Program „Mali Ratownicy” już po raz trzeci zagości nad polskim morzem

W strefach przygotowanych przez markę Volkswagen, które powstaną na plażach w 8 nadmorskich miejscowościach, ratownicy medyczni będą uczyć najmłodszych podstawowych zasad pierwszej pomocy. W tym roku każde przeszkolone dziecko to 3 zł przekazane na rehabilitację podopiecznych Fundacji ECHO, która wspiera w rozwoju dzieci z wadami słuchu.

W trosce o bezpieczeństwo najmłodszych, w 2017 roku Volkswagen stworzył program „Mali Ratownicy”.  Jego zadaniem jest nauczenie zasad udzielania pierwszej pomocy jak największej liczby dzieci i pokazanie, że jest to bardzo proste. Program każdemu dziecku daje fantastyczną okazję do budowania jego wiedzy, umiejętności i charakteru. Zaszczepia umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, dodaje odwagi i pobudza chęć pomagania innym. W specjalnych strefach na polskich plażach, dzieci stają się super bohaterami i uczą się prawidłowo udzielać pierwszej pomocy, pod czujnym okiem profesjonalnych ratowników medycznych. Od 2017 roku w ramach tej akcji przeszkolono już prawie 20 tysięcy maluchów.

Po ogromnym sukcesie poprzednich edycji, wielu podziękowaniach i prośbach rodziców o organizację szkolenia spływających do firmy, Volkswagen rusza z trzecią edycją Małych Ratowników. Pierwsza Strefa pojawi się 5 lipca w Świnoujściu. Dodatkowo w tegorocznej edycji Volkswagen zdecydował się wesprzeć Fundację Echo, która pomaga w rozwoju dzieci z wadami słuchu. Każde przeszkolone dziecko w strefie Małych Ratowników to 3 zł jakie marka przekaże na rehabilitacje podopiecznych Fundacji.

Potrzeba nie lada odwagi, żeby w sytuacji trudnej podbiec i zacząć ratować czyjeś życie. Nasze tegoroczne plany są wyjątkowe. Zdecydowaliśmy się na wsparcie Fundacji ECHO, która  pomaga w rozwoju dzieciom z wadami słuchu. Chcemy poszerzyć zakres naszych działań i wierzymy, że wspólnie z Małymi Ratownikami będziemy mogli realnie pomóc podopiecznym Fundacji – powiedział Hubert Niedzielski, Kierownik PR marki Volkswagen.

Bez dłuższego namysłu postanowiliśmy zaangażować się w akcje Małych Ratowników. To projekt edukacyjny, potrzebny społecznie, który realnie uczy i zmienia postawy dzieci w zakresie pierwszej pomocy. Dodatkowo w tym roku pierwszy raz uruchomiono mechanizm przekazywania wsparcia finansowego, dzieci mogą pomagać innym dzieciom, co uczy ich od najmłodszych lat jak właściwie postępować. Cieszymy się ze współpracy z marką Volkswagen, mamy nadzieję, że pobijemy wspólnie rekord frekwencji w strefach, a tym samym uda się zebrać konkretne środki na pomoc naszym podopiecznym – powiedziała Aleksandra Włodarska vel Głowacka, Prezes Fundacji ECHO.

Tak jak w poprzednich latach, strefę Małych Ratowników będzie można spotkać w Świnoujściu, Kołobrzegu, Dziwnowie, Darłowie, Ustce, Gdańsku i we Władysławowie. W każdej z nich będzie można świetnie spędzić czas grając w GIGA GRĘ MALI RATOWNICY. Nie zabraknie też stanowiska, przy którym będzie można zrobić wodny tatuaż, czy zdjęcie przy specjalnej ściance. Na najmłodszych będą czekać kolorowanki. Każdy kto przybędzie do Strefy i pomyślnie przejdzie szkolenie z pierwszej pomocy zdobędzie certyfikat Małego Ratownika i Super Moc Pomagania, ale też wyjątkowe wakacyjne gadżety – bidony, mini gry planszowe, mini apteczki czy latawce. Super moce dzieci będą zdobywać przy wsparciu znanych osób. W tym roku akcje wspierają i pojawią się w poszczególnych miastach: Paulina Krupińska, Kuba Wesołowski, Dorota Gardias, Iwona Cichosz oraz psycholog – Małgorzata Ohme. 

Na plażach będzie można też spotkać znanych blogerów, między innymi: Marlenę Wróblewską
(blog Makóweczki) czy Martę Lech-Maciejewską, autorkę bloga Super Styler.

Strefa Małych Ratowników czynna będzie od piątku do niedzieli w godzinach 9:00 -17:00, w Świnoujściu (5-7.07), Kołobrzegu (12-14.07), Dziwnowie (19-21.07), Darłowie (26-28.07), Ustce (2-4.08), Gdańsku (9-11.08), Łebie (16-18.08) i we Władysławowie (23-25.08).

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Ciałem na urlopie, głową nadal w pracy. Jak odpoczywają polscy pracownicy?

W Polsce aktywnych zawodowo jest obecnie ponad 17 miliona osób. Każda z nich potrzebuje urlopu i odpoczynku, tym bardziej, że zgodnie z danymi Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, Polacy należą do narodowości, które pracują najwięcej – niemal 2000 godzin rocznie. Bez znaczenia jest w tym wypadku rodzaj umowy, wykonywanej pracy czy zakres obowiązków. Odpoczynek jest ważny, potrzebny i konieczny, by każdy mógł zmienić otoczenie, odciąć się od zawodowej codzienności i „naładować baterie” na kolejny okres, mniej lub bardziej wytężonej aktywności zawodowej. Czas wolny od świadczenia pracy, to okres w którym każdy powinien zapomnieć o tym, czym zajmuje się każdego dnia, nie myśleć o konsekwencjach swojej absencji i skupić się na dostarczeniu wytchnienia swojemu ciału i umysłowi. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Większość osób pracujących w Polsce, również podczas urlopu, wykonuje przynajmniej część swoich obowiązków. Spora grupa nie wykorzystuje w pełni przysługujących dni wolnych, a część – szczególnie menadżerowie i przedsiębiorcy, w ogóle z nich nie korzysta, a jeśli nawet decyduje się na dłuższy, niż kilka godzin, odpoczynek, nadal zarządza biznesem lub zespołem zdalnie. Jak wynika z danych zebranych przez firmę Tax Care wśród przedsiębiorców robi tak aż 46%. Jak zatem nauczyć się odpoczywać i efektywnie spożytkować urlop? Co mogą zrobić same organizacje, by ich pracownicy potrafili skutecznie zagospodarować przysługujące im wolne dni i wrócić do pracy z nową siłą i zapałem?

Czym tak naprawdę jest urlop?

Zgodnie z definicją zawartą w Encyklopedii Zarządzania urlop to – „czas wolny od świadczenia pracy przez pracownika, przewidziany przepisami prawa. Zależnie od rodzaju urlopu, pracownik może dostawać w okresie urlopu wynagrodzenie lub nie. Każdy zatrudniony w ramach stosunku pracy, tj. na podstawie umowy o pracę, powołania, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę, ma prawo do corocznego, nieprzerwanego, płatnego urlopu wypoczynkowego. Pracownik nie może zrzec się tego prawa.”¹ To niestety tylko definicja. Jak pokazują dane, pochodzące z różnych badań, osoby zatrudnione często nie korzystają z tego prawa i mimo, iż potrzebują odpoczynku nadal pozostają w pełni zaangażowane w swoje codzienne, zawodowe obowiązki. Zgodnie jednak z zaleceniami naukowców i lekarzy każdy pracujący powinien przynajmniej raz w roku udać się na kilkudniowy, nieprzerwany urlop.

Ile powinien trwać urlop?

Długość urlopu, jaki powinien wykorzystać pracownik, nie jest określona, ani przez przepisy prawa, ani też przez pracodawców, choć w przypadku niektórych firm może ona wynikać z wewnętrznego regulaminu. Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje dotyczącego tego, ile dni potrzebują zatrudnieni, by móc wypocząć efektywnie. Liczby te są bardzo różne. Jedni uważają, że absolutne minimum to 4-5 dni, inni że to 8-10 dni, jeszcze inni twierdzą, że zatrudnionym potrzebne jest przynajmniej 12-14 dni, a kolejna grupa uważa że, by móc odczuć faktyczne skutki płynące z odpoczynku trzeba spędzić na urlopie przynajmniej 3 tygodnie. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Jessicę de Bloom, Sabine Geurts i Michiela Kompie’a, z fińskiego Uniwersytetu w Tampere, efektywny, „jednorazowy” i skuteczny wypoczynek może trwać zaledwie 8 dni i to razem z weekendem. Podczas przedłużonego tygodnia zatrudnieni są w stanie osiągnąć optymalny poziom wypoczęcia. W trakcie pierwszych dni odpoczynku znacznie wzrasta bowiem poczucie szczęścia, które swój najwyższy poziom osiąga właśnie po 8 dniach. Po tym czasie zaczyna spadać, bez względu na to, jakie aktywności wykonuje odpoczywający. Podczas bardzo krótkich urlopów znacznie skraca się jednak czas potrzebny na aklimatyzację, uregulowanie snu czy dostosowanie się do funkcjonowania w innej strefie czasowej. Długość wypoczynku powinna zależeć od potrzeb jednostki. Każdy zatrudniony najlepiej zna swoje potrzeby, dlatego pracownicy powinni sami decydować, ile dni odpoczynku pozwoli im po powrocie do środowiska pracy czuć, że są zregenerowani i zmotywowani. A stan ten zależy nie od tego, ile czasu się odpoczywa, ale w jaki sposób?

Według naukowców najlepsze efekty w obszarze skutecznego wypoczywania daje – pełna swoboda przyprawiona odrobiną lenistwa. Chodzi głównie o regularny odpoczynek, odpowiednią ilość i jakość snu, relaks przeplatany aktywnościami fizycznymi, delektowanie się miejscem, pogodą czy jedzeniem oraz towarzystwem innych. Przerażający jest jednak fakt, że stopień zrelaksowania, dobre samopoczucie i pozytywny nastrój, tak ciężko osiągane podczas urlopu, wracają do standardowego poziomu już po tygodniu od powrotu do codzienności.

Jak w praktyce wygląda urlopowe lenistwo?

Urlop to dla pracujących czas wymagający zmiany nawyków. Nawyków, które raczej ciężko jest zmieniać, tym bardziej na zwykle krótki okres. Ludzie to istoty lubiące rutynę, stały rytm, w którym funkcjonują oraz powtarzalność czynności w określonym miejscu i czasie. Urlop jest dla nich zatem wyzwaniem i chwilowym zburzeniem ładu, w którym funkcjonują na co dzień. A dopasowanie się do nowych warunków zwykle wymaga jednak czasu. Podczas pierwszych dni odpoczynku osoby pracujące zerkają jeszcze zwykle do poczty, czuwają przy telefonie, przynajmniej pozostawiają go w pobliżu, a myślami nadal są ze swoimi współpracownikami. To „syndrom początku urlopu” i związana z nim solidna dawka stresu. Po 2-3 dobie przychodzi zwykle spokój, który pozwala zwolnić i odciąć się od zawodowych obowiązków. Efektem prawdziwego wejścia w tryb „na urlopie” jest wydłużony czas poświęcany na spożywanie posiłków oraz chęć do robienia czegoś fajnego. Gdy podczas urlopu zaczynamy obserwować pewien schemat, to znak, że urlop przyniósł pożądane efekty i powoli można myśleć o powrocie do codzienności. Wielu pracujących nie potrafi jednak odłożyć telefonu, wyłączyć komputera, odciąć się od myśli o pracy i w pełni skoncentrować się na sobie, bliskich czy otoczeniu. A to właśnie relacje społeczne pozwalają odpoczywać efektywnie i redukować poziom stresu. Dobrze pożytkowany wypoczynek wpływa na lepsze funkcjonowanie całego organizmu – inaczej zaczyna pracować serce, mięśnie, układ trawienny oraz nerwowy. Człowiek czuje się spokojny i wypoczęty. U osób, które nie korzystają z urlopu obserwować można natomiast przeciążenie organizmu, depresje i choroby somatyczne wywołane stresem.  

Urlop to czas na odczuwanie radości z małych rzeczy i pozwalanie sobie na luz w tych obszarach, w których nie możemy pozwolić sobie na niego na co dzień. Dłuższy odpoczynek to nasza inwestycja we własną energię, a w zasadzie jej kumulację, tak by po powrocie do pracy móc funkcjonować z nową siłą i zapałem. Jeśli nie poszukujemy zmian, czujemy, że nasze życie i praca dają nam satysfakcję i jest nam dobrze w otoczeniu, w którym funkcjonujemy, nie potrzebujemy bardzo długiego urlopu, a tym bardziej nie powinniśmy przedłużać go na siłę. W takich sytuacjach 8 czy 10 dni powinno być najbardziej optymalnym czasem na regenerację i odświeżenie myśli. Jeśli jednak myślimy o poważnych zmianach w życiu zawodowym, dobrze jest „odciąć się” od rzeczywistości na dłużej. W trakcie 3-4 tygodniowego odpoczynku jesteśmy bowiem w stanie znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytanie związane z przyszłościąkomentuje Grzegorz Święch, Wiceprezes i Partner Grupy Nowe Motywacje.

Jak odpoczywać efektywnie… bez pracy?

W tym roku na wakacje planuje wyjechać ponad 20 milionów Polaków. Niestety w grupie tej nie zabraknie osób, które siedząc na leżaku, leżąc na plaży czy przy basenie, spacerując w górach, jeżdżąc na rowerze czy spędzając czas z bliskimi, nie będzie rozstawać się z telefonami i nerwowo sprawdzać skrzynki mailowej, zastanawiając się jednocześnie nad rozmiarem zaległości po powrocie. Jak zatem dobrze przygotować się do wypoczynku, by nie dołączyć do tego grona?

Warto zastosować się do kilku prostych wskazówek:

  1. zadbać o przekazanie obowiązków współpracownikom;
  2. odpowiednio wcześnie poinformować współpracowników i partnerów biznesowych o urlopie;
  3. przełączyć się na tryb odpoczywania;
  4. odciąć się od firmowej elektroniki – work digital detox;
  5. nie ściągać i nie czytać firmowych maili;
  6. zostawić sobie dzień na powrót myślami do pracy po powrocie.

Mentalne i praktyczne przygotowanie do urlopu pozwala przestawić na inne tory, nie tylko życie zawodowe, ale również rodzinne, co umożliwia skupienie się na relacjach z bliskimi w czasie wypoczynku, a po powrocie do codzienności pozwala poczuć przypływ chęci i nowej motywacji do pracy.

Jak pracodawcy mogą pomóc swoim pracownikom odpoczywać?

W prewencyjnym zapobieganiu unikaniu urlopów lub ich niewłaściwemu wykorzystywaniu w znacznym stopniu mogą pomóc zatrudnionym sami pracodawcy.  Odpowiednia strategia edukacyjna w obszarze umiejętności związanych z zarządzaniem czasem i projektami, efektywnym planowaniu pracy czy delegowaniu obowiązków oraz zarządzaniu zmianą może bowiem wspierać kapitał ludzki w skutecznym odpoczywaniu podczas urlopu. Wiedza i doświadczenia w z tych zakresów są niezwykle przydatne w takim planowaniu wykonywanych zadań, by móc eliminować konieczność pracy nie tylko w godzinach nadliczbowych czy zabierania jej do domu, ale przede wszystkim pakowania jej w wakacyjny bagaż. Dodatkowo firmy mogą wprowadzać określone wymogi regulowane przepisami wewnętrznymi, które wymuszają na zatrudnionych korzystanie z dłuższych urlopów, a nawet zabraniają im w tym czasie logowania się do wewnętrznych systemów czy korzystania ze sprzętu, który musi pozostać w biurze, na czas ich odpoczynku. Coraz więcej firm decyduje się również na organizowanie wyjazdów dla pracowników (czasem wraz z członkami ich rodzin) na zorganizowane kilkudniowe wyprawy, podczas których mogą oni odetchnąć od obowiązku i skupić się na innych aktywnościach.

Rola pracodawców w obszarze dbania o zdrowie i dobre samopoczucie zatrudnionych oraz świadome i skuteczne wykorzystywanie dni wolnych staje się coraz większa. Określone działania podejmowane przez organizacje na polu edukacji zatrudnionych związanej z odpowiednim planowaniem i wykorzystaniem czasu, radzeniem sobie ze stresem, ćwiczeniem skupienia czy zarządzaniem zespołem i delegowaniem obowiązków mogą mieć nieoceniony wpływ na ich podejście do korzystania z dni wypoczynku. Wiele pracujących osób nie zdaje sobie sprawy jak ważne dla skutecznego wypoczywania jest ich własne podejście i stosunek do pracy oraz wykonywanych na co dzień obowiązków  – dodaje Grzegorz Święch.

 

¹ https://mfiles.pl/pl/index.php/Urlop

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Ceny wakacji idą w górę, a będzie jeszcze drożej!

Ostatnie etapy promocji First Minute na lato 2019 oficjalnie się zakończyły. Już teraz możemy zaobserwować znaczny wzrost cen wyjazdów w stosunku do ubiegłego roku. Dla klientów przyzwyczajonych do zeszłorocznych, atrakcyjnych cen z 2018 roku może to stanowić spore zaskoczenie. Prognozy ekspertów jasno wskazują – będzie drożej. Od początku lutego cena pakietów turystycznych na najważniejszych kierunkach wakacyjnych wzrosła o 338 zł czyli o ponad 10 procent [1].

Small Planet

Sytuacja w branży turystycznej uległa zmianie wraz z końcem ubiegłorocznego letniego sezonu – w listopadzie linia czarterowa Small Planet, która dysponowała 11 samolotami na polskim rynku, zawiesiła działalność. W związku ze zmianą ilości dostępnych samolotów sytuacja znacznie się zmieniła. O ile nie było to odczuwalne w sezonie zimowym, kiedy zapotrzebowanie tur operatorów nie jest tak duże jak w sezonie letnim-o tyle może dać się we znaki w nadchodzącym sezonie wakacyjnym. Pozostałe linie lotnicze były w stanie zapewnić miejsca po upadłym konkurencie tylko częściowo. Mniejsza ilość miejsc czarterowych oznacza wyższe ceny ich zakupu. Oprócz zmniejszonej ilości samolotów, do powodów zwiększenia cen wycieczek można dodać kwestie cen paliw na rynkach światowych – są one wyższe niż przed rokiem, a mają one wpływ na koszt, jaki biura podróży płacą za czarter liniom lotniczym.

Konserwatywne podejście 

Kolejną kwestią przemawiającą za wzrostem cen pakietów turystycznych jest dość konserwatywne podejście organizatorów przy planowaniu programów czarterowych na lato 2019. Złożyły się na to między innymi wspomniana wyżej podaż dostępnych samolotów na rynku, a także bardzo niskie ceny last minute nawet w wysokim sezonie 2018 roku.  Dziś, większość z wypowiadających się dyrektorów czy właścicieli kluczowych biur podróży mówi o ostrożnym optymizmie, z jednej strony notując nieznaczne wzrosty sprzedaży, z drugiej nadal trzymając się strategii niepowiększania programów czarterowych tak, by obronić marże i dodatni wynik finansowy.

Poprawa finansów 

Kolejne argumenty są już natury makroekonomicznej, między innymi: jeden z najwyższych wskaźników wzrostu PKB w Europie (+4,9% rok do roku za luty 2019 – GUS), niskie bezrobocie (6,1% wg. GUS, 3,5% wg Eurostatu), wzrost wynagrodzeń w segmencie przedsiębiorstw zatrudniających ponad 9 osób na poziomie 7,6% (rok do roku za luty 2019 – GUS). Od lipca wzrost dochodów gospodarstw domowych będzie dodatkowo wspierany rozszerzeniem programu 500+ na pierwsze dziecko. Zdaniem analityków rynku turystycznego sam rozwój programu powinien się przełożyć na 200-250 tys. nowych klientów rocznie. Program będzie działać od lipca zatem jego wpływ na sezon letni tego roku może być mniejszy, ale sama świadomość poprawy rodzinnych finansów powinna wystarczyć do podjęcia decyzji o wyjeździe nawet już w czerwcu.

Zeszłoroczne rokowania 

Biorąc pod uwagę same dane makroekonomiczne, które są zbliżone lub nieco lepsze niż w 2018 roku, nawet bez wpływu nowych programów socjalnych można założyć, że na rynku jest potencjał do podobnego wzrostu ilości klientów w zorganizowanej turystyce co w rekordowym sezonie 2018 – wtedy rynek urósł aż o 35%. Dla większości biur podróży nie był to jednak udany rok. Związane to było między innymi z faktem, że tur operatorzy przygotowali zbyt optymistyczne programy zakładające jeszcze większy wzrost liczby klientów, co poskutkowało dużą ilością atrakcyjnych cenowo ofert last minute. Mamy zatem sytuację, w której bardzo prawdopodobne jest, że popyt na wycieczki będzie latem 2019 roku przewyższał podaż, a taka sytuacja może mieć tylko jeden skutek – wzrost cen wycieczek. Oczywiście nie wszystkie kierunki sprzedają się tak samo dobrze, jednak z wypowiedzi szefów największych biur podróży wynika, że na przełomie roku, na słabiej sprzedających się kierunkach ograniczyli liczbę miejsc.

Travel-tech

Wobec wycieczek opierających się o przeloty czarterowe istnieje możliwość organizowania wyjazdów samodzielnie i rezerwowania u dostawców pojedynczych usług: przelotów, zakwaterowania, ubezpieczenia czy transferów lub wypożyczenia samochodu. Często jest to dość pracochłonne, a alternatywą może być skorzystanie biur podróży oferujących tzw. dynamiczne pakietowanie, które polega na możliwości zarezerwowania powyższych usług w jednym miejscu i w ramach jednej transakcji. Należy pamiętać o tym, że można w ten sposób wiele zaoszczędzić, jednak trzeba zaplanować wyjazd z dużym wyprzedzeniem, kiedy taryfy lotnicze są najniższe. Takie rozwiązanie oferuje biuro podróży Click&Go.

Michał Głowa – Country Manager Click&Go w Polsce komentuje: Różnice cen potrafią być znaczące wobec tradycyjnych biur podróży, a wynika to z faktu, że wykorzystujemy najniższe dostępne taryfy w regularnych liniach lotniczych, podczas gdy koszt wyczarterowanego miejsca dla biura podróży pozostaje stały przez cały sezon (waha się jedynie wskutek zmian cen paliwa). Tani przewoźnicy sprzedają swoje bilety po znacznie niższych cenach, ale oczywiście tylko ich część-stąd w przypadku pakietów dynamicznych lepiej rezerwować jak najwcześniej, by ustrzelić okazję cenową. W tym pomagamy naszym klientom, podpowiadając na naszej stronie internetowej tańszy termin spełniający ich kryteria.

Jak widać, rokowania cen na nadchodzący sezon wakacyjny nie są najlepsze. Przyczyniło się do tego wiele czynników z ubiegłego roku, jak i zmniejszenie się liczby samolotów. W związku z rosnącym zapotrzebowaniem na podróże związanym z poprawą sytuacji finansowej wielu rodzin warto więc już dziś zaplanować wyjazd wakacyjny.

[1] Źródło: http://turystyka.rp.pl/artykul/706099,1398828-Betlej–Oferty-wakacji-last-minute-drozeja-najmocniej.html
[2] Źródło: https://www.rp.pl/Biura-podrozy/302289997-Betlej-Szykuje-sie-efekt-500-20-w-turystyce.html

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Poznaj sposób ITAKI na wymarzone wakacje!

Aplikacja mobilna to idealne narzędzie dla osób zabieganych i świetne rozwiązanie dla tych, którzy przebywają często z dala od komputera. Jedziesz w pociągu, czekasz na autobus czy spędzasz weekend za miastem? Naszą ofertę zawsze masz pod ręką, mówi Tomasz Szagdaj, Dyrektor działu e-Commerce w Biurze Podróży ITAKA.

Aplikacja ITAKA jest na rynku już od pewnego czasu. Skąd pomysł, żeby ją unowocześnić?

TS: To wymóg dzisiejszych czasów. Podążając za trendami i badając wymagania naszych odbiorców, nie trzeba było się długo zastanawiać. Świat idzie do przodu i my także musimy (śmiech). Stworzyliśmy nową, jeszcze bardziej udoskonaloną wersję naszego programu. Przynosi ona wiele udogodnień, które mają ułatwić użytkownikom m.in. wyszukiwanie ofert wakacyjnych, ich rezerwację oraz stały dostęp do dokumentów podróży i szczegółów dot. wyjazdu.

To może od początku… Do czego służy aplikacja?

TS: Za pośrednictwem aplikacji mobilnej ITAKA w prosty i intuicyjny sposób, można sprawdzić aktualne oferty Last Minute i All Inclusive, zarezerwować idealny urlop, nocleg przy lotnisku lub weekend za miastem (do wyboru jest ponad 350 tys. hoteli na całym świecie). Aplikacja umożliwia także rezerwację wycieczek fakultatywnych, dzięki którym w łatwy sposób można urozmaicić swój wyjazd wakacyjny, łącząc w ten sposób wypoczynek i zwiedzanie. Rezerwacji można dokonać zarówno przed wyjazdem, jak i w trakcie jego trwania. Gdy użytkownik doda wybraną ofertę do ulubionych, będzie informowany o aktualnych obniżkach cenowych. Znajdzie tutaj też najważniejsze wiadomości o wybranym hotelu: udogodnienia, informacje o plaży, położeniu i wyżywieniu, zobaczy galerię zdjęć oraz video. W imieniu użytkownika, aplikacja zapamiętuje ostatnio przeglądane oferty, aby łatwiej było do nich wrócić w przyszłości. Chcieliśmy, aby aplikacja miała świetnie skonstruowaną wyszukiwarkę propozycji wakacyjnych – i to nam się udało: zastosowaliśmy bardzo przyjazne filtry, dodatkowo uruchomiliśmy możliwość szukania ofert na mapie świata (uważam, że jest to idealne rozwiązanie dla osób, którym zależy na znalezieniu miejsca, które będzie najlepszą bazą wypadową).

Brzmi świetnie! Powiedz w takim razie o zmianach w aplikacji.

TS: Poprawiliśmy sekcję hotele z dojazdem własnym i wycieczki lokalne. Nasi użytkownicy z łatwością wybiorą hotel na weekend, wypoczynek z rodziną lub nocleg w delegacji. Unowocześniliśmy też Strefę Klienta (po zalogowaniu i zsynchronizowaniu oferty ze Strefą Klienta na www.itaka.pl można pobrać dokumenty podróży i mieć do nich dostęp, nawet bez połączenia z Internetem). Plus, oczywiście wcześniej już wspominane – filtry wyszukiwania. Wdrożyliśmy także możliwość dodawania opinii o wakacjach oraz aktywowaliśmy ekran przed podróżą (można tam znaleźć m.in. kalkulator walut, ważne informacje dot. wyjazdu i rozkład lotów oraz informacje praktyczne o miejscu wypoczynku).

Każdy lubi nowości. Czy użytkownicy znajdą coś nowego?

TS: Oczywiście. Niebawem planujemy wdrożenie podglądu do programu lojalnościowego i możliwość realizacji zamówień nagród rzeczowych.

Czy chcesz, na zakończenie naszej rozmowy, dodać coś od siebie?

TS: Jasne! Bezpłatną aplikację ITAKA pobrało już ponad 550 000 osób, dostępna jest ona dla systemów Android oraz iOS w Google Play i App Store. Warto ją mieć w swoim urządzeniu mobilnym, aby cieszyć się swobodnym, szybkim, a przede wszystkim, bezpiecznym dostępem do swoich wakacji marzeń – w każdej chwili i w dowolnym czasie. Drogi użytkowniku – pobierz aplikację mobilną ITAKA i korzystaj z nieograniczonej swobody!

Dziękuję za rozmowę.

TS: Dziękuję.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

PING PONG PO TAJSKU

Okazuje się, że Tajlandia jest idealnym wakacyjnym kierunkiem dla miłośników sportu. Nawet w nocy pograsz w tenisa.

Tajlandia była moją destynacją na 30-te urodziny. Lubię sobie robić prezenty w postaci wyjazdów. Uwielbiam podróżować, poznawać, smakować. Nagle otwiera się tyle nowych możliwości, a głowa aż pęka od pomysłów i chęci wiedzy.

Wraz z trzema koleżankami wylądowałyśmy w Tajlandii i rozpoczął się nasz Kac Vegas w Bangkoku! Na pierwszy rzut postanowiłyśmy pójść na mistrzostwa Tajlandii w Muay Thai- takie to szczęście, że akurat walczyli najlepsi z najlepszych! Za bilety zapłaciłyśmy ok. 250 zł od osoby- first class, tuż przy sędziach. Bryzgająca krew z ringu leciała prosto na nas!

„Economy class“ odgrodzona była dookoła siatką a za nią krzyczący tłum, wymachujący na wszystkie strony pieniędzmi. Zupełnie jak w filmie „Bloodsport“ z Jean Claude Van Damme (jeden z moich ulubionych filmów jak byłam mała), z którego wiem, że tak właśnie obstawiają walke. Ale jak to działa? Zupełnie tego nie rozumiem do tej pory. Krzyczą, rzucają pieniędzmi, nikt nikogo nie słyszy, nie rozumie. Czułam się jakbym była statystką w tym filmie.

Sama walka to istny spektakl a każdą jedną poprzedza rytualny taniec Wai Kru, który jest formą oddania szacunku zebranym. Układ jest powtarzalny w cztery strony ringu. Zawodnicy mają założony na głowie Mongkong (tradycyjna opaska) a powoli rozkręcając się w dalszych fazach walki prowadzą ze sobą brutalną i krwawą konkurencję.

Taką to właśnie atrakcje zafundowałyśmy sobie w pierwszym dniu pobytu. Po zakończeniu wszystkich walk wsiadłyśmy do Tuk Tuka i żwawo udałyśmy się na dach jednego z drapaczy chmur do Sky Baru, na którym kręcili kilka scen do filmu „Kac Vegas“. Widoki piękne, ceny troche mniej.

Ale właściwie to był tylko początek prawdziwego Bangkoku. W Tajlandii bardzo popularna i wszechobecna jest tematyka seksu, transpłuciowości itp. Night Cluby są wszędzie a pokusa doświadczenia czegoś nowego niemała.

Ten kto mnie zna prywatnie pewnie nie będzie zaskoczony, że i ja postanowiłam wchłonąć trochę nocnego życia Bangkoku, ale zaznaczam- to nie ja chodziłam, nie ja szukałam, poprostu samo się wszystko napatoczyło.

Późnym wieczorem poszłam na Patpong night market. Zupełnie niewinny spacer z piwkiem w ręku- strasznie gorąco, trzeba się chłodzić. Założenie było takie, żeby kupić jakieś letnie rzeczy przed wyjazdem na południe Tajlandii na wyspę Koh Lanta, może jakieś prezenty, pamiątki. Tłumy ludzi, pełno ulotkowiczów, straganowych „krzykaczy“ i naciągaczy. Ale i wśród nich i naganiacze do night clubów. Podszedł do mnie jeden z nich i pyta: „Ping pong show?“ a ja normalnie aż się zapaliłam z ciekawości. Złapałam koleżankę pod ręke i powiedziałam „Idziemy! To jest podobno Must See!“. Widziałam tylko przerażenie w jej oczach i coś jakby próbowała powiedzieć „Magda! nie!“, ale na targu było tak głośno, że ciężko było zrozumieć ☺

Zanim ruszyłyśmy trzeba było zapłacić. Cena- 500 batów czyli ok 50 zł a w cenie 2 drinki z których od razu zrezygnowałam (wszyscy wiemy gdzie można się po nich obudzić). Negocjacje skończyłam na 100 batach (10zł) od osoby, nie czekając na koleżanke zapłaciłam za wszystko i żwawym krokiem udałam się do night clubu o nazwie „Super Pussy“ czy „Silver Pussy“ czy coś takiego.

Pośrodku klubu stała okrągła scena z trzema rurami. Trzy kobiety- jedna Ukrainka (a może to poprostu turystka która skorzystała z opcji show z dwoma drinkami…), druga w zaawansowanej ciąży, trzecia Tajka (albo taj)- pełna patologia Dookoła goście czekajacy na show- co ciekawe- same kobiety!

Rozpoczyna się pokaz, muzyka gra, panie tańczą a jedna z nich robi mostek i zaczyna wyciągać sobie ze swojej „Super Pussy“ wstążke…. długą…ciągnie i ciągnie, końca nie widać….

Kolejna sztuczka. Ta sama Pani wyciąga z pudła łańcuszek, na którym zawinięte są żyletki. Wyciąga kartkę papieru i pokazuje wszystkim jak są ostre. Powoli je sobie wkłada po czym ciągnąc za łańcuszek wyciąga je z powrotem. Widać ogromny ból na jej twarzy ale udaje się bez kropli krwi.

Widzowie nie reagują, nie rozlegają się brawa jak to normalnie bywa w trakcie show, zatem przynosi 2 kapslowane butelki i zaciskając mocno wagina otwiera jedną (kapsel ląduje prawie na mojej głowie) a przy drugim idzie „niewypał“- rozlega się śmiech na sali! Tancerka wyraźnie podirytowana głośnym chichotem wyciąga ręke w moja stronę i proponuje żebym sama spróbowała skoro jestem taka mądra….

…..

…..

Na sam koniec rozdawane są rakietki do tenisa stołowego, tancerka przynosi karton piłeczek ping pongowych po czym przyjmując pozycję jak do gry w „raczki“ (za moich czasów grało się w tego typu grę w podstawówce) wkłada sobie po kilka sztuk i zaczyna strzelać! Wręcz nimi bombarduje a ty musisz się bronić i odbijać piłeczki rakietką tenisowa. Ręka tenisisty nie zawiodła! Odbiłam wszystkie choć to była prawdziwa artyleria.

Jedno trzeba przyznać z całą pewnością. To była największa głupota z jaką się spotkałam w Tajlandii. Po kilku dniach nocnego życia w Bangkoku ruszyłyśmy na południe omijając Phuket gdzie podobno na koniec każdego Ping Pong Show, panie wypuszczają z dziurki żywego kanarka.

Magda Jaworska na co dzień zajmuje się produkcją filmowo-telewizyjną i reklamową. Ma swoją firmę produkcyjną Baboo Production. Pracowała zarówno przy filmie Hollywood jak i Bollywood oraz brała udział w największych polskich produkcjach. Pasję do pracy uwielbia łączyć z pasją podróżniczą. I tak, organizowała zdjęcia m.in. w USA, na Filipinach, w RPA, Indiach, na Maderze. Sama postanowiła nakręcić swoją wyprawę pod Mount Everest Base Camp. Bezsprzecznie jest żądna wrażeń i emocji, które są nieustającym żródłem inspiracji. Jeśli się zatrzymuje, to po to by obmyślić kolejny plan działania.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

FILIPINY- 100 PESOS KID

Za górami za dolinami leży archipelag wysp Filipin. Na mojej liście „must see“ od zawsze. Wyprawę do tego egzotycznego kraju odbyłam w celu realizacji zdjęć do programu telewizyjnego- łączenie przyjemnego z pożytecznym to coś co najbardziej lubię. Mam nadzieje, ze mój artykuł nikogo nie zniechęci do podróży w tamte rejony. Zupełnie nie taki jest mój cel. Postanowiłam opisać te traumatyczną historię tylko dlatego bo siedzi we mnie głęboko a na myśl o Filipinach włączają mi się tamte obrazy i wspomnienia. Aczkolwiek mam zamiar napisać jeszcze kiedyś coś więcej  i choćby o przepięknym Palawanie, który kusi zjawiskowymi plażami, górami i faktycznie jest tam jak w raju.

Filipiny to chyba najbardziej chrześcijański kraj w jakim byłam. Na powierzchni minimalnie mniejszej niż powierzchnia Polski, żyje prawie trzykrotnie więcej ludzi. Filipiny zajmują 12 miejsce na świecie w rankingu najbardziej zaludnionych państw. Szacuje się ze mieszkańców Filipin jest ok 92 mln z czego liczbę osób deklarujących brak jakiejkolwiek religii oblicza się na około 0,1% czyli 90 tys ludzi.

Statystyki mówią, że ok 11 mln dodatkowych filipińczyków żyje poza granicami państwa. Oczywiście emigracja na taką skalę występuje z powodów ekonomicznych. Filipiny to biedny kraj, który przez długi czas pozostawał pod wpływami USA ale bogaty w cudownych ludzi, przepiękne krajobrazy, plaże i niesamowite smaki               

 

Swoją podróż na Filipiny rozpoczęłam od Manili i wyspy Luzon. Kilka dni spędzone w tej olbrzymiej metropolii w poszukiwaniu cmentarza opisanego w książce „Eli Eli“ W. Tochmana (zdecydowanie opowieść na oddzielny artykuł), rozmowy z mieszkańcami, nocne przechadzki ulicami stolicy ujawniły niezwykle czarny obraz prawdziwego życia ludzi…

Co rusz widać graffiti, ulotki, plakaty nawołujące do niezabezpieczania się przed ciążą, odnośniki do Boga, Matki Boskiej i Krzyża, anty aborcyjne a pro life. W autobusach publicznych, przedstawiciele kościoła mówią podróżnym jak żyć, w centrach handlowych w holach głównych odprawiane są msze święte a obrazy kościelne można znaleźć nawet w chipsach w sklepie.  Religia i wierzenia ludzi to jedno, a życie i podążanie za doktrynami bożymi to drugie.

   

Zostałam wtajemniczona w mroczne historie między innymi 12-14 letnich dzieci z biednych rodzin, które –za pozwoleniem i pośrednictwem swoich rodziców- świadczą usługi seksualne za zaledwie 100 pesos (ok 10 złotych). Przejeżdżając przed jedną z dzielnic Manili widziałam jak te małe dzieci wychodzą ze szkół w mundurkach prosto do zaparkowanych nieopodal samochodów. Nie wiem do kogo, może część do swoich rodziców, opiekunów- wolałabym w to wierzyć- ale zważywszy na ich status materialny jest to bardzo wątpliwe. W chwili obecnej interes rozwinął się o specjalne miejsca z komputerami i kamerkami dla dzieci, które „sprzedają“ się za pośrednictwem czatów internetowych. I niestety mam wrażenie, że ludzie podchodzą do tego w sposób naturalny. Bieda jest aż tak daleko posunięta, że rodzice decydują się na tak drastyczne rozwiązania. Ciekawe gdzie w tym wszystkim jest kościół, który nawołuje ze wszech stron o konieczności podążania ścieżką wyznaczoną przez Boga, skazując tych ludzi na biedę ubóstwo i cierpienie. Bez szans na jakikolwiek rozwój. Normalny byt. Niezwykle obrzydliwie brudne egzystencje. Z krzyżem w ręku.

Victoria, niedaleko miasta Tarlac na północy od Manili, malutka wioska a ludzi jak w dużym mieście. Pełno dzieci. Ślicznych, uśmiechniętych ale i zaskoczonych na widok białych ludzi. Nieśmiało zaczepiających,wstydliwych. Gdzie nie ruszysz tam gromadka biegnąca za tobą… śpiewają piosenki, żartują, wołają. Próbują zwrócić na siebie uwagę. Jak próbujesz nawiązać z nimi kontakt- chowają twarz w dłoniach.

W miasteczku bieda. Dorośli bezrobotni. Jedyna praca to składanie ram rowerowych z bambusa ( o czym właśnie robiłam program telewizyjny) lub jeżdżąc tricyklami. Pracują oczywiście mężczyźni, kobiety w domach- pranie, sprzątanie, gotowanie, rodzenie potomstwa. Dzieci od małego zajmują się rodzeństwem gdyż dorośli nie mają na to czasu. Całymi dniami bawią się a przyjeżdżający do nich nauczyciel próbuje je choćby nauczyć pisać czy czytać. Tam nikt nie zastanawia się „kim zostanie moje dziecko jak dorośnie- lekarzem a może prawnikiem”. Liczy się tu i teraz, dzień dzisiejszy. Czy zarobię i czy starczy na jedzenie – (nie)zwyczajne egzystencjalne rozmyślania.

Spędziłam w tej miejscowości dwa dni. Drugiego dnia dzieci zdecydowanie były bardziej ośmielone w kontakcie. W ramach prezentu dostały duże pudło różnych słodyczy. Radość ich była wielka acz rodzice martwili się czy sobie zębów nie popsują a na dentystę nikogo nie stać, ba, do cywilizacji kawał drogi a też trzeba jakoś dojechać. Mój filipiński przyjaciel dokupił zatem pudło pasty do zębów- towar deficytowy w wiosce. Dzieci poczęstowały się cukierkami a reszta słodyczy została schowana i dawkowana w kolejnych dniach.

Jedna dziewczynka- śliczna, długowłosa, uśmiechnięta od ucha do ucha, nie odstępowała mnie na krok. Zdziwiłam się jak w pewnym momencie złapała mnie za rękę. Zrobiło mi się żal. W pobliżu stał szef wioski, któremu powiedziałam, że mają cudowne dzieci a ta dziewczynka nie odstępuje mnie na krok. W odpowiedzi powiedział, że jak chce mogę ją zabrać do Polski.

– A co na to jej rodzice? – kontynuowałam rozmowę ciekawa jaki będzie finał

– Rodzice na pewno się zgodzą. To dla niej szansa na lepsze życie. Jak chcesz możemy podejść i zapytać.

Dziewczynka mocno ścisnęła moją dłoń prowadząc prosto do swoich rodziców.

To było straszne uczucie. Jak można dawać takiemu dziecku nadzieję, wiedząc, że jest to niemożliwe. A nawet jeśli jest możliwe ze względów formalnych to ja nie mam warunków i możliwości zajęcia się dzieckiem. Choć jeśli się chce to zawsze znajdzie się pretekst. W cywilizowanym świecie wszyscy staramy się myśleć racjonalnie a oni chcą po prostu żyć, lepiej żyć.

Zaczęliśmy iść w stronę jej domu. Matka z gromadką dzieci z uśmiechem na twarzy robiła pranie. Mężczyzna w języku filipino wytłumaczył całe zajście i zapytał o zgodę na wyjazd dziecka. Uśmiechnięta matka spojrzała na córkę i zapytała:

– Chciałabyś pojechać?

nieśmiało przytaknęła jednocześnie ciągle trzymając mnie za dłoń.

Nie, to nie może się dziać na prawdę- pomyślałam. Łzy cisnęły się do oczu a pot zalewał całe ciało. Czy ja śnie? Czy matka 6 letniej dziewczynki Na Prawdę ją o to zapytała i Na Prawdę zostawia jej tę decyzję?

Przerażona zaczęłam się wycofywać z całej tej niezręcznej sytuacji. Tłumaczę jej, że w Europie nie jest tak fajnie, pada deszcz i śnieg, jest zimno, trzeba się ciągle uczyć a tu ma kochających rodziców, kolegów którzy będą za nią tęsknić i żeby podrosła a później może sama będzie chciała wyjechać.

Na twarzy obojga malowało się rozczarowanie. A mnie było totalnie źle. Kto by pomyślał, że oni na prawdę tego chcą i nie widzą nic dziwnego w oddaniu dziecka obcej osobie, wywiezieniu go w nieznane. To tak jak się ludzie ze sobą spotykają i żartują w kontekście ich pociechy: „ale masz cudownego synka chyba go sobie pożyczę na kilka dni”- i nikt nie traktuje tego na serio! Na Filipinach traktuję się to bardzo serio, bo to jedyna możliwość żeby ich dziecku dać szanse na lepsze życie.

Na koniec dowiedziałam się, że legalna sprzedaż dziecka to kwestia 3 tygodni i 400 dolarów…

SERCE PĘKA…

                  

Magda Jaworska na co dzień zajmuje się produkcją filmowo-telewizyjną i reklamową. Ma swoją firmę produkcyjną Baboo Production. Pracowała zarówno przy filmie Hollywood jak i Bollywood oraz brała udział w największych polskich produkcjach. Pasję do pracy uwielbia łączyć z pasją podróżniczą. I tak, organizowała zdjęcia m.in. w USA, na Filipinach, w RPA, Indiach, na Maderze. Sama postanowiła nakręcić swoją wyprawę pod Mount Everest Base Camp. Bezsprzecznie jest żądna wrażeń i emocji, które są nieustającym żródłem inspiracji. Jeśli się zatrzymuje, to po to by obmyślić kolejny plan działania.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Polacy do planowania urlopu wykorzystują głównie internet. Jak branża turystyczna może wykorzystać to w sprzedaży swoich usług?

Sektor turystyki rozwija się coraz dynamiczniej i wyraźnie zaznacza swoje miejsce w internecie. Aż 57% Polaków organizuje swoje wakacje wykorzystując do tego sieć. Jak wykorzystać ten fakt i promować swoje usługi w internecie?

O wielkości rynku turystyki online świadczą już same wydatki na reklamę. Podróże i związane z nią potrzeby są jednym z dynamiczniej rozwijających się gałęzi gospodarki. Już w pierwszym kwartale 2017 roku firmy z tej branży zainwestowały w reklamę ponad 40 mln zł w reklamę. Najwięcej na promocję wydają przedsiębiorstwa oferujące transport, czyli linie lotnicze (44% wszystkich wydatków na reklamę) oraz przewozy kolejowe (25%). 15% reklam z rynku turystyki należy natomiast do hoteli.

Jak Polacy przygotowują się do wycieczek wakacyjnych?

Według europejskich badań ponad połowa Polaków korzysta z Internetu organizując swoje wakacje, z czego rezerwacje wycieczek za pomocą sieci dokonuje 46% z nas. W innych krajach europejskich liczby te są jeszcze większe. We Francji w 2016 r. aż 77% użytkowników organizowało swoje wakacje korzystając z Internetu. Odsetek ten rośnie z roku na rok (o 6% w porównaniu do 2015). – Ważnym trendem dla właścicieli przedsiębiorstw działających w sektorze turystycznym jest rosnące znaczenie kanału mobile. W Polsce 22% wyszukiwań na temat podróży pochodziło ze smartfonów. W Europie ten odsetek jest nawet dwa razy większy, więc możemy się spodziewać, że i u nas m-turystyka będzie coraz popularniejsza – komentuje Michał Sołtys, Regional Director Central  Eastern Europe w Grupie Kwanko, która specjalizuje się m.in. w reklamie mobile.

Użytkownicy w poszukiwaniu najlepszej oferty w sieci

Przeciętny użytkownik zanim dokona zakupu wycieczki może spędzić na stronie internetowej biura podróży nawet dwie godziny. Na długi czas zakupu wpływa również fakt, że nasz turysta potrafi poświęcić długie godziny na poszukiwanie oferty z najlepszym współczynnikiem jakości do ceny. Porównywanie ofert oraz opinii innych gości o miejscu zakwaterowania to ważne elementy planowania podróży. Niebagatelną rolę w organizacji wakacji odgrywają media społecznościowe – 27% Polaków wykorzystuje je do przygotowania się do urlopu.

Jak wygląda ścieżka zakupowa polskiego turysty?

Średnia ścieżka zakupowa turysty, czyli okres między pierwszym wyszukaniem a dokonaniem zakupu trwa blisko dwa miesiące. – Na wakacje czekamy prawie cały rok, więc ta decyzja może nas przyprawić o zawrót głowy. Według badań, nasz turysta przez 55 dni decyduje się nie tylko na cel podróży, ale dokonuje wyboru środku transportu czy miejsca noclegu – mówi Michał Sołtys i dodaje: – To bardzo długi okres, który właściciele hoteli, biur podróży czy linii lotniczych mogą stymulować odpowiednim przekazem reklamowym.

Chcąc wykorzystać reklamę online w wsparciu swojej oferty bardzo istotne jest rozpoznanie na jakim etapie zakupu znajduje się użytkownik i dostarczenie mu informacji, których poszukuje. – Wykorzystując gromadzone dane o użytkownikach i dokonując zakupu reklamy w modelu programmatic możemy dostarczyć idealnie dopasowany komunikat, którego efektem będzie nie tylko sfinalizowanie procesu zakupu, ale również większa satysfakcja klienta – mówi Michał  Sołtys i dodaje: – Jeżeli jesteśmy biurem podróży i organizujemy „Przygodową wycieczką na Galapagos”, wykorzystując Big Data, profilowanie użytkowników i targetowanie predykcyjne, możemy precyzyjnie dotrzeć z reklamą do użytkownika, który szuka wycieczki, lubi nietypowe miejsca oraz adrenalinę.

Spersonalizowana oferta reklamowa nie tylko zwiększa szansę na konwersję, ale pozwala zwiększyć satysfakcję klienta, który dostaje informację, której właśnie poszukuje.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Gdzie Polacy spędzili wakacje 2017? – Raport Nocowanie.pl

Przyjrzeliśmy się preferencjom turystycznym Polaków. Dokładnej analizie poddaliśmy okres wakacyjny i miejsca destynacji urlopowych. Sprawdziliśmy, gdzie Polacy poszukiwali noclegu w letnich miesiącach, uwzględniając dane pochodzące z serwisu Nocowanie.pl w okresie czerwiec – sierpień 2017. W tym czasie z serwisu korzystało blisko 7,5 mln użytkowników.

Północ i południe kraju dominują

Najchętniej wybieranym na wakacje województwem było pomorskie (33%), następnie zachodniopomorskie (22%) i małopolskie (15%). Zaś najmniej popularne w tym czasie były opolskie (0,17%), łódzkie (0,24%) i lubuskie (0,35%).

W zeszłym roku początek i koniec listy wyglądał dokładnie tak samo, zmiany nastąpiły od pozycji dziewiątej, gdzie w 2016 roku znajdowało się województwo podlaskie, następnie kujawsko-pomorskie, wielkopolskie, świętokrzyskie i mazowieckie.

Top 20 najpopularniejszych miejscowości

Od czerwca do sierpnia bieżącego roku najchętniej wybieraną miejscowością było Zakopane (ponad 6 % wszystkich zapytań). Wśród najpopularniejszych miejscowości dominowały znane kurorty nadmorskie oraz miejscowości górskie. Rzadziej wybierane były duże aglomeracje miejskie. Na kolejnych pozycjach zestawienia najpopularniejszych miejscowości znajdziemy Władysławowo (5,22%), Łebę (3,5%), Krynicę Morską (3,18%), wśród nadmorskich miejscowości na piątej pozycji znalazł się Karpacz (3.09%). Wśród miejsc, które zadebiutowały w top 20 w 2017 roku są Okuninka nad Jeziorem Białym, Kraków i Szklarska Poręba.

W 2016 na czele zestawienia było Władysławowo, dopiero za nim Zakopane. Łeba utrzymała się na trzecim miejscu podium. Dużo wyżej było Mielno, spadek z 5 na 12 pozycję oraz Ustka z 10 na 14 i Karwia z 11 na 18 pozycję. Wzrost odnotowała Szczawnica z 13 na 9 miejsce, Sopot z 14 na 10, Solna z 20 na 13, Polańczyk z 19 na 16.  W ubiegłym roku w top 20 pojawiły się jeszcze Rewal, Wrocław i Ustronie Morskie.

Najpopularniejsze miejscowości w górach i nad morzem

– W poszczególnych regionach nie było niespodzianek. W górach najczęściej wybierane były: Zakopane, Karpacz, Szczawnica, Solina i Polańczyk. Zaś nad morzem popularnością cieszyły się: Władysławowo, Łeba, Krynica Morska, Kołobrzeg i Jastarnia – mówi Kamila Miciuła, Specjalista ds. marketingu i PR Nocowanie.pl

W zeszłym roku w tym okresie królowały Władysławowo, Łeba, Mielno, Krynica Morska i Kołobrzeg nad polskim morzem, oraz dokładnie taki sam zestaw w bieżącym roku w górach.

Formy zakwaterowania

Wśród najczęściej wybieranych form zakwaterowania znalazły się Kwatery i pokoje (47%), podobnie było również w roku ubiegłym. W tym roku turyści częściej wybierali domki (15%) i apartamenty (13%), ale pensjonaty również znalazły się wysoko..

Wśród udogodnień o które pytali turyści najczęściej pojawiała się łazienka (42%), telewizor (27%) i radio (26%).

Wypoczynek z rodziną

Dokładnie, jak w ubiegłym roku turyści najczęściej pytali o pięciodniowe pobyty. Najpopularniejsze były wyjazdy rodzinne, na drugim miejscu znalazły się pary, dopiero później znajomi. Ciekawe jest, że coraz więcej osób podróżuje i spędza wakacje w pojedynkę. Oferty dla singli również cieszyły się zainteresowaniem.

Najczęściej pytano o nocleg dla dwóch osób (70%), następnie dla czterech (9%) i trzech (7%), single (6%) wyprzedzili podróżujących grupami. Pojawiały się grupy lub rodziny sześcioosobowe (1,9%) i pięcioosobowe (1,7%), ale turyści pytali nawet o noclegi dla 15 osób.

Wakacje w Polsce tańsze i bardziej bezpieczne

Porównując najpopularniejsze wakacyjne destynacje średni koszt noclegu dla 2 osób najkorzystniej kształtował się w górach, najdroższe okazało się polskie morze.

Średni koszt noclegu dla 2 osób nad morzem: 177.30 zł
Średni koszt noclegu dla 2 osób na mazurach: 165.86 zł
Średni koszt noclegu dla 2 osób w górach: 151.77 zł

Dane pochodzą z Serwisu Nocowanie.pl z okresu czerwiec-sierpień 2017 w porównaniu do analogicznego okresu 2016.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

„What happens in Aruba stays in Aruba”. O rajskiej wyspie archipelagu Małych Antyli…

ARUBA…. chęć odwiedzenia tej karaibskiej wyspy chodziła mi po głowie już od dłuższego czasu. Już jako małe dziecko słyszałam od bogatej cioci z Ameryki, że „Aruba to raj na Ziemi, najpiękniejsze miejsce na Świecie“. Na samą myśl o tej wyspie pozostawała ona w sferze marzeń i czułam, że jest to mało uchwytny cel. Ale marzyłam. „Ileż […]

ARUBA…. chęć odwiedzenia tej karaibskiej wyspy chodziła mi po głowie już od dłuższego czasu. Już jako małe dziecko słyszałam od bogatej cioci z Ameryki, że „Aruba to raj na Ziemi, najpiękniejsze miejsce na Świecie“. Na samą myśl o tej wyspie pozostawała ona w sferze marzeń i czułam, że jest to mało uchwytny cel. Ale marzyłam.

„Ileż pieniędzy trzeba by było zarabiać żeby pojechać na takie wakacje?! Zapewne majątek….“- powtarzałam sobie w głowie.

Z biegiem czasu, z biegiem lat, kiedy zaczęłam już zarabiać jakieś pieniądze, a i podróżowanie stało się prostsze i nie tak kosztowne, Aruba przepadła na długiej liście destynacji, które planowałam odwiedzić. Właściwie trochę się sama wykluczała, gdyż cena za przelot z Warszawy to był jakiś kosmiczny wydatek porównywalny z dwoma biletami lotniczymi do Australii.

Kiedy myślałam o Arubie, a i te marzenia próbowałam jakoś zwizualizować, los niespodziewanie podrzucił mi obniżkę lotów z Londynu do Oranjestad, stolicy Aruby. Lot bezpośredni, dreamlinerem, z angielskiego biura podróży Thompson. Cena biletu- 1800 złotych ! I to akurat w momencie, kiedy kończyłam trudny projekt w Londynie a i miałam pełno zawirowań w życiu prywatnym. Właściwie wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się przez przypadek. Długo nie myśląc, kupiłam bilet i odliczałam dni do wylotu.

„Aruba to raj na Ziemi, najpiękniejsze miejsce na Świecie“- głos cioci z Ameryki brzmiał w mojej głowie.

Aruba to mała wysepka wchodząca w skład Królestwa Niderlandów- podobnie jak Bonaire i Curacao (potocznie zwane wyspami ABC). Na wyspie ciężko o jakiekolwiek uprawy. Leży w klimacie równikowym a deszcz pada wyjątkowo rzadko. Jedyna uprawa, która tu ma racje bytu to uprawa Aloesu (dosyć prężnie działający przemysł kosmetyczny), stąd też gospodarka Aruby ukierunkowana jest głównie na turystów i to raczej tych z Ameryki. I $$$. Dużo $$$$$$! Na wyspie można znaleźć masę amerykańskich sieciówek od KFC, Burger King, Wedny’s po sieć amerykańskich hoteli i kasyn (Aruba jest zwana drugim amerykańskim Las Vegas). Dodatkowo, co ciekawe, chyba od niedawna rozpoczęła się chińska ekspansja- każdy jeden większy czy mniejszy supermarket jest chiński a ceny wysokie i w USD.

Przyleciałam na wyspę z misją poznania jej od A do Z;  kultury, zwyczajów, spróbowania lokalnego jedzenia i oczywiście kąpieli z flamingami.

Niewątpliwie to co przyciąga turystów na wyspę to piękne plaże, gwarancja pogody (choć w trakcie mojego tygodniowego pobytu spadł deszcz) i flamingi, które pojawiają się w każdym katalogu zachęcającym do przyjazdu. Faktycznie plaże są bajkowe wręcz zjawiskowe, woda przeźroczysta, ciepła, piasek biały delikatny. Te które warto zaliczyć to Baby Beach, Rodger’s Beach, Eagle Beach, Arashi czy choćby Palm Beach. Ta ostatnia to głównie amerykańskie hotele i masa turystów.  Na plażach wszechobecne Pelikany które nie zważając na kąpiących się turystów nurkują celem wyłowienia smakowitej rybki.

      

      

      

        

Po trzech dniach leżenia na plażach człowiek zaczyna się nudzić. Całą Arubę przejechałam autem w 2 dni. Wyspa nie proponuje żadnych ciekawych rozrywek chyba ze chce się zrobić kurs Kite’a, całymi dniami leżeć na plaży popijając drinki czy choćby rozbić bank w Kasynie. W ciągu dnia ciężko znaleźć lokalną knajpkę w której można zjeść lunch. Większość restauracji otwiera się w porze kolacyjnej. Nie ma straganów serwujących świeże owoce czy choćby coś po co przyjechałam : świeże kokosy! Na całej wyspie były zaledwie cztery punkty gdzie można było kupić kokosa i to w cenie 3- 6 USD! rozczarowanie! Faktycznie udało mi się zjeść dobrą karaibską kolację  w Sint Nicolaas, cena jednego dania bez napoi ok 25 USD.

Naprawdę, gdyby była tam choć wieża bungee to nie zważając na mój lek wysokości chyba bym skoczyła, byleby się coś zadziało 

    

   

 

 

 

 

No ale wszystkie plaże przemierzone a flamingów jak nie było tak nie ma! No więc gdzie one są?! W kolorowych katalogach wyglądało to tak, że te kolorowe ptaki są wszechobecne, że potoczna nazwa wyspy „One Happy Island“ nie wzięła się znikąd, że to miejsce szczęścia (jeszcze wtedy nie zdając sobie sprawy z tego ze nie tylko szczęścia ).

       

Usiadłam do komputera i zaczęłam buszować w poszukiwaniu flamingów.

Już pierwsze informacje jakie znalazłam na temat flamingów i ich symboliki, spowodowały, że poczułam dreszczyk emocji 

„Wlatując do naszego życia flaming jako zwierzę mocy przynosi nam w darze siłę Miłości.  (…) Odkryjmy na nowo wraz z flamingiem prawdę naszego serca, miłość do nas samych i wreszcie miłość do całej natury i każdego człowieka. Flaming uczy nas dostrzegania Uniwersalnej Miłości we wszystkich. (…) pomaga nam zwiększyć naszą wrażliwość na innych, rozszerzyć perspektywę naszego postrzegania oraz oczyszczać się z dawnych zranień i szybko dochodzić do siebie dzięki sile Miłości i otwartości naszego serca. (…) Wzmacnia w nas siłę miłości bowiem miłość chce się uzewnętrznić, by zataczać jak najszersze kręgi. Obdarza nas przy tym zdolnością dostrzegania nie tylko własnych umiejętności i talentów, ale także rozbudzania tego potencjału w innych. Tym samym poprzez nas obdarowuje też naszych bliskich, przyjaciół i wszystkich z którymi skrzyżujemy ścieżki (…) Obdarza nas darem jasnorozumienia i jasnoczucia (…) Jako ptak potrafiący stać na jednej nodze, przekazuje nam dar wewnętrznego spokoju i równowagi. Uczy nas widzenia we wszystkim pozytywnych stron niezależnie od sytuacji, nie tracenia głowy, denerwowania się czy panikowania.  Pokazuje nam jak przefiltrować owe energie, które do nas docierają. Wszystko bowiem jest dla nas szansą na to, byśmy mogli bardziej wzrastać. Jedynie od nas zależy czy będziemy chcieli te szanse dostrzegać i przyjąć je jako dar.“

      

Wow, podekscytowałam się po stokroć! Co za symbolika! Muszę się spotkać z flamingami, teraz na pewno nie odpuszczę! Choćbym miała wpław płynąć na Bonaire to to zrobię!

Już po kilku minutach poszukiwań ukazał mi się prawdziwy obraz kolorowych katalogów.

Okazało się, że flamingi są tylko na prywatnej wyspie należącej do hotelu Renaissance Resort & Casino. I tylko tam! Nigdzie indziej! Jeśli nie ma się zamiaru spędzić tam choćby jednej nocy można kupić bilet na wyspę- koszt 100 USD/ osoba. Postanowiłam wykupić jeden nocleg i tym sposobem dotrzeć na wyspę w cenie doby hotelowej (a cena za dobę to przy „special price“ jedyne 1000 pln bez śniadania). Ale jak na cenę za miłość, którą możesz posiąść przez flamingi to i tak niewiele 

Plaża przepiękna i faktycznie są na niej flamingi! Jak dzikus rzuciłam się na te biedne stworzenia i tak i tak i tak- z każdej strony selfie jest. Zupełnie, jakby mi miały zaraz odlecieć. A one rozpędzają się rozpędzają, wymachują skrzydłami i nic, ani drgną do góry. Okazuje się, że mają podcięte skrzydła i nie występują gromadnie na wyspie. Są to „zwierzęta- maskotki“ sieci hotelowej i maja przyciągać turystów i dużo kasy.

„One Happy Island“ nie dla wszystkich okazuje się nią być. W ramach jedności z flamingami przebrałam się ze jednego z nich i wspólnie chadzaliśmy po plaży.

  

            

       

Na tej Arubie, która żyje z turystów, reklamując się fake‘owymi flamingami, nawet nie sprzedaje się z nimi pamiątek. Nie ma! Bardziej coś z małpką czy żółwiem, generalnie chiński badziew. Jedynie hotel który ma na swojej wyspie te uwięzione ptaki sprzedaje magnesy na lodówkę.

Także w tym miejscu chciałabym przeprosić wszystkich swoich znajomych, którzy żyją w przekonaniu, że przywiezione przeze mnie gadżety z flamingami są z Aruby- tak naprawdę kupiłam je w Primark‘u w Londynie a w samej Polsce jest o 100% więcej podobnych gadżetów niż na Arubie.

Tak czy inaczej, moje wyobrażenia o „One Happy Island“ były zupełnie inne niż realia które tam zastałam. To, że tani bilet lotniczy, nie koniecznie oznacza ze tanie wakacje. Szczerze, wyspa sama w sobie mnie rozczarowała ale totalnie uwierzyłam w moc flamingów i w miłość! Dla mnie ta wyspa na zawsze pozostanie wyjątkowa ! 

Love is all around! Gdziekolwiek jesteś, podążaj za mocą flamingów 

„Co było na Arubie pozostaje na Arubie“

Magda Jaworska na co dzień zajmuje się produkcją filmowo-telewizyjną i reklamową. Ma swoją firmę produkcyjną Baboo Production. Pracowała zarówno przy filmie Hollywood jak i Bollywood oraz brała udział w największych polskich produkcjach. Pasję do pracy uwielbia łączyć z pasją podróżniczą. I tak, organizowała zdjęcia m.in. w USA, na Filipinach, w RPA, Indiach, na Maderze. Sama postanowiła nakręcić swoją wyprawę pod Mount Everest Base Camp. Bezsprzecznie jest żądna wrażeń i emocji, które są nieustającym żródłem inspiracji. Jeśli się zatrzymuje, to po to by obmyślić kolejny plan działania.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Urlopy widoczne w statystykach internetowych

Aktywność Polaków w sieci spadła wraz z sezonem wakacyjnym. W porównaniu z czerwcem w lipcu z internetu korzystało o ponad 560 tys. użytkowników mniej.

W lipcu z internetu korzystało 26,5 mln Polaków. Wygenerowali oni łącznie 53,4 mld odsłon, a czas, jaki spędzali średnio dziennie w sieci, wyniósł 2 godz. 25 min. Jedna piąta internautów (21 proc.) łączyła się w tym okresie z siecią wyłącznie za pośrednictwem komputerów stacjonarnych i laptopów, a jedna szósta (16 proc.) wyłącznie za pomocą urządzeń mobilnych (źródło: badanie Gemius/PBI).

 

Internauci na urlopie

W lipcu z internetu na komputerach osobistych korzystało o ponad 1 mln osób mniej niż w czerwcu. Lipcowe spadki widoczne są także w ogólnej liczbie internautów. Dzienny rekord liczby Polaków korzystających z sieci padł w środę 26 lipca – było to 19,5 mln osób. To 800 tys. osób mniej niż w rekordowym dniu czerwca (20,3 mln). Najmniej aktywnym dniem ostatniego miesiąca była sobota 29 lipca – 17,3 mln internautów. I tu także zanotowano o 600 tys. użytkowników sieci mniej niż w najbardziej „leniwym” dniu czerwca.

 

Bilety jak świeże bułeczki

Wakacyjne rozluźnienie nie dotyczyło jednak fanów Eda Sheerana. Wejściówki na jego koncert w Warszawie, które trafiły do sprzedaży 8 lipca, zostały wykupione w ciągu jednej godziny. Serwisy biletowe odnotowały w tym czasie nadzwyczajne zainteresowanie internautów. Liczba odsłon wygenerowanych w tym jednym dniu na serwisach sprzedających bilety wyniosła 15,7 mln, co stanowi połowę wejść na tego typu strony WWW w całym miesiącu.

 

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF