Dzięki nam wiesz, co jesz

Jakiej muzyki słuchają krowy? Czym jest polska niezależność białkowa? Czy będziemy pić owadzie koktajle? W rozmowie z Adamem Zaleskim, Dyrektorem generalnym De Heus - Grzegorz Kiszluk, redaktor naczelny brief.pl.

Grzegorz Kiszluk: Brief od 18 lat, „inspiruje do sukcesu w biznesie”. Od 9 lat organizujemy ranking 50 Najbardziej Kreatywnych w Biznesie, łączymy małe firmy i duże korporacje w myśl zasady, że od każdego można się czegoś nauczyć. Przykładowo, produkując silniki okrętowe, można się zainspirować od kogoś, kto sprzedaje buty i odwrotnie. Wasza branża to B2B prawda?

Adam Zaleski: Zasadniczo tak. Fermy na przykład, nie prowadzą działalności „ non profit”, tylko prowadzą biznes. Podobnie sieci dystrybutorów paszowych. Więc jest to zdecydowanie biznes B2B.

GK: Czym dokładnie zajmujecie się jako firma?

AZ: Żywimy zwierzęta, produkujemy pasze — uczestniczymy w łańcuchu produkcji żywności. Hodowla zwierząt wymaga dzisiaj nowoczesnej, pewnej technologii, by mogła być bezpieczna i efektywna. Bardzo ważne są też kwestie związane między innymi z dobrostanem zwierząt, ochrona środowiska — mówimy tutaj o zrównoważonej produkcji.  Aby te wymagania były spełnione, musimy posiadać wiedzę związaną z wyposażeniem budynków czy ich architekturą, czyli jakie wymogi powinien spełnić budynek, aby zwierzaki czuły się tam komfortowo. Musimy także rozumieć zachowania grup zwierząt, aby poprzez właściwe zarządzanie fermą optymalnie wykorzystywać potencjał genetyczny. Firma De Heus taką wiedzę posiada i każdego dnia stara się przekazać ją swoim klientom i partnerom biznesowym.

GK: Podobno, kiedy krowy słuchają Mozarta, to dają więcej mleka.

AZ: Tak mówią bardziej doświadczeni hodowcy. Jeśli chodzi o upodobania, to krowy jeszcze nam nie powiedziały czy lubią rock, czy muzykę klasyczną, ale prawdopodobnie jest tak, że jeśli właściciel lubi Mozarta i go często puszcza, to krowy po pewnym czasie też zaczynają go lubić. Są różne teorie. 🙂 

GK: Doradzacie więc również w sprawach związanych z technologią, nie tylko z samą paszą.

AZ: Zgadza się. W technologię produkcji żywności wpisuje się sam sposób prowadzenia produkcji żywca, ale także szeroki zakres wiedzy związany z pozyskaniem bardzo wysokiej jakości surowców do produkcji pasz. Także dobre praktyki związane z zarządzaniem gospodarstwem wpływają na efekt produkcyjny. Dlatego ważne jest to, w jaki sposób przeprowadzane są działania produkcyjne — myślę tu o nadzorze weterynaryjnym, optymalnym sterowaniu klimatem w budynkach. Właściwy dobór paszy, monitorowanie jakości i poziomu zużycia wody, dbanie o standard sanitarny na fermie czy bioasekuracja.

Są takie elementy wiedzy, które stają się kluczowe w dzisiejszych wymaganiach związanych z prowadzeniem nowoczesnej, wydajnej i zrównoważonej hodowli. To wszystko właśnie mieści się w zakresie naszych kompetencji i dostarczane jest razem z paszą.

GK: A czy radzicie również jak prowadzić biznes albo jakie działania marketingowe warto wprowadzić?

AZ: Tak, to się poniekąd rodzi samo. Mamy potężną bazę kontaktów do podmiotów skupowych i zawsze w jakiś sposób rekomendujemy, gdzie warto się zwrócić, podpowiadamy jak się zachować, na co zwrócić uwagę. Hodowcy często pytają o kwestie inwestycyjne. Prawie zawsze pojawia się pytanie o to, co wydarzy się z ceną takiego czy innego żywca, zboża albo śruty sojowej na rynkach globalnych.

To jest wiedza, która się bardzo dynamicznie zmienia w zależności od tego, jak zachowuje się gospodarka globalna, pogoda, fundusze inwestycyjne. Im większy dostęp do źródeł informacji, tym bardziej wiarygodny scenariusz zmian można sobie wybudować. Staramy się, pracując z naszymi klientami doprowadzić do tego, aby oni jako osoby prowadzące działalność osiągnęli jak najlepszy wynik biznesowy.

GK: Byłem na waszym pierwszym spotkaniu z cyklu „Gość Izby”, który niedawno rozpoczęliście. Rozumiem, że te spotkania służą wyrównaniu wiedzy na temat gospodarki światowej oraz narzędzi do budowania wizerunku waszej branży. Wydaje mi się, że jej świadomość w Polsce jest raczej niska.

AZ: Myślę, że w dobie internetu, gdzie media społecznościowe mają duże znaczenie, dochodzimy do momentu, w którym nasi konsumenci mają prawo zapytać o to, jak jest. Prawdopodobnie przez długi czas, nie zdawali sobie sprawy, że mogą o to pytać. My natomiast nie broniliśmy się jakoś specjalnie przed tym, żeby udzielać informacji. Wręcz przeciwnie. Kiedy prywatnie spotykam się ze znajomymi, opowiadam jak to wygląda, bo uważam, że człowiek inteligentny i logicznie myślący jest w stanie zrozumieć nawet produkcję przemysłową. Oczywiście tę odpowiedzialną, która kieruje się uczciwym i profesjonalnym podejściem do biznesu. Dzisiaj każdy rozsądny hodowca wie, że jeśli zapewni dobre warunki po stronie żywienia, profilaktyki i nadzoru weterynaryjnego, ale też odpowiednich warunków mieszkalnych dla tych zwierząt, to one w naturalny sposób dadzą mu wtedy więcej, odpłacą się potencjałem.

GK: Jesteście w zasadzie na początku “łańcucha pokarmowego”, czyli tak naprawdę od jakości waszych wyrobów zależy to, co my jemy. Wiele mówi się o żywności modyfikowanej. Bardzo często obwinia się Wasz sektor o różne niedociągnięcia. Myślę więc, że warto o tym informować, tak jak Pan mówi, ponieważ w większości branż technologicznych na przykład, jakość wyrobów jest porównywalna. Trzeba więc konkurować czymś innym, jakąś wartością dodaną.

AZ: My oczywiście też mamy duże pole do tego, żeby budować wartość dodaną. Z jednej strony jest to pomoc klientom, farmerom i odbiorcom przy osiągnięciu bardzo dobrego wyniku produkcyjnego. Z drugiej strony staramy się ich edukować w różnych dziedzinach — zaczynamy od żywienia, ale też bardzo koncentrujemy się na odpowiedzialnej i bezpiecznej produkcji. Mamy dział, który zajmuje się monitoringiem warunków środowiskowych w budynkach inwentarskich, monitorujemy też wpływ gospodarstw hodowlanych na środowisko. Mamy laboratorium hałasu, badamy zanieczyszczenia, przygotowujemy raporty i sprawozdania. To wszystko świadczy o tym, że chcemy prowadzić ten biznes w sposób odpowiedzialny. Wiemy, jak potencjalnie możemy wpływać niekorzystnie na środowisko, ale mierzymy ten wpływ, żeby wiedzieć, kiedy i w jaki sposób powinniśmy reagować. W każdym kraju Unii Europejskiej są regulacje dotyczące parametrów powietrza, emisji zanieczyszczeń itd. Musimy je znać i nie chcemy ich przekraczać pod żadnym pozorem.

GK: Mówi się ostatnio o polskiej niezależności białkowej. Wszyscy wiedzą, co to jest niezależność energetyczna, a o co chodzi w tym przypadku?

AZ: Polska jako kraj uzależniona jest od śruty sojowej, która jest dość łatwym, choć drogim, ale mimo wszystko opłacalnym dla sektora produkcji mięsa, źródłem białka paszowego. Powstaje w wyniku oddzielania w ziarnie soi oleju od całej reszty, która jest właśnie poekstrakcyjną śrutą sojową. Ma dość wysoki poziom białka i dobry skład aminokwasowy, więc w kontekście żywieniowym i ekonomicznym bardzo dobrze się sprawdza, zwierzaki ją bardzo lubią. Problem polega na tym, że ok. 80% uprawy soi na świecie to obie Ameryki — Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Stany Zjednoczone. Polska sprowadza rocznie około 2 milionów ton śruty sojowej. Nasze uzależnienie polega właśnie na tym, że główne źródło białka paszowego to import.

Mamy co najmniej dwie możliwości w kraju. Pierwszą jest rzepak, który uprawiamy w Polsce. Również wytłacza się z niego olej, a to, co zostaje, może stanowić surowiec paszowy. Niestety jest ono troszkę gorsze niż to pochodzenia sojowego i jest go mniej.

Drugą możliwością jest rodzina roślin bobowatych, trochę zapomnianych w polskim rolnictwie, bo są zawodne w uprawie. Źle reagują na suszę i nie plonują wysoko. Technologia uprawy jest trudna i mało opłacalna dla rolników, dlatego wybierają rośliny, których uprawa jest bardziej stabilna i można ją zmechanizować np. kukurydza, pszenica. Myślę, że można to zmienić, odpowiednio motywując rolników, z tym że ważny jest w tym przypadku czynnik ekonomiczny zarówno dla rolnika, jak i producenta pasz czy hodowcy. Obecnie w Polsce produkujemy rocznie około 0,5 mln ton nasion roślin bobowatych. Cały wyprodukowany wolumen w tej chwili jest zużywany przez rolników, którzy sami produkują sobie paszę w swoich gospodarstwach, a resztę kupuje branża paszowa. Jako De heus podejmujemy także działania rynkowe, aby produkcje krajowych roślin białkowych rozwijać i wspierać.

GK: Ostatnio słyszałem też coś, co brzmi trochę szokująco, o dużej wartości białka owadziego…

AZ: Myślę, że jest to przyszłość. Zarówno jako surowiec paszowy, jak i po prostu żywnościowy.

GK: Czyli będziemy jeść smażone owady albo robić owadzie koktajle?

AZ: Są społeczeństwa, które mają takie tradycje w swojej kuchni od dawna, ale to jest kwestia kulturowa. Myślę, że jeśli ktoś wpadnie na genialny pomysł jak podać białko owadzie w takiej formie, żeby nie kojarzyło nam się z jedzeniem robaków a np. hamburgera, to nasza kultura to przyjmie. To jest bardzo wartościowe białko, pytanie tylko w jaki sposób uruchomić produkcję na skalę przemysłową. Owady są dobrym kierunkiem, bo jest to źródło biologicznie odnawialne.

GK: Na świecie wiele mówi się o startupach, które mają możliwości wspierania tych większych firm, jak wasza, nowoczesnymi rozwiązaniami. Szczególnie związanymi np. z obsługą klienta, płatnościami czy bookingiem. Duże firmy często chwalą się, że korzystają z takich technologicznych podpowiedzi. Czy w Waszej branży również można znaleźć już jakieś przykłady współpracy ze startupami?

AZ: Owszem. Ostatnio nawet rzucił mi się w oczy taki przykład. W Holandii jest firma, która zajmuje się gromadzeniem danych w łańcuchu produkcji np. mięsa. Jest to startup, który powstał na jednym z Holenderskich uniwersytetów i wiem, że zrobili na pewno kilka wdrożeń na fermach.  

Rozwiązania, które byłyby dla nas wartościowe to te wspomagające smart farming. To pojęcie określające monitorowanie tego, co się dzieje na fermie w sposób permanentny. Takie rozwiązania, które pozwoliłyby na zdalne sterowanie klimatem na fermie albo dostęp online do tego np. co robią kury w danym momencie.

Pomimo tego, że jestem z pokolenia, które długo musiało się zastanawiać, co znaczy słowo startup, to uważam, że technologie trzeba rozwijać i mocno wspierać. Choć wydaje mi się, że Polska ma jednak opory, by wsiąść do tego pociągu technologicznego, który właśnie rusza. Jako kraj zbyt mało inwestujemy w startupy i innowacje.

GK: Podsumowując: dlaczego potrzebujecie pozytywnego wizerunku waszej branży?

AZ: Żeby uświadomić konsumentów, aby podejmowali decyzje o wyborze takiej czy innej żywności w sposób racjonalny, a nie emocjonalny. W taki sposób, który bazuje na wiedzy merytorycznej, a nie na plotkach. Uważam, że mamy — jako ludzie — wiedzę jak żywić zwierzaki, a nie do końca ustabilizowaną i ugruntowaną wiedzę jak żywić samych siebie. Zwierzęta mają to szczęście, że to my o nie dbamy i decydujemy, co jedzą. My natomiast mamy tego pecha, że sami o tym decydujemy i bardzo często decydujemy emocją, a nie zdrowym rozsądkiem.

GK: Z psychologicznego punktu widzenia to się da łatwo wytłumaczyć, bo zwierzętom potrafimy narzucić pewien rygor, wiemy, że tak trzeba, a sobie nie. Mózg lubi mieć przyjemność tu i teraz, a co potem — zobaczymy.

AZ: Dokładnie tak to działa. Jest też taki mechanizm, że jak człowiek zorientuje się, że popełnił błąd, to szuka sposobu aby tym faktem obarczyć kogoś innego. 🙂 Dla przykładu jemy po prostu zbyt dużo i później szukamy różnych wytłumaczeń, a wystarczy przysłowiowe „MŻ”. Psychologowie nazywają takie zjawisko mechanizmem przeniesienia.

GK: Mam nadzieję, że to nie ostatnia nasza rozmowa i będziemy ten temat próbowali upowszechniać, bo przecież każdy z nas musi jeść. 🙂

AZ: Oczywiście! Tak jak powiedziałem, uważam, że sporo jest jeszcze do zrobienia w tej kwestii, a konsumentom należy się rzetelna wiedza, na temat tego, co jedzą. Z drugiej strony branża produkcji żywności robi naprawdę dużo, żeby ludzie jedli zdrowo i żeby wszystkie standardy były spełnione. Teraz kwestia tylko tego, w jaki sposób o tym mówić i przekonać konsumentów, by ufali. Żeby wiedzieli, że gdzieś tam są ludzie, którzy w sposób odpowiedzialny, z dużą dbałością i troską pracują nad tym, żeby było bezpiecznie i zdrowo.

GK: Dziękuję za rozmowę.

Grzegorz Kiszluk