Wyprawa Kapp2Cape, czyli prywatne śledztwo Krzysztofa Puternickiego

Jako pierwszy Polak chce przemierzyć dwa kontynenty. Z Nordkapp, czyli najbardziej wysuniętego na północ punktu Norwegii, wyruszy w kierunku Cape Town, leżącego na południu Afryki. Krzysztof Puternicki w ramach projektu Kapp2Cape samotnie pokona ponad 27 tys. km. Europejska część jego wyprawy przebiegać będzie przez Finlandię, Szwecję, Polskę, Słowację, Bułgarię i Turcję. Dalej promem przeprawi się do Afryki, gdzie rozpocznie się drugi, bardziej niebezpieczny etap podróży. Tam trasa prowadzić będzie przez Egipt, Sudan, Etiopię, Kenię, Ugandę, Tanzanię, Malawi, Zambię, Zimbabwe, Mozambik, Suazi i Lesoto, aż do Cape Town w RPA. Wyprawa, jak mówi o niej sam Krzysztof, będzie swego rodzaju śledztwem dotyczącym przedsiębiorczości na terenie Czarnego Lądu. To właśnie na ten rejon, za sprawą dynamicznie zachodzących tam zmian, w najbliższych latach mają być zwrócone oczy całego świata.

Miałeś wiele możliwości, a wybrałeś jeden z najbardziej niebezpiecznych rejonów na świecie. Dlaczego akurat Afryka?

Afryka od dawna „siedzi we mnie”. Czerwona afrykańska ziemia weszła mi w krwiobieg i dostała się do serca m.in. za sprawą historii Kapuścińskiego, „Afryki” Nowaka czy „Pożegnania z Afryką”. Tak zrodziła się pierwotna fascynacja miejscem, z którego wszyscy się wywodzimy. Antropologia też była tu bardzo istotna. To tam miał miejsce początek ludzkości. W kontekście dalszego rozwoju świata również działy się tam bardzo istotne rzeczy, powstało tam wiele wynalazków, które zrewolucjonizowały świat. Moja fascynacja związana jest również z tym, że jest to nadal dziki, jeszcze nie do końca okiełznany kontynent. Z drugiej strony – kontynent największych możliwości. Azja jest niesamowicie techniczna, w Ameryce są największe rynki, w Europie think tanki. Afryka to z kolei kontynent miliarda ludzi, gdzie przyrost jest największy, a rozwój postępuje ostatnio wyjątkowo szybko. Jest fenomenem i tematem, który w najbliższym czasie coraz częściej będzie przewijał się wokół nas.

 

A jakie znacznie ma to, że jedziesz sam?

Ma to ogromne znaczenie. Po pierwsze, dla mnie, bo będę pierwszym Polakiem, który przejedzie tę trasę samotnie samochodem. Poza tym, jest to spełnienie mojego marzenia, moje osobiste śledztwo. Po drugie, taka samotna podróż zdaje się być bardziej atrakcyjna dla obserwatorów. Niepewność sukcesu mojej misji może zaciekawiać, utrzymywać w napięciu. Bardzo liczę, że tak będzie.

 

Mówisz o Afryce w samych superlatywach, a przecież – z drugiej strony – jest tam bardzo niebezpiecznie. W kontekście Twojej podróży to chyba istotny aspekt.

Pierwsze pytanie, jakie w kontekście wyprawy zadaje mi niemal każdy, to pytanie o broń. Ludzie chcą wiedzieć, czy, jadąc do Afryki, będę uzbrojony. Otóż nie, nie biorę broni. Podróż przygotowywana jest przez specjalistów, zarówno pod kątem biznesowym, jak i pod kątem bezpieczeństwa. Z bezpieczeństwem w Afryce jest podobnie jak z bezpieczeństwem w każdym innym miejscu na świecie. Jadąc do Nowego Jorku, również musiałem wiedzieć, gdzie i o jakich porach można się poruszać. Podobnie jak turysta z Ameryki, przyjeżdżając do Warszawy, powinien wiedzieć, że spacerowanie po Pradze późnym wieczorem może nie być najlepszym pomysłem. Przed wyjazdem analizuję każde państwo, rozmawiam z ludźmi, którzy już tam są. Ci dają wskazówki dotyczące tego, jak należy się zachowywać, o jakich porach można przejeżdżać przez dane rejony. Są takie miejsca, gdzie będę wspierany przez wojsko. To np. pogranicze Etiopii i Erytrei.

 

W jaki sposób przygotowaliście ten fragment podróży? Asystę wojska trzeba było przecież wcześniej zaplanować.

Jak najbardziej. Kontakty nawiązywaliśmy głównie przez ambasady. W Afryce są organizacje, które są odpowiedzialne za wspieranie bezpieczeństwa obcokrajowców na terenie poszczególnych państw. Dzięki kontaktowi z ambasadami uzyskaliśmy pierwsze zezwolenia na przejazd i fizyczne wsparcie. Niestety, wszystko to jest bardzo kosztowne, a koszty tego wsparcia musimy pokryć sami.

 

Napisałeś na swoim profilu na Facebooku, że dzięki niektórym współpracom podróż z osobistej stanie się dużym projektem edukacyjno-marketingowym. Jak w praktyce przełoży się to na podróżowanie?

Wychodzę z założenia, że przy okazji tego wyjazdu docieramy do znacznie większej ilości odbiorców projektu K2C. W tym momencie istotna staje się jego wielowymiarowość, a na nią z kolei składa się m.in. to, co chcemy dostarczyć podróżnikom, ludziom, którzy zimą szukają ciekawych historii do obserwowania. Z jednej strony, jest to turystyka i czysta przygoda, z drugiej, produkujemy treści o charakterze biznesowym, które pokażą Afrykę taką, jaka jest ona naprawdę. Chcemy odczarować jej wizerunek. W oczach wielu cały czas jest ona bowiem niedostępna i dzika, natomiast w rzeczywistości widać tam bardzo dynamicznie zachodzące zmiany ekonomiczne. Na terenie Afryki jest obecnie więcej startupów niż w Polsce. Jest tam również bardzo wiele firm z Polski, które odnoszą na tym terenie spektakularne sukcesy. U nas niemal się o tym nie słyszy, podczas gdy w Afryce wspomniane organizacje odnoszą wymierne sukcesy. Polski biznes, nie tylko ten największy, ale i drobny, ma się tam bardzo dobrze. Wybierając się w podróż, chcę również rozmawiać z działającymi tam przedsiębiorcami i utwierdzać wszystkich w przekonaniu, że tym kontynentem warto się interesować.

 

Mówisz, że w Polsce jeszcze nie do końca zdajemy sobie sprawę z potencjału, jaki kryje Afryka. A czy tam, na miejscu, zauważalny jest już nasz udział? Czy działania Europejczyków w istotny sposób wpływają już na gospodarkę Afryki?

Myślę, że tak, jednak odpowiedzi na to pytanie będę jeszcze szukał podczas wyprawy. Póki co, mam dowody na to, że dzieją się tam rzeczy niesamowite. Na przykład Marek Zmysłowski, który w Nigerii rozkręcił firmę Jovago, sprzedał ją, by teraz wystartować z kolejnym projektem. Jest nim aplikacja do bookingu hoteli, która integruje systemy rezerwacyjne z całego świata. Ten system szczególnie pomaga jednak w zaplanowaniu podróży po Afryce. Praktycznie w każdej branży w Afryce możemy natknąć się na polski ślad. My, Polacy, jesteśmy z natury bardzo otwarci na realizowanie odważnych projektów, co zdecydowanie wyróżnia nas na tle innych nacji.

 

Czy przekonanie kolejnych podmiotów do wsparcia wyprawy było problemem? Czy raczej ci, słysząc o tak oryginalnym projekcie, zgadzali się chętnie?

Chyba mamy już za sobą czasy, kiedy to jakikolwiek projekt można było zrealizować bez prezentowania wymiernych korzyści, który ze sobą niesie. Sukces trzeba dziś zagwarantować. W przypadku mojej wyprawy istotna była kwestia zasięgu, liczby obserwatorów, którzy zainteresują się treścią. Na tym etapie wiemy już, że zasięg będzie duży, głównie dzięki mediom. Oprócz udziału magazynu „Business in Brief”, mamy solidne wsparcie WP.pl oraz Radio Gdańsk, jak również wsparcie tytułów branżowych, jak magazyn „Poznaj Świat”, „Dolce Vita” czy portalu Facetpo40. Wyprawą interesują się także stacje telewizyjne. Z drugiej strony, musimy zagwarantować partnerom i patronom przejrzystość tych efektów. Wpadliśmy zatem na pomysł, by zadzwonić do Michała Sadowskiego z Brand24, który chętnie wsparł projekt, udostępniając swoje narzędzie do monitoringu sieci. Dzięki temu będziemy mogli na bieżąco generować raporty z wyników oglądalności, które dalej udostępnimy naszym sponsorom. Nad realizacją tak złożonej produkcji, bo mówimy przecież nie tylko o materiałach tekstowych czy fotograficznych, ale przede wszystkim filmowych, czuwać będą Zuchwali.com, którzy są również współorganizatorami wyprawy. Dzięki temu materiały z podróży będą dostępne praktycznie od razu. W dodatku będziemy mogli je personalizować, mając na uwadze grupę odbiorców lub w zależności od zakresu tematycznego interesującego naszych partnerów. Taka możliwość współpracy jest dla wielu firm interesująca.

Jakie znaczenie ma dla Twojej wyprawy patronat Polsko-Afrykańskiej Izby Gospodarczej?

Ten patronat jest wyjątkowy, ponieważ Polsko-Afrykańska Izba Gospodarcza jest pomostem, który intensywnie działa zarówno w Polsce, jak i na terenie Afryki. Ten patronat pomoże nam przede wszystkim w dotarciu do przedsiębiorców już na miejscu. Obecnie pomaga nam też uporządkować duże ilości treści dotyczących Afryki, które już teraz docierają do nas z różnych źródeł.

 

Jak mieszkańcy Afryki odbierają Europejczyków, którzy odwiedzają ich kontynent, by robić interesy? Z jakimi reakcjami spotkałeś się dotychczas?

Jest to również jedna z rzeczy, które będę chciał zbadać. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że Afryka jest niesamowitym kontynentem właśnie jeśli chodzi o relacje panujące między ludźmi. Współpracuje się z Afrykanami ciężko, ponieważ są jeszcze na etapie, na którym my byliśmy może nawet 100 lat temu. Ich czas liczy się inaczej od naszego. Oni po prostu mają na wszystko bardzo dużo czasu, a my, zabierając się za jakiś projekt, chcemy go jak najszybciej zamknąć. Jeśli chodzi jednak o najprostsze relacje – są one świetne. Mieszkańcy Afryki to w dużej części wspaniali ludzie, którzy są nas ciekawi o wiele bardziej niż my ich. Niewiele od nas oczekują, a sami chcą nas obdarowywać, gdy tylko pojawiamy się na horyzoncie.

 

Czy po zakończeniu podróży zamierzasz w jakikolwiek sposób łączyć biznes z podróżami?

Jak najbardziej, już teraz wiem, że będę chciał bardzo mocno skupić się na rynku afrykańskim. Mówi o nim Richard Branson, jego potencjał dostrzegł Jan Kulczyk. Obecnie nawet Chińczycy wycofują się powoli z Azji na rzecz Afryki. Wszystkie te symptomy wskazują to, że to właśnie tam niebawem będą działy się rzeczy najciekawsze w skali świata. Chcę tam być i obserwować to z bliska. W przyszłości zdecydowanie planuję bardziej związać się z Afryką.  

::

Fot. Materiały prasowe

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF