Prawda o młodych: konsumenci z pokolenia Y i Z
Dziś, w dobie wszechobecnego internetu i powszechnej dostępności smartfonów, kiedy zaciera się podział na świat offline i online, komunikacja do konsumentów staje się coraz większym wyzwaniem dla marketerów. O pokoleniach Y i Z oraz odpowiedniej strategii marketingowej rozmawiamy z Marcinem Samkiem, Strategy & SoMe Director w McCann & MRM.
Millenialsi (pokolenie Y) vs. Generation Z: na czym polega różnica w zachowaniu i oczekiwaniach tych dwóch generacji oraz jaki jest UX konsumentów tych dwóch pokoleń?
Podziały między generacjami są płynne. Wśród samych millenialsów (pokolenia Y) wyróżnia się zwykle tych starszych (urodzonych, załóżmy przed 1990 rokiem) i młodszych. Pierwsza grupa, urodzona jeszcze w latach 80 pamięta świat bez internetu, a pierwszy telefon komórkowy mają dopiero od szkoły średniej. To ostatnia generacja „post komunistyczna” dla której „wolność” ma szersze znaczenie. To pokolenie graniczne, jako ostatnie wychowało się w świecie bez internetu. Młodsi millenialsi, którzy przyszli na świat już w kolejnej dekadzie i dzisiaj mają mniej niż 25 lat, są bliżsi generacji Z, którą w naszym badaniu określamy mianem digital natives. Oni wychowywali się już w innej rzeczywistości, nie pamiętają transformacji z początku lat 90, a wpływ na ich dorastanie miał rozwój technologiczny z końca XX wieku. Tych Polaków technologia otaczała od najmłodszych lat, praktycznie wychowywali się z komputerem i komórką. To pierwsze pokolenie, które jest pełnym beneficjentem rewolucji technologicznej. Dla młodszych millenialsów i digital natives podział na to, co offline i online nie jest tak ostry, a często wręcz to, co dzieje się w świecie wirtualnym, jest bardziej „realne”, ponieważ pochodzi z „ich świata”.
Gdzie możemy znaleźć naszego odbiorcę i jak do niego dotrzeć?
Kanały online są zdecydowanie kluczowe w komunikacji do młodych. O starszych millenialsach mówimy czasem, że są „starsi niż Snapchat”. Ponieważ taki sposób komunikowania się, obrazkowy i błyskawiczny, jest im obcy. Uważają, że są „za starzy” na ten kanał. Czasami chętniej od starszych millenialsów „snapy” wysyłają „nowocześni 40latkowie”. Dla nich to dowód, że rozumieją świat młodych i nie są jeszcze „tacy starzy”. Polacy urodzeni w drugiej dekadzie lat 80, to przede wszystkim facebookowicze. Tam można ich znaleźć i do nich dotrzeć, są również obecni w innych portalach np. YouTube, czy – choć rzadziej – Instagramie. Informacji i rozrywki szukają nie tylko w social mediach, ale także np. na tzw. portalach horyzontalnych. Wciąż są trochę offline, oglądają telewizję, słuchają radiostacji w pracy, czy samochodzie. Wielu przedstawicieli tego pokolenia, media społecznościowe traktują raczej jako formę przekazu informacji (np. Messanger) i uzupełnienie dla kontaktów offline. Pamiętajmy, że w czasach gdy byli nastolatkami, używali np. serwis Gadu Gadu, „skamieliny” dla dzisiejszych nastolatków. Inaczej wygląda to w przypadku młodszych igreków i digital natives. Oni są z kolei bardzo aktywni w social mediach, nie tylko konsumują treści, ale także je tworzą. Bywa, że wręcz prowadzą transmisję „live” ze swojego życia. Znajdziemy ich na Snapchacie, Instagramie, czyli w tych kanałach, które ich angażują. Oczywiście wciąż kluczowy jest YouTube, kanał, przy którym praktycznie budzą się i zasypiają, oglądając subskrybowanych youtuberów, czy ulubione teledyski. Ale nie tylko to. Instrukcji jak złożyć szafkę, czy ugotować gołąbki też szukają na YouTubie. Pamiętajmy, jak ważni są dla nich influencerzy – jeśli chcemy efektywnie dotrzeć do digital natives, współpracujmy i uczmy się właśnie od nich.
Jakie narzędzia marketingowe są przydatne w strategii komunikacji do pokolenia Y i Z?
Narzędzi jest wiele i nie sposób wymienić wszystkich, ale zacznijmy od tego, co działa na pewno w komunikacji do młodych, a są to wspominani już influencerzy. Dlatego wszelkie narzędzia i usługi, które pozwalają efektywnie wykorzystać twórców internetowych, są bardzo przydatne. Warto zwrócić uwagę na rozwiązania umożliwiające docieranie do konsumentów poprzez sieci np. micro-influencerów na Instagramie (IndaHash), czy też wpływowych twórców wideo. Z bardziej klasycznych, zacząć należy od instrumentów badawczo–monitorujących social media. SoTrender czy Socialbakers mówią, co działa w kanałach społecznościowych i pozwalają zwiększyć efektywność działań. Przydatny jest również Brand24, który nie tylko monitoruje aktywność w sieci, ale sprawdza się przy działaniach amplifikacyjnych. Oczywiście ważne są też rozwiązanie Facebooka, umożliwiające efektywne planowanie kampanii, czy takich jak Metricso, które dają pogłębioną wiedzę na temat naszych – i nie tylko naszych – fanów. Do tego arsenału dołączyć należy także instrumenty z zakresu SEM — Google wciąż jest oknem do internetu także dla młodych.
::