50 Kreatywnych: rozmowa z Barbarą Sołtysińską, zwyciężczynią 7. edycji rankingu
Czy można kontrolować działania influencerów na skalę światową w jednym miejscu? Barbara Sołtysińska opowiada jak powstała międzynarodowa platforma indaHash, umożliwiająca przeprowadzanie zautomatyzowanych kampanii z mid-fluencerami na Instagramie, Facebooku i Snapchacie, oraz przedstawia swoją wizję rozwoju influence marketingu w Polsce.
Jak opiszesz swoje wrażenia po ogłoszeniu wyników konkursu? Jak to jest być najbardziej kreatywną osobą w biznesie?
Z jednej strony to olbrzymia radość i oczywiście zaszczyt. Z drugiej, to poczucie bardzo dużej odpowiedzialności. Po ogłoszeniu wyników pojawił się więc pewien dysonans – ogromna duma z osiągnięć mojego zespołu i z codziennej pracy, przy jednoczesnym przekonaniu, jak wiele muszę się jeszcze osobiście nauczyć, jak bardzo rozwinąć i ile rzeczy jest jeszcze do ulepszenia.
Co skłoniło Cię do zgłoszenia swojego udziału w rankingu?
Nie “co”, a “kto”. Sam Grzegorz Kiszluk! I jestem mu za to ogromnie wdzięczna!
Projekt, za który zostałaś doceniona przez Kapitułę 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie to platforma indaHash. Jak powstał pomysł na jej stworzenie?
W branży od zawsze starałam się śledzić wszystkie trendy i dostrzegać nowe potencjały. Tak było też w przypadku tzw. mid-tier influencerów. Brakowało jednak rozwiązania, które pozwalałoby skalować zarówno biznes, jak i samo prowadzenie kampanii. Nie z jednym czy kilkoma twórcami – a z setkami digital influencerów jednocześnie. Tak powstał pomysł na zautomatyzowanie całego procesu.
Jak wyglądały początki funkcjonowania platformy, zapoznawanie branży z projektem? Czy indaHash przyjął się równie dobrze jak Twój poprzedni duży projekt – LifeTube?
Na rynku jesteśmy od półtora roku, więc mimo olbrzymiej skali – z perspektywy czasu to ciągle są początki. Nowe rozwiązanie automatyzujące proces współpracy z influencerami zdobyło w pierwszych miesiącach działania spore zainteresowanie. Prawdziwym wyzwaniem było jednak skalowanie na rynki międzynarodowe – wchodzenie do nowych krajów, zdobywanie klientów i influencerów, koordynowanie międzynarodowych kampanii (największa realizowana była jednocześnie na 14 rynkach) i przede wszystkim rozwój zespołu – znajdowanie odpowiednich ludzi. Tylko w pierwszym kwartale tego roku zatrudniliśmy 40 nowych osób (w sumie zatrudniamy już ponad 100 z 12 krajów, w 5 biurach – Warszawie, Nowym Jorku, Londynie, Berlinie i Dubaju). Odpowiedni dobór specjalistów na wielu rynkach, w branży, która dopiero się kształtuje – to nadal największe wyzwanie. Dzięki wcześniejszej działalności na rodzimym rynku startowałam z dużym kredytem zaufania, na rynkach międzynarodowych trzeba je wywalczyć i stale budować.
Jak Twoim zdaniem potoczy się dalej rozwój influence marketingu w Polsce?
Zarówno w Polsce, jak i na świecie coraz większe znaczenie będzie odgrywała technologia. Wykorzystywanie w czasie rzeczywistym obrandowanego UGC w DOOH, precyzyjne targetowanie – np. na bazie używanych hashtagów określających rodzaj zainteresować, pełna mierzalność, dopasowywanie influencerów po hashtagach do archetypu marki – wszystkie te rzeczy w indaHash wdrażamy i rozwijamy już teraz. Te trendy i narzędzia będą się więc umacniały i rozpowszechniały. Marki zdecydowanie odważniej będą też budowały pełne strategie oparte o długoterminową współpracę z influencerami – zarówno z największymi gwiazdami internetu, jak i setkami tzw. mid-tier influencerów.