Płacę, bo mi za to płacicie
Od kilku lat obchodzimy w Polsce rok mobile. Od kilku lat też wszyscy powtarzają żart przedstawiony zdanie wcześniej. Mobile się rozwija, ale wydaje się, że nie tak szybko jakby wszyscy tego pragnęli. Płatności mobilne – intensywnie promowane przez banki – też się rozwijają, choć jak się okazuje, nie zawsze z powodu ich szybkości czy wygody.
Zakupy przy pomocy aplikacji mobilnych powoli zyskują na popularności. O ile wyszukiwanie produktów poprzez urządzenia mobilne w przeciągu ostatniego roku nie zmieniło się, odsetek osób, które zadeklarowały w danym miesiącu zakup przy pomocy telefonu lub tabletu wzrósł z 12 proc. w listopadzie 2013 do 19 proc. w październiku 2014.
Decydując się na zakup poprzez urządzenia mobilne, najczęściej cały proces – zarówno szukanie produktu, jak i jego zakup – odbywa w całości na telefonie lub tablecie. Zmianą, która miała miejsce w tym roku, jest natomiast większa popularność odwróconego ROPO (research offline, purchase online) od jego tradycyjnego odpowiednika (research online, purchase offline).
Choć młode osoby z dużych miast stanowią znaczącą grupę użytkowników płatności mobilnych, największą grupę stanowią 35-44 latkowie pochodzący z miast od 100 – 200 tys. mieszkańców. Zastanawiać może, co wypromowało taki sposób płatności na produkty u tej grupy konsumentów? Okazuje się, ze z jednej strony na popularność płatności mobilnych mają wpływ portale i blogi z nowinkami technologicznymi, z drugiej zaś same banki, które bardzo starają się promować swoje nowe produkty organizując różnego rodzaju promocje. Promocje takie natomiast bardzo szybko trafiają w social media do grup poszukiwaczy okazji, którzy są gotowi spełnić wiele warunków, by otrzymać od banku 50zł – otworzyć konto, ściągnąć aplikację, czy zrobić zakupy przez mobile.
Internauci, którzy decydują się na płatności mobilne, najczęściej podkreślają wygodę takiego rozwiązania – telefon mają zawsze przy sobie. Aby rozwiązanie to było jednak w pełni komfortowe, aplikacja musi być prosta w obsłudze. Część osób podkreśla także oszczędność czasu i pieniędzy wynikające z zakupów mobilnych (oraz internetowych w ogóle). Omijamy dojazdy, kolejki i szwendanie się po sklepie, a dodatkowo często otrzymujemy także ciekawe promocje.
Barierą ograniczającą chęć skorzystania z płatności mobilnych jest brak zaufania do innowacji, często powiązany z obawami o ich bezpieczeństwo. Część internautów zadaje też pytanie, „kiedy pojawi się aplikacja do płacenia wszędzie?”.
Choć deklaracje wskazują na wzrost zainteresowania płatnościami mobile, w przeciągu ostatniego roku informacji o nich w Google szukaliśmy najintensywniej w listopadzie 2013 roku (wprowadzenie płatności iKasa w Biedronce) oraz w styczniu 2014. Obecnie zaś liczba wyszukań tego tematu zmalała. Wśród bankowych aplikacji mobilnych płatności iKasa w Biedronce znacząco wyprzedza natomiast IKO należące do PKO BP. PKO BP jest też bankiem, który najczęściej pojawiał się w przeciągu ostatniego roku w kontekście aplikacji mobilnych.
Korzystanie z aplikacji mobilnych wzrasta, choć powoli. Mimo wprowadzania nowych aplikacji, ciągle nie wydarzył się żaden przełom, który do korzystania z nich zachęciłby użytkowników masowo. Póki co korzystają najodważniejsi lub najcwańsi, którzy chcą w nagrodę dostać od banku 50zł. Aplikacja musi być prosta, szybka i musi dać użytkownikowi powód – bo dlaczego mam płacić telefonem, skoro zbliżeniowo kartą wcale nie jest dłużej?
Więcej informacji na temat płatności mobilnych można pobrać ze strony IRCenter