...

BRIEF dociera do polskich firm i ich pracowników – do wszystkich tych, którzy poszukują inspiracji w biznesie i oczekują informacji o ludziach, trendach i ideach.

Skontaktuj się z nami

Porozmawiajmy o pieniądzach. Wywiad z Michałem Szafrańskim

Michał Szafrański o pieniądzach zdaje się wiedzieć wszystko, a na pewno wystarczająco dużo, by efektywnie zarządzać swoim domowym budżetem. Nie obce są mu sztuczki stosowane przez instytucje finansowe, metody oszczędzania czy zwiększania przychodów. Swoją wiedzą zdecydował się podzielić, wydając kilka miesięcy temu książkę pt. „Finansowy ninja”. Na łamach „Business in Brief” opowiada zaś o tym, jak świadomość dotycząca finansów kształtuje się dzisiaj w kraju nad Wisłą i dlaczego nawet dżentelmeni muszą wreszcie zacząć rozmawiać o pieniądzach…

 

Jak oszczędzać? Czy, aby to robić, trzeba – Pańskim śladem – kontrolować każdy wydawany grosz?

Nie ma jednego, uniwersalnego zestawu zaleceń dotyczących oszczędzania. Każdy z nas jest inny i sposoby zarządzania budżetem musimy dobierać do swojego stylu życia. Ja przedstawiam na swoim blogu bardzo wiele różnych narzędzi pozwalających kontrolować wydatki czy zwiększać przychody – do czytelnika należy natomiast wybór tych, z których zechce skorzystać. Często zarzuca mi się, że proponuję metody trudne do wdrożenia w życie, tymczasem nie można przecież obiektywnie powiedzieć, że coś jest trudne. Dla niektórych ta sama metoda może okazać się prosta i pomocna. Zawsze, opowiadając o blogu, zastrzegam, by każdy wybrał z niego to, co ma dla niego sens. Sam również nie stosuję wszystkich opisywanych tam metod. Podaję tam znane mi rozwiązania, ale sam wybieram tylko niektóre z nich.

 

Skąd wzięła się u Pana potrzeba tak precyzyjnego kontrolowania swoich finansów?

Pewnie z tego, że jako młody człowiek nigdy nie miałem pieniędzy w nadmiarze, a chciałem mieć rzeczy, na które nie było mnie stać. Rodzice wpoili mi to, że życia nie należy finansować długiem, zaś sam dług na konsumpcję to coś złego. Obecnie część osób funkcjonuje jednak w zupełnie inny sposób. Zadłużanie stało się czymś naturalnym. Część z nas nie wyobraża sobie już życia bez karty kredytowej czy pożyczek konsumenckich. Przyjęło się myślenie, że samochodu czy mieszkania nie kupuje się za gotówkę. Zmienia się więc definicja sytuacji „normalnej”, jeśli chodzi o finanse. Wiele osób żyje w długu i uważa to właśnie za „normalne”. Ja natomiast nigdy nie uważałem tego za normę. Kiedy chciałem mieć rzeczy, na które nie było mnie stać, musiałem w jakiś sposób zdobywać potrzebne środki. Jedną z najprostszych metod jest oczywiście oszczędzanie, jednak przy niewielkich zarobkach i tak nie ma z czego odkładać pieniędzy. Kluczowe jest zatem również to, by zwiększać swoje zarobki. Ja starałem się działać na wszystkich frontach. Z jednej strony zwiększać przychody, z drugiej – kontrolować wydatki, a przy okazji uczyć się inwestowania i pomnażania pieniędzy. Od zawsze miałem bardzo analityczne podejście do życia. Lubię mieć wszystko uporządkowane, pod kontrolą. Dzięki temu szybko zacząłem kontrolować swój domowy budżet, a później systematycznie udoskonalałem poszczególne obszary finansów osobistych. Ten proces trwa nadal.

 

Życie na kredyt faktycznie stało się dość naturalne, jednak biorąc pod uwagę fakt, że za wynajem mieszkania w dużym mieście zapłacimy tyle samo, ile w przypadku tej samej nieruchomości wyniosłaby nas rata kredytu z doliczonym czynszem, wieloletni wynajem to chyba mało opłacalny pomysł?

Ten sposób myślenia może być prawidłowy w przypadku niektórych osób. Kluczowa jest tu jedna kwestia. Biorąc kredyt dzisiaj, nie mamy pojęcia, jakie stopy procentowe będą za kilka lat. Nie wiemy też, ile będziemy zarabiać. Teoretycznie powinniśmy zarabiać coraz więcej, ale w praktyce nikt nam tego nie zagwarantuje. Obecnie w Polsce mamy okres bardzo niskich stóp procentowych. Pojawia się więc pytanie: czy kredyt zaciągnięty dzisiaj będzie kosztował tyle samo za 5 lub 10 lat? Wynajmując mieszkanie, koszty ponosi się dzisiaj. Jeśli za jakiś czas nie będzie nas stać na to mieszkanie – wynajmiemy pokój. W tym przypadku jesteśmy w stanie obniżyć koszty, mając kredyt niestety nie ma takiej możliwości. Nie chcę jednak powiedzieć przez to, że branie kredytu jest złe. Często jest to jedyny sposób na zakup mieszkania, szczególnie w przypadku młodej osoby. Wiele zależy też od osobowości – są osoby, dla których kredyt może być optymalnym rozwiązaniem, z kolei ktoś inny będzie czuł się bardzo źle, mając świadomość konieczności spłaty zadłużenia. Te dwie osoby na mieszkanie mogą wydawać miesięcznie tę samą kwotę, ale inne będzie poczucie ich finansowego bezpieczeństwa.

 

Jak kształtuje się świadomość Polaków w kwestii ich własnych finansów?

Badania Fundacji Kronenberga i kilku innych ośrodków badawczych mówią, że od 50 do 65 proc. Polaków nie posiada żadnych oszczędności. Podobna grupa osób uważa, że ich emerytura będzie wynosiła tyle, co ostatnia pensja lub więcej. Z mojej perspektywy jest to katastrofalna sytuacja. Gdybym sam nie posiadał oszczędności, żyłbym w ciągłym strachu. Pojawia się więc pytanie: jak z taką sytuacją radzą sobie te osoby? Co ciekawe, na swojej drodze spotykam też bardzo dobrze zarabiające osoby, które żyją od pierwszego do pierwszego, a nawet zadłużają się z końcem każdego miesiąca. Co w takim razie dzieje się z ich pieniędzmi? Biorąc pod uwagę twarde dane i moje własne obserwacje, mogę stwierdzić, że Polacy nie są świadomi wielu kwestii związanych z ich finansami.

 

Co musiałoby się zmienić, by Polacy zaczęli interesować się swoimi finansami?

Potrzebna jest do tego edukacja i to od bardzo wczesnych etapów. W Polsce wciąż powtarza się np. to, że „dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają”. Skoro tak, to ja tym dżentelmenem nie chcę być. To jest temat, od którego bardzo dużo w naszym życiu zależy i trzeba o tym rozmawiać. Edukacja finansowa w Polsce jest mocno zaniedbana, ale wierzę, że pracą u podstaw da się to zmienić. Potrzeba do tego przede wszystkim dobrego programu nauczania i mądrych nauczycieli. Dzieci muszą mieć od kogo się uczyć. Obecnie brakuje chyba ludzi, którzy są w stanie umiejętnie przekazywać wiedzę dotyczącą finansów.

 

W jaki sposób naszą niewiedzę wykorzystują duże instytucje, banki?

Najważniejsza jest nasza świadomość, że to cały czas się dzieje. Idąc do hipermarketu, warto pamiętać, że niektóre produkty nie bez powodu ustawione są przy kasie czy na wysokości naszych oczu. Jeśli znamy te mechanizmy, łatwiej jest nam się przed nimi bronić, zachować dystans. Jeżeli nie posiadamy żadnej wiedzy o instytucjach finansowych, produktach inwestycyjnych, polisach czy ubezpieczeniach, branża finansowa może na nas dobrze zarobić. Podobnie musimy mieć świadomość, że doradca finansowy nie jest osobą, z którą gramy do jednej bramki. Doradca finansowy to sprzedawca usług finansowych, ma przede wszystkim zarabiać na siebie i na instytucję, którą reprezentuje. Doradców, którzy działają przede wszystkim na korzyść klienta, możemy szukać ze świecą. Ważne, aby być tego świadomym. Między innymi po to też powstała książka „Finansowy ninja”. Tłumaczę w niej, że jesteśmy na celowniku instytucji finansowych, które niekoniecznie chcą dla nas dobrze.

 

Wiedza, którą prezentuje Pan na swoim blogu czy też w książce, jest jednak ogólnodostępna i dość oczywista. Czy nie ma Pan czasem wrażenia, że po prostu wolimy pewnych rzeczy nie wiedzieć…?

Zgodzę się z tym. Nawet moi czytelnicy piszą często, że nie prowadzą budżetu domowego, bo boją się dowiedzieć, ile naprawdę wydają pieniędzy. Przykładowo kawa wypita na mieście to jednorazowy wydatek w okolicach 10 zł. Jednak kiedy uświadomimy sobie, że, pijąc codziennie jedną kawę poza domem, w miesiącu wydamy na to 300 zł, a w roku sporo ponad 3000 zł… zdamy sobie sprawę, że za tę sumę moglibyśmy pojechać na zagraniczne wakacje. Chowanie głowy w piasek do niczego nie prowadzi, a na pewno nie pomoże nam podreperować domowego budżetu.

 

Na blogu porusza Pan również kwestię tego, jak zarobić dodatkowe pieniądze, mając już etat. Jakie metody ma Pan na myśli?

Paradoksalnie osoby, które przekonują się o tym, jak łatwo można zarobić dodatkowe pieniądze, to ci, którzy tkwią w długach i postanawiają się z nich wydostać. Nagle okazuje się, że znajdują one czas na dodatkową pracę kilka razy w tygodniu czy odpłatne wyprowadzanie psa sąsiadki. Nie mówię tutaj o pracy na drugi etat, bo to może sprawdzić się wyłącznie w krótkim okresie. Myślę raczej o drobnych pracach, które np. na przestrzeni roku pozwolą zarobić całkiem pokaźną sumę pieniędzy. Czas wolny można poświęcać na wykonywanie dodatkowej pracy. O ile dla osoby, która zarabia powyżej średniej krajowej dodatkowy zarobek w wysokości kilkuset złotych może nie być atrakcyjny, o tyle dla osoby zarabiającej 2000 zł na etacie, będzie to spora suma.

 

Czym najczęściej zaskoczeni są czytelnicy Pańskiego bloga? Co wzbudza w nich największe emocje?

Mam dość specyficzną grupę czytelników – często są to osoby, które finansami już się interesują. Niewiele ich już zaskakuje, natomiast od czasu do czasu pojawiają się tematy, które budzą kontrowersje. Przykładowo pojawił się na blogu wątek Mateusza, chłopaka z Krakowa, który zajmuje się podnajmem. Nie mając własnych pieniędzy i zdolności kredytowej – a chciał kupić mieszkanie na kredyt pod wynajem – wpadł na pewien pomysł. Zaczął poszukiwać osoby, które posiadały mieszkania, ale nie miały czasu na to, by zająć się ich wynajmem. Proponował im długoterminowy wynajem, ale pod jednym warunkiem: właściciele musieli zgodzić się na dalszy podnajem nieruchomości. Żył z różnicy pomiędzy kwotą, jaką sam płacił za mieszkanie a kwotą, którą otrzymywał. Mając pod opieką kilkanaście mieszkań, zarabiał na tym całkiem dobrze. Na blogu od razu pojawiły się głosy mówiące o tym, że historia jest pewnie zmyślona. Wydawało się to abstrakcyjne, bo wykraczało poza standardowe formy zarobku. Z największym zainteresowaniem do tej pory spotkał się chyba kurs pt. „Pokonaj swoje długi”. Osoby, które z niego skorzystały, po pewnym czasie chwaliły mi się, że wyszły ze swoich długów lub były na dobrej drodze do tego. Inni piszą też, że przeczytali artykuł o tym, ile kosztuje życia w Tajlandii i zaskoczeni wyjątkowo niskimi cenami spakowali plecak i pojechali tam na długie wakacje.

 

Co chciał Pan zmienić, wypuszczając na rynek książkę „Finansowy ninja”?

Zarówno przy pomocy książki, jak i przy pomocy bloga chcę sprawiać, by rodacy mieli w portfelach coraz więcej pieniędzy. Mam potrzebę dzielenia się wiedzą i dawania dobrego przykładu. Chciałbym, by każdy po przeczytaniu książki przeanalizował, co ma dla niego sens, wyciągnął z książki kilka optymalnych dla niego metod zarządzania pieniędzmi i uczynił z tego codzienną praktykę.

::

Fot. Agnieszka Wanat

 

Brief.pl - jedno z najważniejszych polskich mediów z obszaru marketingu, biznesu i nowych technologii. Wydawca Brief.pl, organizator Rankingu 50 Kreatywnych Ludzi w Biznesie.

BRIEF