50 Kreatywnych #historie | Iwona Grochowska – Nais
Pracownicy i pracodawcy przeszli w ciągu ostatnich 12 miesięcy bardzo dużą rewolucję. Zmienia się sposób pracy, zarządzania, motywowania i doceniania. Bardzo przydatne w systemie pracy zdalnej są narzędzia wspierające pracodawców w zarządzaniu zespołami. O powstaniu, aplikacji all-in-one do doceniania i angażowania pracowników oraz budowania dobrej atmosfery w zespołach opowiada Iwona Grochowska, Co-founder i CEO Nais, wyróżniona w 8. edycji rankingu 50. Najbardziej Kreatywnych Ludzi w Biznesie.
Jak powstało Nais?
Spotkaliśmy się w 2016 roku: Tomasz Józefacki, Krzysztof Mikulski i ja w warszawskiej kawiarni Być Może pod parasolkami. Każdy z nas był w zwrotnym momencie kariery zawodowej. Na kolejnych kawach wykuwaliśmy pomysł, decyzja była szybka.
Cele i misja Twojego projektu
Wszyscy troje co-founderzy rozumieliśmy, czego brakuje na rynku. Wizja innowacyjnej aplikacji dla pracowników, nowoczesnego narzędzia, które pomoże w budowaniu pozytywnych i satysfakcjonujących relacji w pracy, działała na nasze ambicje i wyobraźnię.
Chcieli pracować w takiej firmie, która docenia pracownika i dać rozwiązanie menedżerom do innego sposobu zarządzania i komunikowania się z zespołem. Wiedzieli, że HRtech i rola dzisiejszego działu HR zmieni się wraz z rewolucją technologiczną w innych częściach firm.
Droga do sukcesu
Najpierw my byliśmy co-founderami, a niedługo potem do projektu zaprosiliśmy znajomych i rodziny – żeby zostali naszymi angelami. Zebraliśmy do tej pory, co niespotykane w Polsce, od prywatnych inwestorów 1,9 mln dolarów. 2017 rok zaczynaliśmy z jednym klientem, kończyliśmy z ponad setką.
Start-upy przed upływem trzech lat, jeśli nie osiągną sukcesu – znikają. Nais działa prawie sześć i właśnie wychodzi za granicę. Najtrudniejszym momentem było pokonanie „doliny śmierci” – znanego w start-upowym języku krytycznego dla rozwoju miejsca, momentu.
Nam się udało. Znaleźliśmy się tam w 2017 roku. Gdy zdobyliśmy pierwszego klienta, wszyscy myśleliśmy, że pójdzie jak z płatka. Kolejne spotkania kończyły się zachwytem nad produktem, ale nie było decyzji: tak, bierzemy Naisa. Pieniędzy zostało na 2-3 miesiące przetrwania, a zespół liczył już 11 osób. Jedna z inwestorek po spotkaniu powiedziała wprost „wchodzisz do doliny śmieci”. I dodała: „dowiedz się, jak z niej wyjść i to zrób”. Przeczytałam parę książek, porozmawiałam z partnerami biznesowymi, zespołem i zrobiliśmy to: zmieniliśmy zespół IT, podzieliliśmy zadania w zespole i zaczęliśmy działać. Przetrwaliśmy i klienci w końcu zaczęli się pojawiać.
Nigdy wcześniej nie pracowałam w start-upie i piwoty znałam jedynie z biznesowej literatury. Dziś trudno zliczyć, ile ich mamy za sobą. Większych, trudniejszych i szybkich, drobnych, codziennych. Kilka razy zmienialiśmy taktykę, starając się zachować strategię, choć i ją zweryfikowaliśmy gruntownie. Nie umiem powiedzieć, ile razy przyszło mi zmienić własną decyzję. To bardzo wymagające, odpowiedzialne i piękne jednocześnie. W korporacji było nie do pomyślenia.
W Nais błędy, niepowodzenia i sukcesy analizowane od razu, a kurs korygowany na bieżąco. Nie wszystkim to się podoba, na komfort i spokój w pracy trudno liczyć. Za to ludzie, żądni efektów i sprawczy, odnajdują się w tym doskonale, uwalniają zwinność i kreatywność na co dzień. Taki sposób pracy nie udałby się bez wsparcia zespołu.
Pomocna dłoń
Czas na sam start projektu był dobry, znaczenie zaangażowanie i satysfakcji z pracy rosło, jednocześnie na rynku polskim nie było narzędzi wspierających firmy w takich działaniach. HR w Polsce dojrzewał do tego, żeby szerzej korzystać z technologii. Jednak to czas pandemii stworzył najkorzystniejsze warunki dla narzędzia takiego jak Nais – konieczność pracy zdalnej, zmiany sposobów komunikacji szefa i firmy z pracownikiem, a także desperackie poszukiwanie oszczędności na każdym polu spowodowały, że zamiast pytania “czy” pojawiło się pytanie “jak”. Digitalizacja wewnętrznych procesów HR, szybki dostęp dla pracowników do firmowych środków wsparcia i to bez konieczności fizycznego kontaktu z firmą, nie tylko przyspieszyły i polepszyły jakość obsługi pracownika, ale też stały się szansą dla firm na duże oszczędności. Także ta część aplikacji, która służy rozwojowi kultury doceniania w zespołach, stała się wartościowym wsparciem dla szefów i samych pracowników.
Jak pandemia wpłynęła na Nais?
Pandemia na początku dała nam w kość, bo klienci nie wiedzieli: jak będą działać, co stanie się z ich biznesami i wstrzymywali się z decyzjami o wprowadzeniu Naisa. Po chwili jednak, gdy szefowie zauważyli, że są ze swoimi ludźmi online, że muszą zadbać o ich motywację, zaangażowanie, wspierać ich – Nais okazał się wspaniałym rozwiązaniem. Od zawsze wiedzieliśmy, że budowanie dobrej atmosfery w zespole i wyższe zaangażowanie pracowników wpływa na biznes – to teraz podczas pandemii – wszystko wyszło na wierzch. Firmy, które chcą z nami budować kulturę jasnego feedbacku, szczerej rozmowy wygrają.
Nas samych, jako zespół Nais, pandemia umocniła, choć na co dzień nie jest łatwo. Odczuwamy skutki pracy zdalnej. W zespole są trzy nowe osoby, które nigdy nie spotkały się z resztą. Uczymy się bardziej poznawać siebie, komunikować na slacku tak, żeby lepiej rozumieć wzajemne intencje.
Inspirują mnie…
Jestem fanką badań i analiz rynkowych, chłonę raporty, w których pojawiają się wątki doceniania, zaangażowania i kultury firmowej. Obserwuję Josha Bersina i Instytut Gallupa, sama chętnie angażuję się w projekty badawcze dotyczące feedbacku i doceniania w Polsce.
Iwona inspiracji w pracy szuka też w psychologii. Prywatnie inspirują ją silne kobiety, które wiedzą, czego chcą, konsekwentne, empatyczne, autentyczne i spójne.
Co dalej?
Rozwijamy się w Polsce. I teraz także za granicą. Powołaliśmy spółkę w Londynie – Nais.co, której prezesem został Tomasz Józefacki i to on, wraz z międzynarodowym zespołem, odpowiada za rozwój aplikacji Nais na świecie. W Polsce nadal będziemy dbać o pracowników i oferować jak najlepsze rozwiązania naszym klientom. Pracujemy z najlepszymi. Mamy wielu świetnych klientów nagradzanych wielokrotnie w kategoriach najlepszych pracodawców – uczestniczymy w tym sukcesie.
Nais współpracuje ze światem nauki, realizujemy projekty badawcze, które pozwalają rozwijać produkt w oparciu o wyniki badań. Wspólnie z Uniwersytetem SWPS zrealizowali pierwsze w Polsce badanie stanu doceniania w polskich firmach, wspólnie z PBS prowadzą badania nad feedbackiem w pracy. Korzystają ze wsparcia najlepszych, należą do EYnnovation i mogą czerpać z wiedzy i doświadczeń EY. Współpracują z Microsoftem w ramach programu Microsoft For Startups. Zbudowali grupę wiarygodnych dostawców, dzięki którym oferują klientom szeroki wybór benefitów pracowniczych najwyższej jakości.
Na pytanie jakiej rady udzieliłaby startującym biznesom, na podstawie własnego doświadczenia Iwona odpowiada:
Jest pięć składowych naszego sukcesu: inwestorzy – bez nich nic by się nie udało; potem ludzie – zespół – bez nich nic byśmy nie zdziałali, nie poszli do przodu. Do tego potrzeba dodać zwroty, czyli odporność na ogromny stres i umiejętność wykonywania i przechodzenia przez zmiany – nawet te o 180 stopni. Jako czwarty czynnik wskazałabym pokorę. To umiejętność zniesienia porażek – w start-upie na pewno będą. To nie zgoda na porażki, ale warto się do nich przyzwyczaić. Pokora i cierpliwość pozwalają nie wpaść w samozachwyt, gdy jest lepiej. Otwierają oczy na to, co myślą i czego potrzebują klienci, a oni przecież potrafią wyrzucić w kosmos także te pomysły, które uważamy za świetne.
No i jako piąte: celebracja sukcesów: tych małych – nowy dostawca, nowy klient i tych większych: runda finansowania, dobry projekty badawczy, nagroda za produkt czy wejście do globalnych programów wsparcia. Sukces, nawet najmniejszy, w start-upach trzeba świętować, bo pozytywna atmosfera potrafi zdziałać cuda, nawet gdy pieniądze się kończą i nie wiadomo, czy uda się jeszcze przetrwać.