W beaconowym świecie

Jeśli choć trochę interesuje nas temat technologicznych nowinek, to z pewnością mamy większe lub mniejsze pojęcie o tym, czym są beacony. O tych małych urządzeniach mówi się, że zrewolucjonizują sposób, w jaki kupujemy, oraz że korzyści z ich stosowania są obustronne – zyskują zarówno użytkownicy smartfonów, jak i marketerzy. Takie głosy brzmią obiecująco. Gdzie zatem tkwi sekret beaconów?
Co ciekawe, mimo że w Polsce temat beaconów jest raczej świeży i niezbyt dobrze znany laikom, to właśnie Polacy przodują w rozpowszechnianiu tej technologii na świecie. Jest o nas głośno za sprawą sukcesów takich firm, jak choćby Estimote, Infinity czy Kontakt.io. Co urzekło polskich przedsiębiorców w tych niewielkich rozmiarów wynalazkach?
Jak to działa?
Beacony to bezprzewodowe urządzenia, które przy wykorzystaniu technologii Bluetooth komunikują się ze smartfonami czy tabletami. Co ważne, działają one w oparciu o system Bluetooth 4.0, który znacznie ogranicza pobór energii ze sprzętów, które z niego korzystają. Wystarczy, że dany użytkownik znajdzie się w polu działania nadajnika, a wysłany przez beacon sygnał dotrze do zainstalowanej przez niego wcześniej, mobilnej aplikacji. I tu warto podkreślić, że korzystanie z tego, co nam oferują beacony, wymaga od nas pewnej inicjatywy, a mianowicie pobrania aplikacji sklepu, restauracji czy muzeum. Oznacza to, że, jeśli jej twórca, nie zadba o wartość narzędzia, to potencjalny konsument nie zechce go zainstalować lub szybko się go pobędzie. Nie musimy się więc obawiać, że po przekroczeniu progu galerii handlowej nasz smartfon zwariuje od natłoku informacji wysyłanych przez zgromadzone tam punkty. Powiadomienia oparte na lokalizacji mogą zwiększyć zaangażowanie odbiorców, ale tylko wtedy, kiedy będą serwowane z umiarem. Wyobraźmy sobie zatem, że wchodzimy w zasięg beacona należącego do interesującej nas marki czy miejsca, które chcielibyśmy lepiej poznać. Na ekranie naszego urządzenia wyświetlony zostanie komunikat, którego treść może być różnoraka, w zależności od tego, jaką ma pełnić rolę. Co jednak najważniejsze, będzie to informacja kontekstowa, która odpowie nam na pytania o to, na co patrzymy, co jest na wyciągnięcie naszej ręki.
Beacony nie tylko dla marek
W czasach „mobilnej rewolucji” marki szukają coraz to nowszych, bardziej wyszukanych form kontaktu z konsumentem, który jest dziś wyjątkowo wybredny i rozpuszczony przez wielość możliwości, jakie są mu oferowane. Zbyt natrętne komunikaty budzą niechęć, z drugiej zaś strony, mało angażujące pozostają niedostrzeżone. Potencjał naszych smartfonów chciano już wykorzystać chociażby za pomocą NFC czy techniki QR, ale rozwiązania te nie spotkały się z oczekiwanym zainteresowaniem. Beacony mają szansę zagościć w naszej przestrzeni na dobre i zaskarbić serca konsumentów. Coraz częściej podkreśla się bowiem, że ta technologia przynosi zysk nie tylko markterom, ale przede wszystkim odbiorcom najróżniejszych usług. – Pozwala na wprowadzenie aplikacji mobilnych w kontekst świata fizycznego. Dzięki beaconom aplikacje mogą „wiedzieć”, przy którym stoliku w restauracji siedzimy, na który eksponat w muzeum patrzymy lub czy jesteśmy przy właściwej bramce na lotnisku. Przykłady można mnożyć. Przydają się one więc nie tylko po to, by skuteczniej reklamować i sprzedawać, ale też by świadczyć po prostu lepsze usługi – mówi Jakub Krzych, współzałożyciel firmy Estimote.
Jedną z największych zalet beaconów jest możliwość personalizacja komunikatów, a więc wysłania ich w odpowiednim momencie i skierowania ich do właściwej grupy odbiorców, zwiększając tym samym szansę na pozytywny odzew. – Technologia ta sprawia, że użytkownik staje się beneficjentem komunikatu, który jest dopasowany nie tylko do odbiorcy, ale również do kontekstu, w którym aktualnie się znajduje. Robiąc zakupy w supermarkecie, wolę być informowany o promocji, którą objęta jest moja ulubiona whisky niż rzecz, która mnie nie interesuje. Ile towarów z gazetki reklamowej, znajdowanej w skrzynce na listy, spotyka się z zainteresowaniem konkretnego klienta? Zdecydowanie ograniczona liczba. Beacony całkowicie zmieniają sposób promocji – komentuje Michał Frączek z firmy Materialination.
Beacony w mądrych miastach
Zjawisko internet of things, której częścią jest omawiana technologia, zmienia nie tylko sposób, w jaki przyswajamy przeróżne treści – warto tu zauważyć, że oparte na niej rozwiązania wpisują się świetnie w koncepcję smart cities, a więc miast, które „znają” swoich mieszkańców i potrafią zaspokajać ich potrzeby, przy równoczesnym holistycznym spojrzeniu na wymagania całej społeczności. Usprawnienia opracowywane przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii mają za zadanie ułatwiać nam życie i usprawniać codzienne czynności, ale wymaga to znajomości naszych nawyków i oczekiwań. – Przy pomocy technologii iBeacon usprawnienia mogą przebiegać w czasie rzeczywistym, bazując na analizie danych z sąsiedztwa, co w jęz. ang. jest określane jako proximity data. To informacje, które codziennie każdy z nas pozostawia w przestrzeni publicznej. Przykłady w tym zakresie można mnożyć. Dzięki beaconom jesteśmy dziś w stanie np. sterować natężeniem oświetlenia w oparciu o aktualne warunki drogowe i porę nocy, ale też informować kierowcę autobusu, że ten powinien poczekać na pasażerów, którzy właśnie dotarli na stację metra i kierują się w jego stronę lub że do pojazdu wsiada niepełnosprawny pasażer – wyjaśnia Szymon Niemczur, współzałożyciel firmy Kontakt.io. Jego słowa najlepiej obrazują takie przykłady ze świata, jak nowoczesny system obiegu informacji wdrożony w Barcelonie, działający w oparciu o czujniki rozmieszczone w całej metropolii, który pozwala informować mieszkańców m.in. o liczbie wolnych miejsc parkingowych. Za usprawnienie transportu miejskiego w Amsterdamie również odpowiadają beacony – zamontowane w holenderskich kanałach.
Pamiętajmy jednak o własnym podwórku. Aby dostrzec rozwiązania bazujące na omawianej technologii na polskim gruncie, trzeba się jeszcze dobrze przyglądać, ale godną zauważenia inicjatywą podjętą przez dwie polskie firmy, HG Intelligence oraz Kontakt.io, jest BeaconValley.io, czyli pierwsza w Polsce publiczna i otwarta sieć dla programistów, która będzie wykorzystywać beacony. Jest to projekt non-profit, który ma na celu wspieranie lokalnego biznesu oraz urzędów i instytucji publicznych. A wszystko po to, aby pobudzić rozwój przedsiębiorczości i nadać miastu Kraków status smart city.
Tu kryje się potencjał
Zdaniem Niemczury, to tylko kwestia czasu aż firmy i instytucje odkryją potencjał, jaki kryje się w omawianej technologii. – W ciągu minionych dwóch lat o tym, jakie wskaźniki można osiągnąć dzięki beaconom i działaniom typu proximity, przekonali się najważniejsi światowi gracze, w tym Faceebook, Starbucks czy McDonald`s. Mówimy tu o konwersji na poziomie 50 proc. czy wzroście liczby nowych użytkowników o 600 proc. po dodaniu beaconów do istniejącej aplikacji. To wskaźniki, o jakich e-mail marketerzy czy specjaliści w zakresie mediów społecznościowych mogą tylko pomarzyć – komentuje. Jego zdanie podziela Michał Frączek, który przygląda się poczynaniom polskich producentów beaconów i pracy, jaką wkładają w edukację rynku. – Jestem przekonany, że coraz częściej będziemy słyszeć o interesujących wdrożeniach beaconów, nie tylko w projektach komercyjnych, ale również w przestrzeni miejskiej – podsumowuje.
::
Artykuł ukazał się we wrześniowym numerze magazynu „Brief” 2015.
Zdjęcie: estimote.com/