O potencjale branży e-commerce. Rozmowa z Tomaszem Ebbigiem
Czym charakteryzuje się polski rynek e-commerce? Jakie produkty najchętniej wybierają Polacy? Czy istnieją jakiekolwiek zagrożenia, jeśli mowa o tej branży? O potencjale i przyszłości e-commerce w wywiadzie opowiedział Tomasz Ebbig, Brand Marketing Manager Zalando na Polskę i Wielką Brytanię.
Czym na tle innych europejskich państw wyróżnia się Polska, jeśli mowa o rynkach e-commerce?
Największą różnicą jest to, że polski rynek nie jest jeszcze rozwinięty tak, jak rynki w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Polscy klienci w porównaniu do klientów w innych europejskich krajach cały czas nie mają dużego zaufania do branży e-commerce. To jedna z głównych różnic, która wynika z tego, że Polacy po prostu nie są przyzwyczajeni do tej formy zakupów. Przykładowo w Niemczech sprzedaż katalogowa istnieje od kilkudziesięciu lat, w związku z czym pojawienie się e-commerce dla naszych zachodnich sąsiadów nie było szczególną nowością. My jesteśmy po prostu na innym etapie. Z drugiej strony przez to, że nasz rynek rozwija się właśnie teraz, doświadczenie związane z zakupami przez internet dotyczy głównie platformy mobile, a nie desktopu. W 2008 roku, kiedy otwieraliśmy Zalando w Niemczech, nikt nie myślał o tym, że już niedługo zakupy będzie można robić przy pomocy telefonu. Obecnie polscy klienci stosunkowo często korzystają z tej formy zakupów. To, co nas wyróżnia, to również produkty, które kupujemy. Co ciekawe, Polacy wybierają produkty podobne do Włochów.
Podobne, czyli jakie? Które produkty i marki nachętniej wybierają Polacy?
Dość duży udział w polskiej sprzedaży mają marki premium. To głównie przez to, że dostępność luksusowych towarów w Polsce cały czas jest stosunkowo mała. Jest jeszcze jeden wyróżniający nas element. Polacy najchętniej płacą przy pomocy pobrania, nie chcą zostawiać numeru swojej karty płatniczej. Alternatywnie, ale dużo rzadziej, korzystają z przelewów. Wyróżniają nas również statystyki dotyczące zwrotów. Europejska średnia wynosi bowiem około 50 proc., podczas gdy w Polsce jest to około 40 proc.
To chyba dobrze wróży sklepom e-commerce?
Rozwój faktycznie jest tu bardzo dynamiczny, a wynika to głównie z faktu, że Polska jest stosunkowo młodym europejskim rynkiem. Do niedawna byliśmy nieco z tyłu, teraz powoli doganiamy zachodnie kraje.
Jak w praktyce wygląda taka współpraca z lokalnymi sklepami?
My oferujemy produkt na stronie, klient go zamawia, a właściciel sklepu ma 4 godziny, by zdecydować, czy chce sprzedać produkt za naszym pośrednictwem. Jeśli tak – zanosi paczkę na pocztę i wysyła ją bezpośrednio do klienta. Jest to bardzo proste skrócenie drogi między sprzedawcą a klientem. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że rośniemy bardzo szybko, w związku z czym musimy szukać innowacyjnych rozwiązań, które pozwolą nam działać dynamiczniej. Innym udogodnieniem jest też „partner program”, który w dużym skrócie polega na tym, że nie wszystkie oferowane produkty znajdują się w naszym magazynie. Kupujemy część kolekcji sklepów, a resztę produktów bezpośrednio dostarczają klientom marki. Co ważne, odbywa się to również na zasadach ustalonych przez nasz sklep.
O rynku e-commerce mówi się głównie w kontekście szybkiego rozwoju i dużego potencjału. Czy istnieją jakiekolwiek zagrożenia, jeśli mowa o tej branży? Czy jest coś, co może jej obecnie zagrozić?
Fot. Materiały prasowe