Po co nam zielone zamówienia publiczne?
Zgodnie z założeniami Komisji Europejskiej, zielone zamówienia publiczne powinny obejmować 30 proc. zamówień udzielanych przez administrację szczebla centralnego, a do 2015 r. - 50 proc. O tym, jak w Polsce wygląda realizacja tych założeń opowiada Marta Krawcewicz z Forum Odpowiedzialnego Biznesu.
Zamówienia publiczne w Unii Europejskiej stanowią 17 proc. PKB. W Polsce w 2010 roku wynosiły 12 proc., i prognozuje się, że liczby te będą cały czas rosnąć.
Według wytycznych Komisji Europejskiej, do 2015 roku aż połowa zamówień udzielanych przez administrację szczebla centralnego powinna uwzględniać kryteria środowiskowe, a na szczeblu lokalnym – do 2020.
Obecnie w Polsce kryteria środowiskowe stosuje się tylko w nieco ponad 10 proc. zamówień publicznych. Jak w związku z tym zwiększyć liczbę zielonych zamówień publicznych? Dlaczego mimo, iż o zielonych zamówieniach publicznych mówi się już od wielu lat, cały czas kryteria środowiskowe są rzadkością?
Nie jest tu przeszkodą brak dokumentów i wytycznych. Na stronie poświęconej zielonym zamówieniom można znaleźć szczegółowe wytyczne do każdej z kategorii, począwszy od środków czystości na budownictwie kończąc. Są one o tyle przydatne, że można je bez problemu zaimplementować w dokumentach przetargowych. Aby ułatwić praktyczne stosowanie kryteriów Urząd Zamówień Publicznych organizuje również szkolenia z tego zakresu. To jednak wydaje się wciąż niewystarczające.
Potrzebna jest zmiana zachowań, przyzwyczajeń i mentalności osób odpowiedzialnych za przetargi. Aktualnie głównym, a często jedynym kryterium stosowanym przez decydentów jest cena. Teraz muszą zacząć wdrażać kolejne, co może spotykać się, jak każda zmiana, z oporem.
Poza tym samo hasło „zielone zamówienia publiczne” brzmi dość enigmatycznie, więc część osób zajmujących się zamówieniami publicznymi traktuje je dosyć intuicyjnie. Z drugiej strony konieczne jest promowanie zamówień uwzględniających kryteria środowiskowe. W tej chwili nagradzane są wyłącznie oszczędności, bez uwzględniania długoterminowych kosztów, dlatego dopóki ta sytuacja nie zmieni się nie można się spodziewać zmiany przyzwyczajeń urzędników.
Potrzeba zatem licznych szkoleń, poruszających kwestię nie tylko „jak” wdrażać wytyczne, ale również „po co”, do jakich zmian społecznych, środowiskowych może się to przyczynić. Rozumiejąc wagę problemu, ludzie chętniej będą brali pod uwagę te wytyczne. Stosowanie ekologicznych kryteriów to tylko możliwość, a nie konieczność, dlatego tak ważna jest zmiana podejścia i świadomości urzędników i urzędniczek.
Przed nami jeszcze długa droga, ale każdy, nawet jednoprocentowy wzrost zielonych zamówień jest istotny. Zmiana nie zadzieje się od razu, jak zawsze potrzeba czasu. A przed nami kolejne wyzwanie w postaci społecznych zamówień publicznych, czyli takich które uwzględniają kryteria społeczne. Co z nimi? Kiedy tak zaawansowane kryteria uda się wdrożyć w życie? Może rozwój zielonych i społecznych zamówień publicznych potoczy się tak jak rozwój idei społecznej odpowiedzialności biznesu: na początku nie rozumiana i rzadko stosowana przez firmy, natomiast w tej chwili coraz więcej firm w pełni świadomie i z pożytkiem dla środowiska i lokalnych społeczności wdraża ją w życie.