Relacja z Webit Congress 2013 w Stambule

Stambuł, miasto meczetów, bazarów i przypraw na dwa listopadowe dni (6-7.11) zmienił się w Davos dla fanów nowych technologii za sprawą 5. edycji Webit Congress. Ta międzynarodowa konferencja branży digital i IT z roku na rok rozszerza zasięg i jest jednym z niewielu miejsc, gdzie poranną kawę możesz wypić w towarzystwie szefa IBM lub PayPal, a na deser poznać założyciela Twittera.

Zwykle wstępy do tego typu relacji z konferencji pękają w szwach od okrągłych liczb – uczestników, prelegentów, liczby stoisk i kubków wypitej kawy. Nie da się jednak ukryć, że listę prelekcji Webitu można śledzić niczym najlepszy lineup festiwalu muzycznego, i z tego pewnie wynika wysoka, przekraczająca 8000 uczestników frekwencja z ponad 100 krajów od Azji po Afrykę.

Organizatorom udało się uniknąć wrażenia zmasowanego ataku technologicznych geeków szturmujących przepełnione sale. Przeciwnie, prelekcje w Halic Congress Center, zwykle krótkie i zwięzłe, choć nie zawsze odkrywcze, czasem jakby robione w samolocie, były łatwo dostępne dla chętnych i mimo pewnych opóźnień raczej odpowiadały agendzie.

Stoiska wystawiennicze gigantów rynku, w tym Yandexu czy tureckiego Akbanku, nie powalały oryginalnością, moją uwagę zwróciło za to stoisko domain.me, firmy pozwalającej zakładać domeny z rozszerzeniem „me”, z przewodnim motywem charakterystycznych dla nich chmur i centralnie ustawioną ścianką, na tle której każdy mógł się sfotografować i poczuć jak gwiazda serialu. Plus za nietypowość.

Główne obszary tematyczne prezentacji to Digital Marketing And Innovation Congress, Leaders of the Future, Metrix & Big Data Conferenceoraz e-Commerce.

W międzyczasie odbywały się jeszcze w niewielkich grupach seminaria oraz warsztaty DevCamps. Wśród nich wyróżniał się ten przygotowany z lekkim przymrużeniem oka przez Blackberry, w którym pojawiło się na przykład pytanie, jak możemy kontrolować szybkość muzyki naszym biciem serca.

Kapryśny i czujny konsument
Z przyczyn zawodowych – zajmuję się głównie brand PR-em – największe wrażenie zrobiło na mnie wystąpienie szefowej OMD, Nikki Mendonca, świetnie sprawdzającej się w roli prowadzącej, a nie jedynie prezenterki recytującej slajdy. Jej prezentacja poświęcona była temu, jak digitalizacja zmienia to, co Mendonca określa jako „the customer journey”, czyli doświadczenia i odczucia konsumenta w kontakcie z produktem lub firmą. Kontakt z brandem przestał być linearny, konsument jest permanentnie podłączony, lajkuje kolejne tematy, check-inuje się w kawiarniach, i informuje świat, przy jakiej piosence aktualnie uprawia jogging i ile kilometrów właśnie pokonał. Szybko się nudzi, łatwo daje upust swoim emocjom w czasie rzeczywistym, bo jego dwa światy, wirtualny i realny, wciąż się przenikają. Jest wyczulony na firmy-tuby, w których zastępy brand managerów wymyślają „brand messages”, które wodę gazowaną nazywają źródłem życia, a wafel czekoladowy energią do podbijania świata.

Z drugiej  strony, możemy dotrzeć do tego kapryśnego, czujnego konsumenta przez wpisanie się w jego pokoleniowe doświadczenie, dotknięcie jego czułych punktów – zainteresowań, które znamy dzięki jego hiperpodłączeniu, lub poprzez wywołanie dyskusji czy wejście w jego przestrzeń miejską.

Think different
„Think different” – te słowa można było często usłyszeć podczas prezentacji. Brzmią banalnie, jak kolejne okrągłe hasło z produktowego PowerPointa, ale w nieszablonowy sposób „sprzedał” je Andrey Sebrant, director of product marketing w firmie Yandex, który określił smartfony jaki piloty do naszego życia, a nie okna do świata wirtualnego.

Sebrant podkreślł kilka prostych zasad, o których często zapomina się przy tworzeniu strategii marketingowych i komunikacyjnych. Między innymi zalecił myślenie w kategorii aplikacji, a nie stron internetowych, pamiętanie o konieczności personalizacji przekazu, aby uniknąć mówienia w próżnię, a także o natychmiastowej responsywności konsumenta – również w przypadku kryzysu zaufania do marki. I, co wydaje się banalne, ale czasem trudne – myślenie o konsumencie końcowym jak o kumplu, do którego chcemy trafić, a nie „klikaczu” naszej strony i punkcie procentowym, dzięki któremu liczba odsłon profilu czy strony skoczy w górę.

Różnorodność
Opisy wyróżniających się prezentacji można mnożyć, o słabych, przygotowanych jakby przez asystentów, lepiej zapomnieć – bo i takie się zdarzały. Wiadomo, że zawsze zapamiętuje się najlepiej obrazy i metafory, jak ta Johna Lunna, szefa PayPal, który barwnie opisywał nadchodzące zmiany w płatnościach, gdy walutą będzie nasza tożsamość i w pewnym momencie stanie się możliwe płacenie w sklepie nawet bez wyciągania z kieszeni telefonu – gdyż od razu będziemy w nim rozpoznawani, niczym Tom Cruise w „Raporcie mniejszości”.

Dużym plusem Webitu była różnorodność prezentacji, ich krótka, zwykle piętnastominutowa forma i otwarte dyskusje na koniec każdego panelu. Oraz fakt, że mimo pozornej branżowej orientacji na digital i IT dotyczyły w zasadzie elementów życia każdego z nas. Bo geekami jesteśmy teraz trochę wszyscy, nawet mimo woli.  

::

Autor: Alicja Wysocka–Świtała, partner w agencji Clue PR, specjalizującej się w nowych technologiach i PR produktu. Byliśmy gośćmi Webit na zaproszenie jego organizatorów.

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF