...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Blisko 40 proc. kobiet twierdzi, że zarabia mniej od mężczyzn

Prawie 40% badanych kobiet uważa, że zarabia mniej niż mężczyźni pracujący z nimi na takich samych stanowiskach jak one, świadczący tyle samo godzin pracy i mający identyczne obowiązki. Niemal tyle samo respondentek twierdzi odwrotnie. O nierównościach płacowych najczęściej mówią pracownice firm i instytucji zatrudniających od 101 do 250 osób. Do tego z badania wynika, że dotychczas tylko niespełna 10% ankietowanych zgłosiło się do swoich przełożonych z prośbą o traktowanie ich na równi z mężczyznami w kwestii zarobków. Dotyczyło to głównie kobiet zatrudnionych przez podmioty mające od 101 do 250 pracowników albo maksymalnie 10. Widać też, że dwie na trzy sprawy zakończyły się pozytywnie. I co ciekawe, najwięcej takich przypadków było w najmniejszych organizacjach.

Jak wynika z badania, przeprowadzonego przez UCE RESEARCH dla Wyższych Szkół Bankowych, aż 39,4% kobiet twierdzi, że mężczyźni pracujący z nimi (w firmach bądź instytucjach) na takich samych stanowiskach jak one, świadczący tyle samo godzin pracy i mający identyczne obowiązki, zarabiają więcej od nich. Natomiast 39,9% respondentek jest zupełnie przeciwnego zdania. Z kolei 20,7% nie potrafi tego określić.

W przypadku luki płacowej skorygowanej, stanowiącej procentową różnicę zarobków między pracownikami różnej płci pracującymi na tych samych stanowiskach, bierze się pod uwagę głównie niższe oczekiwania finansowe kobiet już w momencie samego zatrudnienia. Przy kolejnych podwyżkach, opartych nawet o równą wartość procentową wynagrodzenia, pogłębia się ta dysproporcja. Jak pokazują wyniki badań, kobiety są mniej skłonne do ryzyka i rzadziej wykazują postawę konkurencyjną niż mężczyźni.

dr Małgorzata Kluska-Nowicka, ekspertka ds. zarządzania i przywództwa kobiet z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.

O nierówności płacowej mówią głównie kobiety w wieku 18-22 lat (49,2%), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (48,1%) i z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (66,6%). Przeważnie dotyczy to mieszkanek miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności (48,8%). Najczęściej doświadczają tego pracownice firm i instytucji, w których pracuje od 101 do 250 osób (46,5%). Natomiast najrzadziej problem występuje w podmiotach zatrudniających do 10 pracowników (29,9%).

Stawki godzinowe kobiet z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym na stanowiskach, na jakich mogą pracować, np. w produkcji, rzeczywiście są niższe niż w przypadku mężczyzn. Praktyka pokazuje również, że dysproporcja w zarobkach pogłębia się na stanowiskach specjalistycznych, a także kierowniczych. To może wynikać z mniejszej skłonności kobiet do negocjacji.

dr Kluska-Nowicka

Do tego, jak podają analitycy z UCE RESEARCH, tylko 9,2% ankietowanych zgłosiło się kiedykolwiek do swoich przełożonych z prośbą o traktowanie ich na równi z mężczyznami w kwestii zarobków. Aż 84,1% badanych nigdy nie zrobiło tego. 6,7% respondentek nie pamięta, czy taki fakt w ogóle miał miejsce.

Uważa się, że mężczyźni częściej niż kobiety wiedzą, ile zarabiają ich koledzy. A to w znacznym stopniu wpływa na skłonność do negocjacji warunków zatrudnienia. Do tego wiele kobiet woli cierpliwie czekać, aż zostaną zauważone, bo takie rozmowy są dla nich mocno stresujące. I tak np. podczas badania MSNBC, przeprowadzonego w USA, ponad jedna czwarta respondentek wskazała, że wolałaby poddać się leczeniu kanałowemu zęba, niż negocjować z szefem warunki zatrudnienia.

dr Kluska-Nowicka

Z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków zgłosiły się do swoich przełożonych przede wszystkim kobiety w wieku 18-22 lata (12,5%), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (25%) oraz z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (20%). Dotyczyło to głównie mieszkanek miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności (15,9%).

Widać, że najwyższe wskaźniki w kategoriach związanych z wiekiem, dochodem miesięcznym, wykształceniem oraz miejscem zamieszkania dotyczą grup, które najczęściej doświadczają nierówności płacowej. To pokazuje, że nie pozostają one bierne w swojej sytuacji.

Krzysztof Zych z UCE RESEARCH

Z badania wynika też, że o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków upominały się głównie pracownice dużych oraz najmniejszych firm i instytucji. Dotyczyło to podmiotów zatrudniających od 101 do 250 osób, a także dających pracę maksymalnie 10 ludziom – po 13,2%.

Te wyniki mogą być dość zaskakujące, zestawiając je z odpowiedziami nt. dostrzegania nierówności płacowych. Najrzadziej wskazują ten problem kobiety pracujące w podmiotach zatrudniających do 10 osób. To może świadczyć o tym, że właśnie one najbardziej go odczuwają. Powodem mogą być zarówno wyjątkowo duże różnice płacowe między kobietami i mężczyznami, a także niewielkie wynagrodzenia dla pań.

ekspert z UCE RESEARCH

Dodatkowo z sondażu wynika, że 67,6% kobiet, które kiedykolwiek zgłosiły się do swoich przełożonych z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków przyznaje, że udało się pozytywnie rozwiązać tę kwestię z pracodawcą. 24,3% badanych mówi o porażce. Natomiast 8,1% nie pamięta, jaki odniosło skutek.

Istotny wpływ na efekt ma merytoryczne przygotowanie do rozmowy, zawierające propozycje wielu rozwiązań. Twardym argumentem są oczywiście fakty. Co więcej, stawianie się w roli ofiary zwykle nie skutkuje pozytywnie. O wiele skuteczniejsze jest odwoływanie się do interesów firmy.

dr Kluska-Nowicka

O pozytywnym rozwiązaniu ww. kwestii informują głównie kobiety z miesięcznym dochodem netto 7000-8999 zł (100%) i z wykształceniem zasadniczym zawodowym (100%). Przeważnie tak twierdzą mieszkanki miejscowości liczących od 200 do 499 tys. ludności (75%). Najczęściej o sukcesie mówią też pracownice firm i instytucji, w których pracuje do 10 osób (88,9%). Najrzadziej donoszą o nim kobiety zatrudnione w organizacjach mających od 101 do 250 pracowników i powyżej 250 (po 42,9%).

W małych firmach, często rodzinnych, łatwość wynegocjowania dobrych warunków zatrudnienia bywa nieco większa niż w dużych korporacjach. To może wynikać z faktu, że rotacja nawet na jednym stanowisku stanowi dość duże obciążenie dla niewielkiego podmiotu.

dr Kluska-Nowicka

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) wśród 1010 dorosłych kobiet przez UCE RESEARCH dla Wyższych Szkół Bankowych. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.

 


źródło: UCE Research

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Polacy chcą wyższej płacy!

pieniądze

Polacy w znacznym stopniu odczuli skutki pandemii – także te zawodowe. Według danych firmy ADP „People at Work 2021: A Global Workforce View”, co piąty polski pracownik (19 proc.) uważa, że otrzymuje zaniżone wynagrodzenie w stosunku do norm branżowych, a co trzeci (28 proc.) twierdzi, że jego pensja jest zbyt niska w porównaniu do pracy jaką wykonuje.

Ciężka praca, mała płaca

Podczas pandemii COVID-19 wielu przedsiębiorców z obawy o zachowanie ciągłość swojego biznesu zdecydowało się na zwolnienia lub obniżenie pensji pracownikom. I chociaż pracownicy na początku pandemii zgadzali się na redukcję wynagrodzenia, to jednak coraz częściej deklarują, że zarabiają mniej niż powinni. Według danych z raportu sporządzonego firmę ADP „People at Work 2021: A Global Workforce View” wynika, że blisko 8 na 10 Polaków (77 proc.) nie jest zadowolonych ze swojego obecnego wynagrodzenia. Co trzeci polski pracownik (28 proc.) przyznaje natomiast, że jego płaca nie jest adekwatna do wykonywanych przez niego zadań.

Anna Barbachowska

Nie da się ukryć, że Polacy na rynku pracy są bardzo pewni siebie. Dlatego też, znacznie częściej zauważają, że ich płaca jest zaniżana w stosunku do tego, jakie pełnią obowiązki.
W trakcie pandemii wielu pracowników otrzymało również dodatkowe zadania, które przyjmowali w obawie o zatrudnienie i utrzymanie dotychczasowej posady. W sytuacji, gdzie ponownie zaczynamy mieć do czynienia z rynkiem pracownika, zaczynają oni oczekiwać za swoją pracę dodatkowych benefitów – w tym lepszej płacy. Niska stopa bezrobocia, która jest odnotowywana w Polsce, wpływa także na to, że firmy są zmuszone do dzielenia zadań pomiędzy mniejszą liczbę osób. Warto zaznaczyć także, że procesy rekrutacyjne oraz pozyskiwanie talentów staje się obecnie coraz trudniejsze.

Anna Barbachowska, szefowa pionu zarządzania zasobami ludzkimi w ADP Polska

Kto wygrał na pandemii?

Rynek pracy w pandemii uległ znacznej przemianie. Według raportu ADP „People at Work 2021: A Global Workforce View”, co piąty ankietowany (19 proc.) twierdzi, że otrzymuje zaniżone wynagrodzenie w stosunku do branżowej normy. Sytuacja ta nie ma odzwierciedlenia w przypadku specjalistów IT. Ze względu na przyspieszenie digitalizacji i cyfryzacji obecnie są oni jednymi z najbardziej pożądanych i najlepiej opłacanych pracowników. Aż 44 proc. z nich przyznaje, że jest zadowolonych ze swojej pensji. Co ciekawe, mimo, że specjaliści z branży IT i telekomunikacji najczęściej bywają zatrudnieni na umowy krótkoterminowe, to etatowcy (36 proc.) przyznają, że są bardziej usatysfakcjonowani swoim wynagrodzeniem niż osoby zatrudnione na kontrakcie (33 proc.).

Anna BarbachowskaPłaca minimalna w Polsce z roku na rok wzrasta, mimo to pracownicy wciąż narzekają na swoje zarobki. Nie da się ukryć, że nasz kraj, w porównaniu z państwami wysokorozwiniętymi dzieli ogromna przepaść w kwestii wynagrodzeń. Według danych Eurostatu godzina pracy jednego pracownika w 2020 r. kosztowała w Polsce zaledwie 11 euro – to ponad 2,6 razy mniej niż średnio w UE. Trzeba jednak pamiętać, że płaca różni się w zależności od regionów Polski oraz specjalizacji pracowników.

Anna Barbachowska, szefowa pionu zarządzania zasobami ludzkimi w ADP Polska


Źródło: ADP – Always Designing for People

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Top 10 – Ranking najlepiej zarabiających freelancerów 2021

freelancer

Wcale nie trzeba być programistą lub specjalistą od IT, żeby bardzo dobrze zarabiać jako wolny strzelec. Analitycy digital data, e-commerce i sprzedaży mają wysokie stawki. Również specjaliści w obszarze marketingu i zarządzania projektami nie mogą narzekać. Kto i ile zarabia pracując jako freelancer?

Jesteśmy świadkami globalnej zmiany paradygmatu na rynku pracy. Jest ona napędzana zarówno przez pandemię, jak i postęp technologiczny. W efekcie końcowym mamy do czynienia z dynamicznym wzrostem zainteresowania pracą zdalną oraz freelancingiem, a także wzrostem wynagrodzeń dla wolnych strzelców.

Zaraz po wybuchu pandemii, w zeszłym roku, większość analityków i freelancerów miała obawy, że zarobki zostaną zredukowane. Aktualnie widać, że Covid-19 przyczynił się do podniesienia wynagrodzenia wolnych strzelców. A największy wzrost stawek dotyczy doświadczonych freelancerów, którzy mogą pochwalić się ugruntowaną pozycją na rynku.

 Przemysław Głośny, prezes platformy Useme.com, lidera rozliczania pracy zdalnej w Europie Centralnej i Wschodniej

W tegorocznym rankingu TOP 10 Useme.com na dwóch pierwszych miejscach, uplasowali się Programiści DevOps i deweloperzy gier, ze średnimi stawkami na poziomie 149 zł brutto i 134 zł brutto za godzinę pracy. Przy przeliczeniu powyższych kwot na wynagrodzenie miesięczne, uzyskujemy odpowiednio 25 tysięcy zł brutto oraz 22,5 tysiąca zł brutto, przy założeniu że freelancerzy pracują 168 godzin w miesiącu. Pierwszą, medalową trójkę zamykają analitycy digital data i e-commerce. Ich wynagrodzenie godzinne to 119 zł brutto, czyli blisko 20 tys. zł brutto na miesiąc. Tuż za podium znaleźli się analitycy sprzedaży ze średnią stawką godzinową 112 zł brutto. Pierwszą piątkę zamykają programiści Java (senior) ze średnim wynagrodzeniem na poziomie 100 zł brutto.

Prezentowane stawki w rankingu Useme.com są kwotami brutto i stanowią średnią wartość zarobków wolnych strzelców pracujących na stanowiskach seniorskich. Warto także podkreślić, iż dotyczą one w znacznym stopniu kontraktów krótkoterminowych, czyli do 3 miesięcy. W przypadku dłuższych okresów współpracy pomiędzy freelancerem a firmą, mamy do czynienia z sytuacja obniżenia stawek godzinnych – nawet do 25%.

O ostatecznym wynagrodzeniu dla poszczególnych freelancerów decyduje wielu czynników, np. pozycja wolnego strzelca na rynku, jego doświadczenie, referencje – dobra marka osobista, specjalizacja, konkurencja na rynku w danym obszarze, etc.

Przemysław Głośny, prezes zarządu Useme.com, lidera rozliczania pracy zdalnej w Europie Centralnej i Wschodniej

Druga piątkę rankingu Useme, otwierają freelancerzy specjalizujący się w sprawach bezpieczeństwa IT oraz marketing managerowie, ze średnimi zarobkami na poziomie 89 zł brutto na godzinę, zajmując miejsce szóste i siódme w zestawieniu.

Na miejscu ósmym uplasowali się brand managerowie – opiekunowie marki, a na dziewiątym project managerowie z zarobkami 82 zł brutto/ godzinę. Pierwszą TOP 10-tkę zamykają copywriterzy seniorzy ze stawką godzinową 60 zł brutto.

Top 10 - freelancerów
Źródło: Useme.com

Źródło: Useme.com

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

COVID Track by MullenLowe MediaHub. Zachowania konsumenckie po roku pandemii [RAPORT]

konsumenci w pandemii

Na progu trzeciego lockdownu widać rosnące dysproporcje między różnymi grupami społecznymi. W najgorszej sytuacji są najmłodsi i najmniej zamożni Polacy. To ich pandemia koronawirusa pozbawiła części i tak skromnych dochodów przy jednoczesnej obowiązkowej alienacji społecznej i braku perspektywy szybkiego poprawy tego stanu. Okazuje się, że 57% ankietowanych, których sytuacja materialna w pandemii uległa pogorszeniu, spodziewa się dalszego spadku dochodów. Młodzi obywatele w największym stopniu odczuli spadek jakości życia, który wynika zarówno z konieczności izolacji tak nienaturalnej dla tej grupy wiekowej, jak i z trudnej sytuacji na rynku pracy – to oni w największym stopniu sądzą, że ich sytuacja materialna w najbliższym czasie ulegnie pogorszeniu.

COVID Track by MullenLowe MediaHub. Zachowania konsumenckie po roku pandemii to drugi, opracowany przez dom mediowy MullenLowe MediaHub, pierwszy raz wspólnie z Instytutem Badań Pollster wieloźródłowy raport nt. zmian w zachowaniach konsumenckich na przestrzeni ostatniego roku. Został on przygotowany na podstawie danych zebranych w lutym tego roku. Dokonano również analizy porównawczej jego wyników z wnioskami z pierwszej edycji raportu, opracowanego w pierwszych tygodniach pandemii w 2020 roku.

Prawie połowa Polaków żyje się dziś gorzej niż przed rokiem

Pogorszenie się stanu finansów rok temu przewidywało ponad 62% badanych, podczas gdy faktycznie problem ten dotknął 40% społeczeństwa – głównie bezrobotnych i osób na tzw. umowach śmieciowych. To właśnie w grupie wiekowej 18-24 panuje największy pesymizm odnośnie sytuacji materialnej, 43% mówi o jej pogorszeniu w najbliższej przyszłości. I są to wyniki znacząco różne od grupy wiekowej 25-39, gdzie o pogorszeniu mówi 29% ankietowanych. Nie mniej po roku trwania pandemii większość Polaków zaczyna się powoli przyzwyczajać do tej sytuacji i żyć ze świadomością, że czas ograniczeń potrwa kolejny rok, albo i dłużej. Konsumenci tworzą dziś swoje własne scenariusze na wypadek zakończenia się lub przedłużenia obowiązujących obostrzeń.

Biedni jeszcze biedniejsi

Największą stabilizację odczuwają mieszkańcy większych miast, którzy w mniejszym stopniu obawiają się utraty pracy. Nieco bardziej pesymistyczne nastroje, niż ogółu społeczeństwa, panują wśród najstarszych i mieszkańców wsi. Osoby, których sytuacji w ciągu ostatniego roku pogorszyła się, są przekonane, że trwająca pandemia koronawirusa wpłynie na dalszy spadek ich zarobków – uważa tak 57% ankietowanych.

Oszczędzają najbiedniejsi i… najbogatsi!

Co ciekawe, zarówno biedniejsi, jak i bogatsi wyróżniają się na tle osób z przeciętnymi zarobkami pod względem większej skłonności do oszczędzania pieniędzy i rzadszym realizowaniem niepotrzebnych zachcianek. Wynika to z roztropnego gospodarowania pieniędzmi – w przypadku uboższych ze względu na taką potrzebę, u zamożniejszych jest to związane nawykiem zarządzania przychodami.

Osoby mniej zamożne, czyli te zarabiające poniżej 3 tysięcy złotych, częściej niż przed rokiem starają się kupować tańsze produkty (+27% różnicy), polują też na okazje, by droższe rzeczy kupić z rabatem (+11% różnicy między najsłabiej i najlepiej zarabiającymi). Równolegle, wśród osób najmniej zamożnych spadła skłonność do próbowania nowości (-5%), co pokazuje, że zakupy stały się koniecznością, a przestały być przygodą. 14 pp różniły biednych od bogatych w zakresie wybierania produktów o dobrych jakościowo składach lub produktów ekologicznych. To luksus, na który dziś nie mogą sobie pozwolić. 66% stratnych na pandemii osób deklaruje także, że postawa „kupię to, co mam ochotę mieć, ale czego nie potrzebuję” ich już nie dotyczy. Trend na oszczędzanie i ostrożnie zarządzanie portfelem przez Polaków we wszystkich grupach wiekowych potwierdza również raport nt. spadku nastrojów konsumenckich – Kantar Consumer Index, który w listopadzie 2020 r. osiągnął najniższy pułap w historii badań (-34%).

Mimo wszystko nie taki nam koronawirus straszny

Jak pokazują wyniki raportu, Polacy coraz mniej boją się koronawirusa. Nastawienie do niego zmienili głównie młodzi, wśród których wysoki lub bardzo wysoki poziom lęku przed COVID-em spadł o 39%, natomiast całkowity brak strachu zadeklarowało o 14% respondentów więcej, niż przed rokiem. Generalnie coraz mniejszy lęk zauważalny jest w każdej z grup wiekowych. Z czego może wynikać aż taka zmiana, pomimo wciąż rosnącej liczby zgonów, wolnego tempa szczepień i ponownego wzrostu dynamiki zachorowań? Panika stojąca za pierwszym doświadczeniem lockdownu szybko znalazła amortyzację w domowym zaciszu. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej okazji aby zatrzymać się na dłużej w domu i nadrobić wszystkie zaniedbywane latami sprawy.

Wielu z nas zdecydowało się spróbować nowych rzeczy po raz pierwszy. Np. 20% Polaków dokonało po raz pierwszy zakupów odzieży przez Internet (Accenture), a odsetek osób korzystających z telemedycyny wzrósł o 17 pp. Zaledwie w miesiąc. Największe znacznie najprawdopodobniej ma fakt, iż nauczyliśmy się już funkcjonować w nowej rzeczywistości i żyć ze świadomością istnienia koronawirusa. Przykładem może być eskalacja i akceptacja zachowań społecznych po zmiaie prawa aborcyjnego. Mimo obaw, że tłumy mogą zaognić trudną sytuację pandemiczną, aż 70% osób popierało demonstracje uliczne Marszu Kobiet (Kantar).

I chociaż wraz z upływem czasu fakt wprowadzanych kolejnych obostrzeń, dystansu społecznego, pracy zdalnej problem dla większości spowszedniał, to jest grupa demograficzna, która jednak obawia się o swoją przyszłość. To najmłodsi dorośli Polacy, którzy najbardziej obawiają się o skuteczność w poszukiwaniu prac dorywczych teraz w czasie studiów (zamknięcie galerii handlowych i sklepów stacjonarnych, wstrzymana gastronomia itp.), a także przejmują się perspektywą braku szybkiego powrotu, czy wejścia na rynek pracy w swoich wyuczonych specjalizacjach w najbliższej przyszłości.

Również w handlu

Pierwszy lockdown był dużym wstrząsem powodującym zapaść dla wielu biznesów. Wyjście z niego latem ub. r. nie oznaczało nagłego konsumpcyjnego hurraoptymizmu, ani nawet powrotu do punkty wyjścia. Dane, choć z jednej strony pesymistycznie wskazują na znaczne ochłodzenie wzrostowych trendów, tak z drugiej wskazują na odporność na następne nagłe zarwania i spadki. Dane Google Mobility Trends pokazują jak pierwszy lockdown wyłączył przestrzeń taką jak „retail & recreation”, miejsca pracy, czy komunikację miejską. Spadki ruchu w tych obszarach sięgały nawet ponad -60%. Kolejne jesienno-zimowe obostrzenia, mimo wyraźnie większej dziennej ilości zachorowań, nie powodowały już takiego efektu.

Polacy przyspawani do Internetu. Czy aby na pewno?

Wg. raportów We Are Social nasz średni czas dziennie spędzany w sieci wzrósł zaledwie o ok 20min i wynosi 6h 44min. Czemu nie widzimy o wiele większych rewolucji? W 2020r. obserwowaliśmy duże wzmożenie ruchu w sieci przede wszystkim w okresach lockdownów. Znacząco wzrastał wtedy ruch na urządzeniach przenośnych, co wyłamywało się z długofalowych spadkowych trendów. W kontrze do tych zjawisk były spadki aktywności w okresach letnich.

Cały rok przyniósł wzrosty ruchu w Internecie o +15% odsłon. Kolejno rok do roku ruch mobile wzrósł o 10%, natomiast desktop o 23%. E-commerce dla wielu przedsiębiorstw w tym roku był nie tyle szansą, co nawet ostatnią deską ratunku. W ciągu roku udział sprzedaży Internetowej w całej sprzedaży detalicznej wzrósł z 5,6% do 9,8%, natomiast sama liczba użytkowników serwisów e-commerce wzrosła w ciągu roku o 1,2 mln osób (+5% r/r).  Segmenty mocno nasycone zasięgiem jak Odzież co prawda rosły wolniej (+8% r/r), jednak trzeba zwrócić uwagę na znaczny przyrost ilości wizyt (+66% r/r).

Żniwa w handlu nie dla wszystkich

Oczywistym jest, że najwięcej straciła branża biletowo-eventowa (-66% ru r/r), ale także kategorie jak biżuteria (-16% ru r/r), czy kwiaty (-40% ru r/r). Po roku pandemii polskich konsumentów w coraz większym stopniu cechuje łowienie okazji zakupowych, ale również częstsze sięganie po nowości i produkty w odpowiedniej cenie przy zachowaniu dobrej jakości. Potwierdza to, iż w kontekście codziennych zakupów spożywczych koronawirus nie ograniczył nas w znaczącym stopniu. Częściej robimy zapasy, jednak nie jest to coś na tyle ważnego, aby nas definiowało jako konsumentów.

Wciąż nasze zachowania zakupowe są bardziej różnorodne ze względu na płeć, czy zasobność portfela niż na efekty rocznej pandemii. Osoby boleśnie dotknięte lockdownem w kontekście finansowym, częściej deklarują wybór tańszych produktów, lecz wciąż chętnie próbują nowości i mimo ograniczonych środków finansowych nie cechuje ich większa oszczędność.

Pandemia to problem młodych i biednych

Dotychczasowe doświadczenia Polaków w czasie pandemii oraz ich poziom zarobków w dużym stopniu determinują ich nastawienie do najbliższej przyszłości.

Polacy, na których koronawirus znacząco nie wpłynął wciąż uważają, że pozostanie tak jak jest, bez zmian. Z kolei beneficjenci sytuacji z ostatniego roku w największym stopniu liczą, iż ich sytuacja jeszcze się poprawi. Osoby o wyższym statusie społecznym czują się najbardziej pewnie wobec swoich finansów, jednak nie oznacza to, iż prognozują, że ich sytuacja materialna w najbliższej przyszłości ulegnie poprawie – wskazuje na to zaledwie 11% ankietowanych.

Jednak to osoby negatywnie doświadczone przez pandemię są największymi pesymistami odnośnie swojej sytuacji w przyszłości. Osoby młode i najmniej zarabiające zapłaciły największą cenę trwających obostrzeń minionego roku. Ich przyszłość w ciągu kolejnych 12 miesięcy prawdopodobnie nie ulegnie poprawie, co utrzyma, a być może wzmocni ich nastawienie do rzeczywistości i kwestii obywatelskiego posłuszeństwa.

POBIERZ PEŁNY RAPORT 


Źródło: MullenLowe MediaHub

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Rok funkcjonowania w korona-kryzysie: spadek dobrobytu finansowego konsumentów w całej Europie jest faktem [RAPORT]

korona kryzys

Rok funkcjonowania w korona-kryzysie: spadek dobrobytu finansowego konsumentów w całej Europie jest faktem [RAPORT]

Pandemia Covid-19, która zdefiniowała naszą rzeczywistość ponad rok temu, ma negatywny wpływ na finanse konsumentów. Połowa (47%) z 24 000 europejskich respondentów biorących udział w badaniu Intrum w 2020 r. przyznaje, że w obecnej sytuacji bardziej niż kiedykolwiek wcześniej martwi się o swój dobrobyt finansowy. W naszym kraju 56% konsumentów podpisuje się pod tymi obawami. Jednocześnie przeszło co trzecia (35%) osoba twierdzi, że straciła dochody bezpośrednio w wyniku kryzysu. Jeżeli chodzi o Polskę odsetek ten jest jeszcze wyższy i wynosi 45%.

Raport Intrum ”European Consumer Payment Report 2020” wskazuje również na to, że korona-kryzys dotkną pewne grupy w szczególnie dotkliwy sposób. Chodzi przede wszystkim o osoby o najniższych dochodach, niepewnym zatrudnieniu i tych konsumentów, którzy mieli problemy finansowe przed pandemią.

Europa podzielona covidem

Poziom stresu związanego z finansami wśród konsumentów rośnie, zwłaszcza w krajach Europy Południowej, w których wirus miał największy, negatywny wpływ na gospodarkę. W Grecji, gdzie zdecydowanie mniejsze dochody z turystyki osłabiły gospodarkę, i która wciąż wychodzi z 10-letniego kryzysu finansowego, 49% respondentów straciło zarobki z powodu pandemii, a 73% twierdzi, że nigdy wcześniej w takim stopniu nie martwiło się o swoje finanse.

Pandemia w mniejszym stopniu dotknęła respondentów w krajach Europy Północnej, w których konsumenci statystycznie posiadają wyższe dochody niż w pozostałych europejskich państwach, i w których rządzący mają lepszą pozycję do tego, by zapewnić im bezpieczeństwo.

Stosunkowo niewiele, bo 29% duńskich konsumentów wyraża obawy o swoje finanse, a mniej niż 1 na 5 (19%) osób straciła dochody w wyniku korona-kryzysu. W innych krajach skandynawskich zauważamy podobne tendencje.

Wpływ pandemii na poszczególne generacje

Pandemia pokazała, że seniorzy są bardziej narażeni na powikłania zdrowotne związane z Covid-19, a młodsi konsumenci są najbardziej dotknięci finansowo przez pandemię. Dlaczego?

Osoby z młodszego pokolenia mają mniejsze doświadczenie zawodowe i mniej oszczędności, na których można byłoby się oprzeć w kryzysie. Jak pokazało doświadczenie wielu firm w 2020 r., są też grupą pracowników, którzy z powodu pandemii stracili zatrudnienie w pierwszej kolejności. Według badania Intrum, „odporność” na finansowe skutki pandemii rośnie wraz z wiekiem: 50% europejskich konsumentów z pokolenia Z (osoby w wieku 18-21 lat) twierdzi, że ich dochody zmniejszyły się w wyniku Covid-19, w porównaniu z zaledwie 15% seniorów (osoby w wieku 65+), którzy udzielili takiej samej odpowiedzi.

Pandemia pogłębia nierówności społeczne

Z danym zebranych przez Intrum w ”European Consumer Payment Report 2020” wynika, że kryzys ma nieproporcjonalnie wyższy wpływ na tych konsumentów, których finanse były niestabilne już przed pandemią. Na problem zmniejszonych dochodów zwraca uwagę 40% respondentów o najniższych zarobkach, w porównaniu z 35% osób o średnich i 32% konsumentów o najwyższych dochodach.

Spośród konsumentów, którzy utracili zarobki w wyniku kryzysu, większość (57%) postanowiła ograniczyć codzienne wydatki. Część respondentów deklaruje również, że zajęła się poszukiwaniem dodatkowej pracy w niepełnym wymiarze godzin lub była zmuszona pożyczyć pieniądze na bieżące wydatki od znajomych i rodziny.

Mimo wielu instytucji finansowych i kredytodawców oferujących wakacje kredytowe, które pozwalają konsumentom odroczyć spłatę zaciągniętych zobowiązań, skorzystało z nich tylko 9% respondentów, deklarujących, że ich dochody zmniejszyła pandemia. Wśród przyczyn sięgnięcia po to rozwiązanie znalazły się m.in.: wsparcie w poradzeniu sobie ze spłatą zadłużenia na karcie kredytowej, kredytu na rachunku bieżącym i kredytu gotówkowego, a dalszej kolejności – spłaty kredytu hipotecznego lub zapłaty czynszu.

Ekonomiczne konsekwencje pandemii Covid-19 wpływają nie tylko na ich finanse Europejczyków. Prawie połowa (47%) tych pytanych przez Intrum twierdzi, że nie są one wystarczająco bezpieczne, by zapewnić im życie pozbawione stresu. Odsetek ten wzrasta do 66% wśród greckich konsumentów i 62% wśród konsumentów z Polski. W przypadku tych drugich obawy odzwierciedlają trudne perspektywy dla gospodarki kraju, którą według szacunków ma dotknąć największa od trzech dekad zapaść.

Pobierz pełny raport ECPR 2020 TUTAJ


Źródło: Intrum

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Specjaliści Business Intelligence coraz bardziej poszukiwani i najlepiej opłacani w IT

kobieta programuje na laptopie

Przekształcanie danych w informacje biznesowe, analiza i zarządzanie nimi to dziś jedna z najbardziej pożądanych specjalizacji w branży IT. Jak nigdzie w tej dziedzinie liczy się doświadczenie - ponad 70 proc. ofert w sektorze Business Intelligence (BI) na portalu No Fluff Jobs skierowanych jest do seniorów. Nic dziwnego, że i zarobki - niezależnie od rodzaju umowy, należą tu do jednych z najwyższych w IT. W przypadku specjalisty Big Data wynagrodzenia na umowie B2B sięgają nawet 21 500 zł, dla eksperta od AI odpowiednio 18 200 zł.

Kompleksowa analiza danych w firmach IT obejmuje dziś różnorodne obszary działania organizacji. Obecnie jest to nie tylko analiza wydajności, dostępności i jakości usług, ale również analiza efektywności zespołów, nie tylko deweloperskich. Dlatego firmy rozbudowują działy, w których pracownicy IT monitorują dane ze wszystkich obszarów funkcjonowania organizacji: od twardych danych, takich jak koszty czy przychody, po niematerialne obszary ich działalności, włączając w to wpływ działań podejmowanych przez zespoły projektowe na markę, jej odbiór i rozpoznawalność wśród grup docelowych. I właśnie tak rynek pracy dla specjalistów, którzy się tym na co dzień zawodowo zajmują, zbadał No Fluff Jobs, portal ofert pracy w branży IT.

Pracy w BI wciąż przybywa

Choć oferty dla osób posiadających wiedzę i doświadczenie w dziedzinach Business Intelligence, Machine Learning i Artificial Intelligence nadal stanowią około 5 proc. wszystkich ofert dla branży IT publikowanych w portalu nofluffjobs.com, to okazuje się, że wzrost zapotrzebowania na specjalistów z tych dziedzin rośnie w ostatnich latach. Między rokiem 2018 i 2020 liczba ogłoszeń o pracy dla nich wzrosła o 243 proc.

Warto zaznaczyć, że 49 proc. ogłoszeń z obszaru Business Intelligence (BI) – jak podaje No Fluff Jobs – dotyczy umów B2B. Jednak zwiększone zapotrzebowanie na specjalistów z tej dziedziny wymaga od pracodawców elastyczności – może dlatego co 4. oferta (23 proc.) daje specjalistom możliwość wyboru pomiędzy kontraktem a etatem. Jedynie 3 proc. pracodawców oferuje umowę o dzieło lub zlecenie.

 

Kogo i gdzie szukają pracodawcy. Ile płacą specjalistom BI?

Pracodawcy w obszarach Business Intelligence chcą zatrudniać głównie seniorów i doświadczonych „wymiataczy” w powiązanych technologiach, ale oferują im dobre wynagrodzenie. Jak wynika z analizy No Fluff Jobs 70 proc. ofert pracy w tej dziedzinie kierowana jest do seniorów, 19 proc. do specjalistów średniozaawansowanych (mid) i 10 proc. dla ekspertów przewyższających poziom seniorski. Wniosek: praca dla juniorów w tym obszarze prawie nie występuje, a oferty dla nich stanowią jedynie 1 proc. wszystkich.

Zarobki specjalistów BI należą do najwyższych w branży IT, obok pracy w obszarze Security. Jeśli chodzi o specjalistów Big Data (specjalistów od przetwarzania danych o dużym wolumenie), to mogą oni liczyć na wynagrodzenie mieszczące się w przedziale od 16 000 do nawet 21 500 zł na umowie B2B. Jeśli wybiorą etat, wysokość pensji jest nieco niższa i sięga od 11 000 zł do 16 000 zł. Specjaliści z dziedziny Artificial Intelligence (AI) mogą liczyć na zarobki odpowiednio – na umowach w B2B w przedziale 14 500-18 200 zł, a na etacie 12 000 do 16 500 zł.

źródło: ROCKET SCIENCE Sp. z o.o.

Warto tu dodać, że największe zapotrzebowanie na informatyków specjalizujących się w obszarze BI według No Fluff Jobs występuje w Warszawie – aż 46 proc. ofert pochodzi właśnie z tego regionu. Na kolejnych miejscach są Kraków – 21 proc. ofert i Wrocław – 14 proc.

Oferty całkowicie zdalne (“fully remote”) w No Fluff Jobs stanowią już 17 proc. wszystkich z dziedzin Busienss Intelligence. Pracodawcy do momentu wybuchu pandemii sukcesywnie otwierali się na tryb pracy zdalnej i dziś już ponad 40 proc. spośród 3 500 ofert pracy dla specjalistów IT zawiera opcję pracy całkowicie zdalnej. Pod koniec roku 2019 ogłoszenia pracy zdalnej stanowiły jedynie 10 proc. wszystkich ogłoszeń publikowanych w portalu.

 

Tomasz Bujok z No Fluff Jobs

Pożądane stanowiska i języki programowania

Praca w obszarze BI w IT wymaga znajomości konkretnych języków programowania – specjalista BI musi na zaawansowanym poziomie znać języki Python, Java oraz SQL. Coraz częściej też w ofertach pracy z dziedziny BI pojawiają się wymagania (“must have”) dla języków Scala i R. Ponadto w cenie są specjaliści, którzy znają narzędzia Apache, w szczególności rozwiązanie Hadoop oraz tajniki przetwarzania rozproszonego, a także specjaliści, którzy sprawnie korzystają z narzędzia Ansible wykorzystywanego m.in. do automatyzacji procesów administracyjnych – wynika z analizy No Fluff Jobs.

źródło: ROCKET SCIENCE Sp. z o.o.

 

Jeśli chodzi o podział stanowisk w obszarze BI to 36,8 proc. ofert na specjalistów Big Data/AI dotyczy Big Data Engineer, niewiele mniej – Data Engineer. Oferty z zakresu Data Science czy Machine Learning stanowią odpowiednio 15,1 proc. i 10,5 proc. wszystkich ogłoszeń. Ciekawe dane płyną też z analizy popytu, czyli liczby aplikacji na jedną ofertę. Dla przykładu liczba aplikujących na jedno stanowisko w dziedzinie Data Science wynosi aż 43 osoby na jedno ogłoszenie.

Liczby przedstawione w analizie odzwierciedlają sytuację w tej gałęzi branży IT. I nic dziwnego, że firmy nie tylko płacą dużo, ale też oferują duże spectrum rozwoju zawodowego specjalistom BI.

Rozwiązania Business Intelligence otwierają drogę do szerszego działania nie tylko na poziomie monitoringu wydajności i jakości procesów i usług, ale są również punktem wyjścia do szeroko pojętej automatyzacji działań. Automatyzacja natomiast, najczęściej oznacza mniejsze koszty przy jednoczesnym osiąganiu lepszych wskaźników efektywnościowych.
Tomasz Bujok z No Fluff Jobs

 

*Uwzględnione w raporcie oferowane wysokości wynagrodzeń to stawki miesięczne brutto na umowie o pracę oraz netto na umowie B2B. Podane w badaniu wartości są medianą – co oznacza, że 50 proc. specjalistów zarabia mniej niż podana kwota, a 50 proc. więcej.


źródło: Informacja prasowa  ROCKET SCIENCE Sp. z o.o

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Nawet 8 tys. zł podwyżki w ciągu pięciu lat! W tych branżach pensje rosną najszybciej

Czterocyfrowe podwyżki co roku? W niektórych branżach to już praktycznie standard. Sprawdziliśmy, które zawody gwarantują największy i najbardziej dynamiczny wzrost wynagrodzeń.

Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, średnia płaca wzrosła w listopadzie 2018 roku o 7,7 proc. i wyniosła 4966,61 zł. W porównaniu z ubiegłym rokiem to o 356 zł więcej. Są jednak branże, w których ta dynamika jest znacznie większa. Z raportów płacowych oraz danych szacunkowych za 2018 rok firmy Antal, udostępnionych na prośbę Kodilla.com, wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat zarobki w niektórych profesjach wzrosły nawet o 8 tys. zł!

Kto dyktuje warunki płacowe?

Najwyższa dynamika wzrostu wynagrodzeń dotyczy wyższej kadry zarządzającej. Średnie zarobki dyrektorów czy managerów w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosły bowiem z 15 do 23 tys. zł, zatem aż o 8 tys. zł!

W bardzo dobrej sytuacji są także programiści. Ich zarobki od 2014 roku wzrosły średnio o 4 tys. zł. Co ciekawe, największe oczekiwania względem wynagrodzeń w branży IT obserwowane są wśród osób dopiero rozpoczynających karierę, tzw. juniorów, którzy zgodnie z danymi Antal w 2018 roku zarabiali średnio 8 tys. zł brutto (na stanowisku Junior Java Developer).

Podczas gdy absolwentów kierunków IT nadal brakuje, zapotrzebowanie na programistów wciąż rośnie. Wszystko to przekłada się oczywiście na zwiększoną presję płacową. Dlatego firmy coraz częściej decydują się na inwestycje w mniej doświadczonych specjalistów, stawiając na dedykowane dla nich programy rozwojowe. Jednocześnie świadomość na temat wynagrodzeń jest już tak duża, że coraz częściej także osoby dopiero zaczynające karierę w IT dyktują warunki finansowe, oczekując pensji wyższej o przynajmniej 15-20 proc. od przyjętego standardu – komentuje Urszula Dębniak, senior consultant IT services w Antal.

Tę tendencję potwierdza Marcin Kosedowski, szef marketingu w szkole programowania online Kodilla.com: – Jeszcze 2 lata temu, kiedy rozmawialiśmy z firmami programistycznymi o szansach na zatrudnienie juniorów, większość z nich zainteresowana była współpracą wyłącznie z najbardziej doświadczonymi specjalistami, tzw. seniorami. Rok temu te same firmy poszukiwały już osób ze średnim doświadczeniem oraz juniorów. Dziś niektóre z nich są gotowe szkolić własnych pracowników, pracujących w innych działach, ale posiadających predyspozycje do pracy na stanowisku IT. Zapotrzebowanie jest tak duże, że akceptują nawet czas trwania takiego szkolenia, wynoszący średnio od 6 do 12 miesięcy. Choć to jeszcze wyjątki, to właśnie te firmy za rok, dwa będą w najbardziej komfortowej sytuacji, podczas gdy inni nadal będą walczyć o programistów żonglując pensjami i benefitami.

Kto jeszcze może liczyć na czterocyfrowe podwyżki?

Dane Antal pokazują, że bardzo duże, czterocyfrowe wzrosty wynagrodzeń odnotowują także specjaliści ds. księgowości i kontrolingu. Dla przykładu – minimalna pensja starszego księgowego w 2017 roku wynosiła 6,5 tys. zł, a rok później – już 8 tys. zł, z kolei analityk finansowy/młodszy kontroler w 2018 roku zarabiał już nie 6,5 a 7,5 tys. zł.

Szczególnie wysoką dynamiką płacową cieszą się specjaliści/eksperci ds. cen transferowych, którzy w roku 2017 zarabiali średnio 9,5 tys. zł, a w roku 2018 otrzymywali już 11,5 tys. zł. Zostało to spowodowane zmianami w prawie podatkowym i nowymi obowiązkami nałożonymi na firmy, których te przepisy dotyczą.

W ubiegłym roku sporo działo się również w innych branżach. Pensje inżynierów i automatyków wzrosły z 8 do 10 tys. zł, inżynierowie procesu z tego samego pułapu wskoczyli na 11 tys. zł, a specjaliści ds. planowania i logistyki z 7 na nawet 10 tys. zł.

Duże deficyty kadrowe obserwowane są również w branży SSC/BPO (centra usług wspólnych – obsługa klienta, księgowość, zakupy), w której ciągły rozwój oraz nowe inwestycje zwiększają popyt na specjalistów. Aż 87 proc. firm z tego sektora planuje utworzenie nowych miejsc pracy, a wzrost płac, który w ostatnim roku wyniósł 15 proc., ma utrzymać się także w 2019.

To nie koniec podwyżek

Eksperci oceniają, że tendencje do wzrostu wynagrodzeń zbyt szybko się nie skończą.

Zdecydowanie z największym niedoborem kadr boryka się dziś branża handlu i sprzedaży. Ponadto, w Polsce otwiera się mnóstwo zakładów produkcyjnych, np. z branży samochodowej. Jest tam ogrom miejsc pracy, ale inżynierów brakuje. Generalnie wszędzie tam, gdzie obserwuje się największe zapotrzebowanie na specjalistów, tam będzie rosła presja płacowa i oczekiwania finansowe – analizuje Urszula Dębniak.

Według szacunków Komisji Europejskiej w 2019 roku bezrobocie w całej Unii będzie nadal spadać. W Polsce ma wynieść 2,9 proc., a wzrost wynagrodzeń prognozowany jest na kolejne 7 proc. (wg. NBP na 6,8 proc). To oznacza, że średnia pensja w działających na terenie polski przedsiębiorstwach przekroczy barierę 5 tys. zł brutto, co nadal będzie jednak odbiegać od średnich zarobków programistów, inżynierów czy finansistów. Dla nich prognoz jeszcze nie ma, jednak obserwując zestawienia z lat ubiegłych można założyć, że z pewnością znów znajdą się w gronie najlepiej docenianych pracowników. To z kolei może być wskazówką dla osób, które myślą o zmianie zawodu, zwłaszcza w takich dziedzinach jak IT, gdzie wobec braków kadrowych osoby początkujące stają się równie chętnie oczekiwane, jak doświadczeni specjaliści z długoletnim stażem.

Najczęściej decyzję o zmianie zawodu podejmują osoby po 30. roku życia, które w swojej poprzedniej pracy nie widziały możliwości rozwoju i szansy na podwyżkę. Są gotowi na zmianę, ale też niekoniecznie chcą godzić się na obniżenie swoich przychodów. I to też im się udaje. Z ankiety, którą przeprowadziliśmy wśród naszych absolwentów wynika, że po roku od zakończenia szkolenia ich zarobki, już w branży IT, wzrosły średnio o 48 proc. – podsumowuje Marcin Kosedowski.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Zarabiają krocie i wciąż liczą na więcej, czyli płacowy boom w branży IT

Liczyłbyś na podwyżkę zarabiając kilkanaście tysięcy złotych? Programiści oczekują, że ich wynagrodzenie podniesie się o kilkadziesiąt procent. Z danych opublikowanych przez portal z ogłoszeniami o pracę No Fluff Jobs wynika, że oczekiwania dotyczące wzrostu płac w branży kształtują się na poziomie od 25 do aż 44%. Jak to możliwe? Wszystko dlatego, że na rynku pracy wciąż brakuje tysięcy specjalistów w tej dziedzinie.

Znaczenie pracy programisty wzrasta z roku na rok. No Fluff Jobs zaprezentowało właśnie nowe dane, które mówią o tym, ile tak naprawdę chcieliby zarabiać specjaliści IT i jakie są ich oczekiwania wobec pracodawców. Raport powstał na bazie przeprowadzonej na początku tego roku ankiety, w której wzięło udział 2153 osób pracujących w branży informatycznej. Według raportu 61,9% programistów ukończyło studia informatyczne lub kierunek pokrewny. Kolejne 13,1% szukających pracy jest w ich trakcie. Okazuje się jednak, że ponad 25% osób szukających pracy w branży studiowało na kierunkach niezwiązanych z informatyką (13,1%) bądź nie ukończyło studiów w ogóle (12,1%).

Rosnące zainteresowanie pracą w IT wśród osób dorosłych niezwiązanych z branżą potwierdzają również dane z raportu przygotowanego przez Dział Badań i Analiz Centrum Zarządzania Innowacjami i Transferem Technologii Politechniki Warszawskiej (CZIiTT)  i Kodołamacz.pl:

– Wyniki badania pokazują, że ścieżkę rozwoju zawodowego w formule bootcampów programistycznych wybierają nie tylko ludzie związani z IT – 42% zainteresowanych to osoby spoza tej branży. Bootcampy cieszą się dużą popularnością wśród osób z wykształceniem innym niż ścisłe.  Ponad ⅓ potencjalnych kandydatów to osoby z wykształceniem humanistycznym lub innym, nietechnicznym – mówi Karolina Zadroga z Kodołamacz.pl.

Z raportu No Fluff Jobs wynika, że możliwość rozwoju zawodowego, zarobki i atmosfera pracy to kluczowe wartości w kontekście oczekiwań wobec pracodawców. Najmniej istotna okazała się z kolei możliwość pracy zdalnej oraz dodatkowe benefity, które aż 46% badanych określiło jako nieistotne.  Najważniejszym wnioskiem jest jednak to, że programiści oczekują, że ich wynagrodzenie podniesie się o kilkadziesiąt procent. I tak na przykład specjaliści DevOps (metoda wytwarzania oprogramowania, która kładzie nacisk na komunikację, współpracę i integrację profesjonalistów z zakresu operacji IT oraz specjalistów ds. rozwoju oprogramowania) chcieliby zarabiać o 34,7% więcej niż obecnie. Z kolei testerzy liczą na 28,1% podwyżki. Specjaliści Front-end, którzy zajmują się częścią wizualną aplikacji Internetowych wykorzystując oprogramowanie stworzone przez back-end developerów uważają z kolei, że ich wynagrodzenie powinno wzrosnąć o 32,9%.  Back-end developerzy oczekują natomiast podwyżek rzędu 31,1%, a programiści zajmujący się tworzeniem aplikacji mobilnych chcieliby dostawać o 31,7% więcej niż obecnie.

Biorąc pod uwagę miejsce zamieszkania respondentów, największe oczekiwania mają mieszkańcy województwa mazowieckiego. Mimo, że specjaliści z Warszawy i okolic zarabiają najwięcej w branży oczekują, że ich pensje wzrosną o ponad 44%. Z kolei najmniejsze oczekiwania odnotowano w województwie dolnośląskim. Programiści zamieszkujący tamte rejony chcieliby zarabiać ponad 28% więcej, niż dotychczas. Różnica procentowa zmniejsza się wraz ze wzrostem lat stażu pracy. Wynika z tego, że osoby które pracują w branży dłużej, są bardziej zadowolone ze swojego wynagrodzenia.

Specjalistów IT brakuje w całej Unii Europejskiej. W Polsce braki w tym sektorze są już bardzo wyraźnie odczuwalne, ponieważ według danych GUSu deficyt informatyków w naszym kraju wynosi od 30 do 50 tysięcy i co roku rośnie o 3-5%.  Nie dziwi więc fakt, że już w kilkanaście miesięcy od rozpoczęcia pracy w zawodzie zarobki niektórych programistów wzrastają nawet o jedną trzecią.

Wysokość wynagrodzenia jest uzależniona od doświadczenia programisty. Jak podaje raport No Fluff Jobs osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę w branży mogą liczyć na kwoty sięgające nawet 6000 złotych – w zależności czy pracują na umowę o pracę czy w formie B2B. Eksperci w tej dziedzinie mogą liczyć na o wiele więcej – ich pensje wynoszą od 8 000 do 16 000 złotych netto. Mowa tutaj o programistach Java, którzy jeśli chodzi o wysokość wynagrodzeń plasują się w czołówce branży. Mediana górnych widełek na umowie B2B najbardziej opłacalnej technologii, którą okazał się Spring wyniosła natomiast aż 17 000 złotych netto.

Dodajmy, że rynek programistów w Polsce jest stosunkowo młody. 27,8% pracuje w branży mniej niż 2 lata i pomimo tak krótkiego czasu w branży oczekują podwyżek o około 43% w stosunku do obecnych zarobków. Nadal w branży dominują mężczyźni, kobiety to niestety jedynie niespełna 8% ankietowanych. Natomiast ta sytuacja może ulec zmianie, ponieważ zgodnie z wynikami wspomnianego wcześniej badania zrealizowanego przez CZIiTT i Kodołamacz.pl wśród uczestników bootcampów programistycznych 17% stanowią kobiety, a ich liczba stale wzrasta.

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Zarabiamy jak nigdy: rekordowe płace w Polsce!

Cinkciarz - płace w Polsce

Polacy zarabiają najwięcej w historii. Przeciętne wynagrodzenie w grudniu osiągnęło rekordowy poziom niemal 5 tys. zł brutto. A końca wzrostu płac jeszcze nie widać - pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl

4973,73 zł – oto średnia grudniowa pensja w Polsce, wg opublikowanych dziś danych GUS. W skali roku oznacza to wzrost wysokości płac o 7,3 proc. Zarobki w Polsce są teraz najwyższe od denominacji złotego w 1995 r. Kolejna dobra wiadomość: poprawiający się stan polskiej gospodarki, a także sytuacja na rynku pracy sugerują, że płace nadal będą szybko rosły.

Sytuacja wewnętrzna się poprawia…

Przez kilka miesięcy z rzędu płace rosły w tempie od 6 do 7 proc. w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku. Choć miesięczne dane GUS pokazują wynagrodzenie brutto dla przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób, a dane są średnią a nie medianą (duże miasta jak Warszawa zawyżają średnią), trend wzrostowy przenosi się na cały rynek pracy.

To efekt poprawiającej się w ostatnich kwartałach kondycji polskiej gospodarki. Wzrost gospodarczy osiągnął pod koniec ub.r. blisko 5 proc. I choć napędzany był głównie przez konsumpcję, ryzyko znacznego spadku tempa rozwoju gospodarki w kolejnym roku jest niewielkie. W 2018 r. najprawdopodobniej będziemy obserwować znaczny wzrost inwestycji, co powinno w dalszym ciągu wspierać wzrost PKB, a także pozytywnie oddziaływać na rynek pracy.

Presję na wzrost płac wywołuje także sytuacja na rynku pracy. Malejące praktycznie z miesiąca na miesiąc bezrobocie, przy rosnącej liczbie miejsc pracy, powoduje, że coraz ciężej pracodawcom znaleźć odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Stąd muszą oferować wyższe wynagrodzenia. NBP szacuje, że w tym oraz w przyszłym roku wynagrodzenia Polaków wzrosną ok. 6,5 proc. Niewykluczone jednak, że będzie jeszcze lepiej.

Dobrym przykładem mogą być Czechy oraz Węgry. Sytuacja pracownika u naszych sąsiadów z południa wygląda nawet korzystniej niż w Polsce. Płace rosną w podobnym, wysokim tempie, ale przy jeszcze niższej stopie bezrobocia. Według danych Eurostatu, jest ona najniższa w całej Unii Europejskiej i wyniosła 2,5 proc. w listopadzie (w Polsce 4,5 proc.). Czechom brakuje rąk do pracy i dlatego zachęcają m.in. Polaków wysokim wynagrodzeniem i benefitami pozapłacowymi. Z kolei na Węgrzech płace według ostatnich danych Eurostatu rosły w tempie 12,9 proc. r/r, a bezrobocie w listopadzie było na poziomie jedynie 4 proc. Widać więc, że w wiodących krajach naszego regionu sytuacja dla pracowników mocno się poprawia.

…zewnętrzna także. Będzie lepiej!

Tak wysokie tempo wzrostu płac w Polsce nie byłoby możliwe bez zdecydowanej poprawy kondycji największych gospodarek w Europie. Napływające dane makroekonomiczne nie wskazują, by trend ten miał się odwrócić. Wręcz przeciwnie! Poprawiająca się sytuacja w kraju i zagranicą sprawia, że w kolejnych miesiącach Polacy są skazani na podwyżki płac w wysokim tempie. I chociaż grudniowe dane zwykle zaburzają jednorazowe nagrody i premie, już niedługo przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach może przekraczać 5 tys. zł przez większość roku.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF

Ile zarabia handlowiec?

Handlowcy nie narzekają na brak ofert pracy. Specjaliści ds. handlu i sprzedaży są wciąż na pierwszym miejscu wśród najbardziej poszukiwanych pracowników. Przykład? Średnio 35% wszystkich ogłoszeń, które napływają z każdej branży jest skierowanych do specjalistów ds. handlu i sprzedaży - wynika z analiz serwisu Pracuj.pl.

Najwięcej ofert pracy dla handlowców i sprzedawców oprócz branży handel i sprzedaż, pochodzi z branż: bankowość, finanse, ubezpieczenia. W kwietniu br. wiele ofert pracy dla tych pracowników publikowały także firmy z obszaru budownictwo i nieruchomości, przemysł ciężki, przemysł lekki czy produkcja dóbr szybkozbywalnych FMCG. Specjalistów ds. handlu i sprzedaży poszukują pracodawcy działający w wielu branżach, w tym również o tak wysokim stopniu specjalizacji jak IT.

 

Ile zarabia handlowiec?

– Większe firmy przeważnie oferują specjalistom wyższe wynagrodzenie. Jak wynika z naszych danych w firmie zatrudniającej do 10 osób, specjalista ds. handlu i sprzedaży może liczyć na przeciętne zarobki brutto w wysokości 2 900, ale już w firmie średniej czy dużej, przeciętna pensja może wynosić odpowiednio 4 100 i 4 300 zł brutto mówi newsrm.tv Artur Kobyliński, ekspert ds. wynagrodzeń w Pracuj.pl

W województwie mazowieckim specjalista ds. sprzedaży może liczyć na przeciętne wynagrodzenie w wysokości 4 300 zł brutto, w wielkopolskim pracodawcy proponują przeciętnie 3 700 brutto i nieco mniej – ok. 3600 w dolnośląskim, śląskim oraz małopolskim. Na drugim biegunie plasują się np. takie województwa, jak lubelskie czy opolskie. Tam widoczny jest najmniejszy popyt na pracowników ds. handlu i sprzedaży, co odzwierciedla się także w proponowanych im wynagrodzeniach, ponieważ różnica w przeciętnych zarobkach w stosunku do pracowników z woj. mazowieckiego wynosi nawet 1200 zł brutto.

Sprzedawca to zarówno student, osoba rozpoczynająca karierę zawodową, jak i ta, posiadająca kilkuletnie doświadczenie i szeroki zakres kompetencji – ten czynnik nie pozostaje bez wpływu na wynagrodzenia oferowane pracownikom z tego obszaru. Jednak jeszcze większe znaczenie ma kategoria, w której dany specjalista pracuje. Sprzedawca w kategorii odzież/dodatki/biżuteria czy artykuły spożywcze/alkohol/tytoń nie może liczyć na tak wysokie wynagrodzenie, jak sprzedawca pracujący w obszarze motoryzacja/transport czy IT/telekomunikacja.

– Warto jednak pamiętać, że sprzedawcy z obszaru odzież/dodatki/biżuteria nie otrzymują wysokiego wynagrodzenia, ale za to często mogą liczyć na atrakcyjne zniżki pracownicze w sklepach, w których są zatrudnieni – mówi Artur Kobyliński. – Pracę w tej specjalizacji mogą podjąć również pracownicy z konkretnym, specjalistycznym wykształceniem. Osoby po studiach technicznych, informatycznych, z wykształceniem ścisłym osiągają najwyższe dochody jako sprzedawcy, bo dysponują konkretną wiedzą, która jest niezbędna w przypadku sprzedaży produktów czy usług specjalistycznych – dodaje.

Co więcej od pewnego czasu można zauważyć wzrost zainteresowania na pracowników, którzy ukończyli studia techniczne oraz mają naturalne predyspozycje do sprzedaży. Takich osób poszukują głównie firmy z kategorii inżynieria, technika, produkcja, gdzie poza umiejętnością zaprezentowania produktu trzeba znać sposób jego działania. Taka osoba świetnie sprawdza się jako inżynier sprzedaży, którego przeciętne wynagrodzenie wynosi 5 700 PLN brutto.

Zależność między wysokością pensji a specjalizacją uwidacznia się także w przypadku wyższych stanowisk. Zastępcy kierowników sklepów z odzieżą/biżuterią/dodatkami czy artykułami spożywczymi, osiągają przeciętne dochody w okolicy kwoty 3 500 zł brutto, co oznacza, że zarabiają mniej niż np. sprzedawca nowych samochodów z przeciętną pensją w wysokości 4 000 zł brutto.

Kierownik sklepu spożywczego może spodziewać się przeciętnego wynagrodzenia w wysokości 5 700 brutto, a osoby zatrudnione na stanowiskach regionalnych kierowników sprzedaży w tej samej kategorii osiągają przeciętne dochody w wysokości ok. 8 800 zł brutto. Wysokość wynagrodzenia kierownika sklepu jest też uzależniona od powierzchni sklepu. Znacząca większość kierowników to osoby zatrudnione na umowę o pracę, a ich przeciętne miesięczne premie wahają się od 500 zł brutto dla kierownika sklepu z kategorii odzież, dodatki, biżuteria, do 2000 zł brutto dla regionalnego kierownika sprzedaży. W tej grupie jednak odnotowuje się także znaczeni wyższe premie wypłacane najlepszym kierownikom i mogą one wynieść nawet ponad 16 000 zł brutto w ujęciu kwartalnym.

Osobną kategorią specjalistów pracujących w handlu i sprzedaży są przedstawiciele handlowi. Osoby te, obok cech typowych dla dobrego sprzedawcy, muszą posiadać dodatkowe kompetencje i umiejętności. Te wymagania pracodawców przekładają się na oferowane przedstawicielom handlowym wynagrodzenia. Zgodnie z danymi serwisu zarobki.pracuj.pl najniższe deklarowane zarobki brutto osiąga specjalista będący przedstawicielem handlowym w kategorii związanej z wyposażeniem domu i biura, a wynoszą one przeciętnie 3 800 zł brutto. Najwyższy deklarowany dochód osiąga przedstawiciel medyczny z przeciętnym wynagrodzeniem wynoszącym 5 800 zł brutto.

Premie stanowią często istotną część wynagrodzenia handlowców. O tym jaki system premiowy obowiązuje w danej firmie decyduje w pierwszej kolejności strategia rozwoju firmy, kolejnymi czynnikami jest zakres obowiązków, specjalizacja oraz branża, w której dany pracownik się rozwija. Jeżeli celem firmy jest stałe zwiększanie sprzedaży oraz zysku – system premiowy będzie się opierać przede wszystkim na wynikach sprzedażowych oraz uzyskiwaniu jak największego zysku. Z kolei firma, której celem jest szybkie zwiększenie udziałów w rynku w systemie premiowym uwzględni przede wszystkim wyniki sprzedażowe oraz pozyskanie nowych klientów. Na samą premię składa się wiele czynników i nie można założyć, że stanowi ona zawsze określony procent dochodów sprzedawcy. Zgromadzone dane dowodzą, że ponad 85% przedstawicieli handlowych pracuje na etacie. Ważną składową wynagrodzenia przedstawicieli handlowych jest premia. Przeciętna premia wśród tych specjalistów wynosi około 1 000 zł miesięcznie, jednak najlepsi z nich potrafią wypracowywać premię kwartalną przekraczającą 18 000 zł brutto.

 

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF