Racing czy simracing? Różnice się zacierają

Jak już wielokrotnie na łamach BRIEF Esports pisaliśmy, esport wdarł się w ostatnim czasie do telewizji, zajmując coraz większą część czasu antenowego największych stacji telewizyjnych, głównie tych o tematyce sportowej. Wymuszona pandemią sytuacja nakazywała poszukiwać treści, które w sposób naturalny zastąpią brak sportów tradycyjnych. Jednym z takich “wypełniaczy” okazał się simracing. Jego realność pozwala telewidzowi poczuć się podobnie jak w trakcie oglądania F1 czy innych zawodów.
Tory, które są dobrze znane fanom sportów motorowych już dawno zostały wiernie odzwierciedlone w różnych symulatorach racingowych, nierzadko korzystając ze skanowania laserowego aby dokładnie odwzorować odległości i pochylenia terenu. Podobnie jak samochody, których wirtualne odpowiedniki symulują te rzeczywiste. Dają możliwość personalizacji – i nie mówimy tu tylko o malowaniu ale też o dopasowaniu parametrów technicznych, które umożliwia tzw “otwarty setup”. Dzięki temu wirtualni kierowcy oprócz samej jazdy, mają do dyspozycji wachlarz narzędzi dostępnych dla inżynierów i mogą regulować na przykład docisk aerodynamiczny, wysokość zawieszenia, ciśnienia opon ale również te bardziej skomplikowane jak przełożenie skrzyni biegów, twardość sprężyn w zawieszeniu, nachylenie kół i wiele innych by dopasować auto do swoich potrzeb i stylu jazdy.
Zatem jaka jest różnica między racingiem a simracingiem? Całkiem nieduża. Oczywiście brakuje przeciążeń, ekstremalnych temperatur i zapachu spalin ale sprzęt produkowany dla konsumentów oraz jakość samej symulacji zbliżają się do prawdziwej jazdy. Wielu zawodowych kierowców trenuje refleks i pamięć mięśniową właśnie w ten sposób. Bariera wejścia nie jest zbyt wysoka – dostęp do symulatorów jak i sprzętu typu kierownica jest powszechny i tak naprawdę każdy może spróbować i przetestować czy taki wirtualny motorsport jest dla niego. Warto też nadmienić, że simracing jest wysoko sprofesjonalizowany – istnieją polskie kluby i związki zrzeszające wirtualnych kierowców, regularnie też odbywają się zawody w których mogą rywalizować.
Jedne z nich – DTM>3 Series są aktualnie realizowane dla platformy Canal+ przez agencję gamingową Fantasyexpo oraz Republic of Simracers. To już drugi projekt, który Fantasy i ROS organizują wspólnie. Jesienią zeszłego roku w ramach Polskiej Ligi Esportowej rozegrany został PLExROS TCR Cup, odwzorowujący popularną serię samochodów turystycznych. W tym roku współpraca zaowocowała projektem, który jest regularnie transmitowany na antenie nSport+.
Sezon Canal+ Sim Racing Series jest pod wieloma względami wyjątkowy. Simracing na platformie Assetto Corsa po raz pierwszy w Polsce, a może nawet i w Europie jest transmitowany na żywo w telewizji. Ponadto akces do serii zgłosiło ponad 700 simracerów głównie z Europy, ale nie tylko. Po trzecie zawodnicy jadą po nagrody finansowe, co w tak niszowej, jak dotąd, branży nie jest oczywiste. Wyścigi klasy DTM są inspirowane przede wszystkim zapowiedzianymi startami Roberta Kubicy w tej niemieckiej serii. Ich niekwestionowanym atutem jest walka na torze w bezpośrednim zwarciu co zapewnia wiele emocji zarówno dla kierowców jak i dla widzów. GT3 to niezwykle popularna i lubiana klasa – jej zaletą a zarazem wadą jest dostępność wielu samochodów. Program prowadzą i komentują osoby silnie związane z simracingiem: Andrzej Wasielewski, wieloletni komentator wirtualnych wyścigów oraz Piotr “kycu” Kaszyca, który jako jeden z pierwszych influencerów startował w wirtualnych seriach transmitując onboardy na swoim kanale. Zawody są emitowane na kanale nSport+ w każdy piątek i niedzielę a transmisja dostępna jest także na kanale Facebook stacji.
Zainteresowanie projektem jest spore – zarówno ze strony zawodowych simracerów jak i sportowców, którzy aktualnie pauzują. W wyścigach do tej pory udział wzięli min. Paweł Fajdek, Marcin Urbaś czy Karol Basz. Kolejne starty gwiazd będą ogłaszane na bieżąco, a informacje na ten temat będą pojawiać się na Facebooku nSport+. Projekt również został dostrzeżony przez Krzysztofa Hołowczyca, który zwrócił uwagę na kolejny ważny aspekt – pomoc dla byłego żużlowca Unii Leszno oraz Falubaz Zielona Góra Andrzeja Szymańskiego, który w wyniku wypadku na torze wymaga ciągłej rehabilitacji.
https://www.facebook.com/Fantasyexpo/videos/266178091194633/
Dla marketerów zjawisko simracingu w mainstreamie to nie lada okazja do ekspozycji marek w nowym medium. Wspominane już wiernie odzwierciedlane tory wyścigowe czy malowania samochodów niosą szeroki wachlarz możliwości brandingu. Jest tu miejsce przede wszystkim dla marek endemicznych związanych z motoryzacją oraz dla sektora FMCG. Każda runda składa się z dwóch sprintów po 25 minut co daje blisko godzinę kontaktu non stop z marką która może być widoczna na bandach toru. Jeśli dodamy do tego cykliczność – seria realizowana dla nSport+ trwa 7 tygodni – to marketer otrzymuje ogromne narzędzie do komunikacji. Na koniec warto wspomnieć też o studio, którego branding może dopełnić całość kompozycji.
Wkrótce, gdy świat wróci do “normalności” będziemy mogli się przekonać czy esport, a w tym simracing, na stałe zagoszczą w telewizji czy był to chwilowy trend. Biorąc pod uwagę ogromne zainteresowanie zawodami w środowisku simracingowym oraz coraz większą część sportowców, których oczy zwracają się w kierunku sportów elektronicznych może się okazać, że esport na stałe zagości jako aktywność.
Więcej o simracingu dowiecie się z serii „Simracing od kuchni”
Pełna energii i zapału manager marketingu z ponad 15-letnim doświadczeniem zawodowym zdobytym w wielu branżach. Absolwentka WSB o specjalizacji Media masowe i komunikacja. Z sukcesami planuje i realizuje komunikację marek w obszarze esportu oraz gamingu i nie tylko. Skutecznie potrafi łączyć kanały i narzędzia komunikacji, by efektywnie i efektownie realizować cele projektów.