...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Zmiany w wyprzedażach Steam

Steam Sales

Od teraz dana gra będzie mogła być przeceniona ponownie po upływie 28 dni (obecnie 6 tygodni). Reguła ta nie obowiązuje jednak przy większych eventach, takich jak letnie czy zimowe wyprzedaże. Promocji nie może ulec również produkt, którego cena wzrosła w ciągu ostatnich 28 dni, a także zabroni to wydawcom podnoszenia kosztu danej gry podczas trwającej na nią wyprzedaży.

Zmianom ulegnie także czas trwania zniżek. Nie może być on dłuższy niż dwa tygodnie, oraz krótszy niż jeden dzień. Cena produktu może być obniżona maksymalnie o 90%, jednak minimalna przecena musi wynieść 10%.

Zmiany wejdą w życie 28 marca 2022 roku.

Adam Daniluk

Jak nabieramy się na coroczne „wyprzedaże”

wyprzedaze

Jak pokazują badania przeprowadzone przez Deloitte, obietnice niskich cen nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością. W szczególności okres po nowym roku nie prezentuje się obiecująco dla klientów, a w porównaniu z połową listopada zeszłego roku ruch cen wyniósł 4,3%, w efekcie dając średni wzrost cen. Oznacza to również wzrost w stosunku do zeszłorocznych wartości o 0,5 pkt proc.

Ceny niemal dwóch trzecich produktów w analizowanym okresie wzrosły. Średni wzrost wyniósł 9 proc., ale istotne jest to, że w przypadku 32 proc. z nich wzrost ten wyniósł powyżej 5 proc. Tylko 29 proc. analizowanych produktów miało obniżone ceny, co pokazuje, że nie możemy mówić o jakichś rzeczywiście atrakcyjnych cenowo ofertach dla klientów

Anita Bielańska, dyrektor w dziale Konsultingu, liderka Consumer Industry w Deloitte

Badania uwzględniły również zmianę cen poszczególnych dóbr. Dzięki temu wiemy, że na początku roku największe obniżki dotknęły gier, telewizorów oraz konsoli. Z kolei największe wzrosty dotknęły zabawek, kosmetyków oraz akcesoria z kategorii wearables.

Z kolei największe wzrosty cen obserwowaliśmy w przypadku zabawek, w tym popularnych klocków Lego. Ceny niektórych zestawów w analizowanym okresie wzrastały nawet o 90 proc. W większości przypadków były to wzrosty o kilkanaście procent
Adrian Koniecko, starszy konsultant w zespole strategii, Deloitte

Warto w tym kontekście przeanalizować, w jakim okresie najlepiej dokonać zakupów. Zdaniem ekspertów Deloitte będzie to początek badanego okresu, czyli tydzień przed czarnym piątkiem, kolejne tygodnie w większości przypadków oznaczają podwyżki i nieopłacalne zakupy.


Źródło: Deloitte

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Jakie rekordy przyniesie Black Friday? [RAPORT]

black friday sale

Rok 2020 jest już nazywany przełomowym, jeśli chodzi o e-commerce. Okres pandemii spowodował zmianę przyzwyczajeń konsumentów i przeniesienie części zakupów do internetu. Jak wynika z najnowszych danych dotyczących rynku e-commerce, już 73% internautów robi zakupy online (o 11 p.p. więcej niż w 2019 r.), co daje liczbę około 20,6 mln osób2. Zdaniem analityków, sprzedaż w internecie może być w tym roku nawet dwukrotnie większa i wynieść 100 mld zł3. Wzrosty są odnotowywane w niemal wszystkich branżach, również w tych, w których e-commerce nie miał wcześniej znaczącego udziału4. Wyniki ostatnich badań konsumenckich wskazują też na kolejny ważny trend – coraz częściej do e-zakupów wykorzystujemy smartfon.

Kanał „mobile” jest coraz ważniejszy dla platform i sklepów e-commerce. Marki powinny przyjrzeć się zwłaszcza najmłodszej grupie wiekowej – to jej preferencje i zwyczaje zakupowe wraz ze wzrostem siły nabywczej będą wkrótce kształtować oblicze polskiego handlu internetowego. Już teraz wśród konsumentów w wieku 15-24 lata smartfon jest najchętniej wykorzystywanym urządzeniem do e-zakupów. Co więcej, ci konsumenci – chętniej niż inni – korzystają przy zakupach z aplikacji mobilnych. Jej brak postrzega jako problem aż 39% kupujących z poziomu urządzenia mobilnego w wieku 15-24 lata5.

Rafał Karczewski ze Spicy Mobile

Jak wynika z opublikowanego właśnie raportu „M-commerce”, 74% użytkowników urządzeń mobilnych ma na swoim smartfonie zainstalowaną przynajmniej jedną aplikację zakupową. To dane z września br., które pochodzą z pasywnego pomiaru aktywności Polaków na urządzeniach mobilnych z systemem Android. Można je więc nazwać tzw. „danymi twardymi”. W porównaniu do analogicznego okresu w 2019 r. łączny zasięg aplikacji zakupowych wzrósł trzykrotnie. Na popularność całej kategorii rzutują przede wszystkim największe aplikacje zakupowe, do których należą popularne platformy e-commerce, jak Allegro, OLX czy AliExpress, a także aplikacja drogerii Rossmann. Większy niż przed rokiem ruch widać również i w innych kategoriach aplikacji zakupowych, także tych mniej popularnych, jak np. aplikacje sieci spożywczych.

Platformy zakupowe

Jak wynika z danych Spicy Mobile, najbardziej popularną platformą zakupową w Polsce jest Allegro – we wrześniu 2020 r. korzystał z niej co drugi użytkownik smartfona z systemem operacyjnym Android (49,62%). Na kolejnych miejscach pojawiają się OLX (37,74%) oraz AliExpress (22,96%). Na przestrzeni dwunastu miesięcy (między wrześniem 2019 r. a wrześniem 2020 r.) zasięg aplikacji Allegro wzrósł trzykrotnie, a AliExpress i OLX dwukrotnie.

Moda

Ostatnie miesiące przyniosły wzrost zainteresowania konsumentów aplikacją do sprzedaży odzieży używanej Vinted, z której korzysta aktualnie 12% użytkowników (rok wcześniej był to nieco ponad 1%). Ten wynik plasuje ją na piątym miejscu według zasięgu w rankingu najpopularniejszych aplikacji zakupowych w Polsce. Vinted to nie jedyna aplikacja z branży modowej, po którą Polacy sięgali częściej niż rok temu. Na przykład zasięg aplikacji Zalando wzrósł z 1,23% we wrześniu 2019 r. do 3,88%, a liczba wywołań na pierwszy ekran wzrosła z 1,4 mln do 194,7 mln.

Sieci spożywcze

Na tle gigantów polskiego rynku e-commerce ruch w aplikacjach sieci spożywczych jest niszowy. Najpopularniejszą w tej kategorii jest aplikacja sieci handlowej Carrefour. We wrześniu zasięg aplikacji Mój Carrefour wyniósł 5%, a liczba uruchomień przekroczyła 30,4 mln. Na drugim miejscu – według zasięgu – znajduje się aplikacja Tesco Club Card (3,52%), wywoływana na pierwszy ekran 17,6 mln razy. Warto podkreślić, że aplikacja Moja Biedronka – choć pod względem zasięgu ustępuje innym – jest najczęściej uruchamianą aplikacją sieci spożywczej. We wrześniu 2020 r. wywoływano ją na pierwszy ekran 46,2 mln razy.

Jedzenie na wynos

W tej kategorii można wyróżnić trzech liderów: Pyszne.pl, KFC oraz UberEats. W ostatnim czasie szczególnie wzrosło zainteresowanie aplikacją KFC, która we wrześniu 2020 r. odnotowała rekordowe zainteresowanie i dociera obecnie do ponad 8% użytkowników (we wrześniu 2019 r. jej zasięg wynosił 0,12%). Jest to też aplikacja do zamawiania jedzenia na wynos, w której użytkownicy spędzają najwięcej czasu oraz którą najczęściej wywołują na pierwszy ekran. To wyraźne odwrócenie tendencji z kwietnia br., kiedy to Uber Eats oraz Pyszne.pl cieszyły się znaczną przewagą nad dominującym obecnie konkurentem, tak w liczbie wywołań, jak i w czasie spędzonym w aplikacji.

Drogerie i apteki

Zdecydowanym liderem tej kategorii i jednocześnie 3. najpopularniejszą aplikacją mobilną w Polsce jest aplikacja drogerii Rossmann. We wrześniu 2020 r. jej zasięg wyniósł prawie 24%. Choć pod względem zasięgu aplikacja Rossmann utrzymuje się w ścisłej czołówce, obok aplikacji popularnych platform e-commerce, to jej użytkownicy nie są tak aktywni. W aplikacji Rossmann spędzają średnio pięć razy mniej czasu niż w aplikacji OLX i prawie trzy razy mniej niż w AliExpress6.

Kupony, rabaty, gazetki promocyjne

To ważny kierunek rozwoju m-commerce. W skali całego roku liderami kategorii są Blix, PAYBACK PL oraz Wish. Ostatnio dołączyła do nich także aplikacja Goodie. Poza tymi aplikacjami użytkownicy często korzystali z Peppera (zasięg we wrześniu 2020 r. na poziomie 2,71%), spędzając w nim miesięcznie prawie tyle samo czasu, co w dużo bardziej popularnej aplikacji Wish (6,69%). Najczęściej i najdłużej używaną aplikacją jest jednak Blix, który tylko we wrześniu 2020 r. został otworzony przez użytkowników blisko 808 mln razy, co zsumowało się do 4 mln godzin spędzonych w aplikacji.

Inne popularne aplikacje zakupowe

Mówiąc o rynku m-commerce w Polsce, nie można nie wspomnieć o jeszcze dwóch aplikacjach powiązanych ze stacjonarnymi placówkami sklepów o wyrobionych markach: Vitay oraz Empik (odpowiednio 8,06% i 6,94%).Także jeśli chodzi o częstość i długość użytkowania ich popularność zwiększyła się w ostatnim czasie, przy czym Empik odnotował wyraźny wzrost zainteresowania na przełomie lutego oraz marca, a Vitay w sierpniu i we wrześniu.

Musimy pamiętać o tym, że smartfon jest narzędziem wielofunkcyjnym w kontekście zakupów. Nawet jeśli nie finalizujemy zakupu na urządzeniu mobilnym, to przy jego pomocy poszukujemy informacji, porównujemy oferty, szukamy promocji czy też śledzimy stan zamówienia. Aplikacje mobilne mogą być więc wykorzystywane w handlu na wiele sposobów. Z jednej strony mogą umożliwiać dokonywanie zakupów online, z drugiej – wspierać tradycyjną sieć sprzedaży.

Tomasz Kąkol ze Spicy Mobile

ZOBACZ PEŁNY RAPORT M-COMMERCE


Źródło: informacja prasowa Spicy Mobile

 

 

 

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Black Friday: albo na serio, albo wcale

Jakie błędy w strategii sprzedażowej i komunikacji z odbiorcami najczęściej popełniają sprzedawcy? Z czym muszą się mierzyć agencje marketingowe, by przeprowadzić krótką, lecz intensywną kampanię nastawioną na konwersję? Dlaczego przygotowań do dni tak bardzo wyczekiwanych przez konsumentów nie można odkładać na ostatnią chwilę?

Pytań i wniosków nasuwa się sporo, więc spróbujmy ten temat zgłębić, patrząc na Black Friday z dystansem i marketingowym przymrużeniem oka.

Odporni na święto konsumpcji?

Mało kto będzie zaskoczony słysząc, że Czarny Piątek przyjął się na dobre w niektórych krajach anglosaskich, skoro pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Niezwykłą popularnością cieszy się też w RPA, Grecji czy Pakistanie. Według danych serwisu picodi.pl z 2017 rok mieszkańcy RPA dokonali o 16226% więcej zakupów w Black Friday poprzez witrynę niż w innych dniach roku.

W Polsce ten proces przebiega znacznie wolniej, choć perspektywy wydają się obiecujące – mimo koronawirusowej pandemii. Jednocześnie w sieci na dobre zagościły memy pokazujące Black Friday w krzywym zwierciadle i sugerujące, że większość sprzedawców chce przechytrzyć swoich klientów.

Black Friday w Polsce
Źródło: https://obrazkowo.pl/main/media/25ac069e59c30568fa578d085c207d06/Black-Friday-w-Polsce

 

Warto odłożyć na bok daleko idące uogólnienia i zastanowić się, z jakiego powodu listopadowe wyprzedaże nie wzbudzają takiej euforii, jak na Wyspach czy za oceanem.

Promocja bez promocji

Podwyższanie cen na kilkanaście dni przed Czarnym Piątkiem tylko po to, by w punkcie kulminacyjnym nieznacznie je obniżyć? Z takim podejściem spotkał się niejeden marketer. To oczywiście droga donikąd, bo próba zorganizowania pozornej promocji raz może się udać. Za rok lub dwa potencjalni kupujący najpewniej od razu sprawdzą ofertę konkurencji. Wielu producentów i detalistów obawia się ryzyka, że nie zarobią na całym przedsięwzięciu tyle, ile by chcieli.

Black Friday_Kwejk
Źródło: https://kwejk.pl/obrazek/3300013/black-friday.html

Gdy w grę wchodzi wyłącznie sprzedaż wysyłkowa, specjaliści marketingu online wiedzą, że spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność. Jeśli mimo znacznej obniżki cen towarów lub usług nie uda się osiągnąć KPI przyjętych wcześniej z klientem, jakość współpracy może się pogorszyć.

Duży może więcej?

Zdecydowanie. Sieci sklepów odzieżowych w czasie Black Friday nie mają litości dla mniejszych konkurentów. Z uwagi na tzw. efekt skali są w stanie ogłosić nad wyraz atrakcyjne promocje – takie, które dla średnich firm lub mniejszych prywatnych przedsiębiorców oznaczałyby całkowitą rezygnację z zysków.

To jeden z powodów, który tłumaczy, dlaczego wiele sklepów z wysokiej jakości bielizną czy ubraniami nie bierze udziału w cenowym wyścigu. Niektórzy próbują „oszukać przeznaczenie” i zaczynają ostrożnie zmniejszać ceny asortymentu na kilkanaście dni przed Czarnym Piątkiem. Choć szansa na tłumy zainteresowanych jest raczej niewielka, wierni klienci ucieszą się z przecen.

Ciemna strona e-commerce

Dla firm opierających swoją działalność na sprzedaży online Black Friday może być zarówno czasem handlowych żniw, jak i przyczyną nagłego przyblokowania biznesu. Oczywiście chodzi o zwroty towarów – i to nie tylko ubrań. Gdy przedsiębiorca zdecyduje o “przewietrzeniu” magazynów, ponieważ ma nadzieję na jakikolwiek zysk po towarze, który się nie sprzedał, masowe zwroty mogą doprowadzić do paraliżu. Pracownicy zajęci dotychczas nadawaniem paczek, będą musieli je przyjmować i weryfikować, czy klient ma prawo do otrzymania środków z powrotem.

Aby uniknąć takiego scenariusza, marketerzy zachęcają do tworzenia wiarygodnych kart produktów. Powinny one bazować na szczegółowych informacjach i ostrych zdjęciach lub materiałach wideo – realnie przedstawiających dany towar. Jeśli większość zwrotów wynika z niezgodności produktu z opisem, sprzedawca może mieć pretensje głównie do siebie.

Przeciąganie liny

Narzędzia do szybkiej komunikacji tekstowej pomiędzy sklepem a kupującymi są bardzo przydatne, jednak zuchwałość niektórych klientów po prostu zadziwia. Wiadomości prywatne na firmowym fanpage’u z propozycją kupna danego towaru po mniejszej cenie to żadna nowość. Gorzej, gdy śmiałe negocjacje przeradzają się w kłótnię lub zainteresowany próbuje za wszelką cenę udowodnić, że nabył wadliwy produkt.

W okresie największych promocji otrzymywaliśmy maile od klientek, które sugerowały nam cenę, w jakiej byłyby skłonne kupić daną rzecz. Pisały, że chętnie kupią tę bluzkę, ale nie za 150 zł, tylko za 100. Nie były to pojedyncze przypadki. Takie targowanie zdarzało się często.

Marketingowiec jednej z poznańskich marek odzieżowych

Czasem dla świętego spokoju marki dążą do wyciszania takich incydentów i wysyłają jakąś pozycję z asortymentu w ramach rekompensaty. Czy słusznie? Nie zawsze – szczególnie gdy istnieje uzasadnione podejrzenie oszustwa. Takie sytuacje zdarzają się najczęściej w gorących okresach sprzedażowych lub podczas powszechnych akcji promocyjnych, czyli właśnie Black Friday.

Influencer marketing na skróty

Zapraszanie do współpracy niezbyt wiarygodnych, choć bardzo znanych influencerów to ogromny błąd. Kampania z udziałem popularnej aktorki, która na swoim instagramowym profilu promuje dosłownie wszystko, raczej nie przełoży się na wymierne efekty sprzedażowe. Odbiorcy oczekują autentyczności, spójności w przekazie. Znana twarz to za mało.

W czasie Black Friday liczy się zysk. Jeśli więc liczba wykorzystanych kodów rabatowych oferowanych przez influencera nijak się ma do generowanych zasięgów, można się zastanawiać, czy nie lepiej na przyszłość zainwestować w solidną kampanię PPC. Ta zdecydowanie nadaje się do szybkich działań reklamowych z precyzyjnym targetowaniem.

Budżet reklamowy

Sklepy dłużej działające w sektorze e-commerce zdają sobie sprawę, że bez budżetu reklamowego nie sposób wybić się ze swoją ofertą wśród konkurencji. Mniejsi gracze nie zawsze dostrzegają tę zależność – chcieliby wydawać na działania promocyjne podczas Czarnego Piątku tyle samo, co wcześniej. Dysponując odpowiednimi środkami na cele marketingowe, warto zwrócić się do solidnej firmy zewnętrznej, będącej w stanie umiejętnie połączyć różne obszary marketingu internetowego – SEO, PPC, content marketing itd. Każda kampania to inny budżet – liczba zmiennych jest na tyle duża, że najlepiej poprosić o indywidualną ofertę.

Działania w zakresie PPC są znakomitym rozwiązaniem dla przedsiębiorców, którzy chcą szybko i precyzyjnie dotrzeć do określonej grupy klientów. Kluczowym elementem jest wnikliwa analiza i ciągła optymalizacja, aby odpowiednio wykorzystać budżet. Liczy się także doświadczenie. Osoby chcące działać na własną rękę, bez profesjonalnego wsparcia, często się przekonują, że zatrudnienie renomowanej agencji marketingowej to najlepsza inwestycja. 

Piotr Woźniak, Lider Zespołu Kampanii PPC w Grupie TENSE

Jeśli nie Black Friday, to…

Black Week? White Wednesday? A może Cyber Monday? Możliwości nie brakuje. Ważne, by klient jasno określił swoje biznesowe cele i wziął pod uwagę aktualne perspektywy.
Dla marek działających w bardzo konkurencyjnych segmentach, np. w odzieżowym, Black Friday będzie też świetną inwestycją wizerunkową. Warto o tym pamiętać, współpracując z klientem, którego brand nie jest dostatecznie rozpoznawalny. Zorganizowanie krótkiej, lecz bardzo przemyślanej akcji promocyjnej na pewno ułatwi dotarcie do nowych odbiorców.


Autor:

Marcin Siemiginowski, Specjalista ds. Content Marketingu w Grupie TENSE. Wcześniej Account Manager w agencji social media i zdalny copywriter SEO. W codziennej pracy stara się łączyć zamiłowanie do wysokiej jakości treści z chęcią jak najlepszego poznania perspektywy klienta. Prywatnie miłośnik dobrej publicystyki, seriali z gatunku political-fiction i zimowych szaleństw na lodowisku.
 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Black Friday – jak robić rozsądne zakupy?

black friday

Black Friday, czy też Czarny Piątek nazywany jest świętem zakupów. Czekamy na niego z niecierpliwością i ekscytujemy się zbliżającymi obniżkami nawet do 70% procent w wielu sklepach. Ma on też wielu przeciwników, którzy twierdzą, że jest to święto konsumpcjonizmu i znajdują wiele argumentów by w ten dzień (czy też weekend bądź tydzień, bo w wielu miejscach czas obniżek jest wydłużany) zakupów nie robić.

Jeśli jednak należysz do tej pierwszej grupy konsumentów i uśmiechasz się na myśl o zbliżających się wyprzedażach, zadbaj o to, by Twoje zakupy były rozsądne i nie doprowadziły cię do zdenerwowania.

Zrób listę zakupów

Łatwo wpaść w sidła wszechobecnych promocji i kupić wiele zbędnych rzeczy, które na pierwszy rzut oka “naprawdę są potrzebne”. Często od Black Friday zaczynamy także zakupy prezentów świątecznych. Przemyśl wcześniej co chcesz kupić i zrób konkretną listę zakupów, by uniknąć masowych zwrotów po zakończeniu promocji i zostawić trochę pieniędzy w portfelu na bardziej przyziemne potrzeby.

Ustal budżet

Sama lista niestety nie wróży sukcesu zakupowego. Każdemu zdarza się zauważyć w ostatniej chwili coś, co od zawsze chciał mieć albo rzecz, która mu się bardzo spodobała, a po prostu ma okazyjną cenę i jeśli nie kupi jej dzisiaj to nigdy. Czasem jest ich kilka, a czasem uzbiera się ich nawet kilkanaście. Dlatego ustal budżet maksymalny na ten dzień. Jeśli masz w planach większe zakupy, możesz ustalić, że do kwoty z listy podstawowej dodajesz 20 albo 50 złotych na takie właśnie nieprzewidziane zakupy bądź limit ilościowy np. nie kupię więcej niż 2 rzeczy spoza listy.

Podwójne upewnienie się

Jeśli jednak okaże się, ze ograniczony budżet albo limit ilościowy nie zadziałał, upewnij się zawsze, że zakup, którego chcesz dokonać, jest rozsądny. Po pierwsze odpowiedz sobie na pytanie, gdzie i jak użyjesz tej rzeczy – im więcej (realnych!) zastosowań, tym większa szansa na to, że nie wydasz pieniędzy bez powodu. Po drugie zastanów się, czy wizualnie i technicznie pasuje ona to twojego mieszkania, szafy czy sprzętu, który już posiadasz. Po co kupować coś, co jest ładne albo fajne jeśli ostatecznie i tak będziesz musiał to zwrócić?

Jeśli planujesz zakup sprzętu elektronicznego, wybierz wcześniej model

W Czarny Piątek bardzo duże obniżki wprowadzają sklepy sprzedające elektronikę. Jeśli planujesz zakup sprzętu AGD czy też telewizora albo laptopa, zrób wcześniej research modeli dostępnych na rynku oraz wybierz konkretne parametry sprzętu, którymi jesteś zainteresowany. To bardzo usprawni zakupy w dzień wyprzedaży i być może pozwoli ci uniknąć wyczekiwania w długich kolejkach do doradców w sklepie albo zdenerwowania na obciążone w tym dniu serwery sklepów internetowych. Kupując sprzęt online, upewnij się jednak w kwestii sposobu i kosztów dostawy, by nie zaskoczyły cię duże dodatkowe koszty przy płatności.

Kupuj online

Jeśli chcesz skorzystać z promocyjnych ofert, ale nie jesteś fanem zakupów stacjonarnych, a na myśl o tłumie, w którym miałbyś podejmować decyzje zakupowe przechodzi ci dreszczyk po kręgosłupie – wybierz alternatywę. Dzisiaj większość sklepów internetowych i platform sprzedażowych wprowadza promocje na Black Friday w specjalnie do tego wydzielonych miejscach. Niektóre z nich umożliwiają nawet wcześniejsze zapoznanie się z produktami, które zostaną przecenione.

Kody i kupony rabatowe

Korzystaj z kodów i kuponów rabatowych. Poświęć wcześniej chwilę na znalezienie wszystkich dostępnych kodów, kuponów rabatowych i kart podarunkowych, z których możesz skorzystać. Często o nich zapominamy, a umożliwiają one znaczne obniżenie końcowej kwoty do zapłaty w danym sklepie. Nie wszystkie sklepy jednak pozwalają łączyć ze sobą kody rabatowe. Upewnij się, które, by uniknąć rozczarowania przy płatności.

Upewnij się co do zasad zwrotu

Niezależnie od tego czy zakupy zrobisz stacjonarnie, czy online, zawsze masz prawo do zwrotu zakupionego, nieużywanego towaru. W przypadku sklepów stacjonarnych zazwyczaj jest to 14 albo 30 dni. Jeśli chodzi o sklepy online – obowiązującym ogólnie terminem w prawach konsumenta jest 14 dni, jednak coraz częściej platformy decydują się na przedłużenie go do 30, a nawet do 100 dni.

Nie zawsze podczas Black Friday udaje się zakupić wszystko, czego szukamy i potrzebujemy. Często ostatnia sztuka produktu, który bardzo chcemy kupić, zostaje wykupiona przez osobę, która swoi w kolejce przed nami. Mimo to ważne jest to, by zachować rozsądek i nie denerwować się bez potrzeby, a jeśli kupujesz stacjonarnie – bądź uprzejmy dla innych!

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Skąd wziął się Czarny Piątek? | Artykuł sponsorowany

Black Friday to dość nietypowe święto obchodzone w USA od wielu lat. Jego geneza nie jest jednak do końca jasna. Różne źródła podają różne twierdzenia. Ostatecznie, prawdopodobnie każde z poniższych wydarzeń miało mniejszy lub większy wpływ na ukształtowanie się określenia i tradycji Black Friday. 

Teoria związana z ekonomią mówi, że ów termin powinien być kojarzony z załamaniem cen i rynku złota w 1969. Spekulacje dwóch maklerów doprowadziły do rekordowej wartości złota na rynku. Interwencja Rządu doprowadziła do spadku ceny złota ze 160 do 130 dol. za uncję. 

Pozostałe teorie są powiązane z ustanowionym przez prezydenta Abrahama Lincolna Świętem Dziękczynienia. W Stanach Zjednoczonych jest to bardzo ważne święto. Rozpoczyna ono również okres bożonarodzeniowego szaleństwa zakupowego.

Jedna z historii mówi, że w latach pięćdziesiątych pracownicy masowo zgłaszali nieobecność w pracy następnego dnia po Święcie Dziękczynienia, by mieć czterodniowy wolny weekend. To sprawiało, że handlowcy, chcąc wykorzystać potencjał zakupowy, otwierali sklepy wcześniej i zamykali je później. Wprowadzali też liczne promocje, by zachęcić klientów do zakupów. 

Na początku lat 60 XX w. określeniem Czarny Piątek zaczęli posługiwać się policjanci z kilku stanów. Nawiązywało ono do fatalnej sytuacji na drogach i dużych, problematycznych tłumów w sklepach. Funkcjonariusze musieli pracować po 12 godzin, żeby zapanować nad chaosem spowodowanym dniem wolnym. 

W latach 80. pojawiła się koncepcja, która łączyła powstanie nazwy Czarny Piątek z kolorem tuszu używanego przez księgowych do zapisywania utargu. Kolor czerwony oznaczał straty, kolorem czarnym zapisywano zyski. Ponoć pierwszy dzień po Dniu Dziękczynienia był momentem przełomowym dla sprzedawców. Rozpoczynał świąteczny wzrost utargów, który trwał mniej więcej do stycznia, co pozwalało przedsiębiorcom wyrównywać straty za pozostałą część roku. 

Inna historia mówi, że w latach pięćdziesiątych pracownicy masowo zgłaszali nieobecność w pracy następnego dnia po Święcie Dziękczynienia, by mieć czterodniowy wolny weekend. To sprawiało, że handlowcy, chcąc wykorzystać potencjał zakupowy, otwierali sklepy wcześniej i zamykali je później. Wprowadzali też liczne promocje, by zachęcić klientów do zakupów. 

Coraz częściej wyprzedażowy piątek zamienia się w wyprzedażowy weekend. Marki dostrzegają rosnące zyski, które powoduje przedłużenie promocji i chętnie z tego korzystają. W ubiegłym roku podczas Black Friday i całego weekendu zakupy zrobiło ponad 170 milionów Amerykanów. Coraz częściej akcje promocyjne wprowadzane są również w sklepach internetowych. 

Black Friday w Polsce pojawił się dopiero kilka lat temu. Święto wyprzedaży funkcjonuje u nas pod nazwą Czarny Piątek. Choć nie ma powiązania z żadnymi ważnymi wydarzeniami w naszym kraju, zwyczajowo również jest obchodzony w ostatni piątek listopada. Z roku na rok zyskuje coraz większą popularność. Niestety wysokość zniżek w wielu przypadkach pozostawia wiele do życzenia. W porównaniu do amerykańskich wyprzedaży są one ledwie zauważalne. Zdarza się też, że sklepy specjalnie w ten dzień zwiększają ceny wcześniej przecenionych produktów. 

Pomimo to bardzo często można kupić ciekawe produkty w naprawdę dobrych cenach. Na naszym rodzimym rynku dużą popularnością w ten szalony dzień cieszą się sklepy z elektroniką oraz sprzętem RTV i AGD. 

Jedne z ciekawszych wyprzedaży w tym roku oferuje Media Expert. Marka przygotowała promocję Black Friday oraz Black Weeks. W promocyjnych cenach kupimy telewizory, laptopy, smartfony, sprzęt audio, komputery stacjonarne i akcesoria oraz sprzęt AGD.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Black Friday to dzień wielkich wyprzedaży i… „ad fraudów”

23 listopada, czyli Black Friday, może być trudny dla branży reklamy online – przyznaje Artur Zawadzki z agencji marketingu mobilnego Spicy Mobile, pomysłodawca Just Run App. – Nasilona aktywność reklamodawców w tym czasie sprzyja zapotrzebowaniu na ruch, każdy chce pozyskać użytkownika i każdy chce to zrobić tanio. Z powodu skali zjawiska na nadużycia są narażeni wszyscy reklamodawcy, także ci inwestujący w reklamę mobilną.

„Ad fraudy” polegają na sprzedaży impresji, klików lub konwersji, które są generowane automatycznie przez boty a nie ludzi. Paradoksalnie, problem najbardziej dotyka tych reklamodawców, którzy preferują reklamę efektywnościową (o ile nie kończy się np. płatnością), czyli rozliczaną za osiągnięcie pożądanej akcji, np. wejście na stronę czy wypełnienie formularza. Ze względu na model rozliczenia, dużą rolę reklamy wideo oraz rozproszenie wydawców najbardziej podatny na nadużycia jest programmatic – kanał generujący w 2017 r. wydatki reklamowe o wartości ponad 560 mln złotych, co stanowi 28% całościowego budżetu na reklamę display w Polsce [1].

„Ad fraudy” są nową formą globalnej cyberprzestępczości – dodaje Artur Zawadzki. – Reklamodawcy są ofiarami wyłudzeń na skalę miliardów dolarów rocznie. Według analityków z firmy Forrester w 2016 r. „ad fraudy” kosztowały reklamodawców 7,4 mld dolarów. O ile nie zostaną podjęte żadne regulacje rynkowe, ta liczba ma wzrosnąć do blisko 11 mld dolarów do 2021 r.

Problem ad fraudów dotyczy także branży mobilnej. Na początku tego roku, w wyniku śledztwa przeprowadzonego przez BuzzFeed odkryto sieć aplikacji, których użytkownicy byli potajemnie śledzeni, a ich aktywność w aplikacjach została następnie skopiowana i wykorzystana do stworzenia fałszywego ruchu, zdolnego ominąć najważniejsze systemy do wykrywania „ad fraudów”. Zidentyfikowane aplikacje zostały zainstalowane na telefonach z Androidem ponad 115 milionów razy. Jak podał BuzzFeed, były wśród nich również aplikacje adresowane do dzieci [2].

W przypadku branży mobilnej problem „ad fraudów” dotyczy nie tylko emisji reklam, ale i instalacji aplikacji. Według szacunków firmy AppsFlyer, tylko w pierwszym kwartale 2018 r. marketerzy aplikacji mobilnych mieli do czynienia z oszustwami reklamowymi o wartości od 700 do 800 milionów dolarów, co stanowi wzrost o 30% w porównaniu do średniej kwartalnej za 2017 r. Wnioski z badanej próby 2500 aplikacji są następujące – „nieuczciwe” instalacje stanowią 11% wszystkich płatnych instalacji, w przypadku niektórych aplikacji udział „ad fraudów” przekracza czasem 30%, branże najbardziej podatne na tego typu nadużycia to m-commerce i branża finansowa. To tu za akcje użytkownika płaci się najwięcej, więc i pokusa ze strony oszustów jest największa.

Problemu „ad fraudów” z racji skali, kosztów, a także kwestii bezpieczeństwa danych użytkowników nie można lekceważyć – podkreśla Artur Zawadzki.  – To jest jednak bardzo ciężka walka z przeciwnikiem, który cały czas doskonali technologię i działa na masową skalę. Co może pomóc? Współpraca z zaufanymi partnerami i oprogramowanie, które tego typu działania wykrywa. W taką właśnie autorską technologię, wykorzystującą ogromne bazy danych i uczenie maszynowe inwestujemy w ramach Just Run App. Analizując dane pochodzące z naszej własnej sieci Mobigate oraz z sieci programatycznych widzimy różnice w zachowaniach użytkowników. Śledzimy tu pewne statystyczne rozkłady związane z używanymi urządzeniami, oprogramowaniem czy lokalizacją. Danych, które mogą pomóc, jest naprawdę dużo: IP, model urządzenia, wspomniana już lokalizacja, sieć z której korzysta instalujący aplikację, rozkład godzinowy instalacji, czas między kliknięciem a instalacją, ustawienia językowe, brak lub niezgodne ID. W przypadku poszczególnych kampanii mają one różną wagę, ale mając odpowiednią ilość danych nasze narzędzia wykorzystujące metody machine learning czy artificial intelligence są w stanie wyłapywać coraz więcej anomalii.

[1] Według szacunków Grupy Roboczej Programmatic przy IAB Polska, opartych na danych IHS oraz IAB Polska/ PwC AdE.
[2] https://www.buzzfeednews.com/article/craigsilverman/how-a-massive-ad-fraud-scheme-exploited-android-phones-to

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Kilkuprocentowa obniżka już nie wystarczy, żeby zachęcić do zakupów. Klienci oczekują większych rabatów

W badaniu, przeprowadzonym na zlecenie Grupy AdRetail, na pytanie, jaka promocja cenowa, znaleziona w Internecie, sprawi, że respondent uda się do sklepu stacjonarnego i dokona zakupu, najwięcej, bo 24% ankietowanych odpowiedziało, że nie wie. Jak wyjaśnia Katarzyna Czuchaj-Łagód, Dyrektor Zarządzająca Mobile Institute, oprócz wysokości rabatu, konsumenci biorą pod uwagę też inne czynniki, np. darmową lub ekspresową dostawę oraz zniżki na poszerzone zakupy. Dlatego, trudno jest im z góry określić sztywną granicę preferowanej bonifikaty.

16% respondentów zadeklarowało, że do zakupów w sklepie stacjonarnym za pomocą Internetu przekona ich dopiero 50% zniżka. Tyle samo ankietowanych wskazało rabat rzędu 20-30%, a 12% badanych podało 10-20% promocję. Analizując wysokość wybieranej bonifikaty, należy pamiętać o tzw. progach wejściowych. Konsument widząc 15% obniżkę, może zainteresować się danym produktem, ale to nie znaczy, że od razu go kupi. Będzie obserwował artykuł w sieci i zaczeka, aż marka z czasem podniesie rabat właśnie do 50%. Wówczas klient zdecyduje się nabyć wyczekiwany towar – mówi Michał Rosiak z Grupy AdRetail.

Tylko 10% ankietowanych zadeklarowało, że 5-10% obniżka wystarczy, aby ich przekonać za pomocą Internetu do zakupów w sklepie stacjonarnym. Jak zaznacza Karolina Szuba, Board Member, European Operations Director w Baltonie, Polacy przyzwyczaili się już do atrakcyjnych zniżek i oczekują ich coraz częściej. Przeważnie firmy stosują tzw. pogłębienie promocji. Najpierw oferują zejście z jednego poziomu ceny, by później zwiększyć rabat, np. z 10% do 60%. I ten zabieg jest coraz częściej wyczekiwany przez klientów.

– Ostatnio zdecydowanie mamy do czynienia z inflacją promocji. Może to wynikać z przyjętej przez wiele sklepów strategii oferowania wymiernej korzyści np. za zapisanie się do newsletter’a. Najczęściej jest to prosty rabat na pierwsze zakupy w danym sklepie, plasujący się na poziomie 5-15%. Dlatego zniżka rzędu 10% jest już pewnym standardem, do którego klienci zdążyli się przyzwyczaić i nie wywołuje to u nich większych emocji. Chcąc zachęcić ich do zakupów, trzeba zaproponować coś więcej – stwierdza Magdalena Szarejko, Kierownik Działu Marketingu w BBK S.A.

Odległość gra rolę

Relacja między odległością, jaką konsument musi pokonać, idąc do sklepu stacjonarnego, a wielkością rabatu gra największą rolę. Póki klient zyskuje na obniżce, jest w stanie pokonać pewien dystans po dany produkt. Dlatego, przy 50% obniżce 17% ankietowanych jest skłonnych nawet pojechać do sklepu oddalonego od codziennej trasy lub miejsca zamieszkania. 20-30% promocja może przekonać do tego 14% badanych, 30-50% bonifikata zachęci 13% respondentów, natomiast 10-20% rabat – 12% osób i 5-10% upust – tylko 8% uczestników badania – wylicza ekspert z Grupy AdRetail.

Jak wynika z raportu, mimo promocji, 7% badanych osób i tak dokona zakupu „tam gdzie zwykle”. Zdaniem Katarzyny Czuchaj-Łagód, to jest charakterystyczne podejście dla wąskiego grona konsumentów, którzy wybierają tzw. utarte ścieżki. Najtrudniej przekonać ich do zmiany nawyków zakupowych, preferowanych marek czy produktów. Korzystają ze sprawdzonych sklepów i nie szukają nowych, lepszych miejsc, które w dodatku są oddalone od ich domów czy codziennych tras.

Nieplanowany zakup

Jedna czwarta, czyli 25% badanych nie wie, jak wysoka promocja może ich przekonać do zakupu dodatkowej rzeczy w sklepie stacjonarnym. Liczą się dla nich preferencje. Przykładowo, klient nie jada na co dzień parmezanu, ale potrzebuje 1 opakowanie do sałatki. Wówczas drugi taki sam produkt  w 50% promocji raczej go nie zainteresuje, bo ser leżałby w lodówce do momentu zepsucia i wyrzucenia – wyjaśnia Michał Rosiak.

Z badania można jednak wnioskować, że Polacy właściwie są skłonni kupić drugi, nieplanowany produkt w sklepie stacjonarnym, pod warunkiem, że będzie na niego promocja powyżej 5%. Tak odpowiedziało w sumie 65% ankietowanych. Z kolei, 19% respondentów skusi się na zakup, pod wpływem 50% obniżki. Jak wyjaśnia ekspert z Mobile Institute, zdecydowana większość Polaków woli kupować sprytnie, czyli nabywać produkty atrakcyjne cenowo i jednocześnie dobrej jakości. A taką szansę dają im tylko odpowiednie rabaty.

Lojalność a promocja

­– Zaledwie 17% ankietowanych stwierdziło, że 50% regularna promocja przekona ich do zapisania się do programu lojalnościowego marki. Jest to dość niski odsetek respondentów. W fazie projektowania badania przewidywałem minimum 30% osób zainteresowanych tak dużym rabatem. Ale dla większości Polaków podawanie swoich danych personalnych markom jest wciąż nie do zaakceptowania, a tego wymagają regulaminy programów lojalnościowych. Wynik można też wyjaśnić w ten sposób, że wysoki, stały rabat kojarzy się konsumentom z produktami niskiej jakości. Kolejna możliwość jest taka, że w ich ocenie, firma ma sztucznie zawyżoną cenę, a promocja jest tylko z nazwy – analizuje Michał Rosiak.

Należy dodać, że 26% badanych nie wie, jaka stała obniżka sprawi, że zapiszą się do programu lojalnościowego marki. Ale trzeba zaznaczyć, że są to osoby generalnie niezainteresowane promocyjnymi zakupami lub podchodzące do zakupów bardzo analitycznie. Według Katarzyny Czuchaj-Łagód, zapisanie się do programu lojalnościowego to dla części konsumentów pierwszy krok do „uzależnienia” od jednej marki, a tego klienci, uznający się za racjonalnych, mocno unikają. Ponadto, nie chcą oni udostępniać swoich danych osobowych. Marki powinny być zadowolone z tego, że żadna promocja nie zachęci do programu lojalnościowego zaledwie 9% ankietowanych.

Zdecydowana większość badanych osób, bo aż 62%, jest w stanie przystąpić do programu lojalnościowego, jeśli otrzyma rabat powyżej 5%. Patrząc na ten wynik można powiedzieć, że markom udaje się tworzyć oferty, które nie odstraszają konsumentów, a wręcz zachęcają ich do podjęcia interakcji. Przemawia za tym to, że rodzimi konsumenci generalnie nie lubią, gdy narzuca im się jakieś działanie. Raczej wolą sami wybierać dla siebie okazje zakupowe  – podsumowuje Michał Rosiak.

Badanie „Smart Okazje – zwyczaje zakupowe Polaków 2017”, zostało przeprowadzone przez Mobile Institute na zlecanie Grupy AdRetail.  W badaniu wzięło udział ponad 2800 osób w wieku powyżej 15 roku życia, w tym 40% kobiet i 60% mężczyzn.

:

Informacja prasowa/opracowanie: Anita Florek

Anita Florek