Odkurzacz mądrzejszy od Ciebie?

Masz wrażenie, że wszyscy chcą znaleźć Cię za wszelką cenę (dotrzeć do Ciebie, Twojego portfela)? Stale uciekasz przed postępującym brakiem prywatności w sieci? Otacza Cię Skynet? Nie – to Ty jesteś Skynetem. Dla samego siebie. Androidyzacja Twoich emocji sieciowych prawdopodobnie zaszła tak daleko, że nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Myślisz, że ktoś chciałby wykorzystać dane przeciwko Tobie? Ale zastanowiłeś się po co miałby to robić?
Przecież wcześniej musisz dać powód…
To, że ludzie szpiegują się nawzajem nie jest niczym nowym ani dziwnym.
Ty prawdopodobnie w sytuacji ekstremalnej także chciałbyś wiedzieć pierwszy, co zamierza Twój przeciwnik.
Zrozum mechanizmy, które można wytłumaczyć dziecinnie łatwo. Co z tego, że przy kasie w Ikea nie podasz kodu pocztowego – Ikea i tak Cię odnajdzie, bo Ty przyjdziesz do niej sam. Na przykład via jej fan page.
Dlaczego czujesz zniesmaczenie przed identyfikacją biometryczną (odcisk palca) składając wniosek o paszport? Większość osób odczuwa wtedy wyraźny dyskomfort, smycz. Planujesz coś spsocić w przyszłości i wiesz, że zostaniesz łatwo odnaleziony?
Dbamy o własne bezpieczeństwo, prywatność i szanujemy swój czas (przynajmniej tak nam się wydaje).
Skoro tak to dlaczego pokazujesz innym, jak na dłoni: co jesz, gdzie jesteś, jaki masz gust, z kim teraz przebywasz, co lubisz – via media społecznościowe? Robisz to stale, poświęcając cyklicznym czynnościom ogromną ilość czasu, którą mógłbyś spożytkować lepiej, prawda? To zadziwiający paradoks czasów, w których żyjemy – napromieniowanych sieciowymi trendami. Izolujemy siebie od tego, co może naruszyć struktury naszej prywatności jednocześnie mimochodem zaprzeczając samym sobie – dzień po dniu. Jeżeli nie masz w planach dokonania zamachu stanu – nie uciekaj przed publikacją i spożywaniem danych. Nic Ci się nie stanie.
Jesteśmy skonstruowani tak, że już sam fakt współtworzenia wirtualnej materii, która nie wymaga od nas ruchu jest niebezpieczny.
Facebook, Instagram, Twitter, Google+, Picasa, Foursquare, Pinterest… to tylko wagoniki w pociągu, którego nie jesteśmy w stanie już zatrzymać. Możemy go co najwyżej wykoleić czasową niedyspozycją i właśnie wtedy będzie nam towarzyszyło uczucie smutku, żalu, braku, utraty… uczucie porównywalne z tym, co czuje narkoman przy nagłym odstawieniu substancji, od których jest uzależniony. Nie? A co czułbyś teraz, gdyby nagle skończył Ci się transfer w telefonie, a masz do przejechania jeszcze kilkanaście przystanków? Oddasz się w nagły wir socjologicznych obserwacji społeczeństwa „w realu”? Problem z percepcją – nie masz na nic wpływu prócz tego, gdzie wysiądziesz.
– Kiedyś zaangażowanie się w społeczność Grono.net powodowało skrzywienie u obserwatorów. Prędzej usłyszałbyś „choć na piwo!”;
– Dziś brak zaangażowania w jakąkolwiek wirtualną społeczność będącą odzwierciedleniem realnych relacji, jest traktowane jako odmienność, alienacja, odchyla od normy społecznej, jaką są platformy społecznościowe.
Widziałem ostatnio grupkę ludzi przy kuflach piwa, wiesz co robili? Siedzieli wtopieni w blask wyświetlaczy swoich smartfonów. Prawdopodobnie dlatego, że traktują sieć, jako byt niekontuzyjny; zupełnie jak pływanie – sport niekontuzyjny. W świecie realnym możesz wpaść pod samochód – w wirtualnym Ci to nie grozi. W świecie realnym za obelgę możesz dostać w twarz – w „virtualu” co najwyżej ktoś odpowie Ci tak, że zrobi Ci się przykro. Ale i tak możesz mu odpowiedzieć.
Jak wygląda życie w mediach społecznościowych?
Brutalnie rzecz ujmując niewiele różnisz się od urządzenia, które trzyma w ręku obsługujący Cię w sklepie kasjer. Urządzenie to nazywa się skanerem cen. Wchłaniasz informacje i podajesz sumę na wyświetlaczu głównym. Potem odchodzisz / wylogowujesz się. Prawdopodobnie by spać.
W mediach społecznościowych rzadko masz czas zastanowić się nad sensownością treści, na którą właśnie się patrzysz. Dzieje się tak dlatego, że treść, z którą teraz masz kontakt zaraz zostanie zastąpiona nową. Skoro nie masz czasu na przeanalizowanie tej treści to nie masz też czasu na sprawne ulokowanie jej w mózgu i zaklasyfikowanie, jako ważną, lub nieważną. Za to wszystko lokujesz w tzw. „przedpokoju”, który stale się zapełnia i zapełnia. Twój mózg staje się przeładowany tym, co wchłaniasz, bo działanie „skanowania” podobne jest do odkurzania. Czy Twój odkurzacz zastanawia się nad sensownością wchłoniętego kurzu? Raczej nie. Jednak nawet on ma nad Tobą przewagę – gdy dojdzie do zapełnienia worka / pojemnika to po prostu go wymienisz / opróżnisz. A czy możesz to zrobić ze swoim mózgiem?
Zatem czy jest złoty środek, który pozwoli Ci oczyścić umysł ze śmieci, by uczynić skanowanie bardziej satysfakcjonującym?
Prawdę powiedziawszy tak, ale jest to trudne i wymaga radykalnej zmiany Twoich przyzwyczajeń. Naucz się filtrować. To analogia diety – ważysz za dużo – schudnij; zdrowia – jesteś chory – wylecz się. Nic prostszego, prawda? Truizmy.
Nie będę Ci pisał kolejnego poradnika punktując, co powinieneś zrobić, jak powinieneś żyć – nie jestem ekspertem od Twojego życia. Jednak wywal w diabły wszystko to, co dostarcza Ci śmieci; uczyć ze swojego mózgu niezwykłą machinę, w której informacja ma tylko dwie drogi – trafi do sekcji wartościowej lub nie wartościowej. Nie wpuszczaj do świadomości śmieciarek, które chcą wypuścić tysiące bzdur w Twojej głowie. Intuicyjnie powinieneś bronić się przez tym, co złe, ale przecież nie definiujesz mediów społecznościowych, jako zła, ale stale narzekasz na tabloidyzację mediów tradycyjnych – prawda? Podczas, gdy dzień po dniu współtworzysz najbardziej tabloidyzowane medium, jakim jest Internet, gdzie Ty sam dostarczasz wrażeń i powodów do rozmów innym. W sieci dam sobie jesteś wydawcą.
To trening umysłowy wymagający od Ciebie ukrycia wszystkiego, co zapełnia Twój „przedpokój” tworząc graciarnię, przez którą niebawem się nie przeciśnie to co istotne. Dziś odlajkuj wszystko to, co miałeś odlajkować wczoraj. Pamiętaj przede wszystkim, że większość tego, co słyszysz w Twoim otoczeniu poza siecią to rzeczy kompletnie nieistotne, niemające większego wpływu na Twoje życie. Tysiące słów, setki dialogów, które absolutnie nie wpłyną konstruktywnie na Twoje być / nie być. Nie obciążaj umysłu dodatkowo w sieci, bo „przedpokój” da o sobie znać w momencie podejmowania trudnej decyzji – sforsowany informacjami umysł pracuje gorzej – dobrze o tym wiesz.
Niestety muszę Cię zmartwić – przed idiotycznymi informacjami nie uciekniesz – możesz jedynie zredukować ilość otrzymywanych powiadomień o języku Miley Cyrus, konfliktach politycznych, zbrojnych i tym, co ma wątpliwy wpływ na kształtowanie Twojej hierarchii informacji. Pamiętaj także – Internet stwarza iluzoryczne wrażenie nasycenia informacją. Ile razy miałeś wrażenie, że sprawdziłeś już wszystko – chcesz więcej – ale dokąd iść?
Reasumując – czasy takie, że zwykły odkurzacz ma nad Tobą przewagę, wymuszają podjęcie radykalnych działań.
Autorem felietonu jest Mikołaj Nowak. Zawodowo związany ze społecznościami w Polsce od początku ich istnienia. Pracę zaczynał w Grono.net – pierwszym polskim serwisie społecznościowym, następnie współtworzył i koordynował komunikację via projekty specjalne w BR Onet dla najbardziej wymagających Klientów. Aktualnie związany z „Faktami” TVN, gdzie odpowiada za strategię komunikacji marki via Internet współtworząc synergię Newsroomu i Social Media.