Gra o tron w Twitterze

6 625

Dick Costolo odchodzi. Jack Dorsey wraca. Taki komunikat wysłał w świat Twitter. Jeśli trzymać się treści oficjalnych wypowiedzi zawartych w materiale przesłanym inwestorom i dziennikarzom, to obrazek wygląda na sielski – ustępujący CEO wypowiada się w superlatywach o swoim tymczasowym następcy, a ten wychwala dokonania poprzednika. Jednakże, realia zarządzania Twitterem wcale nie są takie słodkie i raczej przypominają krwawe dzieje bohaterów „Gry o tron”.

Do tej pory, każdy CEO Twittera był obalany w wyniku swoistego przewrotu pałacowego. Żaden z nich nie odchodził z własnej woli, ani bez walki. Wszyscy musieli odejść, ponieważ usnuta przeciwko nim intryga okazywała się skuteczna. Tak było kiedy Jacka Dorseya, pierwszego CEO Twittera, zastępował Ev Williams i historia powtórzyła się, gdy na miejsce Williamsa został wyznaczony Dick Costolo. Teraz to Costolo musi odejść, a jego obowiązki będzie wykonywał Jack Dorsey.

Pierwsza krew

Gdy doszło do pierwszej zmiany CEO Twittera w 2008 roku serwis miał raptem dwa lata. Pierwsze skrzypce nadal grali w nim trzej z pośród jego czterech współzałożycieli – Jack Dorsey, Ev Williams i Biz Stone. Dorsey, według oficjalnej legendy firmy i obrazu wykreowanego w mediach, był głównym pomysłodawcą popularnego ćwierkacza oraz jego nazwy. Dlatego też pozostali twórcy zgodzili się, żeby to on został pierwszym szefem nowej firmy.

Z czasem jednak rosło przekonanie Eva Williamsa, że Dorsey nie nadaje się na CEO. Jest zbyt niezorganizowany i nieodpowiedzialny jak na szefa firmy. Owszem, pomysły ma dobre i nawet radzi sobie z programowaniem, ale nie jest sprawnym biznesmenem. Miedzy Evem a Jackiem dochodziło zatem do licznych starć. Aż przyszedł dzień, że czara goryczy się przepełniła i Williams postanowił wespół z radą nadzorczą usunąć z kierowniczego fotela pierwszego CEO Twittera. Ev został nowym szefem, a Dorsey de facto opuścił firmę. W trakcie banicji założył nowy startup, tym razem zajmujący się płatnościami, ale więcej o tym za chwilę.

Histoira się powtarza

Ev Williams, tak jak jego poprzednik, wytrzymał na twitterowym tronie jedynie przez dwa lata. I na niego przyszedł czas w 2010 roku. Od momentu kiedy został wysłany pierwszy tweet do 2010 roku serwis bardzo urósł i stał się internetowym fenomenem. Każdy ważny polityk z USA miał tam swoje konto, celebryci zaczęli się tam udzielać, a miliony zwykłych użytkowników śledziło znane osoby i siebie nawzajem, cały czas wchodząc w interakcje. Nie przekraczając limitu 140 znaków, rzecz jasna.

Rada nadzorcza Twittera oraz inwestorzy (jeszcze nie giełdowi) z czasem zaczęli dochodzić do wniosku, że Ev może i jest sprawniejszym szefem niż Dorsey, ale nie jest wystarczającym dobrym CEO dla tak szybko rosnącej firmy. Postanowili go więc odwołać. Znów została usnuta intryga, znów za plecami CEO zawiązała się koalicja, żeby go odwołać, znów doszło do pałacowego przewrotu. Williamsa zastąpił dotychczasowy COO Twittera – Dick Costolo. W odróżnieniu od Dorseya, Williams całkowicie nie odszedł z Twittera, lecz trafił do rady nadzorczej.

Co ciekawe, Costolo to pierwszy szef firmy, który nie był członkiem zespołu, który zakładał serwis. Gdy został zatrudniony jako COO, Costolo napisał na Twitterze, że jednym z jego zadań, które sam sobie narzucił, jest podminowywanie pozycji CEO i powolne dążenie do zastąpienia go. Tweet ten został wysłany w 2009 roku, więc Costolo swoje założenia zrealizował w ciągu roku.

Powrót Jacka Dorseya

Kadencja Dicka Costolo trwała w takim razie zaskakująco długo, jak na twitterowe standardy, bowiem niecałe 5 lat. W tym czasie serwis rozrósł się jeszcze bardziej, zyskał na jeszcze większym znaczeniu i ze spółki prywatnej stał się spółką publiczną, czyli zadebiutował na giełdzie. Zdarzyło się też coś jeszcze – Jack Dorsey wrócił do firmy.

Między 2008 a 2011 rokiem Jack uważnie przyglądał się temu co dzieje się w Twitterze, ale, przynajmniej oficjalnie, nie miał wpływu na sytuację w firmie. Skupił się na rozwoju własnego startupu – Square. Inwestycja czasu i pieniędzy w firmę zajmującą się płatnościami uczyniła z niego miliardera, a dobra prezencja i umiejętność rozmawiania z dziennikarzami sprawiły, że zyskał dobrą prasę. Square szedł swoją droga, a Twitter swoją. Okazuje się, że tylko teoretycznie.

W 2011 roku Dick Costolo nakłonił radę nadzorczą Twittera, żeby Dorsey wrócił do firmy i miał wpływ na to, co się w niej dzieje. Jack co prawda nie trafił do zarządu, lecz do rady, ale zaczął znów oficjalnie mieć wpływ na losy serwisu. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to on stał za obaleniem Williamsa i intronizowaniu Costolo, który później doprowadził w zamian za to powrotu Jacka do firmy w chwale.

Skoro teraz Dorsey zastąpił Costolo to możemy przypuszczać, że znów doszło do pałacowego przewrotu, w którym Jack grał główną rolę? To jest prawdopodobny scenariusz. Choć oficjalnie, Dorsey został tylko tymczasowym CEO Twittera i nadal zarządza Square. Jack tę funkcję będzie pełnił do czasu, aż specjalny komitet wybierze kolejnego szefa serwisu spośród wewnętrznych i zewnętrznych kandydatów. Jednym z członków komitetu jest Williams.

Twitter na rozdrożu

Natomiast, jak dobrze pokazuje historia Twittera, wszystko się może zdarzyć. Tajemnica poliszynela jest to, że Jack Dorsey ma ogromne ambicje. Stara się je realizować jako współtwórca i CEO Square, ale ostatnimi czasu ta firma straciła nieco początkowego blasku, ponieważ nie rośnie już tak szybko jak kiedyś. Dorsey dostąpił zaszczytu zostania członkiem rady nadzorczej Disneya, ale to nie jest spełnienie jego marzeń. Czy zatem postara się, aby tymczasowe rozwiązanie się utrwaliło? To wcale nie jest wykluczone i zapewne mało kto się zdziwi, jeżeli okaże się, że komitet wybrał na nowego stałego CEO Dorseya właśnie.

Choć trzeba przyznać, że bycie szefem Twittera dzisiaj nie jest zadaniem łatwym. Costolo był krytykowany za to, że pod jego rządami serwis nie rośnie już tak szybko jak kiedyś, że przychody rosną zbyt wolno i na razie nie widać szans na to, żeby chociaż zrównoważyły koszty. Tak, Twitter jest spółką giełdową, ale w swej historii nie odnotował jeszcze ani centa zysku. Krytycy zarzucali byłemu już CEO, że zbyt wolno rozwijał ofertę dla reklamodawców i niekoniecznie dobrze reagował na to, co robi konkurencja pod postacią Facebooka czy Instagrama. Jeszcze nie dawno w jednym z wywiadów twierdził, że jego posada nie jest zagrożona, co może sugerować, że faktycznie znów mogło dojść do walki o tron.

Twitter z pewnością zatracił gdzieś swoją dawną magię. Facebook też nie ma już takiej siły przyciągania jak kiedyś, ale nadrabia to umiejętnościami związanymi z zarabianiem pieniędzy. I skalą. Twitterowi tego na razie brakuje. Poważna zmiana w firmie była wyraźnie potrzebna, co z resztą pokazały reakcje giełdy – po ogłoszeniu odejściu Costolo i powrocie Dorseya akcje firmy poszły w górę.

::

Zobacz, jak powstawał Twitter

::

fot. fot. Christopher Michel/Flickr/CC BY 2.0, Andreas Eldh/Flickr/CC BY 2.0, TechCrunch/Flickr/CC BY 2.0, Kevin Krejci/Flickr/CC BY 2.0

Komentarze
Ładowanie...

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. AkceptujęDowiedz się więcej