Innowacyjność, czyli co?
W nomenklaturze przedsiębiorstw określanie swojej firmy mianem innowacyjnej stanowi już niemal punkt obowiązkowy. To banalny zabieg niczym wpisywana w CV informacja o bardzo dobrej znajomości języka angielskiego... Ale prawdziwi innowatorzy, którzy w odkrywczy sposób przestawiają na zupełnie nowe tory daną działalność, w polskich realiach wciąż są rzadkim zjawiskiem. Tym bardziej, że w naszym kraju ani kulturowe, ani administracyjne warunki nie sprzyjają odkrywczemu podejściu do biznesu.
Zacznijmy od definicji. Josepha Schumpeter w innowacjach wywoływanych przez przedsiębiorców upatruje motoru napędowego kapitalizmu, porównując je do mutacji – motoru napędowego ewolucji. Podobnie jednak, jak niezmutowane w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób gatunki zwierząt giną, podobnie giną nieinnowacyjne przedsiębiorstwa. Innowacje zaburzają status quo, lecz bez pewnej dozy zniszczenia i niepewności nie może być rozwoju. Schumpeter nazywa ten proces creative destruction, czyli kreatywną destrukcją, i uważa go jednocześnie za podstawę i bolączkę kapitalizmu.
Przechodząc na nieco niższy poziom ogólności, warto zwrócić uwagę, że niektóre narodowości są bardziej innowacyjne niż inne. Zarówno Microsoft, Apple, Google, jak i Facebook powstały w USA. Czym zatem różni się zarządzanie innowacją w Polsce i USA w kontekście różnic kulturowych. Wola i możliwość swobodnego wygłaszania opinii i pomysłów przez pracowników, płaskie struktury organizacyjne, mentalne oderwanie od przeszłości, prowadzenie zamiast zarządzania pracownikami czy miękkie sposoby kontroli i nadzoru to tylko niektóre z potencjalnych powodów, dla których zarządzanie innowacją jest bardziej skuteczne w USA niż w Polsce. Ale nie potrzeba prowadzić na tym polu badań, aby poczuć różnicę. Wystarczy do USA pojechać. Ci ludzie bardziej chcą, więcej robią, mniej się boją i mniej wstydzą.
Na najniższym poziomie ogólności mamy definicje innowacji zaproponowaną przez PARP w instrukcji wypełniania wniosku o dofinansowanie w ramach jednego z działań POIG prowadzonych przez Agencję. W dokumencie czytamy, że „Innowacja produktowa oznacza wprowadzenie na rynek przez dane przedsiębiorstwo nowego towaru lub usługi, lub znaczące ulepszenie oferowanych uprzednio towarów lub usług w odniesieniu do ich charakterystyk lub przeznaczenia. Ulepszenie może dotyczyć charakterystyk technicznych, komponentów, materiałów, wbudowanego oprogramowania, bardziej przyjaznej obsługi przez użytkownika oraz innych cech funkcjonalnych”. Co więcej „Przez innowację w POIG rozumie się wprowadzenie do praktyki w przedsiębiorstwie nowego lub znacząco ulepszonego rozwiązania w odniesieniu do produktu (towaru lub usługi), procesu, marketingu lub organizacji. Istotą innowacji jest wdrożenie nowości do praktyki. Innowacja procesowa oznacza wprowadzenie do praktyki w przedsiębiorstwie nowych, lub znacząco ulepszonych metod produkcji, dostaw lub sposobów świadczenia usług. Innowacyjność nie ma charakteru obiektywnego, lecz relatywny, w odniesieniu do konkretnego przedsiębiorstwa”. Ja tego nie rozumiem, ale nauczyłem się używać odpowiednich słów kluczowych w odpowiednich polach wniosków o dofinansowanie tak, żeby recenzenci oceniali wysoko…
Dobry obyczaj i metodologia nakazują uspójnić definicję przed przystąpieniem do dalszych analiz. Dla mnie innowacyjność to sposób myślenia. Coś jak przedsiębiorczość, tylko bardziej. Bo pan sprzedający warzywa w osiedlowym warzywniaku z pewnością jest przedsiębiorcą – znalazł potrzebę, zaryzykował, zaspokoił ją i zarabia pieniądze. Ale nie jest innowatorem, bo na tym samym osiedlu jest co najmniej kilku innych panów sprzedających takie same warzywa, w taki sam sposób, w takich samych warzywniakach. Co prawda można spróbować przekonać PARP, że jest innowatorem, gdyż na przykład robi dwie różne obniżki cen dziennie, podczas gdy inni sprzedawcy warzyw obniżają ceny tylko jeden raz w ciągu dnia. Wszak „przez innowację rozumie się wprowadzenie nowego lub znacząco ulepszonego rozwiązania w odniesieniu do marketingu”. A tak w ogóle, to przecież „innowacyjność nie ma charakteru obiektywnego, lecz relatywny, w odniesieniu do konkretnego przedsiębiorstwa”. Ja jednak pozwolę sobie nie uznać pana z warzywniaka za innowatora, nawet jeśli udałoby mi się przekonać do tego PARP.
Innowacyjne myślenie jest trudne. Wymaga przede wszystkim oderwania się od rzeczywistości – odpowiada temu jedna z różnic kulturowych pomiędzy USA a Polską: nastawienie na przyszłość, a nie na przeszłość. Większość prób wymyślenia innowacyjnego rozwiązania kończy się co najwyżej ulepszaniem rozwiązań już istniejących – albo stosowanych we własnej firmie, albo przez konkurencję. A to nie jest innowacyjność. Innowacyjność to wprowadzenie ruchomej taśmy produkcyjnej i trzyzmianowego dnia pracy w celu produkowania jednego modelu samochodu w jednym kolorze. To stworzenie portalu, gdzie na jednym ekranie prezentowane będą najważniejsze dla nas informacje o naszych znajomych i nieznajomych, które to informacje ci znajomi i nieznajomi sami będą chcieli nam udostępniać. To rozwinięcie znanej od dawna heurystyki, wedle której jakość tekstu jest proporcjonalna do liczby tekstów na niego się powołujących, i wykorzystanie jej do stworzenia wyszukiwarki internetowej.
Innowacje zdarzają się rzadko. Zdecydowanie rzadziej niż przyznanie dofinansowania przez PARP…
::
Cały tekst Pawła Szwarcbacha można znaleźć w październikowym wydaniu magazynu „Brief”, nr 10(168)/2013, który dostępny jest m.in. w wersji elektronicznej na kiosk24.pl.