Okiem stratega: Grozy prognozy
Cykl wpisów „Okiem stratega” prezentuje osobiste spojrzenie osób pracujących jako stratedzy. Ze względu na specyfikę tej pracy nie będziemy prezentować w niej trendów, chociaż nie bronimy się przed takimi wpisami. Jest to próba pokazania zmian na rynku, które mogą wpływać na biznes. W pierwszym inauguracyjnym wpisie swoje przemyślenia przedstawi Patryk Grzeszczuk, head of strategy, Isobar Polska.
„W kolejne Święta, będzie po iPodzie”. Taką przepowiednię rzucił Alan Sugar – brytyjski multimilioner, doświadczony biznesmen, wieloletni prezes firmy Amstrad. Był rok 2005.
::
Każdy z kolei rok, począwszy od 2009, miał być w Polsce „rokiem mobile’u”. Przynajmniej według dziesiątek prezentacji trendowych – agencyjnych, korporacyjnych, „trendhunterskich”. Rzeczywistość zdecydowała inaczej. Rewolucja nie nastąpiła. Ewolucja, jak to ma w zwyczaju, toczy się gdzieś w tle i przynosi wymierne korzyści.
::
Chcemy przewidzieć trendy. Chcemy mieć zawczasu gotową odpowiedź. To jasne. To również niezwykle trudne. Szczególnie teraz – gdy rynek rozwija się w tak oszałamiającym tempie. Trudność ta dotyczy, nie tylko nas – maluczkich, ale i największych tuzów, którzy, na owych prognozach opierają decyzje o miliardowych inwestycjach. Im też zdarza się pudłować, lub rykoszetować.
::
Pamiętacie szał jaki wywołał Nike Fuel Wristband? Pamiętacie liczne nagrody, które zapoczątkowały szał „wearables” i wysyp naśladowców? To może pamiętacie też, jak w kwietniu 2014 Nike wycofał się z projektu? Sprawiło to, że zastępy owiniętych sprzętem tech-entuzjastów, znalazły się w cokolwiek niezręcznej sytuacji. Być może „wearable-tech” jeszcze ujawni swój pełen potencjał i kilku wieszczy odkurzy swoje slajdy. Może też smartwatche ewoluują i zasypią rynek, a Googleglass przestanie śmieszyć. Nie stało się to jednak w 2014 i 2015 też może raczej spać spokojnie.
::
Facebook nie upadł. Nie rozszarpały go dziesiątki mniejszych, sprofilowanych platform społecznościowych. Nie wiem tylko na ile martwi mnie to, a na ile cieszy. Znawcy obiecywali atomizację mediów społecznościowych i silny wyścig zbrojeń. Tymczasem Ello nieśmiało kręci hipsterskim wąsem, Youtube nadal wzmacnia swoją pozycję „nowej telewizji”, a wszyscy Ci, którzy za starzy są już na Tindera, a za młodzi na e-Harmony, wieczorem spotkają się na Facebooku. Chętnie coś z nimi „zalajkuję”.
::
Nieco innym przypadkiem jest „content marketing”, w który mówiąc szczerze mocno wierzę. Pomimo tego, że hasło „Content is King” królowało na mniejszych i większych prelekcjach czy prezentacjach – niewielu markom i produktom udało się efektywnie wprowadzić je w życie. Jeszcze. Kolejne szlaki przecierane przez Netlfix, Amazon’a czy Red Bull’a, karzą mi wierzyć, w sukces strategii „treściowych”. Kiedy ów sukces rzeczywiście nastąpi? Nie wiem. Zrobię wszystko, by przyłożyć doń rękę.
::
Na stronie rdzennie nowojorskiej agencji “Huge, Inc.” widnieje hasło “Make things. Not predictions”. Hasło, które jest mi niezwykle bliskie. Jest coś w tym, że jedyne trendy, których możemy być pewni, to te, które sami tworzymy. Dobrze jest oczywiście trzymać rękę na pulsie. Stąd dynamiczny rozwój analityki marketingowej i komunikacyjnej (który swoją drogą mógłbym umieścić w zestawieniu prognoz na rok 2015). Dobrze jest mapować kierunki i potencjalne szanse rynkowe. Może nas to zainspirować do działania. Nie traktujmy jednak trendów, jako drogowskazów. To raczej delikatne sugestie.