🎹 Chopin – marka, która gra w nas
Polska potrzebuje swoich marek duszy
Marka Chopin wydaje mi się bardzo dobrze znana w moim pokoleniu.
Nie mówię tu o tym najstarszym — raczej o pokoleniu dojrzałym, które pamięta czasy, gdy Konkurs Chopinowski był jednym z najważniejszych wydarzeń w kraju.
W szkole przedstawiano go jako dobro narodowe, coś, z czego możemy być dumni.
Dziś mam wrażenie, że młodsze pokolenie zna Chopina mniej…
A szkoda — bo to marka kompletna: piękna, autentyczna i światowa.
Tyle że jak każde piękno, trzeba ją umieć pokazać – w eleganckim, współczesnym „pudełeczku”, które pozwoli światu ją na nowo usłyszeć.
„Piękno też potrzebuje marketingu. Trzeba je zapakować, pokazać i przypomnieć światu, że w tej muzyce gra Polska.”
Chopin – osobisty dźwięk wspomnień
Z Chopinem mam wiele osobistych wspomnień.
Najpiękniejsze z nich to te z koncertów w Łazienkach Królewskich.
Leżysz na trawie, patrzysz w niebo i słyszysz jego muzykę.
Zaraz się wzruszam, gdy o tym myślę. To momenty, które zostają na całe życie.
Kiedyś muzyka klasyczna była dla mnie trudna, niezrozumiała.
Dziś, kiedy wsiadam do samochodu i włączam radio, pierwsze stacje, które się odzywają, to właśnie te z muzyką klasyczną.
To znak dojrzałości. I wdzięczności.
Marka, która nie potrzebuje logotypu
Chopin nie potrzebuje logotypu ani kampanii reklamowej.
Wystarczy, że zabrzmi kilka taktów — i każdy wie, skąd pochodzi ten dźwięk.
To historia, emocja, elegancja i geniusz zamknięty w nutach.
To marka, którą Polska powinna traktować nie jak wspomnienie, ale jak żywe narzędzie budowania współczesnej tożsamości.
Bo kraj, który potrafi opowiadać o sobie przez swoich artystów, naprawdę ma duszę.
„Każdy Europejczyk powinien mieć w domu muzykę Chopina. To nasz największy eksportowy produkt ducha.”
Nie umiemy dbać o własne marki
Przykład Chopina doskonale pokazuje, do jakiego stopnia nie potrafimy dbać o polskie marki.
W wieku zaledwie dwudziestu lat wyjechał z Polski. Pisał mazurki, polonezy, preludia – wszystkie głęboko zakorzenione w polskości – a mimo to wielu ludzi na świecie kojarzy go bardziej z Francją.
To nie tylko kwestia jego biografii. To także nasza nieumiejętność pielęgnowania własnych symboli.
Podobnie było z Marią Skłodowską-Curie
Kiedy pojawiła się propozycja umieszczenia jej wizerunku na nowym banknocie euro, początkowo planowano użycie tylko imienia i nazwiska Marie Curie. Dopiero po protestach przypomniano, że była Polką, i dodano w nawiasie: (Skłodowska).
To drobny szczegół, ale wiele mówi o tym, jak łatwo świat zapomina o naszym wkładzie – jeśli sami go nie przypominamy.
Chopin w Łazienkach, świat w Warszawie
Najpiękniejsze, co ma Warszawa latem, to koncerty Chopinowskie w Łazienkach.
To wydarzenie przyciąga tysiące słuchaczy z Japonii, Korei, Chin, Stanów Zjednoczonych.
Świat zachwyca się Chopinem, bo to muzyka, która nie potrzebuje tłumaczenia.
To dowód, że w świadomości ludzi na świecie Chopin żyje – ale również dowód, że my, Polacy, wciąż nie umiemy zadbać o własne marki.
Bo choć pojawia się coraz więcej inicjatyw, projektów, konkursów i akcji promocyjnych, to są one rozproszone, niespójne, pozbawione wspólnej strategii.
Każdy robi coś osobno – a efekt jest taki, że Polska wciąż nie ma jednej, wyraźnej opowieści o sobie.
Potrzebujemy strategii – nie przypadkowych działań
Polska ma ogromny potencjał
Są wspaniałe firmy, przedsiębiorcy, artyści, naukowcy – ludzie, którzy robią rzeczy naprawdę światowej klasy.
Ale brakuje spójnej strategii marki narodowej, która połączy te wszystkie wysiłki w jeden przekaz.
Jak powiedział mi kiedyś w rozmowie Grzegorz Kapla, kiedy w taksówce za granicą powiedział, że jest z Polski, usłyszał:
„To musi być ciekawy kraj, bo o nim nic nie słychać.”
To zdanie boli, bo jest prawdziwe.
Czas to zmienić.
Bo brak strategii to nie tylko problem wizerunku — to realna strata gospodarcza.
Na szczęście coraz częściej widać, że ta zmiana się zaczyna.
Ale to wciąż efekt aktywności pojedynczych ludzi i firm, a nie wspólnej, narodowej wizji.
„Najlepszą wizytówką Polski jest Chopin. Bo to nasz produkt eksportowy ducha.”