Jaka naprawdę jest Polska w oczach świata? O Hongkongu, Chinach i sile naszej marki narodowej – rozmowa z Filipem Ziółkiem, która otwiera oczy (wideo)
Ten tekst zawiera <em data-start="396" data-end="486">kluczowe informacje dla każdego, kto myśli o Polsce jako o nowoczesnym, globalnym graczu</em>. Pokazuje, jak jesteśmy postrzegani w Azji, dlaczego nasze produkty są świetne, ale… niewidoczne, oraz co trzeba zrobić, by zbudować silną markę Polska. Przeczytaj – a potem obejrzyj rozmowę na YouTubie, bo takich rozmów się nie pomija.
„Business in BRIEF” to nie tylko program. To pretekst do rozmowy o tym, co naprawdę ważne w biznesie. I o ludziach, którzy potrafią widzieć szerzej.
Gościem najnowszego odcinka programu był Filip Ziółek – prezes Polskiej Izby Handlowej w Hongkongu, przedsiębiorca działający w sektorze dóbr luksusowych, współpracownik Hong Kong University oraz aktywny promotor Polski na rynkach azjatyckich. Człowiek, który z bliska obserwuje to, co w Europie widać często przez filtr uproszczeń i medialnych schematów.
Rozmowa dotyczyła najważniejszego pytania:
Jak Polska naprawdę wygląda w oczach świata – i czy w ogóle jest postrzegana?
Polska? Dla wielu Azjatów – nieistniejący kraj
„Polska nie jest postrzegana – dopóki jej ktoś nie pokaże”, mówi wprost Filip Ziółek. Hongkończycy, z wyjątkiem tych, którzy odwiedzili Warszawę czy Kraków, nie mają żadnych konkretnych skojarzeń z naszym krajem. A jeśli już – to rozmyte, oparte na stereotypach.
Najczęstsze pytanie, jakie słyszy?
„Co tak naprawdę jest polskim produktem?”
I choć odpowiedź mogłaby brzmieć „wódka” – to w praktyce Filip pokazuje Hongkongowi Polskę zupełnie inaczej:
– Mówimy: niemiecka kiełbasa? Najpewniej z Polski. Brytyjskie mleko? Pochodzi z Polski. Francuskie kosmetyki? Wyprodukowane w Polsce. Koreańska elektronika – na polskich komponentach. Polskie meble, stal, części do samochodów – lista jest długa.
Ale to wszystko dzieje się w cieniu. Dlaczego?
Bo Polska nie ma parasolowej marki
To jeden z najmocniejszych punktów tej rozmowy: brakuje nam strategii komunikowania Polski jako jednej spójnej marki narodowej.
– Gdy myślisz „Niemcy”, myślisz: jakość.
– „Francja”? Moda.
– „Włochy”? Design.
– „Japonia”? Precyzja.
A „Polska”? Grzyby? Wódka?
– „Zamiast promować poszczególne produkty, powinniśmy promować doświadczenie Polski, emocję z nią związaną. Tego typu narracja, pod jednym hasłem parasolowym, ma szansę zaistnieć globalnie” – podkreśla Ziółek.
I dodaje, że dziś wiele firm… woli ukrywać swoje polskie pochodzenie. Rejestrują się w Niemczech czy Szwajcarii, bo „Made in Poland” wciąż nie działa na korzyść wizerunkową.
Hongkong – model do naśladowania?
Choć Hongkong, po pandemii i w związku z napięciami geopolitycznymi, musi dziś odbudowywać swoją reputację, ma spójną strategię rozwoju. A co najważniejsze – wiele instytucji działa w jednym kierunku:
-
InvestHK zachęca firmy do inwestowania,
-
Trade Development Council promuje Hongkong na świecie,
-
hongkońskie izby handlowe pomagają tworzyć relacje gospodarcze,
-
wspólnie – realizują politykę promocyjną Azjatyckiej Bramy do Chin.
– „To nie są puste hasła. To strategia. A strategia to odpowiedź na pytanie: gdzie idziemy i jak chcemy tam dojść” – mówi Ziółek.
Hongkong i Greater Bay Area – brama do Chin, której nie wykorzystujemy
Hongkong i sąsiednie chińskie miasta tworzą Greater Bay Area – ponad 80 milionów potencjalnych konsumentów i partnerów. W ciągu ostatnich kilku lat uproszczono procedury, skrócono ścieżki rejestracji firm i otwarto rynki. To szansa, którą Polska niemal ignoruje.
– „Polskie firmy mają dostęp do środków, programów wsparcia, dofinansowań. Ale brakuje odwagi i zrozumienia – także z powodu mitów o Chinach i obaw przed rzekomym ‘kradzieżą pomysłów’” – mówi Ziółek.
Tymczasem Chiny w wielu obszarach są technologicznie o kilka długości dalej niż Zachód – tylko my nie potrafimy tego dostrzec, bo… nie rozumiemy języka i chińskiego internetu.
Polskie startupy: wielka szansa, która czeka na strategię
Ziółek z entuzjazmem mówi o polskim potencjale innowacyjnym. Wskazuje jednak, że polscy startupowcy muszą wychodzić ze swojej strefy komfortu – i zaczynać rozmowy z rynkami azjatyckimi.
Tym bardziej że…
Wystarczy jedno zgłoszenie na Fintech Week w Hongkongu, by mieć szansę na spotkania z kilkudziesięcioma inwestorami z banków i instytucji finansowych.
– „To nie jest trudne. Ale trzeba w to uwierzyć i po prostu spróbować” – dodaje.
Mapa polskich marek – idea, która może zmienić wszystko
Podczas rozmowy pojawił się też pomysł stworzenia interaktywnej mapy polskich marek, z której skorzystać mogłyby polskie izby gospodarcze na całym świecie. Nie jako zbiór logotypów, ale dynamiczne narzędzie do promocji Polski jako kraju jakości, nowoczesności i kompetencji.
– „Zrób to interaktywnie, z filmami, historiami, emocją. To nie może być folder – to musi być platforma” – podpowiada Ziółek.
Optymistyczna puenta? Mamy wszystko – poza strategią
– „Jesteśmy świetnymi taktykami. Ale nie mamy strategii” – pada jedno z najbardziej celnych zdań w całej rozmowie.
I to jest clue.
Mamy zdolnych ludzi. Mamy dobre produkty. Mamy rynek.
Nie mamy tylko spójnego pomysłu na to, jak to wszystko połączyć i pokazać światu.
Ale – jak słusznie zauważa Ziółek – mamy też internet, którego nie było 20 lat temu. I jeśli potraktujemy to poważnie, możemy zbudować silną markę Polska szybciej, niż się nam wydaje.
🎥 Całą rozmowę obejrzysz na naszym kanale YouTube.
📌 Jeśli myślisz o ekspansji na Azję – nie przegap tego materiału.