Rondo nowych technologii

Londyńska dzielnica Shoreditch, nazywana również East London Tech City, to jedno z najbardziej znanych na świecie europejskich zagłębi nowych technologii. Obszar ten zyskał przydomek Ronda Krzemowego, chociaż prosperujące tam firmy niewiele mają wspólnego z tranzystorami. Dynamiczny rozwój tego klastra może być dowodem na to, że odpowiednia atmosfera pracy oraz otoczenie sprzyjające nawiązywaniu kontaktów odgrywają kluczową rolę w podejmowaniu innowacyjnych inicjatyw.

Wokół ronda Old Street, nazywanego również Rondem Krzemowym, funkcjonuje dzisiaj ponad 1100 firm z branży technologicznej i cyfrowej. Większość z nich jest również związana z sektorem muzycznym lub filmowym. Chociaż przemysł w tym regionie rozwijał się przez stulecia, dopiero od niedawna dzielnica Shoreditch traktowana jest jako zagłębie nowych technologii. W połowie XIX wieku fabryki prosperujące na tym obszarze specjalizowały się w produkcji obuwia. Duże nagromadzenie firm pochodzących z tego samego sektora pozwoliło na powstanie klastra przemysłowego, w ramach którego przedsiębiorstwa jednocześnie współpracowały i konkurowały ze sobą.Choć dzielnica Shoreditch niewiele ma dziś wspólnego z przemysłem obuwniczym, tamten okres w dużej mierze zadecydował o wyglądzie architektonicznym tej okolicy. W latach 80. XX wieku fabryki obuwnicze zostały zastąpione przez firmy specjalizujące się w branży poligraficznej. Po kilku latach dołączyły również przedsiębiorstwa graficzne, a w połowie lat 90. dzielnica była traktowana jako epicentrum bańki dot-comów [ang. dot-com boom – przyp. red.]. Od połowy lat 90. klaster przemysłowy firm z branży nowych technologii stopniowo rozrastał się, jednak dopiero w 2008 roku nastąpił przełom, który zadecydował o dynamicznym rozwoju rejonu.

Dowcip z poważnymi konsekwencjami

Jedną z pierwszych firm, która przeniosła swoją siedzibę w okolice ronda Old Street była Moo.com, zajmująca się drukowaniem wizytówek. Ze względu na prężny rozwój przedsiębiorstwa poszukiwano biura, w którym swobodnie mogłaby pracować większa liczba pracowników. Powód, dla którego Richard Moross, CEO firmy, zdecydował się wynająć przestrzeń biurową we Wschodnim Londynie, był dosyć prozaiczny. Biura w ścisłym centrum Londynu są zwyczajnie znacznie droższe od tych znajdujących się we wschodniej części miasta. Jednocześnie dzielnica East London jest położona stosunkowo blisko centrum, w związku z czym pracownicy nie mieli problemów z dotarciem na umówione spotkania. Wynajęte biuro było na tyle duże, że Moross zaoferował podnajęcie jego części innym firmom.

Pierwszym przedsiębiorstwem, które zdecydowało się na dzielenie przestrzeni biurowej z Moo.com był Dopplr – startup zajmujący się opracowaniem aplikacji pomagającej użytkownikowi zaplanować podróże. Na przestrzeni kilku miesięcy w budynku wynajmowanym przez Moo.com osiedliło się więcej firm zajmujących się nowymi technologiami. Przedsiębiorcy współpracowali ze sobą w atmosferze innowacyjności oraz wspierali wzajemnie swoje firmy, polecając je znajomym. 23 lipca 2008 roku, podczas jednej z wielu rozmów prowadzonych w biurze, Matt Biddulph, CTO Dopplr, żartobliwie zasugerował, że okolicy ronda Old Street można nadać miano Silicon Roundabout – głównie ze względu na rosnącą stopniowo liczbę startupów oraz firm zajmujących się nowymi technologiami, zgromadzonych wokół ronda. Biddulph podzielił się swoim pomysłem na Twitterze, nie przypuszczając, jakie będą konsekwencje jego dowcipnego tweeta. Na jednej z imprez organizowanych przez Moo.com Biddulph przedstawił swój koncept Timowi Bradshawowi, dziennikarzowi „Financial Timesa”, sugerując, że może to być ciekawy pomysł na artykuł. Przedsiębiorca zaoferował również stworzenie mapy, na której umieściłby znane sobie startupy i firmy technologiczne zgromadzone wokół Ronda.

::

Narodziny Doliny Krzemowej

::

Choć Biddulph traktował ten pomysł pół żartem pół serio, Bradshaw podszedł do tematu poważnie. Po zgromadzeniu odpowiednich materiałów, w tym mapy Silicon Roundabout, stworzonej przez CTO Dopplr, dziennikarz opublikował na ten temat post na blogu Financial Times. To zaś przyciągnęło uwagę lokalnej gazety Evening Standard, w której również postanowiono opisać nowe zjawisko. Początkowo na mapie zaprojektowanej przez Biddulpha znajdowało się 15 startupów, w tym Last.fm, Schulze & Web oraz Poke, jednak po artykule w „Evening Standard” kolejne firmy zaczęły zgłaszać się do przedsiębiorcy z prośbą o umieszczenie na mapie. Fenomen Ronda Krzemowego opisano na stronie Techcrunch.com oraz na łamach magazynu „Wired”, a o koncepcji Biddulpha żywo dyskutowano w środowisku biznesowym.

Inicjatywa rządowa na rzecz rozwoju

Początkowo Rondo Krzemowe rozwijało się w trybie organicznym – przedsiębiorcy współpracowali ze sobą, nie mieli jednak żadnego wsparcia ze strony rządu czy branży venture capital. Firmy funkcjonujące w ramach zagłębia nie miały również żadnych powiązań z uniwersytetami. Fakt ten znacznie odróżniał Silicon Roundabout od takich zagłębi nowych technologii, jak Dolina Krzemowa czy Silicon Wadi w Izraelu. Ze względu na brak wspomnianych czynników potencjał tego klastra nie mógł być w pełni wykorzystany. I choć artykuły prasowe niewątpliwie przyciągnęły uwagę przedsiębiorców, dopiero Matt Webb, CEO firmy Berg spowodował, że Rondem Krzemowym zainteresował się rząd brytyjski.

Latem 2010 roku Webb został zaproszony na misję handlową do Indii, sponsorowaną przez władze kraju. Przedsiębiorca wykorzystał tę okazję, by zapoznać przedstawicieli rządu, w tym starszego doradcę premiera, Rohana Silvę, ze zjawiskiem Ronda Krzemowego. Webbowi udało się przekonać Silvę, że rządowe wsparcie tego klastra przemysłowego jest niezbędne, by mógł on rozwijać się dynamicznie. Niespełna cztery miesiące później premier Wielkiej Brytanii David Cameron ochrzcił Rondo Krzemowe mianem Tech City, ogłaszając rządowy program wsparcia rozwoju brytyjskiego zagłębia nowych technologii. W ramach programu powołano Tech City Investment Organisation – instytucję mającą zadbać o to, by Rondo Krzemowe nieustannie rozrastało się i rozwijało. Główne cele organizacji to przede wszystkim pozyskiwanie inwestorów z branży VC oraz wzmacnianie połączeń klastra technologicznego z uniwersytetami i szkołami wyższymi. 

Ciekawą inicjatywą rządową były również igrzyska startupów, zorganizowane w trakcie igrzysk paraolimpijskich, w ramach których nowo powstałe firmy z całego świata mogły zaprezentować swoją działalność. Te z firm, które zdecydowały się przenieść swój biznes do Tech City otrzymały od rządu brytyjskiego duże wsparcie finansowe. Choć ciężko dziś jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy Rondu Krzemowemu będzie można nadać miano drugiej Doliny Krzemowej, niewątpliwie ów klaster ma duży potencjał. Od momentu żartobliwego tweeta opublikowanego przez Biddulpha liczba startupów w okolicy ronda Old Street powiększyła się znacznie, a rząd Camerona przykłada dużą wagę do tego, by Tech City rozwijało się nieustannie. Historia tej okolicy pokazuje, jak duże znaczenie dla rozwoju zagłębia nowych technologii ma odpowiednia atmosfera, sprzyjająca nieformalnym spotkaniom i dyskusjom biznesowym. Jest ona również dowodem na to, że czasami jeden tweet może dużo zmienić.

::

Tekst ukazał się w majowym numerze magazynu „Brief”

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF