Robienie Niczego. Nowy wymiar kreatywności, uważności i biznesu
Business in Brief, Kiszmasz – rozmowa Grzegorza Kiszluka z Maciejem Mazerantem
Czy można zrobić coś wielkiego, robiąc… nic?
To pytanie może brzmieć prowokacyjnie, ale dziś staje się jednym z najważniejszych w świecie, który przyspieszył do granic absurdu. O „robieniu niczego” – jako akcie twórczym, terapeutycznym i biznesowym – rozmawiam z Maciejem Mazerantem, artystą, menedżerem kultury, współtwórcą magazynu Purpose i inicjatorem polskiej edycji koreańskiego projektu „Space Out Competition” – czyli zawodów w… nierobieniu niczego.
Sztuka jako biznes. Biznes jako sztuka
Maciej jest artystą z wykształcenia i praktykiem z przekonania. Od dwudziestu lat współtworzy magazyn Purpose, który konsekwentnie pokazuje, że monetyzowanie sztuki nie jest niczym złym – przeciwnie, to wyraz szacunku do własnej pracy.
– Od początku naszym celem było pokazywanie, że artysta ma prawo zarabiać i że można to robić w zgodzie z własnymi wartościami – mówi Maciej Mazerant. – Tworzenie to nie tylko pasja, ale też praca, dzięki której możemy żyć, rozwijać się i dawać światu coś wartościowego.
Spotkaliśmy się po raz pierwszy właśnie przy okazji rozmowy o tym, że sztuka i marketing wcale się nie wykluczają. Wręcz przeciwnie – dobrze się uzupełniają, jeśli stoją na fundamencie autentyczności.
PRObeing – czyli jak zaplanować swoje życie w zgodzie ze sobą
Kolejnym krokiem Maćka i jego żony, Mai Ruszkowskiej-Mazerant, był projekt PRObeing – narzędzie i warsztat rozwoju osobistego dla twórców i „pracowników głowy”.
To fizyczna teczka – z papierami, kartami pracy, miejscem na refleksję. Bez aplikacji, bez algorytmów. Papier, długopis i głowa.
– To nie jest sztuczna inteligencja, tylko twoja inteligencja – podkreśla Maciej. – Pracujesz ręką, myślisz, dotykasz, zapisujesz. W ten sposób naprawdę się zatrzymujesz i zaczynasz rozumieć siebie.
Warsztaty PRObeing prowadzi Maja Ruszkowska-Mazerant – z niezwykłą empatią i wrażliwością. Miałem przyjemność w nich uczestniczyć i mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem – to narzędzie nie tylko dla artystów. To projekt dla ludzi biznesu, menedżerów, liderów. Dla każdego, kto chce odbudować relację z samym sobą.
„Robienie niczego” – koreańska lekcja uważności
Ale dziś rozmawiamy przede wszystkim o trzecim projekcie Maćka – o „robieniu niczego”.
Inspiracją był koreański Space Out Competition – performance i konkurs w nierobieniu niczego, organizowany od ponad dekady w Seulu.
Zasady są proste: uczestnicy przez 90 minut siedzą lub leżą w ciszy. Nie mogą mówić, używać telefonów, śmiać się. Wygrywa ten, kto przez ten czas utrzyma najniższe tętno.
– To tylko pretekst – tłumaczy Mazerant. – Chodzi nie o rywalizację, ale o zwrócenie uwagi na wartość zatrzymania się. Ludziom łatwiej zainteresować się zawodami niż kontemplacją. Ale kiedy już usiądą i przez 90 minut nie robią nic – dzieje się magia.
Projekt odbywał się już w Australii, Japonii i Korei. Teraz po raz pierwszy trafi do Polski – w czerwcu 2026 roku. Trwają rozmowy z partnerami i samorządami – lokalizacja wciąż się waży między Łodzią a Warszawą.
– Chcemy, żeby to wydarzenie miało charakter społeczny – dla ludzi różnych profesji: artystów, przedsiębiorców, lekarzy, sportowców. Każdy z nich może wystąpić w stroju swojej branży. Publiczność wybierze tego, kto najpiękniej… robił nic.
Zatrzymanie jako akt twórczy
Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego. W czasach, gdy wszyscy ścigają się o uwagę, cisza staje się luksusem.
– Ten projekt ma głęboki sens – mówi Maciej. – Pokazuje, że robienie niczego może być najbardziej twórczym aktem. Że to, co się dzieje w nas, gdy przestajemy pędzić, jest bezcenne.
W rozmowie pojawia się Eckhart Tolle i jego filozofia „bycia tu i teraz”, buddyjskie nauki o skupieniu na jednej czynności, a także mindfulness. Wszystko to łączy się w jedno: uważność jako źródło kreatywności i równowagi.
Najlepsze pomysły przychodzą nie wtedy, gdy gonimy, ale gdy pozwalamy im przyjść. Pod prysznicem, na spacerze, w ciszy.
Czasem trzeba po prostu odpuścić.
Strategia na siebie
W tym miejscu rozmowa wraca do sedna biznesu.
Bo – jak podkreślam – można mieć najlepszą strategię na firmę, ale jeśli nie ma się strategii na siebie, nic z tego nie będzie.
– Dokładnie tak – przytakuje Mazerant. – Zdrowie psychiczne, fizyczne, równowaga i uważność – to fundament każdego działania. Nie tylko w sztuce, ale też w biznesie.
Całe wydarzenie, polska edycja Space Out Competition, ma być symbolicznym punktem zwrotnym. Momentem, w którym uczestnicy i widzowie uświadomią sobie, że zatrzymanie to nie strata czasu – to inwestycja w siebie i innych.
Na koniec dzielę się osobistą anegdotą
Kiedyś zrobiłem akcję pod hasłem „Chudszy biznesmen, grubsze interesy”. Regularne treningi sprawiły, że czułem się wyższy – dosłownie i metaforycznie. Bo każda praca nad sobą, fizyczna czy duchowa, przekłada się na biznes.
Dziś uczę się czegoś nowego – odpuszczania.
Mój osiemnastoletni syn Antoni powiedział mi ostatnio:
> – Tato, czyli chodzi o to, że jak masz wyjebane, to będzie ci dane.
Brzmi przewrotnie, ale jest w tym mądrość. Bo dopiero kiedy przestajemy się spinać, kiedy pozwalamy życiu płynąć – zaczynamy naprawdę tworzyć.
Epilog
„Robienie niczego” to nie jest bunt przeciwko pracy, aktywności czy ambicji.
To przypomnienie, że zatrzymanie jest częścią ruchu, że cisza jest częścią muzyki, a pauza – częścią rytmu.
I że czasem, żeby zrobić coś wielkiego, trzeba po prostu przestać cokolwiek robić.
::
Maciej Mazerant – artysta, menedżer kultury, współtwórca magazynu Purpose, autor narzędzia Probing i inicjator polskiej edycji projektu Space Out Competition.
Maja Ruszkowska-Mazerant – trenerka procesów rozwojowych, współtwórczyni projektu Probing, prowadzi warsztaty dla twórców i ludzi biznesu, pomagając im budować równowagę i uważność.