Walka o przeżycie

2 652

Początki bywają trudne. Wiedzą o tym doskonale właściciele startupów, mierzący się z bezwzględnością mechanizmów, które wcale nie ułatwiają startu na rynku. Według statystyk przeżywa tylko 1 na 10 startupów. Istnieje jednak kilka ścieżek, które pozwalają raczkującym startupom zwiększyć swoją szansę na sukces. Gdzie można szukać wsparcia?

W ciągu ostatnich pełnych 6 lat (2007-2013) łączna kwota, o jaką aplikowali startupowcy do Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, wyniosła ponad 12,24 mld zł. Gdyby zamiast EFRR w startupy miał zainwestować każdy obywatel Polski, oznaczałoby to, że na realizację planów biznesowych startupowców każdy z nas musiałby wyłożyć 317 złotych. Średnio każdy ze startupów wnioskował o ponad pół miliona złotych (544 tys.) na sfinansowanie swojego projektu. I otrzymał niewiele mniej: dzięki unijnym programom 5 938 projektów polskich startupowców otrzymało średnio po 495 tys. zł na rozkręcenie swojego biznesu. Sęk w tym, że ponad ¾ projektów zostało odrzuconych z powodu niespełniania warunków formalnych, niewystarczającej dokumentacji czy po prostu błędnego oszacowania rynku. Z kolei z ponad 60 startupami, którym udało się otrzymać dofinansowanie, rozwiązano umowy inwestorskie, z powodu naruszenia przez nie przepisów, np. dokonania zmian prawno-organizacyjnych bez poinformowania inwestora, przekroczenie terminu realizacji inwestycji, zaniechanie realizacji projektu dłużej niż 2 miesiące po podpisaniu umowy inwestorskiej, itd. A tych niepowodzeń przecież można było się ustrzec – wystarczyło choćby uruchomić burzę mózgów w Internecie.

Crowdsourcing i crowdfounding, czyli pomysły na pieniądze i pieniądze na pomysły

Co dwie głowy to nie jedna. Zamiast głowić się w pojedynkę nad chwytliwym sloganem reklamującym nasze usługi – warto czasem po prostu zapytać o to internatów, którzy przeprowadzą dla nas burzę mózgów i podadzą kilka pomysłów jak na tacy. Takiej społecznościowej wymianie pomysłów na biznes służą portale crowdsourcingowe (z ang. crowd – tłum, sourcing – czerpanie źródeł) , jak choćby polski crowsing.com. Platformy tego typu zrzeszają tysiące użytkowników, którzy na bieżąco dyskutują i podsuwają gotowe projekty i sugestie biznesowe (np. hasła reklamowe, logotyp firmy, pomysły na kampanię marketingową), doradzają, jak zaprojektować naszą stronę www, jak pozycjonować ją w wyszukiwarkach internetowych, na jaki przekaz medialny powinniśmy postawić, gdzie poszukać finansowania, w co warto zainwestować itd. Wśród zalewu mniej lub bardziej skutecznych porad na platformach tego typu trafiają się nieraz nieoszlifowane diamenty, które można przeobrazić w pomysły za milion dolarów. Przykład Facebooka, który od maleńkiego startupa dla uczelnianej społeczności Harvardu rozrósł się do największego portalu społecznościowego na świecie, mówi sam za siebie. Z kolei niektóre sugestie bardziej doświadczonych użytkowników mogą ocalić nasz biznes przed samobójczym posunięciem: użytkownicy mogą przecież dzielić się z nami doświadczeniami współpracy z określonymi firmami i instytucjami, przeanalizować mocne i słabe strony naszego przedsiębiorstwa oraz ocenić je na tle konkurencji. Mogą także ostrzegać nas przed ewentualnymi kruczkami prawnymi w umowach czy też ukrytymi kosztami, których nie wzięliśmy pod uwagę. W ten sposób udało się ocalić wiele młodych firm. Najlepiej przecież uczyć się na błędach… innych.

Crowdsourcing to fenomen, który funkcjonuje w naszym świecie już od dawna, jednak w Sieci zaistniał na poważnie dopiero 8 lat temu. Niektórzy jego korzeni doszukują się w Wielkiej Brytanii z początku XVIII wieku, kiedy to brytyjski rząd obiecał od 10 do 20 tysięcy funtów szterlingów dla obywatela, który opracuje dokładną metodę wyznaczania długości geograficznej statku. Od tego czasu crowdsourcing zanotował potężny skok jakościowy i ilościowy. Na całym świecie działa kilkaset portali tego typu, które zrzeszają kilkadziesiąt tysięcy pomysłodawców, a z crowdsourcingu korzystają nawet tak renomowane instytucje jak NASA, która zapytała ostatnio internautów, jakie mają pomysły na codzienne spożytkowanie technologii przez nią opracowanych.

Dlatego gdy utkwimy w martwym punkcie albo gdy potrzebujemy świeżego spojrzenia z boku, warto zarejestrować się w portalach crowdsourcingowych. Dzięki temu nie tylko stajemy się widoczni na rynku – co jest chyba najtrudniejszym zadaniem dla początkujących startupów – lecz także wysyłamy jasny sygnał, że jesteśmy dynamiczną, nowoczesną firmą, która poważnie myśli o swym rozwoju i podejmuje się planowania strategicznego już na wstępie swej działalności. Platformy crowdsourcingowe można także potraktować jako obszary służące wysondowaniu rynkowych trendów, pozwalające ocenić szansę powodzenia naszego przyszłego biznesu.

A gdy już nasz startup złapie odpowiedni kurs, warto odwiedzić tzw. portale crowdfundingowe (ang. crowd – tłum, funding – finansowanie), w ramach których użytkownicy przedstawiają swoje plany biznesowe i innowacyjne rozwiązania, mające szansę podbić rynek. Oceniają je zarejestrowani na platformie inwestorzy, którzy mogą zdecydować się na wsparcie finansowe najbardziej interesujących pomysłów, ale np. zastrzegają sobie określony procent udziału w potencjalnych zyskach startupa. Dzięki crowdfundingowi powstało wiele startupów, z kolei wiele firm funkcjonujących na rynku zyskało możliwość poszerzenia oferowanych przez siebie usług.

Oprócz crowdfundingu i crowdsourcingu polskie startupy powinny także przyjrzeć się rynkowi pożyczek społecznościowych, które są jednym z najdynamiczniej obecnie rozwijających się obszarów pożyczkowo-inwestycyjnych nie tylko w naszym państwie, ale i w całej Europie.

Społecznościowa pożyczka od internautów

Pożyczki społecznościowe powstały jako uzupełnienie oferty bankowej i alternatywa m.in. dla tzw. „chwilówek”. Sam pomysł społecznościowego pożyczania pieniędzy narodził się w Wielkiej Brytanii, gdzie do tej pory funkcjonuje najwięcej portali tego typu, m.in. Funding Circle, Folk2Folk, Ratesetter, Assetz Capital czy Wellesley. To tutaj działa też najstarszy na świecie i największy w Europie portal pożyczek społecznościowych P2P – ZOPA (Zone Of Possible Agreements).

Za pośrednictwem serwisów social lending często można pożyczyć pieniądze znacznie taniej niż w firmach pożyczkowych. O celu i wysokości pożyczki, jej oprocentowaniu, terminie kredytowania i spłaty użytkownicy decydują bowiem wyłącznie między sobą, bez żadnych pośredników. Dzięki temu rozwiązaniu można zarówno wspomóc swój startup na korzystnych dla nas warunkach (które sami ustalamy), lub zainwestować własne środki w obiecujące aukcje.

W największym polskim serwisie pożyczek społecznościowych Kokos. nowi użytkownicy mogą pożyczać maksymalnie 1 000 zł, zaufani zaś nawet 250 tys. zł. Z kolei inwestorzy mogą zainwestować w aukcję nawet do 5 tys. zł, a ich średni zysk sięga nawet 18,20% w skali roku. To zdecydowanie lepsze wyniki, niż np. odkładanie pieniędzy na lokatę, a także bezpieczniejsza forma inwestowania niż w przypadku aukcji. Spłacalność użytkowników przekracza 90% i dorównuje tej w bankach. Użytkownicy platformy wymienili między sobą już ponad 108 milionów złotych, co jest rekordem na rynku polskiego social lendingu.

Na przełomie czerwca i lipca wspomniany Kokos.pl jako pierwszy w Polsce wprowadził możliwość inwestowania ze 100% gwarancją zwrotu kapitału w przypadku zalegania ze spłatą pożyczki przez pożyczkobiorcę. W takiej sytuacji pożyczka automatycznie trafia do windykacji, a dług pożyczkobiorcy przejmuje operator serwisu. Inwestor otrzymuje zwrot kapitału w pełnej wysokości. Dzięki temu udało się niemal całkowicie wyeliminować ryzyko inwestycyjne z polskiego social lendingu.

Z kolei aukcje wiarygodnych i przetestowanych użytkowników Kokos.pl wyróżnione są dodatkowo znakiem „Aukcje z gwarancją”, dzięki czemu inwestorzy mają niemal stuprocentową pewność terminowego zwrotu kapitału, bowiem pożyczkobiorca posiada już długi staż na portalu, a jego spłacalność sięga 100%.

W czołowych portalach social lendingowych średni czas udzielenia pożyczki (zamknięcia aukcji, czyli zebrania przez pożyczkobiorcę wnioskowanej kwoty) wynosi 7 minut, choć zdarzają się aukcje trwające nawet po kilkanaście sekund. Dla porównania w firmach oferujących „szybkie pożyczki” czas jest dwukrotnie dłuższy.

Gdy zatem potrzebujemy funduszy na rozwój naszego startupa, bądź gdy chcemy zainwestować zaoszczędzony przez naszą firmę kapitał w pewne źródło, to pożyczki społecznościowe stanowią alternatywne źródło finansowania.

::

Google Campus – centrum dla startupów w Warszawie

::

Darmowe usługi na start

Startupy funkcjonujące na rynku krócej niż rok mają szansę na spore benefity m.in. dzięki platformie startup.bm.pl, która pozwala sporo zaoszczędzić zwłaszcza ty firmom, które funkcjonują w branży e-commerce, czyli np. sklepom internetowym. Po zarejestrowaniu w serwisie i przejściu procedury weryfikacyjnej (trzeba okazać dokumentację, potwierdzającą, że staż naszego startupu na rynku nie przekracza roku) – można rozpocząć ułatwiony start.

Wspomniany Startup.bm.pl oferuje darmową bramkę płatniczą do 100 tysięcy złotych obrotu dla sklepów internetowych przez rok. Po przekroczeniu limitu kwotowego właściciele firm otrzymają od operatora spersonalizowaną ofertę, z najtańszą na rynku, płaską stawką prowizyjną. Portal nie pobiera prowizji za przyjmowanie szybkich płatności za faktury do 4 tys. złotych. Dodatkowo właściciele startupów zyskują bezpłatny roczny dostęp do serwisu Faktura.pl, który automatyzuje proces wystawiania faktur i umożliwia ich archiwizację, z podziałem na miesięczne okresy rozliczeniowe. Z usług serwisu korzysta w tej chwili ponad 16 000 zarejestrowanych użytkowników.

Kiedyś sami byliśmy startupem, zdajemy więc sobie doskonale sprawę z tego jak trudne i wymagające są początki działalności – mówi Tomasz Bobrowski, PR Manager w Blue Media, sopockiej spółki IT, która jest operatorem platformy dla startupów – Nasza propozycja ułatwia rozkręcenie biznesu młodym firmom, zwłaszcza tym działającym w branży e-commerce, w której koszty działalności i obsługi płatności odgrywają duże znaczenie.

Zamiast chodzić po omacku…

Uniwersalna recepta na sukces nie istnieje, choć podobno każdy człowiek miewa w życiu kilka pomysłów wartych miliony dolarów. Różnica między ludźmi polega na tym, że część z nich ma odwagę spróbować spełnić swoje marzenia, a pozostała część po prostu pozostaje w sferze marzeń. Ci, którzy zdecydują się na własny biznes, na pewno nie będą mieli przed sobą łatwej drogi. Statystyki nie napawają optymizmem – 9 na 10 startupów upada, zanim w ogóle zacznie przynosić jakiekolwiek profity swoim pomysłodawcom.

Specjaliści od psychologii biznesu zrzucają te liczby na karb motywacji i wysiłku, jakie właściciele początkujących startupów gotowi są włożyć w rozwój swoich projektów, a także na rynkowe rozeznanie, czyli know-how, jakim dysponują startupowcy. Pierwsze niepowodzenia szybko odsłaniają nieporadność i słomiany zapał domorosłych przedsiębiorców-marzycieli. Brak im wytrwałości oraz realistycznego nastawienia, że pieniądze przyjdą, tylko po dłuższym czasie (zwykło się uważać, że jeśli po pierwszych kilku miesiącach „wychodzi się na zero” to już plus – zyski przychodzą średnio po upływie pół roku). Częsta przyczyna niepowodzeń startupów tkwi też w nieprecyzyjności rozwijanych przez nich koncepcji i usług: czasami zbyt hermetycznych, skierowanych do ciasnego grona klientów, a czasami zdefiniowanych zbyt szeroko, przez co grupa odbiorców ulega rozmyciu i nie za bardzo wiadomo, do kogo kierowana jest oferta. Specjaliści określają to zjawisko jako „błąd sfocusowania”. Na pewno wpływ na wiele porażek startupów miały też chorobliwe przekonania ich twórców w stylu „sukces można osiągnąć w pojedynkę” oraz „mi na pewno się uda”, które nie były poparte rzetelnymi badaniami rynku, ani pozycjonowaniem własnej firmy na tle konkurencji.

::

Startup Gym: polskie projekty technologiczne

::

Startupowcy stawiając wszystko na jedną kartę zapominają o konieczności poszukiwania alternatywnych filarów, na których można by wesprzeć (zamortyzować) swój pomysł lub go na bieżąco korygować. Nie potrafią oni rozeznać się w rynkowych trendach, nie wiedzą też, gdzie szukać pomocy. Problem dotyczy także tych startupów, które otrzymały wprawdzie dofinansowanie, ale spoczęły na laurach. Dlatego tak kluczowe są: motywacja, zaangażowanie oraz wytrwałe poszukiwanie najkorzystniejszych ofert na rynku, które mogłyby pomóc rozwinąć skrzydła naszemu startupowi. Nie można czekać na mannę z nieba. Ci, którzy odnieśli sukces, zwykli mawiać: marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia.

::

© DOC RABE MediaZobacz portfolio

Komentarze
Ładowanie...

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. AkceptujęDowiedz się więcej