...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

„Jeżeli ktoś zapytałby mnie czy polecam prace komentatora, powiedziałbym NIE”

silv4n Polsat Games 2

Druga część inspirującej rozmowy z Mikołajem “Silv4nem” Sinackim

Czy według ciebie każdy tak może rozwinąć swój warsztat, że będzie dobrym komentatorem?

Tak. Aczkolwiek największą przeszkodą są wady wymowy. Tego nie przeskoczysz. Ostatecznie warsztatu możesz się nauczyć, możesz nauczyć się mówić wyraźniej, jak wymawiać pewne rzeczy, ale jednak jeśli ma się wadę wymowy, to na starcie może być trudniej. Oczywiście to nie jest tak, że one całkowicie skreślają. Istnieją różne wady, które można maskować, albo się ich całkowicie pozbyć. Poza tym uważam, że każdy może być komentatorem. Żyjemy w czasach gdy możesz złapać za mikrofon i gadać do ludzi w internecie. Wiele razy ktoś do mnie już pisał „Hej, jak zostać komentatorem?”, ja na początku zawsze starałem się poradzić. Po tych wszystkich latach uświadomiłem sobie, że to jest tak trywialne jak „idź, pójdź i skomentuj”. „Weź mikrofon w łapę i idź do niego coś mów.” To nie jest tak, że masz przerobić 300 godzin teorii. Żeby być komentatorem, musisz komentować, robić to, praktykować. Była jakaś tam teza, która została obalona, że żeby stać się w czymś mistrzem, trzeba poświęcić 10 tysięcy godzin… i o ile te stwierdzenie, tak jak mówiłem, zostało obalone, to nie da się w żaden inny sposób dojść na nasz pułap. Każdy z nas kto jest w Polsat Games po prostu zaczął komentować, nie było żadnych podchodów.
I myślę, że mogę naturalnie przejść do krótkiego tematu, jeżeli ktoś by się mnie spytał, czy poleca prace komentatora jako wybór zawodowy, to powiedziałbym „nie”. Powiedziałbym „idź się naucz Pythona, C++, jakiegoś języka, idź zarabiaj krocie”. Komentatorem nie zostaje się w celach zarobkowych, musisz mieć do tego zacięcie i świadomość, że to może się nie opłacić. Dlatego jeśli ktoś chce zostać komentatorem, to nie powinien od razu myśleć w kwestiach zawodowych, tylko jeśli ktoś to lubi po prostu, komentuje małe turnieje, to może w to śmiało próbować iść na przód. Ale w żadnym innym wypadku bym tego nie polecał.

Od kiedy zacząłeś komentować, czasy się trochę zmieniły. Czy odczuwasz duże zmiany, inaczej ci się teraz pracuje nawiązując do tego jak było kiedy zaczynałeś?

Oczywiście. W kontrze do tego co mówiłem, bo moja kariera nie zaczęła się dopiero w Polsat Games, ja miałem wcześniej doświadczenie z komentowaniem sceny amatorskiej, później miałem możliwość komentowania dla ESL, pojedyncze turnieje, eventy takie jak IEM czy PGA… bardzo dużo się zmieniło. Pomijając kwestie poziomu. Organizacje w Polsce są znacznie lepiej uporządkowane, mimo, że dalej nie jest idealnie, to wszystko się rozwija. Aktualnie jest problem z pandemią, ona niszczy wszystko dookoła. Chociaż myślę, że nasza branża wyszła całkiem nieźle na tym, biorąc pod uwagę, jak mogło to wyglądać. Mam nadzieję, że e-sport dalej będzie się rozwijał, żeby dalej coraz więcej lepszych organizacji się pojawiało, że zawodnicy będą mogli coraz więcej wyciągnąć i nie mówię tylko o pieniądzach. Kiedyś w historiach zawodników można usłyszeć o tym, że grali na krzesłach ogrodowych, działy się rzeczy, których wolę nie przytaczać. Powiedzmy, że 6 lat temu e-sport w Polsce to była drewniana chatka, a teraz to jest naprawdę fajny domek letniskowy, z wodą, elektrycznością i wi-fi. Pomijając kwestie CS-a, mówię tylko o Lolu. Tam była „Złota Piątka”, IEM w Katowicach…

Czy miałeś kiedyś jakiś autorytet jeśli chodzi o komentowanie?

Avahir. Byłem takim „normikiem” jak wchodziłem do e-sportu, to była tragedia. Uważam to za po części piękne. Stając się komentatorem, kochałem dwie rzeczy: gadanie do mikrofonu oraz lola. „E-sport? Co to jest? A, że niby istnieje jakaś liga w Europie i Ameryce…”. Nie wiedziałem praktycznie nic i to pokazuje jak niski był próg wejścia. To jest niemożliwe, żeby teraz coś takiego się stało. Więc taką figurą, która byłą łącznikiem z tym światem był Avahir. On o lata wyprzedzał technicznie i w świadomości ludzi, którzy komentowali na scenie. Chciał stać się naprawdę dobrym komentatorem i to mu wyszło. Obecnie dalej jest najlepszym w Polsce casterem z największą świadomością, z czym ta praca się wiąże. Jest spora szansa, że jeszcze trochę i będzie mógł napisać o tym książkę, bardzo go cenię.

A z zagranicznych?

Wydaje mi się, że Redeye. Był figurą, na którą patrzyłem i mówiłem „Ah tak, to jest ten „weteran” z komentatorki międzynarodowej, on wie wszystko”. Warsztatowo również podpatrzyłem u niego kilka rzeczy. Ale wiesz, nie miałem okazji zapytać go bezpośrednio, a to dla mnie bardzo ważne. To właśnie sprawiło, że jednak Avahir jest dla mnie numer jeden, sporo się od niego nauczyłem.

Adam Daniluk

„… to wszystko zamieniło się na pełnoprawne dorosłe życie”. Rozmowa z Mikołajem „Silv4nem” Sinackim. część 1

Silv4n Polsat Games

Dzięki Polsat Games transmisje z rozgrywek e-sportowych w Polsce wzniosły się na nowy poziom. Za tym wszystkim stoją profesjonalna oprawa, nadawanie najlepszych rozgrywek, ale także charyzmatyczny zespół komentatorów. Z jednym z nich spotkaliśmy się na początku roku.

Jak wyglądały twoje początki pracy z mikrofonem? Gdzie zaczynałeś?

W tym roku mija 6 lat od kiedy pracuję jako komentator, a raczej kiedy zajmuję się tym, bo początkowo robiłem to bezrefleksyjnie, jako hobby. Gadałem sobie rzeczy do mikrofonu na temat gry komputerowej, gdzie ludzie grali o jakieś mało znaczące rzeczy. Zaczynałem od komentowania nawet nie ligi podwórkowej, a nic nie znaczących turniejów, które ludzie grają sobie dla zabicia czasu w weekend.

Czy przed komentowaniem miałeś styczność z dziennikarstwem?

Nie. Ogólnie wydaje mi się, że to, że zajmuje się obecnie komentowaniem, jest dosyć losowe. Nagle się okazało, że całkiem nieźle mi to idzie, więc zacząłem robić tego więcej. Po 3 latach dowiedziałem się, że Polsat robi nabór, więc się zgłosiłem. Przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną no i.. jestem teraz w Warszawie.

Jak wyglądało przejście do telewizji?

Przede wszystkim był bardzo stresujący. Dla mnie to był bardzo duży przeskok w życiu. Nagle z gościa, który chodził do technikum, miał znajomych w swoim rodzinnym mieście, spędzał raczej większość wolnego czasu w domu, to wszystko zamieniło się na pełnoprawne dorosłe życie. Musiałem wyjechać z rodzinnego miasta do Warszawy, względnie daleko od domu. W dodatku do pracy, która wiąże się z całkiem sporą odpowiedzialnością. Pierwszy rok był na przetarcie. Miałem okazje wcześniej komentować w ESL, czyli w firmie, która przez bardzo długi czas była uznawana za „firmę matkę” jeśli chodzi o tworzenie e-sportu w Polsce, więc miałem wcześniej czas, aby obyć się z kamerami, ale jednak studio telewizyjne to zupełnie inna atmosfera. Na przykład to, że muszę przyjechać godzinę wcześniej, żeby ktoś mi zrobił make up, że jest jakiś człowiek, który stoi za kamerą i pilnuje żebyś dobrze w niej wyglądał. Zupełnie inny poziom. Pamiętam, że przez pierwsze 3 miesiące w ogóle nie czułem się dobrze przed kamerami w Polsat Games, trochę czasu to zajęło zanim się przyzwyczaiłem.

Jak radziłeś sobie w tamtym czasie z hejtem, który otaczał twoją osobę? Byłeś dosyć kontrowersyjną postacią. Czy to miało na Ciebie jakiś wpływ ?

Ogólnie, to sobie z nim nie radziłem. Pamiętam sytuację kiedy naprawdę mocno mnie to uderzyło na początku, bo fala hejtu była ogromna. Spodziewałem się, że ludzie będą reagowali negatywnie, bo nagle jakiś losowy człowiek przychodzi komentować „ligę legend” w telewizji. W dodatku mam dość specyficzny styl komentowania, który zakrawa o to, jak komentował Veggie. Trudno jest być charyzmatyczną osobą od samego początku, kiedy nikt nie jest do ciebie przekonany. Odnoszę wrażenie, że ludzie odebrali to, jakbym próbował być tu na siłę, że to wcale nie jestem ja, że jestem sztuczny i wszystko sprowadziło się do tego, że nawet były sytuacje gdzie nie chciałem występować na transmisjach. To był jeden z tych pierwszych paru miesięcy: przygotowywaliśmy się z chłopakami do transmisji, w trakcie rozpłakałem się i powiedziałem im, że nie chcę występować w studiu przedmeczowym, bo totalnie siadła mi psychika. Więc trochę czasu zajęło, zanim dojrzałem do tego. Tak jak powiedziałem wcześniej: chłopak przyjeżdża do Warszawy, wszystko mu się w życiu zmienia i jeszcze do tego wszystkiego ludzie w internecie go nienawidzą, to było ciężkie.

Ktoś ci pomógł?

No tak, oczywiście. Chłopaki z Polsat Games. Gdyby nie moi koledzy, współkomentatorzy i w ogóle, wszystkie osoby ze studia. Praktycznie każda jedna osoba mnie wspierała. Nieważne kto co robił, czy montował film, czy zajmował się dźwiękiem. Każdy poklepywał mnie po plecach i mówił „Spokojnie brachu będzie w porządku… to tylko ludzie z internetu, zawsze tak było”. Wspierali mnie i to pomogło. Jest spora szansa, że gdyby nie oni to nie byłoby mnie w Polsat Games w tym momencie. Ah, no i oczywiście, nie muszę wspominać, że również wsparcie rodziny dużo mi dało, ale największy wpływ miały osoby, które były tutaj na miejscu.

Jak jest teraz? Czy hejt dalej cię dotyka?

Dalej występuje, ale jest jego znacznie mniej. Ostatnio coraz częściej dostaję informacje, że komuś podoba się mój cast, że ktoś bardzo lubi mnie słuchać, że mam fajny głos, fajnie oddaję emocje, że ze mną transmisje są zabawniejsze. I dalej się niby pojawiają te negatywne opinie, ale też nauczyłem się albo z nich śmiać, albo jeśli jest w nich ziarnko prawdy przekuwać w coś dzięki czemu będę komentował po prostu lepiej. No bo to też jest problem, ludzie w internecie nie są nauczeni wyrażać swojej opinii. Jeśli im coś się nie podoba, to raczej nie napiszą po prostu, że im się to nie podoba, tylko napiszą… coś bardziej dosadnego. Tylko sęk w tym, że nawet jeśli będą pisali jakieś tragiczne rzeczy i życzyli ci najgorzej, to jest szansa, że pośród tego całego szamba będziesz w stanie znaleźć jedną cenną uwagę, która ci pomoże długoterminowo. To nie jest tak, że siadam po transmisji przed ekranem i czytam wszystkie te wypowiedzi, tylko mimowolnie to się zdarza, że na przykład obejrzę powtórkę i akurat coś zauważę. Więc nabrałem po prostu dystansu do tego. Wydaje mi się, że przez ten epizod w Polsat Games, o ile na co dzień mam całkiem sporą masę, to jeszcze wyhodowałem sobie całkiem grubą skórę.

Wydaje mi się, że temat hejtu już wyczerpaliśmy, pomówmy o twoim warsztacie. Zacznijmy od tego, jak długo przygotowujesz się do studia?

Nie jestem w stanie ci odpowiedzieć na to pytanie. Jakbyś się zapytał gracza ile przygotowuje się do finału, to on by ci odpowiedział, że przygotowuje się cały sezon, albo odkąd uczy się być graczem. Bo wszystko co robi, przygotowuje go, by tę serię zagrać jak najlepiej. No to trochę podobnie jest z byciem komentatorem, że realnie do finałowej serii Ultraligi, żeby ją jak najlepiej skomentować przygotowujesz się cały czas. Jeżeli chodzi o warsztat, wiedzę, ciekawostki jeśli chodzi o zawodników, gry, robisz to po prostu na bieżąco. To nie jest tak, że siadasz na dwa dni czy tygodnie przed finałem i mówisz „Dobra, to jest ten czas!”. To nie jest sprawdzian, który ktoś ci zapowiedział, tylko to jest jednak jakieś hobby, które kiedyś odnalazłeś i po prostu przez ten czas się od tego nie odrywasz. Więc jeśli pytasz o takie przygotowanie czysto merytoryczne, to owszem… powiedzmy, że jeśli się dowiem, że finał Ultraligi odbędzie się pomiędzy dwoma danymi drużynami, to jestem w stanie się lepiej do nich przygotować. Ale nie zmienia to faktu, że na bieżąco śledząc ich postępy, czytając zmiany w League of Legends czy nowinki ze świata e-sportu, dowiadując się jakie są nowe trendy w draftach, po prostu przygotowujesz się na bieżąco.

Oglądając wywiad z pewnym komentatorem sportowym słyszę, że przygotowania zajmują mu tyle i tyle czasu. Tym bardziej jest to ciekawe, że komentator sportowy zazwyczaj ma jedno spotkanie dziennie do przerobienia, a ty masz tych spotkań od trzech do nawet pięciu.

W ogóle kiedyś próbowałem pojąć jak to jest, że mamy komentarz sportowy i komentarz e-sportowy, więc… w sumie muszą być jakieś podobieństwa, oczywiście obie te rzeczy są komentarzem. Ale jest też tyle różnic, nawet w kwestii samej kultury, wokół której te dwie rzeczy się obracają. Sam fakt, że w komentarzu e-sportowym posługujemy się znacznie innym językiem. Nawet jakimś żargonem półprofesjonalnym można powiedzieć, który odnosi się do jednego, konkretnego tytułu. Komentarz sportowy bardzo często jest stonowany, i nawet jeśli komentatorzy sportowi podnoszą głos, ekscytują się czymś, to ile w meczu piłki nożnej, który trwa 90 minut, ile jest takich momentów.

Raczej mało.

No właśnie, zwykle bramki. Ale ile ich padnie? No jak 6 to jest to naprawdę aktywny mecz. Napchany akcją. Oczywiście są też sytuacje podbramkowe. Ale zazwyczaj na te najwyższe tony komentatorzy wchodzą, kiedy dzieje się coś ważnego, kiedy ta bramka jest ważna, jeżeli przesądza o zwycięstwie. Gdy strzela jakaś osoba ważna dla publiczności. A w Lolu? Dwa dragon steale, trzy niesamowicie ważne walki drużynowe. League of Legends jest znacznie bardziej napchane tymi kluczowymi momentami. Nawet ci najstarsi komentatorzy w branży zaznaczają, że komentator esportowy jest często stawiany przed większym wyzwaniem. Załóżmy, że caster ma skomentować całą serie best of five, pięć map, każda z nich po minimum 30 minut. To nam daje 2,5 godziny ciągłego mówienia.

I jak się czujesz po takim maratonie?

No na pewno muszę pić herbatę, żeby sobie głos poprawić. W ogóle bardzo łatwo o nadwyrężenia głosu. Kiedyś Azonh, jeden z komentatorów Ultraligi skomentował serię best of five pomiędzy Illuminar Gaming, a AGO. Pięć map. Następnego dnia nie miał głosu. Musieliśmy dzwonić po innego komentatora. I to jest to, my staliśmy się komentatorami, postrzega się nas jako top w Polsce i tak jest. Nie ma lepszych komentatorów League of Legends w Polsce niż my. Nie ma nikogo, kto ma wiedzę w tej dziedzinie jak my. Ale to nie jest tak, że my się przygotowywaliśmy do tego latami, to nie jest tak, że mamy jakieś profesjonalne przeszkolenie w zakresie tego jak korzystać ze swojego głosu. Avahir jest jedyną osobą, która przez takie coś przeszła.

Chciałbym wrócić do stwierdzenia, że jesteście najlepszymi komentatorami Lola w Polsce. Co za tym stoi? Myślisz, że duży wpływ miało to w jakim studiu się znajdujecie? Bo tu jest wszystko bardziej profesjonalne. Macie może kontakt z jakimiś psychologami lub ludźmi, którzy analizują waszą pracę?

Chciałbym żeby tak było. Powiem tak, ta szóstka, którą się widzi za ekranem, sama dla siebie jest psychologami, analitykami, osobami, które wyrażają opinię na temat swojego castu. Powiem ciekawostkę. Mieliśmy kilka takich spotkań, żeby wyrzucić wszystko co mamy do powiedzenia w sprawie naszej pracy, naszego fachu. Zdarzyło się to chyba 3 razy. To były spotkania w kółku i każdy mówił coś w stylu „No, mi się wydaje, że robiłem tak i tak…”, a inni mówili o tym swoje opinie. Była to taka atmosfera, że łatwo było by mieć w sobie to za złe. Jak mam kontakt z niektórymi ludźmi w e-sporcie wiem, że mówienie rzeczy sobie wprost może niekiedy skończyć się źle, co mnie przeraża. Ale ogólnie to nie jest kwestia e-sportu. Ludzie mają problem z przyjmowaniem krytyki. Największym kłamstwem jakie padło na pierwszym takim spotkaniu było, że większość osób powiedziała, że dobrze przyjmuje krytykę. To były bodajże pierwsze 2 miesiące w Polsat Games. Z tych wszystkich osób tylko 2 czy 3 osoby faktycznie przyjmowały dobrze krytykę. Pozostałe starały się jakoś tłumaczyć, albo omijać prawdę, zawsze było jakieś „ale”. To też nas czegoś nauczyło. I sęk w tym, ja nie będę kłamał, to że jesteśmy najlepszymi komentatorami lola w Polsce, jest spowodowane faktem, że wszyscy 3 lata temu znaleźliśmy się w jednym studiu. Ja o tym kiedyś pisałem, jak jeszcze tu nie pracowałem, że casterzy, którzy znajdą się w Polsat Games będą mieć znacznie lepsze środowisko do rozwoju niż ktokolwiek inny i będą uciekali ludziom w Polsce. Jeżeli chodzi o wiedzę, ja byłbym w stanie wskazać osoby, które miałyby potencjał zostać dobrymi komentatorami i mówię tu o osobach, które hobbystycznie komentują drugą ligę. Ewentualnie dostają jakieś tam pieniądze, za pojedyncze turnieje. Ale jeśli chodzi o warsztat, zrozumienie z czym się wiąże praca komentatora, nikt nie jest do nas nawet blisko. I jest to spowodowane tym, że pracujemy w ekipie od 3 lat. Nigdy w Polsce wcześniej nie było projektu, który by pomógł swoim casterom wspólnie pracować nad swoim warsztatem, a nawet zmusza ich do tego, by sprawiać, że ten produkt jest coraz lepszy. Dlatego jesteśmy w tym momencie w miejscu gdzie jesteśmy.

Jakie cechy powinien posiadać komentator, żeby jego warsztat uznać za dobry

Na pewno trzeba mieć trochę parcia na szkło. Komentator nie jest tylko od komentowania. W e-sporcie komentator jest też od robienia show. To ma być rozrywka, trochę w innym wydaniu niż tradycyjny sport.
Prócz tego jakieś takie totalne truizmy typu: chęć rozwoju, chęć tworzenia fajnego produktu, umiejętność pracy w zespole, prócz tego musisz lubić mówić do mikrofonu. Myślę, że nie jestem najlepszą osobą żeby mówić o tym, przez to że ja to robię wszystko tak naturalnie. Nie dość, że moja kariera potoczyła się tak dynamicznie i losowo, to zawsze to robiłem po prostu, to nie było tak, że sobie mówiłem „Dobra, teraz muszę nabrać więcej dystansu do siebie”. Za każdym razem jak na mojej drodze pojawiała się jakaś przeszkoda, starałem się ją pokonać lub obejść, w zależności jaka była.
Jeszcze jedno: musisz lubić tę grę… a w zasadzie to nie, inaczej. To ja lubię tę grę, ty wcale nie musisz tego robić. Po prostu musisz lubić komentować, ale czy lubić grę? Nie możesz jej nienawidzić, bo jak będziesz się przy tym męczył, to ludzie to zauważą. Jeśli ją lubisz to na pewno lepiej dla ciebie, bo będziesz w stanie lepiej oddać emocje z nią związane.

Adam Daniluk