...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Tidal? Brzmi świetnie, ale…

W Polsce nie dyskutowało się tyle o streamingu muzyki od czasu pojawienia się w Polsce lidera tego segmentu, czyli platformy Spotify. Obecnie dyskurs skupia się na innym projekcie - Tidalu. Założenia stojące za tą platformą są szczytne, ale mam kilka zastrzeżeń.

Materiały ekskluzywne

Tidal chwali się tym, że ma w swojej ofercie twórczość artystów, której nie ma żaden inny serwis streamingowy, a przynajmniej nie ma go największy gracz, czyli Spotify. Weźmy tutaj za przykład chociażby dyskografię Taylor Swift.

Mam jednak przeczucie graniczące z pewnością, że dzisiaj udostępnianie w internecie albumów czy pojedynczych utworów tylko na jednej platformie mija się z celem. Może przyniesie to jakieś krótkoterminowe korzyści finansowe, ale ma wiele negatywnych aspektów.

Po pierwsze, zachęca do piractwa. Brak dostępu do dóbr kultury to jeden z podstawowych czynników pchających internautów w ramiona gryzoni czy piratów z zatoki. Ograniczając dostępność swoich utworów w tzw. legalnych źródłach artyści i wytwórnie działają na własną niekorzyść.

Po drugie, w czasach kiedy cała branża muzyczna raczej się kurczy niż rośnie warto myśleć o popularyzowaniu swojej twórczości, a nie udostępnianiu jej dla wąskiego grona „wybranych”.

Streaming to nie jest łatwy kawałek chleba

Jay-Z w wywiadzie dla Billboardu, powiedział, że jest gotów poświęcić zyski Tidala, jeśli ma to oznaczać większe przychody dla artystów. Taka postawa zasługuję na szczere uznanie, z jednej strony.

Z drugiej, zastanawiam się w jaki sposób Jay-Z zamierza utrzymać tę platformę. Spotify oddaje 70 proc. przychodów branży muzycznej (tak, w głównej mierze wytwórniom, które później dystrybuują te pieniądze do artystów, potrącając po drodze swoje prowizje) i z tych pozostałych 30 proc. musi pokryć wszystkie koszty świadczenia swoich usług. Co to oznacza? Spotify cały czas nie jest dochodowym przedsięwzięciem.

Jeśli Jay-Z chce oddawać artystom i wytwórniom więcej niż 70 proc. przychodów Tidala to nie wróżę temu projektowi świetlanej przyszłości. Finansowo to po prostu nie ma prawa się spiąć.

Rzekoma transparentność

Wracają do wywiadu dla Billboardu, właściciel Tidala zapewnia, że serwis zamierza być w pełni transparentny. Co to oznacza? Otóż każdy artysta, którego utwory są i będą dostępne na tej platformie będzie dokładnie mógł prześledzić historię odsłuchań swojej twórczości. Brzmi świetnie.

Szkoda tylko, że nigdzie nie można znaleźć informacji, którą Spotify podaje publicznie do wiadomości, a która jest szalenie interesująca. Chodzi mi mianowicie o to jaki procent przychodów serwisu będzie przekazywany branży muzycznej? To dość kluczowa kwestia i jeśli faktycznie Tidal ma być całkowicie transparentny to użytkownicy powinni znać ten podział.

Czym model Tidala różni się od Spotify?

Platforma Jaya-Z ma być wyjątkowa, ponieważ jej udziałowcami zostają artyści. Znów, brzmi szczytnie i wzniośle, ale jest z tym pewien szkopuł.

Po pierwsze, Tidal nadal, tak przypuszczam, będzie przede wszystkim rozliczał się z wytwórniami, bo to z nimi artyści podpisują kontrakty i to one są właścicielami praw autorskich do twórczości muzyków ze swoich „stajni”. Można dyskutować czy jest to właściwy model, ale tak po prostu teraz jest.

Po drugie, udziały nie są z gumy. Teraz może i artyści, którzy wzięli udział w konferencji inaugurującej nową odsłonę Tidala mogą być zadowoleni z udziałów jakie dostali, ale ci którzy będą  stawać się udziałowcami później nie mogą liczyć na tak atrakcyjne oferty, co Jay-Z bez ogródek komunikuje.

A co z niszowymi artystami?

Marketingowy claim Tidala odnosi się do tego ile dobra może ta platforma zrobić artystom i ich przychodom. Na razie wygląda jednak na to, że najbardziej na rozwoju tej platformy zyskają tylko najbardziej rozpoznawalni i już najlepiej zarabiający artyści. Tworzenie świetnych playlist przez profesjonalistów to świetna sprawa, ale nie zmieni to faktu, że i tak większość użytkowników platform streamingowych ma mentalność inżyniera Mamonia – słucha tych artystów, których już zna

Tidal nie ma żadnej oferty dla niszowych artystów, a przynajmniej takiej, która odróżniałaby go od konkurencji. Betonowanie sceny muzycznej to jeden z najczęściej wysuwanych zarzutów w stronę streamingu i Tidal nie jest na to lekarstwem.

Nie ma czegoś takiego jak darmowy streaming

Poniższy wykres pochodzący z serwisu Quartz pokazuje prognozę, całkiem optymistyczną, dla rynku streamingu.

Jak widać, liczba użytkowników platform strumieniowych będzie wciąż rosnąć. Będzie się też poszerzała baza userów, którzy wykupią abonamenty premium. Do tego drugiego grona będą się zaliczać wszyscy użytkownicy Tidala, ponieważ nie przewiduje on opcji freemium, lub jak określają to twórcy platformy „słuchania muzyki za darmo”.

Problem polega na tym, że w wypadku streamingu nie ma czegoś takiego jak „słuchanie za darmo”. Po pierwsze, użytkownik nawet jeśli bezpośrednio nie przelewa co miesiąc pieniędzy na konto serwisu streamingowego to płaci swoją uwagą, czyli kontaktem z reklamami w modelu freemium. Po drugie, w wypadku takiego Spotify przychody z reklam także podlegają zasadzie „70-30”, czyli 2/3 wpływów od reklamodawców trafia do branży muzycznej.

Owszem, modelowi freemium brak waloru edukacyjnego, ponieważ użytkownik faktycznie może nie mieć poczucia, że „płaci” z słuchanie muzyki, ale twierdzenie, że jest to „słuchanie za darmo” jest nadużyciem.

Na koniec

Nie chciałbym być zrozumiany źle – kibicuję każdej nowej cyfrowej inicjatywie, która będzie dobra dla artystów i użytkowników, choć do mnie UI serwisu Jaya-Z nie przemawia. Natomiast oferta Tidala jeżeli chodzi o jakość odtwarzanej muzyki jest bezkonkurencyjna i trudno z tym dyskutować. Obawiam się jednak, że za kilka miesięcy okaże się, że było wiele hałasu o coś, co wcale nie stanowi zupełnie nowej wartości w streamingu. Na razie tak to wygląda z mojej perspektywy.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF