Czy wyciskanie 150kg na klatę i noszenie pralek na ramieniu wystarczy, by zostać prezydentem RP?

wybory 2025 social media

To co się dzieje w polskiej polityce i mediach społecznościowych przy okazji nadchodzących wyborów prezydenckich jest ciekawsze niż niejedna wenezuelska telenowela. Zaczynając od wyboru kandydatów z czołowych ugrupowań, poprzez treści, które publikują, a skończywszy na reakcjach użytkowników. Wygląda to jak potyczki słowne patostreamerów, którzy mają za chwilę spotkać się w oktagonie na gali Freak Fight MMA.

Takie rzucanie pustymi hasłami w przestrzeń Internetu, to chyba polska mentalność. Często w polskiej Ekstraklasie piłkarskiej można odnieść wrażenie, że każdy mówi, że chce zdobyć mistrzostwo, ale robi wszystko, aby tego nie dokonać. Podobnie w polityce. każda partia chce rządzić, coś znaczyć, ale ich działania oraz sposób w jaki komunikują się z wyborcami totalnie temu zaprzeczają.

W komunikacji brak charakteru. Nikt nie chce za bardzo podpaść żadnej grupie społecznej

Na przykład Koalicja Obywatelska i jej najważniejsi przedstawiciele prowadzą swoją komunikację w sposób, który zaprzecza zasadom prowadzenia komunikacji w mediach społecznościowych. Ewidentnie brakuje im obycia w tym medium, konsultanta znającego to medium lub chociaż podstawowego szkolenia z prowadzenia takiej komunikacji.

Po pierwsze traktują swoje profile i kanały jak tuby propagandowe do prowadzenia komunikacji jednostronnej. Media społecznościowe powstały, aby umożliwić komunikację we wszystkich kierunkach. Tymczasem większość ugrupowań komunikuje się wyłącznie w jedną stronę. Działają na zasadzie „publikuj i zapomnij” nie odpowiadając na komentarze, ponowne udostępnienia, pytania itd. Rozumiemy, że wolumen komentarzy i wiadomości jest duży, ale można wykazać się odrobiną inicjatywy i przynajmniej odpowiadać na część, tych najczęściej powtarzających się pytań.

Po drugie politycy patrzą wyłącznie na liczby jakie osiągają, a nie na kontekst. Co z tego, że posty mają tysiące reakcji i komentarzy, skoro coraz większa ich liczba ma wydźwięk negatywny. Algorytmy to lubią i pchają te treści dalej. Wyjątkiem jest LinkedIn, który identyfikuje treści polaryzujące i ogranicza ich zasięg.

Pytanie czy nikt nie ma odwagi aby iść i powiedzieć partiom politycznym, że źle robią? Czy może sami ich przedstawiciele są głusi na zmiany na świecie i sposób w jaki social media zmieniły komunikację? A może boją się konfrontacji z przyszłymi wyborcami? Jedyny wyjątek to partia Razem, która chyba jako jedyna czuje media społecznościowe, a przynajmniej takie można odnieść wrażenie, po przejrzeniu jej komunikacji.

Manipulacją zwalczaj manipulacje

Dlaczego dajemy społeczne przyzwolenie na manipulacje i kłamstwa wszelkiej maści? Oni nas oszukują, więc my mamy moralne prawo, aby ich oszukać? Nie. Nie macie. Jedna partia oszukiwała nas przez 8 lat, więc kolejna będąca u władzy może też oszukiwać, aby ich od władzy odsunąć i rozliczyć. Czy naprawdę cel uświęca środki? Czy tylko poprzez szeroką manipulację faktami można w Polsce wygrać wybory? Jeżeli tak, to jest to bardzo smutny wniosek.

Prawdziwe zwycięstwa, takie, które nie podlegają wątpliwości, a co za tym idzie odbierają przeciwnikowi chęć do dalszej walki odnoszone są czysto. Bez sztuczek, nieczystych zagrań, w sposób maksymalnie etyczny. W innym przypadku, nawet zwyciężając przegrywamy, ponieważ stajemy się TACY SAMI jak ci, z którymi walczyliśmy. A przecież tu chodziło o zmianę. Nie zmianę na szczycie, ale zmianę całej polityki rządowej, jej jakości, autentyczności.

Zdecydowana większość polityków w Polsce, z każdej partii, chętnie publikuje dane, raporty, wykresy. Ale zazwyczaj robią to pod swoje hipotezy, dla ich potwierdzenia oraz swoich przekonań. Lub, aby dokopać oponentom. Najlepszym i chyba najczęściej spotykanym tematem tych potyczek jest inflacja. Obecni rządzący oskarżają poprzednich o to, że to przez prowadzoną przez nich politykę, inflacja rosła. Niestety pomijają tak kluczowe dane jak pokazanie danych z Polski w porównaniu do innych krajów z Europy, zwłaszcza środkowo-wschodniej. Oskarżają poprzedników o wyłączny wpływ na olbrzymią inflację, co jest po prostu krzywdzące, ponieważ główną jej przyczyną jest to co dzieje się na świecie, a nie działania aktualnego czy poprzedniego rządu. Ten oczywiście mógł zrobić dużo więcej i inaczej, ale nie ma szans, aby Polska nagle stała się zieloną wyspą na mapie Europy, gdzie inflacji nie ma, a wszędzie dookoła jest. Gdyby możliwe było zrobienie czegoś co pokona globalne czynniki wpływające na inflację to pewnie komuś by się udało. Jeżeli by chciał. Ale większość takich działań nie miałaby zwolenników wśród wyborców. Dlatego żadna partia takich działań się nie podejmie.

 

Poprzednio rządzący oskarżają z kolei obecnych o to, że kostka masła kosztuje blisko 10 złotych. Tymczasem kandydat na prezydenta obecnej partii rządzącej, przekonuje, że jak zostanie wybrany to cena wróci do poziomu 5 złotych, tylko nie mówi jak to zrobi. W ten sposób w 2025 zamiast „kiełbasy wyborczej” mamy „masło wyborcze”.

Tymczasem, jak pokazuje Demagog w swojej analizie, ceny masła są praktycznie niezależne od działań rządów – wynikają z ogólnej sytuacji w branży mleczarskiej i zmieniających się upodobań konsumentów.

 

Szerzysz dezinformację? Dawaj pieniążek!

To, co napisaliśmy w powyższym akapicie, uważamy za rzecz absolutnie karygodną, która w największym stopniu wpływa na polaryzację ludzi w Polsce. Będąc politykiem czy dziennikarzem musisz pamiętać, że to co piszesz i mówisz ma znaczenie i rezonuje w społeczności wyborców. Wpływa na opinię społeczną, przekonania obywateli. Więc jeśli świadomie działasz przeciwko temu szerząc dezinformacje, manipulując danymi, powinieneś odczuć tego skutki. Najlepiej w formie kary pieniężnej, która zostaje przekazana na cele dobroczynne. Nawet jeśli ktoś zrobił to niechcący. Podobnie jak nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania, tak samo brak wiedzy na temat przedstawiania danych czy raportów z badań nie powinna zwalniać z obowiązku podnoszenia swoich kwalifikacji. Jak się na czymś nie znasz to po prostu milczysz!

Cieszy, że istnieje Demagog, który wyjaśnia nieścisłości i niedopowiedzenia polityków oraz innych wpływowych osób. Martwi, że tak mało osób (w skali kraju) ich obserwuje i wyrabia sobie nawyk rzetelnej analizy danych czy zadawania pytań dotyczących ich rzetelności. Życzymy z całego serca, aby Demagog się rozwijał, wyjaśniał coraz więcej faktów i docierał do większości Polaków. Ale czemu tu się dziwić, jeżeli ostatnie badania wykazały, że 40 procent Polek i Polaków nie potrafi czytać ze zrozumieniem zwykłej ulotki reklamowej.

Swoją drogą wielu narzeka na X (dawny Twitter) za szerzenie dezinformacji. Z drugiej strony jest to też serwis, który w najlepszy sposób ze wszystkich walczy z nią. Zamiast ograniczać zasięg lub usuwać treści daje pod nimi możliwość wyjaśnienia i sprostowania. W ten sposób wyrabia w użytkownikach nawyk weryfikacji treści pokazując, że nie można we wszystko wierzyć. Bo nie wszystko, co jest napisane w Internecie to prawda i  dobrze by było, żebyśmy wszyscy o tym pamiętali.

 

Cytując klasyka: Demokracja to najgorszy ustrój z możliwych, ale lepszego jeszcze nie wymyślono. A może lepszego nikt nie chce wymyślić?

Demokracja daje poczucie wolności obywatelom, teoretycznie odblokowując im niezliczone możliwości rozwoju, szansę na sukces i poczucie wpływu na otaczającą rzeczywistość. Na koniec dnia okazuje się to niekoniecznie prawdą i może służyć jedynie podtrzymaniu wątpliwych elit, które na koniec dnia siedzą w kieszeniach lobbystów. Głos 18 letniego Seby z osiedlowej siłowni jest ważny tak samo jak profesora kardiologii, który co miesiąc ratuje życia kilku pacjentów. Albo ekonomisty z rozległą wiedzą na temat rynków światowych, ich zależności, świadomością tego co wpływa na ceny masła itd. To nie sprzyja dobrym notowaniom tego systemu.

Takich Sebów jest więcej niż profesorów. Jest też ich łatwiej pozyskać odwołując się do ich pierwotnych instynktów i sytuacji życiowej, podsycając nadzieję na przyszłość. Wystawienie przez obecnie rządzących „wykształciucha” zostało boleśnie skontrowane przez opozycję ziomeczkiem, który wyciska 150 kilogramów na klatę i nosi pralki na ramieniu. Na którego zagłosują wykształceni profesorowie, a który okaże się reprezentantem osiedlowych rezydentów ławeczek pod klatkami? Chyba łatwo przewidzieć.

Tym bardziej, że zapowiada się kryzys ekonomiczny na świecie, który może uderzyć w nas od początku nowego roku, co mogą potwierdzać grupowe zwolnienia w wielu przedsiębiorstwach jeszcze w tym roku. Czekają nas zatem trudne czasy, a na trudne czasy Polacy będę poszukiwali silnego czy mądrego lidera? Dzięki silnym osobnikom gatunek ludzki przetrwał, dzięki inteligentnym się rozwinął. Jeżeli ludzie będą walczyć o przetrwanie obawiam się, że wynik może być przesądzony.

I tu ciekawostka. Nieoczekiwanie do gry włączył się Jarosław Kaczyński, który założył profil na X/Twitter, a jednym z jego pierwszych postów było zdjęcie kota, Fiony. I ten milutki kot zdobył więcej reakcji (49 tys. i ponad 2 miliony wyświetleń) niż oponenci swoimi apelami czy obietnicami podczas przygotowanej z rozmachem konwencji. Oczywiście też wykorzystano na profilu „masło wyborcze” bez podania dokładnego wyjaśnienia co wpływa na jego cenę. Więc widać, że emocje i „masło wyborcze” staną się ostoją komunikacji przed nadchodzącymi wyborami.

 

Czy w takim razie obecnie w Polsce wybory wygra ten, kto wyciska 150kg na klatę?

Patrząc na strategie komunikacji jakie przyjęły czołowe ugrupowania jest to bardzo możliwe. Oczywiście jeszcze wiele może się zdarzyć do maja 2025. Jednak nie ważne kto wygra, będzie to przegrana naszego społeczeństwa. Praktycznie żadna partia nie prowadzi swojej komunikacji w social media na dobrym poziomie.

Komunikacja podsyca do nienawiści, manipuluje, gra na emocjach, publikuje treści bez weryfikacji i pogłębienia zamiast budować mosty porozumienia. Społeczeństwo to czyta, ufa, powtarza i będzie się o to kłócić przy wigilijnym stole. Polaryzacja rośnie, a zapobiec temu możemy jedynie my sami mówiąc „sprawdzam” i pomagając takim instytucjom jak Demagog rozwijać się i tłumaczyć świat bez intencji manipulacji.

Internet nie zapomina. Dlatego jeśli zobowiązujesz się na przykład do 100 ustaw w 100 dni, to musisz pamiętać, że zostaniesz z nich dokładnie rozliczony. Czy za rok rozliczymy kogoś za masło po 5 złotych za kostkę? Najprawdopodobniej tak!

____________

Jakie trendy w 2025 będą dominować w marketingu i komunikacji?

Trendy na 2025, czyli jest się na co przygotowywać!

Nie boimy się odważnych pomysłów. Wierzymy, że w marketingu trzeba mieć skupienie na potrzebach Klientów i odwagę, by wychodzić poza granice komfortu. Jednocześnie nigdzie nie chcemy wchodzić bez wcześniejszego rozpoznania terenu. Analiza obecnej sytuacji, wywiad z Klientem, pozyskanie istotnych informacji o stanie obecnym, a często nawet rozbudowane badania rynku to działania od których chcemy zaczynać i które będą determinowały dalszy battle plan.

Rebrain