Promocja przez edukację
O trudnościach w prowadzeniu komunikacji marketingowej w mediach społecznościowych, sposobach promocji narzędzia analitycznego oraz wpływie spowolnienia gospodarczego na działalność firmy rozmawiamy z Janem Zającem, współtwórcą marki Sotrender.
Wiem, że Pana firma w dużej mierze opiera się na automatyzacji i czasem nie mają Państwo nawet bezpośredniego kontaktu z klientami. Jaką rolę w przypadku Sotrendera odgrywa promocja?
Jak najbardziej musimy się promować, jak każda zresztą firma. Korzystamy przede wszystkim z kanałów, które sami posiadamy, a także z rozumianego w dobry sposób marketingu szeptanego. Jesteśmy przekonani, że znaczna część naszych klientów jest zadowolona z naszych usług i poleca je kolejnym osobom. Na przykład osoby, które pracowały w agencji, przechodzą na stronę klienta czy zmieniają miejsce pracy i rekomendują korzystanie z naszych narzędzi. Promocja jest jak najbardziej wskazana, ponieważ rynek narzędzi analitycznych jest zupełnie nowy, wręcz dziewiczy. Nasz produkt adresujemy do pewnej niszy i tak naprawdę działania edukacyjne są dla nas głównym sposobem promocji. Staramy się wykorzystywać nasze kompetencje. Jako badacze możemy tworzyć różnego rodzaju rankingi, porównania, a także odwoływać się do bieżącej sytuacji. Na przykład, patrząc przez pryzmat zmian w możliwościach, które stwarzają takie kanały, jak Facebook, możemy przygotowywać materiały pokazujące to, co można zrobić, albo kto wykorzystuje owe możliwości najlepiej. Na tej zasadzie od dwóch lat comiesięcznie przygotowujemy raporty Fanpage Trends, czyli analizę działań martketingowych w obrębie Facebooka w Polsce.
Ostatnio zainteresowali się Państwo również memami. W jakim kierunku zmierza Państwa działalność?
W kierunku podpowiadania, które treści są w internecie gorące, których ktoś już użył, a które jeszcze nie były wykorzystywane. Chcemy tworzyć ułatwienia i podpowiedzi dla osób, które mają przygotowywać treści, zarówno z perspektywy strategicznej, jak i węższej, np. kiedy ktoś na poziomie operacyjnym musi podjąć decyzję dotyczącą tego, co danego dnia w imieniu swojej firmy bądź marki ma napisać na Facebooku, na Twitterze czy w innym kanale social media. Bardzo chcemy, by nasze narzędzia pomagały w skutecznym analizowaniu i optymalizowaniu działalności, a także działaniu w oparciu o dostarczane przez nas dane. Nasze oprogramowanie w pewnym stopniu zastępuje i wspiera pracę analityka, który dzięki temu może oddawać się ciekawszym zajęciom niż tylko czytanie liczb.
Czy staną się Państwo swego rodzaju konkurencją dla social media managerów?
Jesteśmy raczej przyjaciółmi social media managerów. Nie da się tworzyć kampanii tylko w oparciu o narzędzia. Natomiast osoba, która potrafi korzystać z narzędzi takich, jak nasze, będzie mogła robić to znacznie sprawniej, efektywniej i przede wszystkim będzie mogła podejmować lepsze decyzje. Zwróćmy uwagę na to, że w polskiej kulturze stosunkowo słabo zakorzenione jest podejście do oceniania działań przez ich efekty i podejmowania decyzji w oparciu o twarde dane. My staramy się pomóc w rozwoju tego trendu. Umożliwiamy podejmowanie lepszych decyzji i mierzenie ich skutków.
Czy Sotrender odczuwa skutki kryzysu?
Raczej nie. Operujemy na budżetach social mediowych, które często trafiają do nas poprzez różnego rodzaju agencje i domy mediowe. Te budżety są ograniczane w niewielkim stopniu. Natomiast bardziej znaczący jest trend poszerzania oferty kolejnych agencji, domów mediowych czy wchodzenia kolejnych marek w kanały social mediowe – popyt na nasze usługi jest w dużym stopniu tego pochodną. Coraz więcej firm widzi, że powinny w jakiś sposób być obecne w social media.
Czy są marki, które nie powinny działać w social media, lub takie, którym tego rodzaju komunikacja może wręcz zaszkodzić?
Istnieją marki, którym będzie bardzo trudno zbudować kampanię, ponieważ mają bardzo negatywny odbiór społeczny. Są również marki czy usługi, które mają bardzo duże ograniczenia w reklamowaniu, ze względu na przepisy prawne lub ze względu na to, że im jest lepiej, by nikt o nich nie wiedział i nie słyszał. Wreszcie są takie, które po prostu mają mało ciekawy, niezbyt emocjonujący produkt. Ciężko by było zapewne stworzyć kampanię social mediową np. obróbki skrawaniem. Jednak tak samo wydawałoby się, że ciężkim tematem jest logistyka i transport, a znam świetny profil na Facebooku jednego z operatorów logistycznych, który publikuje głównie zdjęcia statków i cieszy się to wielkim powodzeniem, a zarazem jest w jakiś sposób dość blisko usług tego producenta.
Są także marki, zwłaszcza te pochodzące z sektora usług, które zawsze będą miały problemy. W tej sytuacji social media stają się dodatkową tubą, za pośrednictwem której osoby niezadowolone mogą przyciągnąć uwagę i nagłośnić swoje niezadowolenie i jego mniej lub bardziej zrozumiałe przyczyny. Istnieją również takie marki, w przypadku których wydaje się nam, jako odbiorcom, że poziom ich usług jest bardzo niski. Jako konsumenci możemy żałować, że „wyrzucają pieniądze” na działania reklamowe, w tym media społecznościowe, zamiast skupić się najpierw na poprawie produktu czy podstawowej usługi. Stosunkowo często zdarzają się sytuacje, kiedy firma postrzegana jako niespełniająca oczekiwań czy mająca usługi złej jakości, jednocześnie próbuje przekonywać za pośrednictwem jakiegoś kanału, że jest odwrotnie.
Dalszy ciąg wywiadu można przeczytać w majowym wydaniu magazynu „Brief”.