100 najczęstszych błędów w Internecie w 2018 r. Raport o kondycji polskiej ortografii w Internecie
Nadwyraz.com, marka promująca poprawną polszczyznę i literaturę, prezentuje Raport 100 najczęstszych błędów językowych w Internecie w 2018 r. Raport powstał z okazji zbliżającego się 21 lutego Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Został on ustanowiony przez UNESCO w 1999 roku i ma na celu podkreślić bogactwo różnorodności językowej świata.
Raport ma za zadanie przedstawić kondycję polskiej ortografii w Internecie. Powstał we współpracy z portalem Polszczyzna.pl i partnerem technologicznym, narzędziem do monitoringu Internetu, Brand24.
Analiza objęła 182 błędy językowe za okres 12 miesięcy. Łączna liczba otrzymanych i przeanalizowanych błędów wyniosła 4 481 361. Oprócz tradycyjnych błędów językowych pierwszy raz w historii analizie poddano tzw. memobłędy (np. somsiad, hora curka). Internauci dziennie publikowali 11 055 błędów, co oznacza błąd co 8 sekund! Pełny raport dostępny jest pod tym adresem: LINK. Poniżej prezentujemy wersję skróconą na potrzeby informacji prasowej.
Na pewno i naprawdę sprawiały największy kłopot
- Z którymi słowami i wyrażeniami w 2018 r. największy problem mieli polscy internauci? Na pierwszym i drugim miejscu znalazła się para na pewno (15,03%) i naprawdę (9,52%). Wątpliwości budzi pisownia łączna i rozłączna – użytkownicy Internetu mylą te dwa wyrażenia.
- Na trzecim miejscu zestawienia zanotowano pleonastyczną konstrukcję dzień dzisiejszy. Takie sformułowanie wielu osobom wydaje się brzmieć lepiej, jednak nie powinno występować w języku codziennym, potocznym – wystarczy użyć słowa dziś.
- Wyniki badań potwierdziły, że Polacy nie znają zasad pisowni łącznej i rozłącznej. Na czwartym miejscu pojawiły się błędy w zapisie wyrażenia w ogóle. Oprócz tego, że internauci zapisują je przez u, stosują też pisownię łączną (8,45%). Na razie (8,34%), poza tym (4,44%), na co dzień (3,76%) i nie wiem (2,79%) – wyrażenia te notorycznie zapisywane są łącznie.
- Kolejne miejsca zajęły błędy w wyrazach mój (pisane przez u), wziąć (zapisywane uporczywie jako wziąść), à propos (zniekształcone na apropo/a propo), co najmniej (pisane łącznie), sprzed (zniekształcone na z przed), naprzeciwko (zapisane rozdzielnie), już (pisane przez sz).
Facebook na cenzurowanym
- Jak wykazało badanie, prawdziwą kopalnią błędów jest portal społecznościowy Facebook. Uplasował się na niechlubnym pierwszym miejscu rankingu, bowiem pochodzi z niego aż 40,2% błędów.
- Nieco lepiej wypadł serwis YouTube – odnotowano tam 20,8% naruszeń norm językowych.
- Na trzecim miejscu znalazły się fora dyskusyjne, które generują zaledwie 10,8% błędów, a przecież bazują na języku pisanym. Być może użytkownicy forów biorą sobie do serca wewnętrzne regulaminy i dbają o jakość wypowiedzi.
- Instagram oraz mikroblogi, np. Twitter, plasują się zaś ex aequo na czwartym miejscu rankingu – pochodzi z nich 9,8% błędów.
- Najmniej naruszeń norm językowych możemy odnotować w newsach dziennikarskich. Są one źródłem niewielu błędów – zaledwie 3,1%. Czy jednak publicystom wypada w ogóle posługiwać się niepoprawną polszczyzną?
Mam horom curke…
- Osobną kategorię stanowią błędy utworzone przez nieświadomych internautów, a powielane w sposób prześmiewczy przez innych. Celowe używanie błędnych form, szczególnie w memach czy komentarzach pod postami, pełni funkcję ludyczną.
- Zniekształcone słowa budzą śmiech, ale do czasu. Zabawa kończy się w momencie, gdy nieprawidłowa postać wyrazu zostaje zapamiętana i zaczyna wydawać się poprawna.
- Na pierwszym miejscu pojawiła się forma dej (13,77% wszystkich błędów) nawiązująca do sposobu pisania niewykształconych osób wyłudzających dobra przez Internet. Na drugim miejscu jest innowacja w zapisie wyrazu sąsiad – somsiad (również ma wysoką frekwencję, bo aż 13,67%). Popularnością cieszy się użycie liczby mnogiej słowa, które jej nie ma – chodzi o Internety (10,96%).
- Polaków śmieszą madki (8,86%), czyli matki, które na forach internetowych popełniają wiele błędów ortograficznych i rzeczowych. Na wysokim miejscu plasuje się wyraz ból pisany przez u (7,39%).
- Internauci przejawiają też tendencję do tworzenia nowych form fleksyjnych, co widoczne jest w przykładach takich jak jestę (6,46%), zazdraszczam (6,01%), śmiechnąć (5,63%) czy ten uczuć (5,25%). W Internecie znaleźć można słowa, które odwzorowują błędy fonetyczne, np. pińcet/pincet (5,23%) i paczeć (5,13%). Na uwagę zasługuje neologizm odzobaczyć (2,96%), który obrazuje chęć cofnięcia czasu, by nie widzieć tego, co już się zobaczyło.
- Na końcu tej klasyfikacji znalazły się błędy ortograficzne popełniane typowo w celach humorystycznych: zuo (3,16%), hora curka (1,43%), wonsz (1,10%).
Powyższe błędy, choć popełniane umyślnie, dają nieprawidłowe wzorce. Na koniec można by zapytać – quo vadis, polszczyzno internetowa?
Podsumowanie
Największy kłopot internauci mają z ortografią, a konkretnie z pisownią łączną i rozłączną. Niepokoić może również tendencja Polaków do popełniania pewnego typu błędów słownikowych – pleonazmów. Pojawia się ich całkiem sporo. Mniej popularne są błędy gramatyczne – składniowe i fleksyjne.
Najwięcej naruszeń norm językowych zaobserwować można na Facebooku. Trochę lepsza sytuacja panuje w serwisie YouTube – znaleziono tam jedną piątą nieprawidłowych form omawianych w zestawieniu. Zaskakująco dobrze wypadł język forów internetowych (ok. 10% błędów).
Warto zapytać o przyczynę rozpowszechnienia błędów językowych w polszczyźnie internetowej. Najczęstszą wymówką jest pośpiech, a tak naprawdę niedbalstwo – sami internauci żartują czasem na temat tego, co osoby popełniające błędy literowe i używające niezrozumiałych skrótów robią z zaoszczędzonym czasem. Prawda niestety nie jest wygodna – wiele osób po prostu nie zna zasad polskiej ortografii. Co ciekawe, pomimo istnienia funkcji autokorekty w urządzeniach elektronicznych służących do komunikacji sytuacja nie ulega poprawie.
Co zrobić, aby przeciwdziałać naruszaniu norm językowych w Internecie? Przede wszystkim należy traktować język ojczysty jako wartość – coś, co łączy dany naród i jest jego dziedzictwem kulturowym. Kształtowanie takich postaw to nie tylko rola szkoły, lecz także kampanii społecznych. Wiele zależy od nas samych. Internet nie musi być źródłem tylko złych wzorców.