Jak zepsuć akcelerator innowacji – part 3

Kontynuując serię postów traktujących o tym w jaki sposób duża organizacja może skutecznie zepsuć akcelerator innowacji, zapraszam do kolejnego wydania. Dziś o tych korporacjach, które innowacji pragną, startupy do współpracy zapraszają, ale przygotowane do takich akcji nie są.
Zanim zacznę, zachęcam do zapoznania się z poprzednimi postami tej serii:
Part 1 o tym dlaczego akcelerator jest ważny i co to znaczy, że dobrze funkcjonuje.
Part 2 o tym dlaczego korporacje odstraszają startupy.
Zatem wracając do tematu dzisiejszego posta. Nie bez powodu jego tytuł brzmi
„Jak zepsuć akcelerator innowacji czyli nie jestem przygotowany, ale zachęcał będę”.
Zerknijmy sobie na przykład Unilevera, który prowadzi kilka jednostek dedykowanych do współpracy ze startupami.
a) Foundry – organizacja, podkreślam organizacja, a nie luźna grupa działająca w wolnym czasie, która koncentruje się na tym, aby zachęcić startupy do pracy nad problemami / wyzwaniami stojącymi przed korporacją. Doskonale opisane wyzwania w programach z grantami. Przejrzystość. Jasność celów. Jasny zespół. Proste procedury. Liczby. Czas.
b) Fundusz inwestycyjny – ramię inwestycyjne, z bardzo przejrzyście opisanym zespołem. Zespół funduszu z potężnym doświadczeniem inwestycyjnym, współpracy z innowatorami. Precyzyjnie opisane tickety inwestycyjne, obszary zainteresowania. Przede wszystkim wiarygodność wynikająca z portfela, który już istnieje i jest konsekwentnie rozbudowywany. Case studies.
Kocham portfel bo portfel mówi wszystko o korporacji. Portfel wymaga zawsze procesu. Bez procesowego podejścia nie da się zbudować portfela. Oznacza to tylko tyle, że te inkubatory, które mają kilkunastu innowatorów w swoim portfelu potrzebują posiadać proces ich selekcji, segregacji i finalizacji współpracy. To jest praca jaką trzeba wykonać, aby na rynku budować wiarygodność.
W kraju nad Wisłą wciąż obserwuję inkubatory i akceleratory, które portfela chcą, ale nie wiedzą jak go zacząć realizować. Odpalają, pisząc kolokwialnie, stronkę www, opisują „szukamy rozwiązań z obszaru energetyki, mobilności, marketing automation………” i organizują spotkanie na stadionie, w coworku rozpoczynając promocję od posta na FB. Później cisza albo lista laureatów. Następnie cisza (brak case studies, ogłoszenia tego co się wydarzyło, co ta współpraca przyniosła).
Czarnego zęba w górnej szczęce można wybielić photoshopem. To prawda. Nie można jednak oszukać dentysty.
Jeśli korporacja nie odrobiła zadania domowego, nie posiada:
- jasnych procesów postępowania z wyselekcjonowanym startupem,
- oczekiwań wyrażonych szerzej aniżeli „szukamy startupów od płatności mobilnych”,
- dobrego zespołu z doświadczeniem we współpracy z innowatorami (najczęściej widzę w roli takich osób byłych biznes developerów albo finansistów),
- przejrzystych zasad inwestowania, opisanych ewaluacji, których się oczekuje czy zdefiniowanych parametrów rund inwestycyjnych
- skoncentrowanej struktury a nie kilku ludzi z łapanki, którzy w czasie dodatkowym budują w dużej organizacji innowacje,
nie ma możliwości zbudowania licznego i dobrego jakościowo portfela startupów do inwestycji lub / i do współpracy. Ten z kolei jest warunkiem koniecznym do budowania zaufania na rynku. Do przyciągania właściwych startupów.
Niestety w Polsce wciąż dominuje turystyka i zwiedzanie innowacji, czyli:
- konkursy piękności (startupie wskocz na scenę, obejrzymy Cię może się ktoś zainteresuje),
- „na sali będzie Prezes” (spotkania z gatunku „startupie zobaczy Cię ważna osobistość”),
- jesteśmy wielcy i mamy świetne zasoby (hale, biura, parkingi, flotę samochodów, dyrektorów, biurowce) i na pewno warto z nich skorzystać,
- w świetny coworku, przy super jedzeniu na hamakach obejrzymy startupy i zobaczymy czy coś tam jest (bez kryteriów, bez procesów, bez briefów popatrzymy subiektywnym okiem duszy i w efekcie powiemy „czuję, że to jest to”).
Dlaczego mnie to frasuje? Nie dlatego, że sądze, że korporacje są złe. Dlatego, że niewiele z nich odrabia zadanie domowe, niewiele podchodzi rzetelnie i przygotowuje się po partnersku do zawracania głowy startupom.
Uwaga: dodam, że jeśli korporacja chce działać od „strzału do strzału” to konkursy piękności, spotkania z prezesem czy koreczki w coworku są ok. W tych postach mówię o strategicznym zacięciu do innowacji. O wkomponowaniu ich w transformację firmy. O budowaniu nowych produktów wspólnie ze startupami. O zarabianiu na wzroście wartości startupów. O czymś więcej niż grancie na innowacje.
Arek Skuza – jest współtwórcą i partnerem w K2 Digital Ventures, www.k2dv.com