Prywatni przewoźnicy i korporacje w jednym miejscu. Taxify połączy usługi przewozowe

Posłuży zarówno prywatnym przewoźnikom, jak i korporacjom, a dla klientów będzie platformą, która połączy różne usługi przewozowe. Mowa o Taxify, czyli wywodzącej się z Estonii aplikacji, która w najbliższym czasie wystartuje na polskim rynku - na początek w Warszawie, a w późniejszym czasie w innych dużych miastach. Czym aplikacja wyróżniać się będzie na tle konkurencji? Opowiedział nam o tym Piotr Boulangé, dyrektor operacyjny Taxify w Polsce.

Jak zmienia się obecnie rynek przewozów? Jakie są oczekiwania klientów?

Klienci chcą podróżować taniej i wygodniej. Do tej pory na rynku przewozów nie było żadnej alternatywy dla komunikacji miejskiej i tradycyjnych taksówek. W momencie, kiedy pojawili się inni przewoźnicy, zmienił się też sposób podróżowania. Zmienił się przede wszystkim sposób zamawiania przejazdów, bo zamiast dzwonić na centralę, wystarczyło otworzyć aplikację w smartfonie i zamówić przejazd. Wraz z pojawieniem się nowych przewoźników automatycznie zmniejszyły się też ceny.

 

Jakie plusy z korzystania z aplikacji Taxify mają sami kierowcy, korporacje?

Po pierwsze, wszystko odbywa się tu bez pośrednictwa dodatkowych osób. Do zamówienia przejazdu wystarczy właśnie posiadać aplikację. Na podstawie danych z GPS, algorytm komputerowy łączy klienta z kierowcą, który znajduje się najbliżej. Co więcej, dzięki funkcjonalnościom oferowanym przez aplikację jesteśmy w stanie przewidzieć koszt przejazdu. Jednak to, co najbardziej wyróżnia Taxify na tle konkurencji, to stosowana przez nas polityka cenowa. Stawki stosowane przez Taxify są konkurencyjne w stosunku do tych oferowanych przez innyc prywatnych przewoźników – umożliwiają tańsze poruszanie się po mieście. Co istotne, nie praktykujemy agresywnego różnicowania cen, zależnego od dzielnicy, czy dostępności pojazdu. 

 

W jaki sposób na takie nowości reagują korporacje? Traktują je jako zagrożenie, czy raczej szansę na poszerzenie swojej oferty?

Zależy to od korporacji i zróżnicowania geograficznego, od tego, jak w danym regionie postrzegany jest rynek transportu. Jak wiadomo, przykładowo taksówkarze są przeciwni temu, co robi Uber, ale z drugiej strony istnieją korporacje, które same poszukują mobilnych rozwiązań, które ułatwią im pracę i przyciągną kolejnych klientów.

 

Uber dla korporacji jest jednak bezpośrednią konkurencją, a aplikacja Taxify może być dodatkową opcją, z której w przyszłości zdecydują się korzystać…

Zdecydowanie tak. Taxify wywodzi się z Estonii, a dokładnie z Tallinna. Tam z usług Taxify korzystają zarówno korporacje, jak i prywatni przewoźnicy. Jest też sektor samochodów luksusowych czy nawet vanów. Jako Taxify staramy się być platformą, na której spotykają się różni przewoźnicy, wierzymy, że nawiązanie dialogu między nimi jest możliwe i okaże się korzystne dla każdej ze stron. Zdajemy sobie sprawę, że jest taka grupa klientów, która zawsze będzie wierna jednemu rodzajowi przewozów. Jedni wolą korporacje, inni prywatnych przewoźników, a jeszcze inni podróżują limuzynami. My wszystkim tym klientom dajemy jedno narzędzie.

 

Czy da się w jakiś sposób scharakteryzować grupę użytkowników aplikacji, korporacje, które chętnie z niej korzystają?

Przekrój użytkowników Taxify jest bardzo szeroki. Ciężko mówić tu o konkretnym profilu osoby, grupie zawodowej czy wiekowej. Nie chcemy tworzyć niepotrzebnych podziałów i preferowanych grup docelowych, aplikacja ma służyć każdemu, kto lubi szybko i tanio poruszać się po mieście. Jedynym wyznacznikiem jest tu posiadanie smarfona z systemem Android lub iOS i umiejętność korzystania z niego. 

 

Kto jest bezpośrednią konkurencją Taxify?

W zależności od rynku, mamy różnych konkurentów. Pozycjonujemy się jako aplikacja mobilna do zamawiania przewozów. Naszą konkurencją może być albo prywatny przewoźnik, albo korporacja taksówkarska, czy też platformy takie jak iTaxi czy MyTaxi. 

 

Czym na tle tej konkurencji wyróżnia się Taxify?

Przede wszystkim prostotą, łatwością użycia. Na AppStore czy Google Play aplikacja Taxify pod tym względem jest często oceniania lepiej od konkurencji. Lepiej oceniają ją zarówno kierowcy, jak i klienci. Warto dodać, że Taxify nie zamierza brać udziału w konflikcie licencjonowanych taksówkarzy z tzw. „przewozem osób”. Chcemy udowodnić, że taksówki i ridesharing mogą się wzajemnie uzupełniać – liczy się przede wszystkim zdrowa konkurencja. 

 

Czym, jeśli mowa o branży przewozów, charakteryzuje się polski rynek? Czy do wejścia na niego przygotowujecie się w szczególny sposób?

Każdy rynek jest nieco inny i do każdego startu przygotowujemy się zupełnie inaczej. Warszawa wyróżnia się tym, że przed nami były tu już inne firmy, które próbowały konkurować przykładowo z Uberem czy innymi prywatnymi przewoźnikami, jednak nikomu się to nie udało. W oczach potencjalnych partnerów jesteśmy zatem kolejnym startupem, który chce podbić polski rynek. Mamy więc trudne zadanie, bo musimy udowodnić, że jesteśmy na tyle dobrzy i uparci, że wejdziemy na ten rynek. To będzie duże wyzwanie, ale przy profesjonalnym wsparciu inwestorów i fanastycznych osób, które stoją za początkami Taxify, wierzymy, że nam się uda. Do tej pory największy sukces aplikacja odniosła w Budapeszcie, ale tam Taxify zaczęło działać po prostu jako korporacja taksówkowa. Firma zajęła tam miejsce po Uberze, który wcześniej wycofał się z rynku.

 

Jakie są plany na najbliższe miesiące? 

1 grudnia planujemy wejście aplikacji na polski rynek, na pierwszy ogień idzie Warszawa, ale nie chcemy ograniczać się tylko do stolicy, w planach mamy już uruchomienie aplikacji w kolejnych miastach. Trzymajcie za nas kciuki i życzcie powodzenia.

::

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF