Nadzieja umiera ostatnia?

Robin Williams nie żyje – grzmią nagłówki. I serca.

Charyzmatyczny aktor i komik, który osiągnął tak wiele… już się nie uśmiechnie. Powinien być ucieleśnieniem szczęścia i dobrobytu. A jednak nie.

„Potrafił udźwignąć każdą rolę ale nie udźwignął życia” – powiedziała Justyna Pochanke we wczorajszych Faktach. Dziś to pewne – aktor popełnił samobójstwo.

 

Powtarzający się scenariusz

Tak już jest. Budzisz się. Czytasz/słyszysz: „nie żyje”. Pierwsza reakcja – szok. U mnie to też nieznośne: „znowu?”. Czy to jakiś demoniczny cykl? Najjaśniejsze gwiazdy gasną nagle. Nieważne, jak są majętne. Nieważne, co i kto ich chroni. Ważne, że przygniata je gigantyczna presja. Nie zdajemy sobie sprawy z jej wagi. Nie są w stanie już dłużej dźwigać ciężaru sławy. Łamią się. Tak już jest? Że performerzy, którzy mają na scenie wielki talent poza nią zupełnie sobie nie radzą?

Philip Seymour Hoffman, Whitney Houston, Michael Jackson, Amy Winehouse i 11 sierpnia 2014 – Robin Williams. Nagle. Najjaśniejsze postaci Show Businessu, czołówka. Z supergwiazd nagle stają się legendami… Festiwal pytań. Jak to się dzieje? Nikt ich nie wspiera? A może to oni nie mają zaufania do nikogo? Poprosić o pomoc to niby nie sztuka. A jednak.

Im więcej, tym mniej? Obawa przed breaking newsem… Kilka godzin po tym, jak Ameryka otrząsa się po stracie, budzi się Polska. Scenariusz powtarzany od lat. Ciągle to samo: uzależnienia i samobójstwa. Depresje i apatie. Za każdym razem zadajemy sobie pytanie: jak to możliwe? Przecież mieli wszystko. Najczęściej ci, którzy „mają wszystko” tak naprawdę posiadają najmniej. Brak elementarnych uczuć. Brak ustabilizowanej hierarchii wartości. Innym nie dają odczuć po sobie, Unikają uzewnętrzniania się –bo grozi to szkodliwym breaking bewsem. Dlatego się izolują.

Miłość, przyjaźń i bliskość. Tego nie kupią za pieniądze. Żyją w świecie, który bardziej przypomina dżunglę. Albo oni polują na kogoś, albo ktoś na nich. Najpierw kariera, potem zdrowie.

 

Siła spokoju

Często nie rozumiemy tego, że spokój ducha jest najważniejszy. To kwestia nie tylko nastawienia czy otaczającego nas świata. To tkwi w nas samych.

Co z tego, że mamy miliony na kontach? Cóż z tego, że szaleje za nami cały świat?

Presja jest niekiedy tak ogromna, że nawet najbardziej pojemny i najwspanialszy mózg – ludzki – może nie dać rady. Aktor zmagał się z depresją. Wiedzieliśmy o tym?

Na końcu usłyszeliśmy tylko wyrok – Robin Williams nie żyje. Samobójstwo.

Może teraz czas spojrzeć na osoby dookoła?

 

Nadchodzi jesień…

A wraz z nią coroczna „jesienna depresja”. Tak naprawdę ten stan jest zwykłym osłabieniem, wywołanym porą roku. To smutek. Ale ilu z nas powie „mam jesienną deprechę”?

Ilu z nas ma pojęcie, czym jest ta prawdziwa – niszcząca fragment po fragmencie psychiki – depresja?

To stan, który nieleczony zabija bardzo powoli. Mam kontakt z osobą, która od wielu lat zmaga się z tą ciężką chorobą. Gdy nie wiadomo jak pomóc, trzeba zaufać specjalistom. Czasem dobre słowo jest niewystarczające. Nawet drażniące.

Tanie pocieszanie drogich nam osób. Co za ironia.

Ale nie można odpuszczać – w porę rozpoznać to fatalne zjawisko i przeciwdziałać. Ważne, że to zawsze nadzieja umiera ostatnia.

 

 

Autor: Mikołaj Nowak

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF