioskami badaczy. Z pewnością po dokładnej lekturze pojawi się wiele wniosków, które może ujrzą światło dzienne w pogłębionej formie.

Link do pełnej treści raportu: http://comprop.oii.ox.ac.uk/wp-content/uploads/sites/93/2018/07/ct2018.pdf

Dla tych, którzy mają mniej czasu: https://oko.press/to-juz-potwierdzone-partie-polityczne-w-polsce-placa-za-atakowanie-opozycji-e-mediach-spolecznosciowych/

Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl

Monika Kaczmarek-Śliwińska