Komunikacyjne słodkości…
Święta coraz bliżej i jak co roku dostaję pytania „o ten przepis na super pierniczki” :) Cieszę się, że smakują, do dzieła więc…
Można zastanawiać się, skąd pomysł zamieszczania w mediach społecznościowych przepisu na pierniczki, ale #komunikowanie się – również to będące w obszarze sfery zawodowej – potrafi zaczynać się różnie. Raz będzie to dyskusja wokół tematyki branżowej, innym razem wokół „tu i teraz”, a jeszcze w innej sytuacji wokół pasji. Kilka moich bardzo wartościowych i zawodowych znajomości zaczęło się od dyskusji wokół „świątecznego tu i teraz”. Właśnie od owych „ciasteczek-pierniczków-choinki-mycia okien” 😉 Nie było więc tradycyjnych wizytówek, przedstawiania profesji, swojego zawodowego CV, ale „co zrobić, aby smak był bardziej korzenny?” 😉
- Ile Twoich wartościowych kontaktów zawodowych rozpoczęło się od rozmowy na tematy inne niż zawodowe?
- Na ile wspólne pasje lub odmienne zainteresowania potrafią wzbudzić zainteresowanie rozmówcą i przekształcić się w kontakt zawodowy?
- Czy myśląc o rozmowie/spotkaniu z istotną dla Ciebie osobą, starasz się zorientować odnośnie jego życia pozazawodowego?
Idąc dalej, elementy świąteczne, tradycyjnie przypisywane do sfery życia rodzinnego, coraz częściej stają się również pomysłem na spotkania świąteczno-noworoczne w naszych organizacjach czy na promocję miasta, regionu. Spotkania opłatkowe więc potrafią zamieniać się w firmowe dekorowanie pierników, a na ulicach miasta rozdawane są pierniczki z jego logo.
W ostatnią niedzielę na Krakowskim Przedmieściu dekorowałam pierniczki wpatrując się w hasło „Magicznych Świąt życzy Twoja Warszawa”, a dziś kurier zaskoczył mnie słodkościami z PRESS SERVICE monitoring mediów (dziękuję!), który wiedząc jak wygląda końcówka roku, zachęca: „Odpakuj, posmakuj, wyluzuj” 🙂 W takich chwilach skojarzenia mogą być jedynie słodko-ciepłe :*
Tak, #dieta… 😉
Co można zrobić jeszcze z piernikami, ciasteczkami, czekoladkami, kartkami świątecznymi? Jak wpleść je w komunikację organizacji?
Dobrych pomysłów jest wiele 🙂
Dla zainteresowanych sprawdzonym przepisem* na pierniczki [sprawdzony na mnie, a o ile prawdopodobnie gotuję nieźle, o tyle moje pieczenie to 5-6 sprawdzonych przepisów, aby nie wywołać #sytuacjakryzysowa 😉 ], polecam.
Na około 50 większych lub 100 mniejszych #pepparkakor:
· 150 g miodu
· 110 g masła
· 100 g cukru pudru
· 375 g mąki pszennej
· 1/2 łyżeczki zmielonego cynamonu
· 1 i 1/2 łyżeczki zmielonego imbiru
· 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
· 1/4 łyżeczki zmielonych goździków
· 1/4 łyżeczki soli
· 1 duże jajko
· 2 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika
W małym garnuszku podgrzać melasę, masło i cukier, od czasu do czasu mieszając – do rozpuszczenia się masła i cukru. Odstawić na pół godziny, aby mieszanka przestygła.
Do dużej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, przyprawy i sól. Dodać jajko i wlać wystudzoną mieszankę. Zagnieść przy pomocy miksera – nawet nie próbujcie zagniatać ręcznie, bo można nie dożyć Świąt, albo zakleić się totalnie. Uformować kulę ciasta. Owinąć ją folią spożywczą i schładzać w lodówce przez około 2 godziny (2h pochodzą z oryginalnego przepisu, ale według mnie lepiej schładzać dłużej, bo później łatwiej rozwałkować – u mnie proces ten trwa dobę lub dłużej; to dłuższe schładzanie czasami jest efektem brakiem czasu robienia ciasteczek „teraz” 😉 ).
Odkrajać małe porcje ciasta, rozwałkowywać je (im cieniej, tym lepiej) na papierze do pieczenia i przekładać na blachę. Foremkami wycinać dowolne kształty.
Aby pieczenie szło szybciej – czas cenny 😉 – mam trzy papiery o wymiarze blachy i gdy jedne się pieką, rozwałkowuję i wycinam kolejne.
Piec w temperaturze 175ºC przez 8 – 10 minut lub do momentu, kiedy brzegi pierniczków zaczną się rumienić. Wyjąć z piekarnika, przenieść na metalową kratkę lub talerz, wystudzić.
Przechowywać w szczelnie zamkniętej puszce. Z każdym kolejnym dniem stają się smaczniejsze. A propos „stają się smaczniejsze”- doświadczenie życiowe nauczyło mnie robić od razu dwie porcje ciasta, bo ciasteczka w tajemniczy sposób znikają 😉
Można udekorować – u mnie będzie to zwykły lukier (dziś zaczynam akcję lukrowania), ewentualnie posypka. W tym roku wypróbuję barwnik do lukru, więc będzie weselej 😉
UWAGA 🙂 To ostatni moment na pieczenie 🙂
Smacznego 🙂
* Oryginalny przepis kilka lat temu pobrałam z: https://www.mojewypieki.com/przepis/pepparkakor
Dr habilitowana w dyscyplinie "nauki o mediach", pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Warszawskiego i biegły sądowy z zakresu mediów i komunikacji społecznej (prawo i etyka mediów oraz public relations, kreowanie wizerunku publicznego i medialnego, naruszenia wizerunku offline oraz online). Od ponad 20 lat naukowo i w praktyce łączy aktywność public relations i innych obszarami komunikowania społecznego. Doradca i trener. Najwięcej emocji znajduje tam, gdzie komunikowanie się spotyka politykę, wywołuje sytuacje kryzysowe, używa nowych mediów czy narusza etykę. monikakaczmarek-sliwinska.pl