...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Od automatów na wielką scenę! Historia serii Tekken

Tekken 7

Tekken to kultowa bijatyka, która swoje korzenie miała jeszcze w latach 90. Od tamtej pory to ona definiuje rynek gier kopanych na całym świecie.

Wszystko zaczęło się od automatów…

Żeby zrozumieć bliżej fenomen gry, trzeba wrócić do jej korzeni. Tekken zadebiutował w 1994, początkowo jedynie jako gra na automaty. Bandai Namco jednak szybko utworzyła port na PlayStation, dzięki czemu gracze konsolowi mogli cieszyć się grą już w roku 1995. Pierwsza część serii miała dosyć mocno okrojoną zawartość. Zawierała jedynie kilka grywalnych postaci, które jednak przeszły do kanonu kultury gamingowej. Warto wspomnieć, że pierwsza wersja Tekkena to jednocześnie jedna z pierwszych japońskich bijatyk 3D, która popularność zdobyła poza Krajem Kwitnącej Wiśni. Już w 1996 Amerykanie przekonali się o świetności Tekkena. Powoli zaczęli zapełniać swoje lokale automatami z grą, aby każdy mógł doświadczyć, czym owa produkcja jest.

To, co wyróżnia serię to postacie. Każda z nich posiada styl walki z różnych części świata. Ten aspekt stał się podstawą serii. Fighterzy z Japonii, Meksyku, Ameryki i nie tylko. Każdy tu może znaleźć coś dla siebie. Również ważnym elementem gry to rywalizacja i poczucie tego, że można być lepszy od rywala. Każdy gracz może wciskać losowe przyciski, jednak już bardziej doświadczeni zawodnicy łączą sekwencje uderzeń  w combosy. Dodatkowo masa zawartości „do odblokowania” sprawia, że chcemy ten tytuł ograć cały, aby przetestować wszystko, co się w nim znajduje.

Rok po premierze pierwszej części wydano drugą, która usprawniała mankamenty poprzednika. W 1997 w amerykańskich salonach gier pojawiała się już trzecia część. Po tym jak pierwsze dwie gry z serii cieszyły się tak dużą popularnością, Tekken 3 nie potrzebował jakiejś ogromnej akcji promocyjnej. Tytuł sam przyciągał do siebie kolejnych śmiałków chcących wziąć udział w turnieju o tytuł Króla Żelaznej Pięści.

Gra przeszła na częściowy trójwymiar, który był naprawdę rewolucyjny, nie tylko pod względem wizualnym, ale również gameplayowym. Wielkie zmiany jednak dopiero miały nadejść…

Niechciane zmiany, które dały grze nową tożsamość

Tekken 3 wprowadził trójwymiar, jednak to czwarta część bijatyki z 2001 roku rozwija ten pomysł na większa skalę. Istotną zmianą było dodanie mechaniki wykorzystywania terenu na mapie. Gracze mogli manewrować wokół areny, wykorzystywać ściany i inne przeszkody. W porównaniu do poprzednich odsłon plansze były ustawione w realistycznych lokalizacjach. Niektóre etapy miały nierówny teren, dodając realizmu. Dodatkowo gra wprowadzała manewr, który pozwalał na zamianę miejsca z przeciwnikiem.
Mimo tylu zmian Tekken 4 to najgorzej przyjęta gra w historii serii. Pojawiły się ogromne problemy z balansem. Gra faworyzowała zwykłe, szybkie uderzenia, a skomplikowane kombinacje odeszły na boczny tor. Sprawiło to, że postać okładkowa (Jin Kazama) stał się główną postacią graną podczas turniejów profesjonalnych. To za sprawą tego, ze jego uderzenia były szybsze niż innych postaci. Postać kompletnie zdominowała raczkującą wtedy scenę e-sportową. Pozytywnym aspektem była znacznie ulepszona grafika. Postacie były żywe, posiadały bardzo ładne na tamte czasy modele, a plansze były w pełni animowane.

Tekken 4 (Playstation 2)
źródło: Bandai Namco

Najlepsza gra cyklu?

Tekken powrócił w wielkim stylu. W grudniu 2004 do salonów gier trafiła piąta odsłona. Gracze od razu zauważyli przeniesienie ciężaru gry z bezsensownego uderzania szybkimi ciosami i obezwładniania przeciwnika przy pomocy terenu, do strategicznego podejścia i łączenia ciosów, czyli mechanik, za które gracze pokochali część trzecią. Dodatkowo usunięto mechanikę zamiany miejscami. Gameplay był hybrydą najlepszych elementów części trzeciej i najcieplej przyjętych usprawnień z Tekken 4.

Obszerną listę bohaterów powiększono do 37. Każda z nowych postaci była rozbudowana, posiadała ciekawe mechaniki i w przeciwieństwie do tych wprowadzonych w czwartej części, miały swoją głębie i wprowadzały coś nowego do rozgrywki. Dodatkowo rozwinięcie części fabularnej bardzo spodobało się graczom, dzięki ciekawym i zaskakującym wątkom rozszerzających historie wojowników. Seria całkowicie podbiła rynek dzięki wprowadzeniu wersji z dostępem do trzech pierwszych odsłon. Oryginalna trylogia składająca się z gry Tekken, Tekken 2 i Tekken 3 była prawdziwym rarytasem dla kolekcjonerów.

„Piątka” także wprowadzała tryb gry – Devil Within – opisujący przygody Jina Kazamy i pozwalający na odblokowanie grywalnej reinkarnacji tejże postaci w demona. Z mniejszych zmian to właśnie piątka pozwoliła nadawanie postaciom nowego charakteru, implikując do gry nowe stroje dostępne za walutę w grze. Być może właśnie to było pierwowzorem powszechnym obecnie w grach „skinów”.

Podsumowując: Tekken 5 ulepszył średnio przyjętą część czwartą do granic możliwości, dodając jednocześnie to, co ludzie pokochali w odsłonie trzeciej. To właśnie piątka nadała bijatyce pozycję, którą utrzymuje do teraz, jako jedna z najlepszych gier tego gatunku.

Powrót króla

Fani na kolejną odsłonę serii czekali aż 5 lat. Czy było warto? Tekken 6 miał dostosować serię na nowe konsole, w czasach gdy branża gier parła wciąż naprzód, a kolejne studia wyprzedzały się innowacjami. Po części się to udało. Gra wyglądała niesamowicie. Przeskok w tamtych czasach na grafikę HD był niezwykle rewolucyjny. Sceny i postacie wyglądały lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Zadbano o najmniejsze detale, tła walki były żywe jak nigdy dotąd, a animacje były płynne i realistyczne.

Jednak grę najbardziej ceniono za zupełnie nową odsłonę walki. Jeszcze większa integracja z terenem sprawiała, że przeciwnika można było odbić od podłogi lub od ściany w celu wykonania niezwykle brutalnych kombinacji. Dodatkowo wprowadzono całkowicie zniszczalne elementy planszy. Pojawił się system rage’u, który zwiększa siłę, gdy zdrowie zawodnika wystarczająco spadnie. Wykorzystanie takowej mechaniki, dało nigdy wcześniej nie spotykaną możliwość powrotu do pozornie przegranej rundy. Połączenie „wściekłości” z odpowiednimi kombinacjami ciosów sprawiło, że walki w Tekkenie 6 były widowiskowe jak nigdy.

Najbardziej istotną zmianą było wprowadzenie globalnego trybu sieciowego. Gracze mogli teraz cieszyć się możliwością gry multiplayer z osobami z całego świata. Pozwalały na to funkcje sieciowe na konsolach Xbox 360 i Playstation 3.

Gra łącząca teraźniejszość i przyszłość serii

Najnowsza, siódma odsłona Tekkena, zadebiutowała na konsolach w roku 2015. Wbiła się ona w czasy szybko rozwijającej się branży e-sportowej i stała się kluczowym produktem na rynku bijatyk. Z aspektów technicznych – grę stworzono na silniku Unreal Engine 4, co pozwalało wprowadzić grę na platformy nowej generacji, a także, pierwszy raz w historii serii, na komputery osobiste. Siódma część różni się od poprzedników, nie tyle zawartością, a całą strukturą. W grze postawiono większy nacisk na rozgrywkę sieciową, przez co wprowadzono system sezonów, w którym każdy kolejny oznaczał wprowadzenie nowej zawartości.

Bardzo rozbudowano system walki, dzięki czemu postacie zyskały drugie życie, wykorzystując nowe mechaniki. Nowe elementy to między innymi odświeżony system combosów, usprawniona mechanika wściekłości (rage’u) czy też jeszcze szersze możliwości wykorzystywania terenu.

Siódma odsłona cyklu to także rozwój profesjonalnej sceny. Najpopularniejsze turnieje międzynarodowe to także okazja, by się spotkać z fanami z całego świata. Bandai Namco odkryło jak duży potencjał, drzemie w tytule i sam podejmuje się organizacji największych wydarzeń. Pierwszy Turniej Króla Żelaznej Pięści w Tekken 7 rozgrywany w 2015 był także przepustką na rozgrywane do tej pory, coroczne zawody EVO (Evolution Championship Series) zrzeszających najlepszych graczy bijatyk na całym świecie. „Coroczne” tylko z definicji, bo niestety tegoroczny turniej nie odbędzie się względu na pandemię COVID-19.

Jednak w Polsce powstała alternatywa w postaci turnieju Vigilant Fight Club. Trzecia edycja zatytułowana „One Must Fall” odbędzie się już 27 listopada i będzie świetną okazją, na zobaczenie jak grają najlepsi, a także do zmierzenia się z nimi. Trzeba jednak się śpieszyć, bo zapisy na turniej są ograniczone. Zawody będą miały miejsce w lokalu ESPORT SPOT przy ulicy Zajęczej 4 w Warszawie. Dla tych, którzy nie dotrą na miejsce, ale chcą nacieszyć oko rywalizacją, będzie również okazja śledzenia całego turnieju online na kanale Twitch.

 

 

 

 

Adam Daniluk